Czytają

poniedziałek, 31 sierpnia 2020

Notatka 103 Żal, zazdrość i ulga.

Jestem zbieraczem - kolekcjonerem - rupieciarą - sroką. Mocno amatorsko to u mnie wygląda. Kolekcje małe, rosną jakoś nienachalnie. Łabądki, parki zwierzaczków, kolorowe stołowe szkło, białoniebieska cebulowa porcelana, lampki parafinowe, białe i srebrne posążki Buddy i Bodishattwy, świeczniki i puzderka. Są wśród tej zbieraniny perełki i jest duża ilość chłamu, co jednak moje oko cieszy. I niestety ciągle mam ochotę na nowe i znajduję oczami to warte uwagi nowe. Jakie cuda pokazała zła/dobra Piesa w dzianinie...

Zła Piesa, niedobra.. Jak żyć, się pytam, bez ceramicznego Piesa w stylu upasiony krokodyl?  Taki mój i tak daleko.... Buuu...
Te połyskujące sprytem ceramiczne oczka... Buuu.... A żółta miska, niebieskie kwadratowe naczynia, a żabka, a dzwoneczki....  Rybki i dyńki, jabłka i OGRYZKI!!! A może gdzieś tam był św. Jeż?
A jakie szczurki i ludziki!!!

Gdybym Tam była, ostateczne zagracenie chałupy stałoby się faktem, tak jak i bankructwo. Może i dobrze, że ten Bolesławiec tak daleko.

Żądna pociechy wlazłam do dwóch sklepów, co to zwykle omijam z daleka i żądna pierduł (dlaczego takie "u", skoro pierdoła?) o mało co nie stałam się właścicielką dwóch bardzo różowych flamingów ogrodowych. A w następnym już mi się pchały złote lemury do koszyka.

Piesa w dzianinie jest doprawdy baardzo niebezpieczna. W amoku wypatrzyłam też cholernie ciężkie szklane salatery i na trzeźwo sprawdzę, czy na pewno będą odpowiednie w roli kociego wodopoju. Czyli pewien pożytek z obejrzenia Piesowego rozpasania może będzie.

No dobra, pokazała cuda, a cudami obudziła chęci zdrożne do posiadania, ale nie tylko. Od razu, przy szukaniu w necie psa co mój, wpadły mi w oko cuda inne a z nimi oferty kursów ceramicznych i fotki tego co DZIECI na kursach lepią. Dorośli też.

Dobra Piesa w dzianinie. Poszerzyły mi się możliwości, teraz tylko czas, kasa i szukanie takiego kursu. Od  mi razu mi się polepszyło. Dzieci mogą, to ja też. Pokazuję co dzieci i dorośli mogą i do czego służy naczynie z dziurką też pokazuję.















Pisała R.R.

Ps. Ileż tych artystów. Zgłupieć idzie od nadmiaru dobra co nietanie. Psa nie znalazłam, już na drugiej focie z panią w kawałkach wybył do nie mojego domu. Te sprytne ceramiczne oczka widać nie tylko do mnie przemówiły. W necie nie zostawił brata bliźniaka, niestety. 
Takie coś bym może potrafiła ulepić. Proste a ładne. Nie takie samo, ale w stylu. Piękne szkliwa. 






13 komentarzy:

  1. Ja tylko kubki. Ale też nie Bolesławiec. Bo bym zeszła jakby mi kot stłukł. Co innego te co mam, bo zawsze można pewnie się dogadać z twórcą i zamówić to jednak ból 25zl a nie 45 za kubek. A miski to Pepco bo te moje niedobre miśki potrafią skacząc za muchą zdemolować parapet.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kotek z wielkimi uszami po prostu rozwalił mła! :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja nigdy kubki, wiesz? Bardzo mi się podobają, ale z ceramiki mi picie po prostu nie podchodzi. Owszem, mam DWA kubki, a reszta to szkło. W kształcie kubka też. Te co wypatrzyłam chyba lepsze - waga ok. półtorakilo. Bo u mnie w Pepco są takie miseczki jak pisałaś, ale małe i naprawdę za lekkie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to ja kupowałam jakiś czas temu. Tam trzeba obserwować bo chyba co miesiąc im się zmienia moda wystrojona kolorów itd więc jest szansa, że się pojawia moje z kwadratowym spodem. Bez zwężania ku dołowi, bo takie to Emrys w sekundę i leży na boku a woda płynie po parapecie i stole ...

      Usuń
    2. No ja Was proszę! gdzie pepco a gdzie bolesławiec!? To Ty lepiej idź se sama michę ulep :)

      Ceramiczne kaktusy - tego jeszcze nie grali! :)

      Usuń
    3. BOLESŁAWIEC jako koci wodopój!!!
      Przecież bym zawału dostała na miejscu. Będą piły z kryształu.

      Usuń
    4. No to u mnie byś padła trupem w progu. Moje jadają z bolesławców a nawet z łososiowego szkła (dół od jakiejś przedwojennej bomboniery, nabyty okazyjnie na pchlim targu). Przecież ja też patrzę na te kocie talerze!

      Usuń
  4. Były z kwadratowym dnem, ale małe i lekkie. Za lekkie. Nie wiem jak to się dzieje, taki lekki koteczek a działa jak kula armatnia-zmiata wszystko z drogi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak tak, to bym padła. Niby u mnie futerkowa zastawa wytworna, ale jednak to nie BOLESŁAWIEC. Do niedawna jadły z kobaltowego szkła i niemieckiej kamionki, ale Jacuś się postarał i jest jedna kobaltowa miseczka, z kamionki (a taka była solidna) nic się nie ostało. Kompletuję na nowo, ale to już nie to.

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie jeden wodopój w kryształowej grubiej popielnicy sprawdza się super.
    Bolesławiec mogę oglądać, szczególnie nowe wzornictwo, ale nie pragnę i nie kupuję,jestem odmieńcem😃

    OdpowiedzUsuń
  7. A co powiesz na moje "nigdy kubki"? Jeszcze powinnam dodać " nigdy filiżanki". U kogoś wypiję, u siebie mi nie smakuje. Co do wodopoju też będą kryształy. Szał ciał i uprzęży. A odmienne gusta są super. Jak powiedział jeden starozakonny "co by go było, gdyby się każdy kochał w mojej żonie?"

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdzie Bolesławiec przy Emrysie! Bym chyba majatek straciła i zdrowie psychiczne...

    OdpowiedzUsuń