Toshiko Horiuchi-MacAdam to osoba, za której przyczyną szydełko pojawiło się w przestrzeni publicznej w jakże nowym zastosowaniu. O placach dla dzieci mowa, szydełkowych placach. Cześć jej i chwała za pomysł i wykonanie. Do tej pory urodzona w 1940 roku artystka przyjmuje zamówienia na kolejne realizacje (firma prowadzona z mężem Charlesem ma się doskonale), ale teraz naśladowców ma moc, szydełkowe place zabaw, wiszące lub nie, są produktem dostępnym w sprzedaży. Świat stał się lepszy, barwniejszy i ciekawszy w drobniusieńkim promilu promila. Przynajmniej dla dzieci.
Nie mogę się swoją drogą nadziwić, ilu naśladowców znalazł pomysł. Znak, że świetny i potrzebny.
Porządny wywiad z artystką poniżej.
https://www.archdaily.com/297941/meet-the-artist-behind-those-amazing-hand-knitted-playgrounds
I filmik, więc przełącz ogląd posta na wersję komputerową, niedorób jeszcze tego nie usprawnił.
Co ja ci tu będę ściemniać, panią Toshiko będą wymieniać w wiki-źródłach jako tę, której dzieci zawdzięczają kolorowe tunele i siatkowe huśtawki, ale przecież ona i inne rzeczy robiła. Też monumentalne, będące zapowiedzią tego, co z dzianiną zrobią artystyczni następcy. Dzianina, nowe medium, kształtujące przestrzeń. Nie twierdzę, że to całe cudowne szaleństwo to tylko przez nią, ale tak, swoją rączkę przyłożyła. A tak to się u pani Toshiko zaczęło. Nieźle, choć rzeźba ogrodowa to niekoniecznie taka. Niebezpieczną mi się wydaje dla ptaków.
OMG!
OdpowiedzUsuńPrawda. OMG jak najbardziej.😀
OdpowiedzUsuńOMG do kwadratu!
OdpowiedzUsuńNo. Rewelacyjna sprawa te wiszące placyki. Aż nie chce się wierzyć że to możliwe, biorąc pod uwagę skalę przedsięwzięć i ich ilość. Taka drobna Japoneczka a ustawiła w kosmosie poprzeczkę odnośnie choćby pracowitości.
OdpowiedzUsuń