Czytają

poniedziałek, 17 sierpnia 2020

Notatka 83 Ziepsiuło sie?

Tak jakby. Może się naprawi. Ciśnienie jakieś takie, że ten poniedziałek ledwie, ledwie przeżyty. Jestem w domu, i nawet szaleństwa kocieństwa, wrzask Lisiny w związku z szaleństwem maleństwa, kręcenie się przed moją twarzą Feliksa z Gacentym nie jest w stanie pomóc. Trzeba będzie ruszyć odwłokiem i resztą, ale może jeszcze z pół godziny posiedzę. Chlapnęłam sobie, bezczelnie się do tego przyznaję, i chlap jakby zaczyna działać. Co się ma dziać do licha z tą pogodą, że tak się czuję? Burza monstrum, oberwanie chmury, tornado? Nic takiego nie jest zapowiadane przez pół wieczorne niebo. Może organizm mi wskazuje ewentualne klęski żywiołowo/klimatyczne  w Pile lub Kłobucku? Taa, a ten jazgot karetek za oknem, to dlatego że Paryżanie słabują, weź kobieto się opanuj.

Jest jeszcze taka możliwość, że karetki bo było jakieś nieszczęście, a jakaś śrubka mnie osobiście się obluzowała i stąd takie sensacje. To tak już będzie chwiejnie i słabo i bez procentów ani rusz? Przerażające.

Trudno, wstaję. Najwyżej się wywalę, ale trzeba futrom dać jeść, kuwety ogarnąć.




No, jakoś poszło. Spróbuję iść spać, może w nocy śrubka się wkręci i będzie ok.


Graffitowe damy w opałach, miały być do posta o miejskiej bargraninie murowej, ale niech będą tu. Niemrawo jeszcze dodaję na dobry sen muzyczkę. Kołysanka dedykowana koteckom. Królewicom. Może dadzą pospać.

Pisała skołowana i wystraszona z lekka R.R.

4 komentarze:

  1. Tak. Wtorek o wiele lepszy. Dziękuję. Burza była w Cz-wie, drzewa poturbowała, pozalewało, ale po niej jest lepiej. Karetek nie słychać i mnie się chodzi prawie prosto.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też. Bezlitosny Jacuś mnie obudził po godzinie. Musiałam uspokajać towarzystwo i siebie i dopiero znów się kropnąć do snu.

    OdpowiedzUsuń