Czytają

czwartek, 17 grudnia 2020

Notatka 218 romanaanna kontra plany

Bez komentarza na temat tego co jest. Z całej siły staram się myśleć pozytywnie. Jak wiadomo, niełatwo, ale zaklinam ciemną rzeczywistość jak tylko mogę. Złe bardzo proszę won, nażarło się, naszkudziło więc bardzo proszę wypierdalać biegusiem.  Prędziutkim. Jak nie pójdzie po dobroci, będę wrzeszczeć i bić, niech spada.

Cykanki robione na szerokim, bardzo szerokim torowisku służącym do remontowania, postoju składów, głównie towarowych. Pociąg tym razem pojechał skrajem, torem częściowo zagłębionym, prowadzącym przez tunel. Stąd skromność pokazanego zjawiska, które bywa, uwierz Czytaczu, spektakularne. Pytanie, jak je pokazać pozostaje bez odpowiedzi, no nie mam pojęcia jak... Może gdy jazda będzie torem skrajnym właściwie i nie za szybko, ja będę przy oknie po właściwej stronie, pociąg nie będzie zbyt zatłoczony i nikt nie będzie się zbytnio czepiał ciemni zrobionej z kurtki. I srajtfon się nie zatnie. Wtedy możliwe że się uda. Jak na razie świateł zcykana jedna dziesiąta lub jeszcze skromniej.









Urodę zjawiska to te cykanki jakby lekceważą, a ona duża. I czy jednak te oglądane kiedyś wazony nie są podobne?


Wiesz Czytaczu, że one poszły w połowie? Po dużej cenie. Zostały te, co ich nie chcę.
Jakoś nie żałuję. Kiedyś tam, jak się trafi - kupię całe szklane, niemalowane, jeśli nadal będą mi się podobać.

Pisałam, że tydzień trudny i prawdę pisałam. Zwolnili mnie w nim z dyżurów, co conieco go upraszcza, ale nadal nie wiem, jak ma wyglądać mój grafik w przyszłym, świątecznym tygodniu, zmieniają w piątki. Już tak było, że w piątek dowiedziałam się że mam dyżur w sobotę i niedzielę, a wolne w poniedziałek-wtorek. Mój awanturny mail, że o takich rzeczach trzeba uprzedzać, bo nie ma choćby w firmie ochroniarskiej zgłoszonej pracy w weekend, poskutkował zdjęciem dyżuru. Mailem o osiemnastej. Zdążyli, dyżur jeszcze miałam, jeszcze byłam w robocie.   Odechciewa się, miałam mieć wolne, ale gdzie tam... Plan urlopów poszedł na piwo przy nowym zakresie obowiązków, trzymam kciuki by nie było dyżuru.  
Przesunięte po kilka minut pociągi miały jeździć bez spóźnień, bo jakieś wymieniane kawałki torów miały być znów podwójne. Akurat. Nie wyszło, a nazwa "pociąg przyśpieszony" staje się bardzo obraźliwą obelgą. Z wywieszonym ozorem gonię do roboty, w Cz-wie z rezygnacja patrzę na pozamykane sklepy.  Dziś też. Teraz siedemnasta trzydzieści, od trzydziestu minut powinnam wg. nierealnego rozkładu być w Cz-wie, a tu dupa, jeszcze z pół godziny jazdy najmarniej. W czerni..

*
Reszta pisana w domu. Jeden jedyny Czytaczu, co zdążyłeś z lekturą cofnietego posta. Sorry, za pochopny był, planował za daleko, a ja z planami jednak w lesie.  Tak, coś będę robić, tak, tradycyjnych świętowań nie będzie. Coś tam sobie wymyślę, dodatek przyjemny do obowiązkowych świateł i mniej obowiązkowej muzyki nieświątecznej a miłej. Do omijania nie tylko święta, lada chwila moje urodziny. Też na kwarantannę z nimi. Po świętach Nowy Rok, ale jego omijanie to u mnie od lat. Tu mam wprawę i umiem. 

Jedno co pewne na mur beton to światło.
Niezbędne, bo nawet jak jasno to tak jasno. Miło że nie widać całej ponurej sąsiedniej miejskości dziennej. Bez niej lepiej, co nie znaczy że dobrze.


A miejskie, no cóż takie. Do wścieknięcia.




Sklepy pozamykane, a ja przecież nie mam dla nikogo upominków.  Planowałam, ale te cholerne późne przyjazdy rozwaliły plany. W wysyłkowych nic nie znalazłam odpowiedniego. Święta mogę zignorować i tak zrobię, ale czemu mam robić niemiło tym, co od nich jakiś drobiazg dostanę?
Tak coś czuję, że urodzinowa niedziela będzie lataniem za gadżetami prezentowymi. Co też nie cieszy. 

Olać, trudno. 

Bardzo cieszy, że będzie chwila oddechu. Na to czekam. 

Na razie domowe czary. Zaraz będzie herbata pachnąca bergamotką i pomarańczą, będzie seans dopieszczania futer i zaleganie z muzyką. 
Herbata się parzy, futra pojadły do wypęku i gdzieś zalegają w konspirze. Do czasu. 

R.R. pisała. 



6 komentarzy:

  1. Walić tradycyjne świętowanie, zrobić sobie urlop świąteczny i cóś nowego na ten czas wymyśleć. Nie ma zasiadań przystolnych i spędów. A tamtego minionego niedoszłego wpisu żałuję ( ja tyż mam w rodzinie Paszczaki ale dla nich w tym roku smutność wielka, stwierdziły że chujinke ubiorą dla dzieci i tylko dla nich będą prezenty, reszta świąteczności odpada , akwarelki były takie urodne.

    OdpowiedzUsuń
  2. No to będzie, na szczęście nie usunęłam całkiem, ciut uaktualnię i uzupełnię. Wstawię w niedzielę, a sama potruchtam w świat za duperelkami prezentowymi. Nie powinno być trudno, bo wymyśliłam, skoro jakby klimaty komusze, drobne paczki żywnościowe z dwoma-trzema delikatesami na paczkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. W niedzielę będzie. Pasuje, bo w nieświątecznej czwartek, to olbrzym Edward bierze kąpiel.

      Usuń
  4. Ja się cieszę, że mi się udało z tym ebookiem :) w dobry czas. O. i to najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak. 😄 Udało się. 😀♥️😀

    OdpowiedzUsuń