Czytają

niedziela, 2 sierpnia 2020

Notatka 65 Jako pliszka.

Bo każda pliszka swój ogonek chwali.
Ze mnie tam żadna pliszka, ale zarażenia przez blogowe niewiasty nie uniknęłam. Też mi się zachciało szkiełek, wazoników, duperelek ślicznie przejrzystych, pięknie światło łapiacych. I portfel dojących i tłukących się. Oraz zagracających. Jakbym mało miała kurzołapek... No właśnie, jak to jest z tym stanem posiadania, co? Mało? Znudziło się i zbrzydło? Poniżej przycisk do papieru. Kuń. Kuzynowi kiedyś tam sprezentowałam wersję kobaltową. Ciekawe, kuń znudził się, zbrzydł, stłukł?



I zwycięski na tle nieba. Ujęcie wymagające akrobacji cykaczki. Trudno było.


Szkło u mnie ma tak. Pokazuję jedną jedyną półkę, doceń Czytaczu , że odmytą. Na innych też szkło gości, ale nie pokażę bo nie odmyte. Przy okazji widzisz Czytaczu fragment niewielki kolekcji łabądków. Nie rozwijam jej jakoś nachalnie, a jednak rośnie.



To nie wszystko, ale wiesz Czytaczu. Prosto z mostu Ci wypiszę, że może innym razem reszta. Odmyć by wypadało, a jednak trochę tego jest, pełni funkcję ozdobną i użytkową. Bardzo nietypową użytkową też.  Ta szklana rzecz, przeznaczona jest raczej na cukierki, owoce, albo na suche ciastka.



Fragment łazienki. Och, to sztuczne światło.. kafle są białe. Wanna też.
Umyłam. Rzeczy są dwie, mniejsza i większa, a zatrudnione są jako pojemniki.
Gąbki, szczoteczki, korek do wanny. Są lubiane i doceniane w tej niewdzięcznej pracy.


Nie pełniące dziwnych obowiązków szkło użytkowe zalega w szafkach w oczekiwaniu na użytek. Więc chyba źle nie mają te używane? Nawet tak dziwnie.

A pliszki są śliczne. Szare, żółte i siwe, rude i cytrynowe - cudeńka.
Poniżej zdjęcie żółtej. Przy następnym pliszkowaniu też będzie jakaś pliszka. Bo śliczna.
Zdjęcie ze strony ekologia.pl
Autor dla mnie nie do ustalenia. Mistrzu.

Pliszkowała R.R. w ramach oddechu od problemów na linii kot-kot-kot-koteczek.

17 komentarzy:

  1. Te pliszke sama zdjelas???
    Co do szkla itp.to juz kiedys pisalam, ze jestem minimalistka?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie. To z netu. Bardzo bym chciała ale nie da rady. Nie ten sprzęt, nie ta szybkość, nie te warunki przyrodnicze. To są mistrzowie ci ptaszarze, wiesz? A autora zaraz wstawię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkiełka cud ale to łabądki mła powaliły! Kun też zacny. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki. Oj dzięki. Jak widać, nijak się nie wpisuję w obowiązujące trendy. Niby mi się podoba aktualna moda (najczęściej jednak nie), ale u mnie musi być po mojemu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakie trendy obowiazuja? Moj minimalizm to efekt silnej potrzeby porzadku w najblizszym otoczeniu, wiesz, taka kompensacja bajzlu w osobistej glowie.

      Usuń
    2. Szaro/beżowo/biało. Surowo. Beton, czerwona cegła(cegłę lubię), meble albo w stylu lata 50/60/70 albo proste laminowane kubiki. Kafle jeśli już, to albo hiszpańskie betony, imitujące ceramikę z marokańskim rodowodem, albo surowy beton. Zabudowa kuchenna jako silnie laminowana ściana, albo bardzo biała, albo szara. Panele typu sprany dąb. A jak kogoś stać to posadzka z kamienia lub drewna silnie egzotycznego. Minimum koloru. Maximum powierzchni do zapylania jako konserwator powierzchni płaskich. Jako obraz telewizor plazmowy. Hiciorem jest przywiedzenie na ścianie z telewizorem szafek o proporcjach telewizora. Dwóch, trzech. Z czarnymi przodami naśladującymi ekran, jeśli telewizor nie ma ustawionego obrazu "na śpiocha". Jak ma, np. zachód słońca, to drzwiczki szafek są albo jego kontynuacją, albo też ten sam zachód na nich. Idę czytać kotom. Dobranoc.

      Usuń
    3. O ja pierdziu z tymi szafkami i telewizorem, i jednoczesnie ufffff, że nieco odbiegsm od modnych trendów. Ale stsrocir zawsze mi sie podobaly, kolory juz mialam, malowanie szaf na oliwke, zielen, granat, brąz, no rozne tskie , stad teraz chcialam inaczej , jasno i tak mamy szsrosci na scianach, a w kuchni biale szafki :))))

      Usuń
    4. I jest po Twojemu i pięknie. Tak jak ma być.

      Usuń
  5. Ja akurat mam potrzebę koloru. Przestrzeni zadomowionej, ale broń Borze Zielony klunkrowatej. Ma być jasno, lekko i barwnie. A laminaty na połysk, betony i te inne takie to cholernie trudno utrzymać nieskalane, a skalane, no sorry, wyglądają przefatalnie. Stanowczo wolę odkurzyć mój zagracony pokój, niż czyścić te laminaty, kamienie, betony i egzotyczne drewno. A sprany dąb przyprawia mnie o dreszcze obrzydzenia. Tak mam. Ani lepiej, ani gorzej. Po swojemu. Dobranoc

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak czytam laminat to mam odruch womitny, źle mła się to kojarzy. Co prawda są gorsze rzeczy które się mła źle kojarzą, niemal wszyscy posiadają i mają niezły ubaw z mła bo ona tym rzeczom niechętna w domu własnym( takie np. zlewy czy stoły metalowe, dla mnie to jednoznaczne skojarzenie - prosektorium, stół sekcyjny z odpływem ). Jednakże laminat na liście obrzydlistw plasuje się wysoko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Laminat straszy, nierdzewna stal też, o betonie nawet nie warto wspominać- ten to dopiero straszy. Ale przecież są i tacy którzy horrory kochają, w tym i stylowe przy których ja wymiękam. Pomyslalabyś, że można zażyczyć sobie za ciężką kasę meble(laminat oczywiście) naśladujące do złudzenia rzeźnicze splamione krwią powierzchnie? Taak. Są tacy, co to i takie klimaty kochają.

      Usuń
  7. Kotom poczytane. Wiecie co? Tak sobie myślę, że żadna moda, ani żaden styl, nawet najbardziej nas odpychający nie jest zły. Jeśli komuś pasuje, to wszystko jest ok. Jest się w końcu u siebie, czyż nie? Bierze się jednak zawsze pod uwagę ew. gości. Na cholerę mi stół co da się rozsunąć na 8-10 osób? Po jakiego gwizda sześć składanych krzeseł? A mam. Dla gości. Tak samo jak ponadnormatywną ilość dmuchanych ustrojstw do spania,itd. Z tego też powodu, jakoś staramy się za bardzo nie odbiegać w urządzaniu własnych nór od ogółu. Bo co powiedzą. Ja biorąc pod uwagę potrzeby gości mam jednak w (_!_) co sobie pomyślą o czerwonym suficie kuchni (tak, kiedyś mi tak odbiło. I co dziwne, sprawdziło się bardzo pozytywnie to odbicie). Bo ja tu się muszę dobrze czuć. Dla nich jest miejsce, czemu nie, ale jednak u mnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pelna zgoda, kazdy niech sobie mosci gniazdo po uwazaniu:) Nie mam tv, radia tez malo slucham od dluzszego czasu, a na pewno nie mam tak, jak kiedys, ze zawsze gralo w tle (przewaznie Trojka, ale to hohoho, jak dawno). Glownie slucham ciszy. Mocne, wyraziste kolory sa dla mnie za glosne. Wole stonowane, jasne. Spokoj:) Ale bywajac u rodziny czy znajomych, potrafie docenic inne gusta, naprawde. I nawet mi sie podoba wiele takich wnetrz. Ale u siebie wole tak j/w.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja mam konkret kolorki i dużo misiów pluszowych szarych mi przed książkami siedzi. Muszę coś poczytać. Ale ciężkie czasy mam. Zaraz napisze na blogu. Idę. Eh.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och Kocurku. Przytulam. Nic nie mogę pomóc, ale bardzo chciałabym. Więc przytulam myślą. Czuj się przytulona.💕

      Usuń
  10. Kocurku trudny czas,ale dacie radę,piękny wiek 91 lat!

    OdpowiedzUsuń