Czytają

czwartek, 6 sierpnia 2020

Notatka 66 Te małe radości podróży.

Niespodziewajka dziś była. Jeszcze trwa. Pociąg ruszył po nieoczekiwanym dwudziestominutowym postoju na rozbabranym modernizacją dworcu w P.





Powyższe zdążyłam sklecić jeszcze w jadącym pociągu. Resztę piszę w domu, jeszcze umordowana po szklarniowym spacerze. 



A co się stało? Wysiadka była nagła, po stanowczym komunikacie, żeby natychmiast opuścić skład, bo awaria. W pośpiechu, bo zabrzmiało jakoś groźnie, wszyscy wysiedli. Koleżanka po wykonaniu telefonu do męża, poszła przez prowizoryczne przejścia do dworca, kilkanaście osób postąpiło podobnie, kierowane doświadczeniem zbieranym przez lata dojazdów. Tyle osób zostało ile na zdjęciach.  

A co się stało? Ano, okazało się że w kiblu dzielny ktoś podstępem? zamknął pijanego watażkę wymachującego oburącz: w jednej rąsi puszka piwa, w drugiej giwera. 

Policja przyjechała w ilości mundurowych sztuk trzech, weszli do pociągu w towarzystwie obsługi i ruszyli ku jego końcu, tam była toaleta z zamkniętym skarbem. Ruch ręki, wsiedliśmy, pociąg ruszył. Przez szybę widziałam siedzącą przed dworcem w towarzystwie kilkunastu osób koleżankę I.  Zdaje się, że się towarzystwo wykolegowało, bo pociąg przyjechał do celu z opóźnieniem dziewiętnastu minut. Oni dłużej zdaje się będą czekali na te zamówione podwózki. Bandyta wyprowadzony w P. wyciągnięty z kibla i zakajdankowany jak należy.




Atrakcji to się spodziewałam wczoraj, z racji wczorajszego Tour w K. A tu proszę. Wczoraj przeszło w miarę bezboleśnie, co było miłą odmianą po poprzednich Tourach, za to dziś taka mała niespodziewajka. Czy ta giwera była prawdziwa - cholera wie. Podobno wyglądała prawdziwie, za to bandyta "to prosz pani, taki wypłosz niedomyty" .  Tyle głośno zeznał współpasażer oglądający pijusa.  Tego, to jeszcze nie było, Czytaczu.

Ach, niespodziewajkom nie ma końca. O czym Cię Czytaczu zawiadamiam. R.R.


2 komentarze:

  1. Rany, jakie radości! Po prostu serce rośnie jaki to naród z fantazją.;-/ Mła ma taki pomysł żeby nie przerywając podróży zawezwana brygada kasacyjna zaspawała delikwenta w tym kiblu. Potem trza poczekać aż z czasem w tym podróżowaniu delikwent uświerknie, ograniczając się jedynie do wywieszenia kartki na kibelku że nieczynne bo nie. Zaspawali by jednego czy drugiego i nikt nie chciałby być kiblownikiem. ;-) Mła ma ostatnio brzydkie pomysły dotyczące inszych ludziów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Baardzo brzydkie pomysły.. Ja bym kiblowi odpuściła, jeden na pociąg, jak nieczynny (zdarza się) to się robi tragedia wymieszana z bardzo niesmaczną komedią. Za to ta giwera kusi, oj kusi.

    OdpowiedzUsuń