Plan jest taki by coś zrobić po przybyciu do domu. Więc w pociągu drzemka. Zobaczymy co wyjdzie, czy przypadkiem nie pojadę z powrotem na Śląsk. Oczy bolą, łeb ciut też... Wczoraj głupoty wypisywałam by się ze stołka nie podnosić, może dziś będzie więcej sił. Cykanka poranna.
Nara, Czytaczu.
A mła się wszystko rozłazi, nawet chęć układania gryplanów jej przeszła.
OdpowiedzUsuńBo to do dupy czas, a jeszcze jak jest zmartwienie o bliskich to jeszcze bardziej do dupy. Tak mi się coś zaczyna wydawać, że po to wymyślono święta w tę czerń i poważne zmartwienia (zawsze przecież o tej porze kondycja słabsza, ta fizyczna i psychiczna, a złe czyha i łapie co słabsze i delikatniejsze osobniki), by dać nadzieję. Może w maleńkim stopniu zdjąć kwarantannę ze świąt? By złemu dać odpór. Niech idzie w cholerę.
OdpowiedzUsuń