Jeden jedyny krzaczek-kępka nasturcji.
Z całej paczuszki nasion jeden krzaczek? Kant jakiś.
Trojeść bulwiasta. Moje uparte sianie dało efekt. Kupne sadzonki dały ciała.
Hortensja niestety nie moja. Ale przyuważona wczoraj, przed jednym z bloków, podczas robienia zakupów.
Inka. Róża obficie kwitnąca przez cały sezon. Inne chorują, ona też nie uniknęła zarazy, ale szybciutko się z niej otrzepała. Ma wiotkie pędy, tworzyłaby solidną kopułkę gdyby nie gęstwina w której rośnie. Jedyna wada - nie pachnie.
Po za tym - róża cud.
No. Obiad się prawie zrobił, a ja zdążyłam ku pamięci i dla radości oka powklejać wczorajsze cykanki kwitnącego. Mojego i nie mojego.
To na razie, Czytaczu. R.R.
A z moich nasturcji wylazła jedna i wcale nie ma kremowych kfiotów. W dodatku to karzełek. Za to lilie mam takowe jak na Twoim obabrazku. Te ciepłe kolorki miłe dla oka, mła poszła w chłodki. Czasem jej się za takimi złocistościami tęskni, tylko na nie już miejsca ni ma. :-/
OdpowiedzUsuńTo znaczy, że z nasturcjami JEST kant, moje miały być ciemnoróżowe. Lilie, zrobiły mi w tym roku niespodziankę - myślałam że już ich nie ma, bo przez dwa lata nawet listeczka nie pokazały po pierwszym kwitnącym roku. A co do żółtości - chciałam jasną świetlista rabatę, towarzystwo żółtego miało inne plany. Tak, zawsze się chce jeszcze, bo rany, jaki powojnik, jakie drzewko i trawka. Żarłoczność i nienasycenie, ale ten jego rodzaj najmniej jednak szkodliwy😀
OdpowiedzUsuńJako dziecko wcinalam kwiatki i paki nasturcji:) Pyszne!
OdpowiedzUsuńNie znam. A tego jednego, jedynego krzaczka/kępki mi szkoda
Usuń