Czytają

piątek, 6 listopada 2020

Notatka 172 małe zabezpieczenie

Dziś był dzień szary nad szarymi.. Niemiłe zimny i spowity w melancholijne klimaty. Liście pod nogami już straciły barwy, niezbyt licznie lśnią kolorami te co nad ziemią, oprócz dużej ilości szarzyzny zgaszone brązy i stanowczo za dużo ciemności. Nie chodziłam nigdzie w świat szeroki, ale przecież musiałam się ciut zabezpieczyć. Wczoraj dupa, już wiedziałam, że znów z chowu na w miarę wolnym wybiegu przechodzimy na chów klatkowy, ale nie uśmiechało mi się dźwiganie balastu na wyprawę. A mogłam zabalastować się po, mogłam. Ech. Odłożyłam sprawę na dziś. 

A dziś moje zatoki postanowiły nadrobić brak deszczu i ...Wyszłam w przerwie pomiędzy opadami.

Zapasy z dwóch bliższych bibliotek,  z dziecięco-młodzieżowej solidne, z dorosłej już nie. W tym wypadku miałam pecha, dorośli czytelnicy byli bardziej zapobiegliwi. Kolejka kilkuosobowa stojąca na zewnątrz, za mną kilka osób przyszło w trakcie mojego oczekiwania, wewnątrz obsługiwana jedna osoba. Dwie panie z pustymi zakupowymi wózeczkami weszły, wyszły z pełnymi. Młodzieniec z plecakiem. 

Więc me łupy z dorosłej biblioteki nikłe, już nie byłam w stanie, widząc znękanie bibliotekarki  znęcać się nad nią. Wystarczająco ją dobił komunikat, że następne osoby chętne do wypożyczeń też mają duże torby. Śmieszno i straszno.


Łącznie i okólnikowo, a dokładniej tak.




Oczywiście, że to nie wystarczy. Ale.... zbiory własne też mogą poratować, po to je mam, by z nich korzystać. Np. ten autor. Zbiór pokazany niecały, ale za to z dodatkową atrakcją i z nadmiarem płyt, co też dobrze robią. Nie jest pod tym względem źle, choć zawsze mogłoby być lepiej. 
 

To na razie, Czytaczu.
R.R. pisała.

Ps. Wstępna selekcja już odstawiła dwie książeczki jako nieczytalne. No tak, nie co dzień się trafia na autora na poziomie Astrid Lindgren, Selmy Lagerlöff, Tove Jansson. Skandynawski autor to jednak nie znaczy z automatu dobry autor.


9 komentarzy:

  1. Reklamacja że nie widać tytułów na brzegach książek 😸 część rozpoznaje, że Pratchett pewnie 🥰 ja mam Le Guin do nadrobienia i kończę właśnie Mortkę. Ale chyba zaraz jednak padnę spać. Zjadłam ostatnie żelki w cukrze, herbata wypita i odpływam. No i Furaginum zakupione bo jednak ten ziołowy urosept to sobie można wsadzić nie powiem gdzie. O.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cytrusy, pomarańcze, mandarynki i inne takie, a cytując mistrzynię "Mocz będzie z Tobą". Czego życzę.
    Tak, to Pratchett, a nad Felusiem wydania Książnicowe Anne McCaffrey "Jeźdźcy smoków" (kijowe tłumaczenie, porażka) i w kilku tomach Ziemiomorze Ursuli K.Le Guin.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeźdźcy smoków myślałam kiedyś młodemu sprezentować, ale wlansie czytałam że go tłumaczenie to jakaś masakra jest... Ale cóż. Zaraz dodadzą na Netflix 3 część i podobno film lepszy od tej serii, ale nie wiem czy to wina tłumaczenia czy samej akcji

      Usuń
  3. Mam jeźdźców i w wydaniu Amber, i to tak jest jakby to różne cykle były. Tłumacze różni, i to widać, ale o dziesięć poziomów lepsi od książnicowych. Tłumacz potrafi nieźle udupić autora. Książnicowe trzymam, bo tam wydane cztery tomy, na które Amber nie starczyło pary.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś wrócą do tematu... Ja mam jeszcze serię o Ostatnim Elfie itd. pięć tomów tego jest. Muszę poszukać XD

      Usuń
  4. Czyli seria Silvany de Mari? Klejnot masz, wyjątkowa jest ta seria. Nie mam i zazdroszczę. Trafiłam na nią kiedy już nie było jej w sprzedaży i nie mam. Jak będę ciut bogatsza, to się rozejrzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja na olx szukałam po jednym tomie chyba rok mi zajęło :o

      Usuń
  5. trzy tomy sa!!!
    https://www.olx.pl/oferty/q-silvana-de-mari/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteś kochana, naprawdę.

    OdpowiedzUsuń