Piątek. Już w domu. Ulga.
Nie mam czasu bardziej niż zwykle, wracam do domu później, umęczona też bardziej. Przyszły tydzień to na krótko powrót do starego planu dnia. A potem znów gorzej i nie będzie inaczej do końca stycznia. A potem znów będzie zmiana i nie wiem na co. No nic to, trzeba przetrzymać. Zmiana nie musi być na gorsze.
Protesty mnie omijają, za późno jestem w Cz-wie, za wcześnie lub zbyt późno wyjeżdżam z K. A to tak ważna sprawa. Przyszły tydzień będzie ciut lżejszy, szybciej będę wracać, gdybym poszła wprost z dworca może bym zdążyła.
Jak ważna sprawa... Pielęgniarki jechały w dzisiejszym pociągu powrotnym i nie mogły pozostawić w milczeniu sprawy co je gryzła, żarła, szarpała. Młoda kobieta w zaawansowanej ciąży im umarła, dziecko lekarze zdążyli z niej wyciągnąć, dla niej nic nie mogli zrobić. Tętniak na żyle głównej pękł w śledzionie. Nic podobno nie wykazało kilkukrotne wcześniejsze USG, wyniki były dobre, a kobieta trafiła na miesiąc przed porodem z powodu odczuwanego bólu. USG nie wykazało, bo ciężko cokolwiek zobaczyć gdy na pierwszym planie dziecko. Gdy pojawiła się krew, wtedy zareagowali, wiadomo było że dzieje się źle. No i było źle. Popłynęły i inne opowieści. Niewesołe.
Te kobiety widuję od lat, nigdy nie rozmawiały o pracy, a tym razem tamy im puściły. Może i dlatego, że nietypowa droga pociągu przerzedziła pasażerów, mogło im się wydawać, że są same, a pojedynczy ludzie siedzą na tyle daleko, że nie usłyszą.
Była to rozmowa smutna, gniewna i bardzo im potrzebna. Także i o sytuacji w szpitalach nie covidowych, z wqurwem totalnym, że na cele pandemii zabierają dziewięć łóżek przeznaczonych i wykorzystywanych do tej pory dla potrzeb ciężarnych onkologicznych.
Tak mi się zdaje, że każda pielęgniarka jako tako ogarnięta chodzi na protesty, wqrw mając w sercu. Te mają.
Nie miałam na razie możliwości, ale przyszły tydzień daje szansę.. Pójdę.
Przedtem było chorobowe i w żaden sposób bez łamania kodeksu pracy się nie dało. RAZ złamałam ten kodeks. RAZ poszłam, przemokłam, przewiało mnie z lekka, ale zamiast grubych konsekwencji zdrowotnych nastąpił leczniczy cudek. Syf z zatok odpuścił, zaczął obrażony takim traktowaniem zjeżdżać w dół. Nieplanowaną drogą, ale zjechał. Teraz zatoki się przytaiły, udają że wszystko ok, pewnie by despekt się nie powtórzył. Bo oprócz kuracji ulewą były inne despekty z truciem lekami przeciwzapalnymi, z drastycznymi inhalacjami, okładami i smarowaniami. Ale uszy pozostały ćwierćgłuche i nadają szumy własne, a laryngolog nadal niedostępny. To znaczy, byłby może dostępny, gdybym wykrzesała z siebie siłę do napaści na Lux-Med i na awanturę. Powinnam wykrzesać moc z siebie, dla własnego dobra, ale nie daję rady. Za dużo emocjonalnej pary uchodzi ze mnie w robocie. No nic. Przyszły tydzień daje szansę i na wizytę terrorystyczną w Lux-Medzie.
Jako ozdóbki paskudnie toporne bombki z Tigera, sześć zł za sztukę. Złe cykanki, niedobre, ale pokazują czym też ludziska przyozdabiają choinki. Ostatnia, pojedyncza bombka, to płaszczka. Dobrze, że u mnie święta będą miały kwarantannę.
I przytulanki z wystawy sklepu z pościelą co ma też inne rzeczy do snu. Fajny ten sklep, szkoda że zamknięty w sobotę.
R.R. pisała.
W sumie to jajcarskie te bombki (w sensie że czego to ludzie nie wymyślą), ale fakt, że na własną choinkę w święta to bym ich nie chciała. Moje chłopaki (mąż i syn) pracują w szpitalu, który z dnia na dzień rozkazem wojewody miał stać się covidowym. Na pół województwa tylko jeden szpital miał zostać normalny dla ludzi, reszta covidowa. Bez wystarczającej liczby sprzętu i personelu (już nawet nie mówię, żeby specjalistów, bo kto żyw ma być przeniesiony na covidowe oddziały, ale połowa sama albo zarażona albo na kwarantannie), no i bez leków i testów, bo to już oczywiste. Obronili na razie porodówkę że normalną zostawią i po dwa-trzy łóżka z pozostałych oddziałów, zebrane na jednym piętrze, bo przecież jak z wypadku kogoś przywiozą czy z zawałem to gdzieś do k... nędzy też ich trzeba ratować. Tak że ten... opowiadać bym mogła bez końca. Ale mam mocne postanowienie nie poruszania tematu na blogach, bo właśnie - byłoby bez końca. Wystarczy, że w domu to mam. Zdrówko najważniejsze. No to - za zdrowie dam!
OdpowiedzUsuńTak temat ocean - bez końca, więc tylko wyrazy wsparcia dla twoich panów - niech się trzymają i dla Ciebie, co byś z nimi wytrzymała. No to - za zdrowie dam i dżentelmenów !!
UsuńA bombki. Mnie się do oka przykleiły cekinowe, mało efektowne na cykance. Oraz pędzle 😄.
O tak, pędzle są dobre, właściwie to dopiero one przykuły moją uwagę i się bardziej zainteresowałam co to też za dziwadła bombkowe :). Ktoś miał fantazję, nie widziałam jeszcze takich oryginalnych wzorów bombkowych :).
UsuńWiesz, te bombki mogą spokojnie odpracować choinki tematyczne. Np. choinka remontowa , kluczem francuskim, piłą, pędzlem. Muzyczna to akordeon i puzon + bębenki, co są już częściej spotykane jako ozdóbki. Wege to warzywa, są jeszcze cebule i dynie oraz czosnek. No i morska, czyli płaszczki, rybki (też są, ale cykanka wyszła tragiczna). Alkoholowa, proszę bardzo, bombka-butelka wisi jak byk. No co, były choinki w określonej kolorystyce, teraz widać nic nie stoi na przeszkodzie tematycznym😀
UsuńPłaszczka rulez! Co do pielęgniarek to mła podziwia że komuś się za to co im płacą chce babrać w szpitalach zamiast wyrwać do Reichu gdzie za taką samą pracę dostaną lepszą kasę + kurs językowy. Mła zna dwie pielęgniarki szpitalne i to są babki typu stachanowiec ( jedna z nich na mocnej chemii dopóki mogła obrabiała za insze papiery, żeby kobitom było lżej ). Kiedy mła czyta na co nasi włodarze przeznaczają kasę to mła ogarnia kwarw, bo na pielęgniarki i salowe to nie ma. Na lekarzy nie ma to co dopiero na nie. Za to mamy na pińcet z plusem i na czynastkę, bo tak naprawdę to do tego się sprowadzały ostatnie dwie parlamentarne kampanie wyborcze. Jeszcze trochę i pińcety i czynastki tyż będą wieszać psy na zarzundzie zamiast na sobie, zarzund się sam nie wybrał!
OdpowiedzUsuńNie wybierałam ich!!! Protest sam mi się pcha na usta w tem temacie!! Inna rzecz, gdyby moje wybierane rządziły, możliwe że byłoby równie źle. Mam nadzieję że nie, ale pewności mieć nie mogę. To jest jakiś kolejny rów mariański do zasypania. Temat ocean,a teraz jeszcze fiku miku, czary mary i nie ma normalnych szpitali, przychodni lekarzy. I tak, głęboki podziw dla tych co zostają, są, pracują.
OdpowiedzUsuńAle koniec miesiąca już blisko i można sobie poszukać brakującego tomu Kociego Kryminału i Silvana de Mari seria o Ostatnim Elfie - tak tylko dla pocieszenia przypominam. Czekam na grudzień. Już wiem, że młody uziemiony do 18 stycznia. Wczoraj test w pracy robili i nic nie mam, zdrowa jestem, żadne leniuchowanie na kwarantannie się nie należy, buuu...
OdpowiedzUsuńKocurku nie żałuj kwarantanny, to dobra nowina że nie masz świństwa. Z młodym, trudno, nie poradzisz, nie da rady się tłuc z głupimi zarządzeniami w temacie. Tak, to pocieszające jest, że książki będą. A grudzień, ach jaki grudzień, dopiero co był..
OdpowiedzUsuń