Czytają

poniedziałek, 30 listopada 2020

Notatka 200 zwalę to na pełnię.

Zachciało mi się. Światła, tęczowego wazonu, szklanych przejrzystych zielonkawo kulek. Takich trochę większej niż jeden ale mniejszej niż dwa centymetry średnicy, przynajmniej paczki z trzydziestu-czterdziestu sztuk. Bo co za melancholijne widoki za oknem pociagu. Żałobne, mimo nielicznych białych dodatków, eleganckie elegancją karawanu zdobionego srebrzeniami, lub szarowłosej wdowy w perłach. Depresyjne jak diabli.. Na moment gwiaździsta sieć rzucona w szarość, światła nad bardzo szerokim torowiskiem przed Z. Regularnie rozmieszczone latarnie, złociste światło z każdej i ciemność zabarwia się złotem, butelkową zielenią, ciemnym szafirem.  A potem coraz ciemniej, biel coraz mniej istotna, zwłaszcza, że nie za dużo jej, na drogach, chodnikach, niektórych polach nie ma wcale. Więc wazon jakoś kojarzący się ze światłami nad torowiskiem, kulki i delikatne światełka. Może i bez światełek.  Przeceny powinny jeszcze być, ruszamy. I bingo!!! Są. Wszystko pasuje poza ceną. Tu nie ma blackweek, ceny w okolicy stówy za średni, a to malowane a nie wydmuchane te kolory. Ale trafione w punkt - takie kolory. 


Teraz przeboleć cenę i zdecydować się na fason. Ale malowane!!! I to od środka, a ja nie planuję sztucznych roślin. Inne takie. 


Szukam dalej, uparłam się. Galeria Jurajska. Sklep wiadomy. Koleja.













No nie. Miał być wazon. Żadnych bombek, nawet renifer-elvis, nawet krokodyle w wersji cyrkowej, nawet cała ocykana reszteczka i nieocykana ogromna reszta, nic, nic. Nawet ta małpa małpująca Buddę (ciekawe, czy ułożenie łap ma znaczenie. Czy jest opisane jako mudra), choć ona tak ładnie patrzy. A wazony - no nie ma. Niby ten z cykanki poniżej, aleee on teeeż maalowaany!!!! A po za tym nie błyszczy. 






Więc może eurofirany lub jaka duka. Sklepy przeniesione na piętro. No i tak zapomniałam o wazonie bo na piętrze. Bo na piętrze były one.

































Pchana żądzą wazonu dopiero przy akwariach z fauną wód egzotycznych załapałam, że ludzi to moc. Gęściej niż w akwariach. A przed sklepami co je chciałam odwiedzić - koleje. Rzuty oka na wnętrza, nie wygląda na to by widziane przez szybę skrywały wazony-wymarzeńce. Dziękuję. Nie wchodzę,  wychodzę....
















Klęska. Jak zwykle w starciu z Galerią. Za późno na powrót do sklepu z ideałami nie do końca idealnymi. Od jutra dyżury, żadnych sklepów, nie ma szans... Może w K.
Spacer na autobus. I cały czas mnie ćlamie. 













Co za jakaś cholera, w autobusie kombinuję, w domu grzebię po necie. Głupota. No, ale podobno gdy księżyc w pełni, to szaleństwo jakby normą. Mordują, napadają, a z pokojowych to lunatykują i wyją do księżyca. Może i wazonowa obsesja nie taka największa i nie najszkodliwsza. A i tak, draniowi się nie upiecze - dopadnę, nie jest powiedziane, że to musi być któryś malowaniec za stówę. 

Zdjęcie pełni zajumane. 
Moja cykanka po powiększeniu cykniętego satelity pokazuje taki jego obraz, zajumany bardziej zgodny z realem. Bo księżyc pełniowy aktualnie bardzo piękny, duży i ze ślicznym halo. Nic dziwnego, że powoduje obsesje. Wazonowe.



R.R. pisała, oczerniając satelitę.