Czytają

wtorek, 25 sierpnia 2020

Notatka 94 Alert nie w hohotentockim języku..


Już nie ma co ukrywać, że wstaję nocą głęboką. Nie ma szans na wschodowe cykanki. Teraz, takie wschody mijam na śpiąco. A tak bywało.



Niby to nadejście ciemności niedotrzegalne, ale jasność teraz nieśmiało się pokazuje o wiele później. A w zimowym szczycie mroku będzie dopiero w K. 
I przesuwanie czasu, wrrrr. Nie jestem na bieżąco, czy jeszcze ten koszmar będzie?  Ale jak ma być na stałe czas zimowy to wolę ten cyrk z przesuwaniem. Niemożliwe mi się wydaje, by kiedyś czas tzw. ,,zimowy" był czasem jedynym i właściwym.

A tak było dziś. Niby się można pobawić z wyobraźnią w "wstaw Godzillę i tygrysa", ale tej zabawy to nie lubię. I tak realnych strachów dość.














Sezon podróży w nocnej czerni się zbliża i  dni w mdłej szarości. Jak tak, to odpuszczam narzekaniom  na gorąco. Bo minie, już jest chłodniej. I jak najwięcej słonecznych widoczków trzeba nacykać. R.R. pisała.

Ps. I może jakąś przyjemną wycieczkę uskutecznić? Tak na zapas.

12 komentarzy:

  1. Mnie chłodek cieszy,wschodów nie widuję, za to zachody już tak, chociaż żebym je lepiej widziala to albo na dach wyleżć by bylo trzeba , albo uskutecznic spacer gdzie nie zaslaniaja cudnego widoczku drzewa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W mieście nie da rady porządnie zobaczyć z ziemi ani jednego, ani drugiego. Nie zastawiony horyzont to naprawdę luksus jest. Taak, chłodek przyjemna sprawa po tym ostatnim upale.

      Usuń
    2. Aktualnie mieszkam na wsi, ale widok zaslaniaja mi drzewa.

      Usuń
    3. Błagam, nie wchodź na nie o Wspaniała! Chyba że umiesz, i zejść z nich też umiesz... W końcu każdy ma prawo do rozrywek.

      Usuń
  2. Ja czasem wschody słońca widuję, ale tak po prawdzie to jest fabryka i za nią łuna. Żaden tam prawdziwy wschód. Z zachodami mam lepiej, bo nic nie zasłania. Mroków jesienno - zimowych nie znoszę a za swój czas właściwy jako i Ty uważam czas letni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo czas letni jakoś słuszniejszy. Bardziej (dla mnie, i jak piszesz dla Ciebie) naturalny. Chłopi Reymonta dzieją się w czasie zimowym? Never!! Zachody też piękne

    OdpowiedzUsuń
  4. Alert się sprawdził. Zagrzmiało, wietrzysko się zerwało, koty biegiem dzikim wróciły do domu i lunęło! 10 minut i po burzy. Obecnie znów chmury na horyzoncie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Też lało w Cz-wie. Wysiadłam w lodowate i mokre po burzy miasto. Zimno.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj. Zimno. Może dupka zmarznie i wróci. Te futrzaki... A już Princessa Szpagetka, oj lubi kombinować. Wydaje mi się chwilami co do moich, że mam do czynienia z móżdżkami godnymi największych manipulatorów jakich ziemia nosiła (Machiavelli, Richelieu), a potem że to raczej móżdżki dwu-trzy letnich dzieci kierowane owszem, miłością, ale na drugim, trzecim miejscu. Na pierwszym jest egoizm czysty i zachciewajki do natychmiastowej realizacji. A jak nie, to ja Ci pokażę,że musi być po mojemu i ja tu najważniejszy. Może przyniesie Ci jakiś prezencik/gryzonik-manipulatorzy i dzieci potrafią, a ona chyba wie że przegina. Albo uznała że Ty Matko Mrutka przeginasz i ona Ci pokaże. No nie trafi się za nimi. Wróci.

    OdpowiedzUsuń
  7. Taa... mła się od razu przypomina jak czułej pamięci Felicjan doprowadził do rozstroju nerwowego Cio Mary pilnującej kotów podczas sycylijskich wojaży mła. Kiedy mła wróciła jeszcze dwa dni obserwował mła z ukrycia zanim usłyszała pełen pretensji jękliwy miauk na parapecie. To się nazywa tresura! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. A moje cholery to niby co usiłują? Mam koleżankę, przed Katowice story często widywaną i bardzo lubianą. Ona miała i po jedenaście, a czasem więcej kotów. Na stałe dziesięć. Jej pies Igor, czuły tropiciel kocich bid nie odpuścił ratunku żadnej kocinie. Nie do pojęcia, dlaczego u niej wszystko było takie kochające się. Może to przez Igorka.

    OdpowiedzUsuń