Odchodzą, nie wiadomo kiedy i znienacka się okazuje, że następne spotkanie to już za bramą. Oczywiście, wiadomo. Nikt nie jest wieczny, tylko w bardzo młodym wieku przy zdrowiu co najzdrowsze myśli się inaczej..... Oczywiście, wiadomo, nie pierwszy to raz takie wieści i żyć się będzie dalej - do własnego przejścia. Ale na razie myśli się tłuką.
Marta, pani Basia, pan Marek. Ania!!! Niemożliwe!!! Ania??!!
Zmora zatruwająca egzystencję A.M., egoistyczny stary królewicz - wujek Janek, powinowaty A.M., też niedawno podreptał, absolutnie do ostatniej chwili przekonany, że skąd, on się jeszcze nie wybiera. Przekonanie o własnej ważności i nieśmiertelności jednak nie było przeszkodą w ostatniej podróży. Czy cokolwiek może być przeszkodą? Ale i tak żal, nawet wujka Janka.
Ech. To nie tylko wina służby zdrowia, wina jest, ale nie główna. Ten syf obecny, jest po prostu konsekwencją syfu w zarządzaniu służbą zdrowia, polityki kształcenia lekarzy i pielęgniarek, wypłacanych świadczeń. Było źle i bez pandemii. Pamiętam jeszcze aż za dobrze horror z Łojcem, rejestrowanie wizyt na terminy za siedem, osiem miesięcy gdy tak naprawdę liczył się czas. Koszmarne, koszmarne wizyty, gdzie lekarze najchętniej wystawili by Łojca za drzwi, by mieć problem z głowy. Bo wiek, bo dlaczego do nich, bo poprzedni lekarz powinien. Cud, że Łojciec chodzi. Gdy będzie pilna potrzeba pobudzenia wqrwu, to opiszę. Tak trafił w końcu do fachowca, ale po jakich trudach! Za późno, o wiele za późno, tak jakby cała ta administracyjna droga, odsyłanie od Iwana do pogana, była specjalnie wymyślonym slalomem dla mistrzów. Tak, i bez pandemii było trudno, a teraz to betonowa ściana, bez wbitych haków do wspinaczki. Więc przedwczesne, niepotrzebne pożegnania. Nawet, jeśli obecny syf minie, nie odrobi się szkód poczynionych przez brak diagnoz, badań, zabiegów w porę.
Czyli pożegnań może być więcej, jakby cholera dotąd ich było mało.
Średniowieczem mi tu pachnie i zdaje się że obrażam średniowiecze, niedobrze. Bardzo niedobrze, i nie ma co liczyć na cuda w dziedzinie opieki zdrowotnej. Może być znacznie gorzej, może nie średniowiecze, ale dziewiętnasty wiek na dzikim zachodzie. Jak by nie było, konieczne nerwy ze stali i takież zdrowie by się leczyć. Oraz upór nieprzeciętny i dużo, dużo siły.
Nie ma oczywiście żadnej gwarancji, że gdyby dostali tę medyczną opiekę byłoby inaczej. Możliwe, że nic by to nie zmieniło.
Trzeba jakoś i o siebie zadbać, jednak ruszyć na Lux-Med, zrobić podstawowe badania. Niby to nie zabezpieczy niczego, ale póki jeszcze można coś zrobić, to czemu nie.
Wiadomo, przejście za bramę może być nagłe, więc i prawny syf koło siebie ogarnąć.
Mieszkanie wujka Janka do oddania, nie zadbał o nic, przekonany o swej nieśmiertelności. A A.M. podcierająca mu tyłek, użerajaca się z jego humorami i egoizmem rzadkiej klasy - bez meldunku. Bezdomna z formalnego, urzędowego punktu widzenia, kątem w mieszkaniu po rodzicach, gdzie nie jest w żadnym wypadku na swoim. Dlaczego się zajęła upierdliwcem? Prościej było się zająć niż mieć świadomość, że tak bezradny jest bez opieki. Nie liczyła na nic, ale cholera... Nie mówi się źle o zmarłych, bronić się nie mogą, ale jakim trzeba być dupkiem dupiastym by wymagać od dziewczyny opieki w szerokim zakresie. Nie była zobowiązana bliskim pokrewieństwem. Mózg mu w końcu działał, podejrzewam że jednak tak jak zawsze - czyli świat u stóp wujka. Okazuje się, że nawet nie pomyślał, że A.M. jakoś musi do niego dojechać, za coś kupuje mu te soczki, pampersy i całą resztę... Powinien trafić do hospicjum, ale tu miało miejsce wyjątkowe świństwo, z dwóch budynków instytucji na potrzeby walki z covid zabrano jeden, więc brak miejsc. Ech, aureola dla A.M., gdzie składać wnioski?
Więc u mnie tak być nie może, żadnego pasożytowania i żadnej beztroski.
Koniecznie trzeba pomyśleć o sprawach z rodzaju trudnych i ostatecznych.
Ale, na litość!!! Jak niechętnie!!!
Nic mnie nie nauczył jednak przykład wujka Janka, ja też nieśmiertelnam. Obrzydliwe jest kołaczące gdzieś w mózgu "podejrzenie graniczące z pewnością" że jest inaczej. Obrzydliwe, że trzeba się przemóc by za bramą nie wylądować w tym samym śmierdzącym siarką kącie co wujek Janek. Kącie dla ludzi pozornie przyzwoitych, za zatruwanie czyjegoś życia, za pasożytnictwo i zostawienie po sobie bajzlu. Oczywiście, jeśli jest coś za bramą, co do sprawdzenia kiedyś tam, mam nadzieję że nie szybko.
Nara, Czytaczu.
R.R. pisała, wykorzystując zdjęcia zajumane do całkiem innego posta. Ale to w końcu notatnik, i zawiera także i takie wpisy, o sprawach aktualnie łeb zaprzątajacych.
Wujki Janki tak majo że po nich się sprząta. Mła tyż widzi kole siebie wymieranie i nie jest ono zarazowe tylko wieńcowo - cukrzycowo - niewydolnościowe. Po prostu system ochrony zdrowia nam się zapadł i teraz możemy obserwować z bliska jak to przed II WŚ Polska pod względem umieralności wyglądała. Wina obecnego zarzundu jest taka że z bajzlem wieloletnim nawet nic nie próbował zrobić choć u władzy jest pięć lat a jeszcze usiłował kombinować na potęgę jakby tu medycznych nie kształcić, nie płacić im za robotę a wszystkich dookoła przekonać że jest cacy bo przecież pińcet i czynastka do ręki ( zamiast ulg podatkowych - taa... cudowne rozwiązanie ). Smętnie się robi kiedy znajomki zanikają, mła wie z autopsji. :-/
OdpowiedzUsuńMoże to taki czas w naszym mniej więcej wieku. Że coraz więcej zaniknięć.
OdpowiedzUsuńCo do lekarzy. Wiesz tu supermeni by się przydali w ilości ogromnej. Za mało ich, stanowczo za mało, część niedouczonych, co mówię z żalem. Część już tak uodporniona na ludzkie niedomagania, że aż nieludzka ("w pani wieku to medycyna wyczerpała możliwości . Starość proszę pani. Ale prywatnie to jeszcze coś mogę dla pani zrobić" - tekst z wczoraj, koleżanka 50+, dysk jej wypadł) Zatyrani, w systemie co głupi nie do pojęcia i często marnujacy talenty a promujący miernoty.
Znam też takich wujków Janków, niestety. Niereformowalni egoistyczni egocentrycy. Co do służby zdrowia - rozpisałam się najpierw, ale skasowałam, bo szkoda zdrowia, tylko się niepotrzebnie nakręcam. Krótko mówiąc - dopóki nie będzie mądrych ludzi w rządzie, to wszystko będzie się sypać. Pieniądze idą na pierdoły, a na zdrowie wciąż brakuje. Nie ma kompleksowych planów długofalowych, tylko zasypywanie dziur. To nie może się dobrze skończyć. Przeżyłam stan wojenny, zmianę ustroju, wielki kryzys gospodarczy - i nie myślałam, żeby stąd uciekać, cały czas widziałam jakieś światełko w tunelu. A teraz nie widzę. I nie dziwę się, że mój syn, dobry chirurg z misją leczenia ludzi, chce wyjechać, jak najdalej.
OdpowiedzUsuńPoprzedniczki juz napisały mądrze, a ja przytulam.
OdpowiedzUsuńOch, Doruś. Też przytulam
UsuńNie dziwię mu się też. I ja nigdy wcześniej nie myślałam o wyjeździe, teraz tego żałuję..
OdpowiedzUsuńWiesz, prawda jest to, że miodów nie ma nigdzie, to że najlepsze miejsce na namiot jest dwa krzaki dalej to też jest prawda. Bo, jasna dupa, coś takiego się mi z ojczyzną porobiło, że wilgotny i ponury zakątek Kłapouchego to przy nim sama przyjemność i te dwa krzaki dalej to już robią różnicę.
Ale cholera, jaka szkoda. Dobry chirurg z misją to jest na wagę złota. Rozumiem go, chce zachować zdrowe zmysły i nadal być chirurgiem z misją, a tu trudno. Zanim się poukłada tak, by było to prostsze, to jeszcze się musi podziać, i to nie będzie przyjemne.
Gdybym była młodsza, też bym stąd zwiała. Żeby nie było za gorzko, to powiem Ci, że jednak widzę światełko.
Nie jestem pewna, czy to wylot tunelu, czy nadciągający pociąg, ale zmiana będzie i to nie ta panująca "dobra zmiana". Tak stawiam i mam zamiar się trzymać. Więcej postaram się nie piołunić,to źle robi na wszystko. A mam zamiar jednak nie tracić pogody ducha.
Nie obiecywał nikt że będzie łatwo, ale nie dam sobie wmówić głupot różnych, w tym tej, że jestem tu za karę. I już.
A, co tam, tak mi się czasem też nazbiera i się ulewa, ale w sumie to masz rację, trzeba wierzyć w to światełko w tunelu, nawet jak go nie widać :).
UsuńSprawdź emaila bo pewnie mnie wrzuciło do spamu. :)
UsuńSpokojnych świąt życzę mimo wszystko... (To tak w związku z prezentem w e-mailu)
UsuńR R odbiór :) nie mdleć :) :) :)
UsuńTo z serduszka dobrego ❤️❤️❤️
Kobieto Kocurku Szalony!! Bardzo dziękuję.😀♥️😀♥️😀 Podziękuję porządniej, jak ciut się obrobię.
UsuńDaj znać czy działa 😃 bo ja się na tym nie znam totalnie ja człowiek papierowy 😄
UsuńJa też papierowa😀. Ale będę działać, choć nie dziś. Zbyt padnięta już jestem i mogłabym naknocić.😀
UsuńTu wpisuję Małgosiu,nieprawilno, trudno. Jakoś dziwnie mnie ustawia blogger. Melduję, że dzień lepszy, z niespodziewajkami miłymi. Czego i Tobie życzę
UsuńPrzepadła to chyba się udało 😻😄😃😆
OdpowiedzUsuń