Czytają

wtorek, 22 grudnia 2020

Notatka 225 norma


Tak jak na obrazku nie będzie. Przynajmniej dzisiaj i jutro, meteorologia nie wieszczy. Ponury, mokry dzień, ciemny jak nie wiem co. Ale podobno teraz to będzie  jaśniej, najgorsze ciemności już za. No nie wiem. Te meteo i astro pewno tak. Co do ciemności metaforycznej - wątpię. Apogeum przed, nie za, tak uważam, wysłuchawszy w radio Nowy Świat przewidywanych atrakcji. M.  dziś nie ma, a widocznie taka karma, ktoś w robocie kląć musi. Klęłam ja, godnie zastępując M.

Na razie droga do domu i już na starcie spóźnienie środka transportu publicznego.  Dwadzieścia pięć minut juz spóźniony, a jak spóźniony, to ma obowiązek przepuszczać. Norma, niech to szlag..... Ale drobne opakowania czekoladek Karmello kupione. 

Znasz Czytaczu? 

Ja słabo. Dobre, nawet bardzo dobre, tylko że mnie z czekoladą jakoś nie po drodze w ostatnich latach. 

Na razie stoimy w M. Niby do domu już niedaleko, ale nieprędko doń dojadę. Szlag.

Z rozpaczy zamieszczam foto zakupionych Karmello na szalu rozpostartym na pociągowym siedzisku. Mini post napisany, a ciągle stoimy.


Znów spóźniona R.R. pisała.

Dwa do zera. Przegrywam z rudzielcem. Mało tego że wet czynny do dziewiętnastej, a ja spóźniona, a jeszcze dojazd do weta, to Rudej gender nie widzę. Osiemnasta pięć weszłam do domu. Nie ma małpy. No nie ma. W żadnej z dotychczasowych platform i nor. Obmacany fotel - Feluś odkrył go jako kryjówkę kiedyś. Pod, w i na szafie nie ma. Nigdzie. Nie ma już żadnych szans zdążyć, ale wykryć to bym chętnie wykryła ten azyl. Możne jutro się poszczęści. Jak znam Lisiunię, to za jakiś czas wyjdzie, jak uzna że można, ciekawe czy zobaczę skąd wyłazi.

 

15 komentarzy:

  1. Smacznego, nie znam wyrobu. Lubie gorzką wedlowską.ale i jakies inne czasem też pochłonę, ale nie powinnam.
    Lepiej tych mundrości nie słuchać, bo poziom wku..irytacji wzrasta, a po co nam to.
    Nie widzi mi się żeby prędko było lepiej, a wręcz naprzeciwko.
    Dobrego i spokojnego wieczoru Romanko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smaczne to niech będzie obdarowanym, mnie czekolada nie służy, patrz, podobno taka zdrowa. Raz na rok dopada mnie czekoladowy głód, wtedy licznym tabliczkom mlecznej biada a mnie nic nie jest - poza poczuciem błogości. Zjedzona w większej ilości niż mała tafelka poza czasem głodu mści się, więc lepiej nie - omijam bez żalu.
      Mundruści tym razem padły ze źródła szanowanego, a świadczą dobitnie o mundruści władzi. Źle będzie Doruś, te głupie ryje się o to starają jak mogą, a dużo mogą. I w związku ze związkiem dziś będę się ciut wysilać by wieczór był miły. Ale będzie, czego i Tobie życzę.

      Usuń
  2. Może Lisię zwabiłabyś na jakiś smakołyk albo kocimiętkę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak czuje groźbę weta to nawet mięsko nie zadziała. Ona naprawdę wie że wet grozi, nie wiem skąd. Nawet kontenerek schowany, a ona wie. Nie chowała się, gdy pozostałe futerka były łapane, a kontenerek stał na wierzchu złożony do akcji.

      Usuń
  3. Dżizuuu, jaka ta Rudość jest przebiegła! A jak wyczuwa sytuejszyn, mła jest pełna podziwu dla Niej i współczucia dla Cię. Mój ptaszkołapacz tyż się dziś popisał, mła macki opadli.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiecie co? Tak, rude jest lisem do potęgi. Ale może to nie tylko intuicja? Może ja coś boli? Nie uspokoję się bez weta.... Co prawda wyszła, wcale nie wygląda na obolałą, ale na kłębek nerwów tak. Nie udało mi się ani wykryć schowka (gdzieś u Łojca, a przysięgłabym, że wszędzie zajrzałam), ani uchronić przed atakiem CHUPACABRY. Lisinka spruła na górę, stłuczona kolejna miseczka, posiłek przerwany. Jak ona ma przytyć?!! CHUPACABRA też spruła wystraszona brzękiem, karma wszędzie.
    Też by mi macki opadły. Wychodzi na to, że wszystkie trzy mamy złoczyńców. Ty podstępnego kłusownika, Doruś wcielenie Robin Hooda. (upieram się, że to nie strach, tylko bronił mniejszego), a ja nieuleczalnego terrorystę i bandytę pospolitego..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To rasowa trzesidupa jest, moze i w obronie przyleciał, czemu nie, krzywda sie dzieje trza lać, rozumiem , ale zeby aż tak, jeżü, to bylo straszne.A potem popedzili oba bo zlosc przeniosl na Rysia i dawaj galop po chalupie. No ale przegonili i potem juz zgodnie do kuchni na zarło czekali i przespali wiekszosc dnia, bo deszczowo.
      Koty to dranie, o!

      Usuń
    2. Dranie, ale i tak kochamy, bo nasze dranie. Nieobliczalne potrafią być te dranie. Odkaziłaś mam nadzieję porządnie podrapy? Boli, wiem. Ale od własnego kicia-drania mniej niż od obcego kicia-drania. Tajemnica jakas

      Usuń
  5. No a ja już ze trzy razy miałam zamiar napisać, że może ona ma nerwicę i depresję razem, ale się powstrzymałam, nie chcę się wymądrzać. Ale co tam, podzielę się. Po doświadczeniach z naszymi niektórymi to wiem, że tak jak u człowieka najpierw trzeba kotu spokój zapewnić i szczęśliwość emocjonalną. Koty nie lubią żyć w stadzie. Jak nie ma stresu, to cały organizm lepiej pracuje, weterynarz nie potrzebny. Przerabiałam to na kilku kotach, dopada to albo najstarsze, które chcą mieć święty spokój, a jakiś ambitny młokos się na nich wyżywa, albo autystyczne egzemplarze. Naszej najstarszej nigdy nie zostawiamy sam na sam z innymi, bo jedne jej dokuczają, a innych to ona się boi tak na wszelki wypadek. Jak je, to musi mieć spokój, bo jak zje w towarzystwie, to zaraz odda górą. Tak więc ja bym poszła w tym kierunku, o ile masz możliwość zapewnić jej jakieś odosobnione miejsce. Szkoda męczyć kota badaniami i chemią, może to tylko (albo aż) stres.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję Ci za wpis. Nie wiem Małgosiu, najbardziej podstawowe badania z krwi bym zrobiła, u weta bywa spoko. Czy nerki pracują jak należy i co z cukrem. Stres tak. To podstawa. Małe jest bezlitosne i podstępne, a Łojciec nie za mądry. Wypuścił mi małą cholerę, bo tak koniecznie chciała wyjść. Nie byłoby takiego problemu, gdyby Lisinka umiała być przy zamkniętych drzwiach. Ale nie umie. Musi mieć w pomieszczeniu gdzie jest najbliższe drzwi otwarte, nie umie być sama. Małe ją prześladuje i męczy, ale ile razy po powrocie do domu, gdy nie było innego towarzystwa (chłopaki spały z Łojcem, drzwi zamknięte) znajdowałam ją leżącą w pobliżu Jacusia lub z nim. A go w innych okolicznościach unika jak może. Inna rzecz, to doświadczenie z Kubusiem. On naprawdę był starym kotem,trafiając do mnie jako osobnik przynajmniej pięcioletni. I z siedemnastu lat u mnie, trzy ostatnie był postury szkieletu. A przedtem baryłka toczona na okrągło. Tak jakby organizm wszystko zużywał na utrzymanie życia, ale już nie masy. Był przebadany dokładnie i nic nie wykryto poza starością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, znasz swoje kotki najlepiej, podejmiesz najlepszą decyzję. Zbadać nie zaszkodzi, albo się coś potwierdzi, albo się wykluczy. Ze starością masz rację, jedna nasza kotka miała chyba 17 lat, robiła się coraz mniejsza, chudsza, słabsza. Ostatnie dni leżała tylko i czasem piła, oddaliśmy jej jeden pokój, żeby reszta chałastry jej nie niepokoiła. Po prostu zgasła, zasnęła. Była leciutka jak wróbelek, sama skóra i kosteczki. I w sumie to dobrze, że taki był koniec, a nie jakaś męka, cierpienie, latanie po lekarzach, zastrzyki itd. Sorry, że tak na smutno, ale mam teraz też jedną staruszkę i widzę, że niby nic konkretnego jej nie dolega, ale coraz mniej ruchliwa, mniej je, śpi całymi dniami, prawie nie wychodzi z domu, a kiedyś taka była szatanica... No i tak jakoś martwię się też o Twoją kicię, zawsze to szkoda koteczka, że coś mu dolega. Może jednak wet coś wykryje i wyleczy. Zdrówka życzę i trzymam kciuki, żeby dobrze się to skończyło!

      Usuń
    2. Tak to jest, przez wpisy i mnie w głowie siedzą stwory nigdy nie widziane, zmartwienia oraz radości w ich temacie. O moje Gender się nie martw, naprawdę, wystarczy że ja główkuję. Oj, przyzwyczaiła mnie przez te lata do różnych kłopotów z nią związanych, a były ekstremalne, zwłaszcza masowe leczenie z grzyba źle wspominam. Wtedy też Łojciec nie mógł znieść płaczów rudzielca, i nie liczę że teraz zniesie. Pogłaskaj proszę w moim imieniu swoją starowinkę. Czule.

      Usuń
  7. U mnie też Mefi długo musiał przywyknac do odosobnienia. Ja wiem że miauk i walka ale w końcu musiał. A ja musiałam być uparta bo trzustka. Teraz ma Lunę. Leje jeden drugiego po łbie ale trudno. Luna ma spokój. On ma swoją karmę i trzustkę w rydzach

    OdpowiedzUsuń
  8. W ryzach ma oczywiście. Z Łojcem nie przejdzie. Coś innego muszę wymyślić, żeby Gender mogło odetchnąć.

    OdpowiedzUsuń