Powinnam coś zrobić, za coś się zabrać. Niemożliwe na razie, więc to co mogę - krótki wpis. Wet, myślałam. W wir zajęć rozmaitych planowałam się wkręcić, ale z myśli i planów dupa. Lisinka dziś na nadstawce regału, wysoko pod samym sufitem. Nie da rady bezboleśnie ściągnąć, a nie chcę nawet myśleć, czym mogło by się skończyć wysokie latanie. Za późno znowu wróciłam, wet możliwy teraz tylko nocny. Odpuszczam. Szlag.
Krótka notatka z cykankami z dnia dzisiejszego, pisana po pociągowej walce z fumami srajtfona. Wlekła się dziś ta podróż, opóźniona już na starcie. Dokopała mi jak rzadko po nienajłatwiejszym dniu.
Trudny był, ale mogło być gorzej.
Dziś w ramach chyba przygotowań do świąt ani jedna qrwa nie poleciała z usteczek mojej koleżanki. Dzień naprawdę nie był łatwy, a tu nic. Ani jednej. Nie wiem, jak to możliwe, gdzie to zapisać. Moja Babcia by zgryźliwie poradziła " zapisz to wnusia węglem w kominie". Z braku dostępu do komina zapisuję w notatce.
Ponieważ do domu weszłam nie tak dawno, nie zleciało jeszcze ze mnie całodzienne zmęczenie, mimo krótkiej drzemki w pociągu. Drzemka była, a potem przewściekła pokonywałam opór srajtfona i uruchamiałam gnoja na nowo. Obudziłam się i nie działał. Co on z tą kartą SIM? Twierdził, że nie mam. Miałam i mam. Nie rozumiem tego urządzenia.
A jeśli tak działa profiler wyszukiwarki, wyłączając dostęp do telefonii i netu? Bo grzebię, szukając normalności. Bo nie wchodzę na Pudelka, Domowe Kiszonki i mam w dupie nowe sensacje koronawirusowe oraz Familiadę z okolicami.... Szkoda, że nie można dopaść gnoja i wybić mu z głowy taką tresurę.
No nic. Trzeba się ruszyć i mocno ociężale powirować.
Nara, Czytaczu. Pisała R.R., a Chamydło Gugieł bardzo w tym pisaniu przeszkadzał, na twe szczęście Czytaczu, bo pewnie bredziłabym dłużej.
Ale czy to na pewno Chamydło Gugieł? Węszę spisek. Cykanki to wystawa teatru Ateneum w K. zcykana po drodze.
I tylko kotka żal...
OdpowiedzUsuńLisiuni może dopadnę. Obie jesteśmy uparte. Może się uda
OdpowiedzUsuńJa tylko zauzwaze że warto schować jedzenie. Bo widać że tu badanie krwi będzie potrzebne a nie ma sensu iść do weta się dowiedzieć żeby przyjść z przeglodzonym kotem na badanie krwi znowu. Od razu miski na noc schować i kolejnego dnia złapać na Wetowe atrakcje. Oby się udało!
OdpowiedzUsuńZapomnij przy Łojcu o specjalnym głodzeniu kota. Pociecha to ta, że Lisinka je rano tuż po czwartej. Bardzo, bardzo dużo je. Następny jej posiłek to gdy wracam. Też bardzo duży, Łokci rzadko się udaje czymś ja napchać. Chyba, że mięsko, to tak.
UsuńMła trzyma kciuki za Lisinę i za Ciebie, bo gwiazda da popalić za bezczelnie wykonaną wizytę u veta.
OdpowiedzUsuńNa razie klęska. Ja spóźniona, ona schowana.
OdpowiedzUsuń