Zaraz będę musiała wyjść. W roli dostawczyni, żywicielki, milionerki i tragarza. W dysc, co ślompi, czyli mży i pokapuje i nie zasługuje na nazwę deszczu. A tymczasowy sojusz taki.
Chwilowe.
Z nudów (no no no, be) i chęci odwleczenia niemiłej wędrówki usiłowałam sprawdzić, czy małe szaleństwo rzeczywiście wspina się na karnisz wiszący nad przejściem do części kuchenno-łaziębnej, bo że po ścianach lata to norma. Tak to wyglądało. Dłoń na wysokości pomiędzy 1,7 a 1,9 m.
Kluseczka moja, melancholijny dżentelmen numer 2 się zainteresował. Czego na razie umieścić nie mogę, bo Blogger mi zwariował. No dobra, idę, po powrocie spróbuję wkleić porządnie i to co ma być.
Notowała R.R.
Czyżby sukces?
Ja tylko o zooplusie przypomnę tak po cichu jeśli chodzi o targanie żarcia kociego. Ja czekam na żwirek ale chyba jednak jutro będzie. Niedobrze bo w kuwetach jakąś masakra
OdpowiedzUsuńPS. Polecam Alieniste na Netlix - ciurkiem obejrzałam wszystko !!
OdpowiedzUsuńZooplus będzie. Ino one tak jakoś ekspresowo, łapczywie, żarłocznie, że no tego.. znów nie przewidziałam. Z torbami mnie puszczą jak nic....
OdpowiedzUsuńTo jak u mnie! Dlatego zamówię jak będe mogła zapas worek więcej, bo coś na zimę odkładają czy co...
UsuńPodobno zima ma być sroga. Czy one przewidują wyłączenie centralnego, tfu przez lewe ramię ? I sadło ma je grzać?
UsuńOby mi zdrowe były, to co mi tam torby.. Tfu, przez lewe ramię, solą posypać, uroki odczynić..
No ale to kupczenie to jest przegięcie. 4 worki żwirku jada. Po wypłacie mojej wezmę jeszcze dwa na wszelki. I listopad będzie z głowy. Potem w grudniu muszę tak zrobić żeby do połowy stycznia wszystkiego było. Bo go żarłoki są i kupczaki niesamowite 🙀🙀🙀
UsuńWiesz, jakby wszystko co zeżrą szło w ciałka, to przecież łebki by miały całkiem maniunie przy ciałkach. Takie tyci tyci.
UsuńOgladactwo na razie odpada. Czytactwo czeka oraz inne zajęcia,pilniutkie że hej!!!. Ale dzięki. 😀😀😀
OdpowiedzUsuńTeż mam kupkę wstydu... a nie hałdę hańby mam!
UsuńPotraktuj tę hałdę jako plan emerytalny...🥴🥴🥴
UsuńA u mła w kamienicy tragedy, sąsiedzka kotka zachorowała niespodziewanie ( rudo - biała Biała zwana Francą ) i bach, diagnoza rozwaliła sąsiada Maćka, innych kamienicznych kociarzy i mła - nowotwór pęcherza. U czterolatki! Teraz jest akcja wnikliwsza diagnoza, szpitalik ale rokowania nieciekawe, bardzo oględnie pisząc. :-(
OdpowiedzUsuńWspólczuję! U mnie 4 letniego Amberka nagle chore nerki zabrały... Tyle, że czwartych urodzin dożył, a w sierpniu niestety musiałam mu pozwolić odejść... A miał zaledwie cztery latka... Niestety różne historie chodzą po kotkach :(
UsuńNo masz, cholera. Biedna, biedna kocinka. Biedny Twój sąsiad, bardzo. Może jeszcze da się coś zobić, odwlec, złagodzić. Ale i tak przepaskudne chwilę przed nimi, bardzo współczuję. Nie ma dobrych rozwiązań na dłuższą metę, zawsze trauma, sama wiesz. Zawsze potwornie szkoda i żal, to jednak ruletka jest, to nasze i zwierzaczków życie.
OdpowiedzUsuńPies u Bobusiów na razie się trzyma, w miarę dobrej kondycji, choroba postępuje wolno, ale postępuje. Może i z Białą vel Francą tak będzie? Oby, oby oby, trzymam za to kciuki.
Ale i tak za świństwo uważam, że nowotwory dotykają zwierzęta, ludzi, że są. Idę wypieścić stworki, pewnie będą zdziwione, ale.. Póki one są i ja jestem, i jeszcze mam nadzieję, nikomu u mnie ruletka na czarnym nie staje, to trzeba i należy.
Twoje głaszczę myślą, niech one zdrowe nam będą. Howh.
OdpowiedzUsuńNa razie czekamy na wieści ze szpitalika.
OdpowiedzUsuńDaj znać co i jak. Nie mój stwór, nieznany zupełnie, ale i tak. Trzymam mentalne kciuki.
OdpowiedzUsuń