Oślepienie słońcem mi się przytrafiło, w ogłupieniu przymykałam powieki, by walący w źrenice blask ich nie wypalił. W związku z tym, nie zauważyłam schodka-krawężnika i się koncertowo wywaliłam. Jakoś zgrabnie mi to wyszło, nic nie połamane, srajtfon cały pomimo ciężkiego łupnięcia torbą o chodnikową kostkę, kiecka cała i nawet nie uszargana. Kości ręki też wydają się całe. No, kolana bolą i porysowane na krwawo, ale gorsze krechy miewam po Jacusiu. Może będzie bez konsekwencji.
W Alejach paliło gorzej, tak intensywnie, że przemykałam z cienistego kawałka na cienisty kawałek z zamkniętymi oczami. I dałam radę, wywrotka była później, przy okazji robienia drobnych jedzeniowych zakupów.
Dlaczego to piszę? Ku pamięci. Cykanki wklejam też z tego powodu, choć były cykane z myślą "czy srajtfon to złapie". Złapał nienajlepiej i próby jeszcze będą.
Bo nadchodzi pora, gdy oślepienie słońcem będzie niewyobrażalne, gdyż zimy mamy przepaskudne, pochmurne i mało świetliste. Więc niech będzie świetlna konserwa, może przetwór się uda. I opis jak potrafi takie światło zaszkodzić też niech będzie, może ugasi zimową tęsknotę za jasnością..
Tak dziś świeciło.
Miałam pisać razem z Chamydłem Gugieł, ale jednak to nie jest ten post. Miewam miłosierne odruchy, więc tym razem Cię Czytaczu omineła lektura dziwnie obscenicznych bredni, a Chamydło Gugieł będzie się prezentował przy innej okazji.
R.R. pisała. Sama.
Ps. Przy okazji wyszedł mi dokument, ukazujący nienormalne zjawisko. Puste Aleje. A tu pora pielgrzymkowa w pełni. Pielgrzymki pojedyńcze, malutkie i idące z zachowaniem dystansu, wyglądają bardzo samotnie gdy przemierzają aleje ani przed sobą, ani za sobą nie mając ,,koleżanki" . Za to pojawiają się rowerowe, kilku, kilkunastoosobowe. Pewnie byłoby ich multum, ale skąd wziąć duchownych jeżdżących na rowerach?
Nie cieprie upału. Dobranoc
OdpowiedzUsuńTeż nie cierpię, ale bardziej nie cierpię zimowych szarości/ciemności. I nie cierpię cierpieć. Dokładnie tak jak smerf Maruda.
OdpowiedzUsuń