Czytają

sobota, 19 grudnia 2020

Notatka 222 metody z Muminków na czas ponury




Podły czas, ponurości ciemnej potworami bogatej. Grasują w ciemności potwory co na drugą stronę porywają, oraz te co w myśli od słońca odwykłe wkręcają się niczym kornik. I żrą. A rzeczywistość i bez potworów skrzeczy.  Od zawsze tak jest, od zawsze trzeba sobie radzić, nie dać się świństwu.  

Może dobrze byłoby przespać ten czas z brzuchem pełnym igliwia, tak jak trolle Tove Jansson. Podobno w Ikei można dostać w listopadzie odpowiednio ekologiczną i przyjemnie pakowaną paczuszkę igliwia. Niektórzy profani myślą złośliwie, że jest to choinka do własnoręcznego złożenia, ponury żart szwedzkiego koncernu, co trenuje u klientów wyobraźnię w zakresie meblowego składania. Nie. To igliwie dla spragnionych zimowego snu, rozmaitych Wujów Trujów, sentymentalnych Ciotek-Migotek-Idiotek, Mimbli umiejętnie unikających trudów egzystencji i naiwnych prostodusznych Muminków. I dla całej reszty, dla której ta pora za trudna. Sen zimowy, by obudzić się po nim młodszym, z odnowionym zapasem sił i optymizmu..

Przespać snem regenerującym i ożywczym byłoby dobrze BN, które mnie w tym roku nie cieszą. Happy na Metry Christmas. Tak, świętujemy cud najważniejszych narodzin w porze właściwej wielowiekową tradycją ale nie faktem - one były wiosną przecież. Przeniesione na ponury czas poniekąd racjonalnie ze strony kapłanów, bo skoro człek wie, że powinien strachy ciemności świętem odpędzać, to niech zbożnie świętuje. Że było tak, widać gołym okiem - pogańska przeszłość święta jak słoń z pod kołderki wygląda. 




Ale nie da rady przespać ani ciemnego czasu, ani świąt, ani innych niechciejstw zimowych. Igliwie wykupili, być może jako choinkę do samodzielnego złożenia. 

Więc coś trzeba by ciemność nie zjadła - przestraszyć ją życiem najlepiej, głośnym i intensywnym. Światłem, muzyką, hałasem, jedzeniem, rozmowami, towarzystwem. Świętem. Myślę sobie, że po to są święta, by życiem, światłem i ciepłem rozpędzać złe na cztery wiatry. 

Odpędzamy ciemność i straszność zabieganiem w przygotowaniach przedświątecznych, tym kołowrotem złożonym z generalnych porządków, przygotowywaniem wielkiego obżarstwa lub kulinarnych ulubieństw bez obżarstwa, strojeniem świątecznym, przebywaniem w rodzinnym gronie, prezentami. 

Może i zgromadzeń rodzinnych przy stołach nie będzie, ale święta będą. Szaleństwo się zaczęło. Widać je tam gdzie się człowiek nie spodziewa, będą i już. Tak mi powiedziała np. sklepowa społemowska chłodziarka z nabiałem - wyraźnie grała starą kolędę Stille Nacht" lub po polskiemu "Cicha noc". Myślałam że zwariowałam, lub chwilę później że to moje głuchawe uszy produkują takie pogłosy, ale nie, akustyka taka, że grające cichutko w drugim kącie sklepu ustrojstwo słychać przy półkach z nabiałem lepiej niż w grającym kącie. Masło grało.



Świętować najlepiej jest na sposób Paszczaka jak się ma dużo sił witalnych. Paszczaki co mają ich dużo a mało cierpliwości i zacięcia do religijno-towarzysko-rodzinnego świętowania też sobie radzą.  Było w rodzinie kilku wujków Paszczaków, właśnie takich. Oni świętowali uparcie łowiąc ryby w Pilicy, urządzajac przy śnieżnych świętach kuligi saneczkowe dla dzieci za Syrenką lub Fiatem, ginąc na całe krótkie dnie w lesie. Z lasu wracali ze zmarzniętymi na kamień zieleniatkami wyoranymi spod śniegu, choinką zdobytą na terenach dalekich. Znad Pilicy, tu nie ma cudów, wracali bez ryby, za to po kilku kielichach na rozgrzanie. Młode pokolenie nieświątecznych Paszczaków - a jest ich dwóch, po odbębnieniu absolutnego minimum pryska na narty, ciekawe czy w tym roku też. Może od razu prysną bez Wigilii, lub bez pryskania urządzą sobie jakiś surwiwal, tak jak lubią. Hałaśliwość Paszczaków rodzinnych charakterystyczna dla gatunku. Gruboskórność ograniczona, na szczęście, ale wigorem powalają. Nie dla mnie ten sposób. Nie teraz, może już nigdy. A sposób fajny, raz tak paszczakowałam w święta, po odprawieniu rodzinnego minimum. Jak kto może, to warto, nic tak jak paszczakowanie zmór nie odstrasza. Aspekty paszczakowania różne, ale cechą najbardziej charakterystyczną dla Paszczaków jest intensywność z jaką oddają się swym wybranym zajęciom. Nic nie może być i nic nie jest od nich ważniejsze. Więc jak Paszczak się uprze, że święta mają być tradycyjne, to są. Jak mają być intensywne, to będą. Do wypęku. 

Jak się tak zastanowić, to przecież i przedświąteczny kołowrót damski jest paszczakowaniem. Ekstremalnym. 

Powtarzam, skuteczny to sposób, złe spieprza, ale siły potrzebne. 


Chciałam świętować, bo koronkowe miesiące to jednak znaczne ograniczenie ludzkich kontaktów, a jest się ich głodnym. Nawet introwertycy mają coś w rodzaju głodu normalności. Nawet mnie, mającą niechęć do tłumów niezwykle cieszyły w tym roku nieliczne widziane pielgrzymki lub grupki wycieczkowe. Więc chciałam. 

Najpierw zbierałam się i zbierałam się do przygotowań intensywnych i nie dałam rady, nawet się zebrać. Niby zwalałam na lenia, na niechcieja, ale spójrzmy prawdzie w oczy - nie mam siły. Ten rok zaczęty bardzo źle, choróbskiem o dużym uporze, seriami antybiotyków w ilości hurtowej, pozbawił mnie sił. Długo to trwało w czasie gdy o koronie nikt nie słyszał, a jak słyszał to nie wierzył. A potem było długie dochodzenie do połowy siebie, żeby bez zlewających potów, bez słabości móc robić połowę tego co przedtem. Może to wiek po prostu, może już tak będzie. Sił na pół gwizdka i trzeba mądrze wybierać na co je przeznaczyć, bo nie ma ich wiele.. Więc w tym roku odmawiam udziału w szaleństwie. Już nie jestem Paszczakiem.  Coś jednak trzeba zrobić. Jak się nie śpi, to święto musi być. No nie ma inaczej.



Świętować można także na sposób dzikiego trolowego drobiazgu. Warianty są dwa. Jeden to cieszyć się z wytchnienia od zabiegania. Z ciepła, światła. Z bezpiecznego schronienia.  Z intymności i samotności lub z miłego towarzystwa, jeśli taka nasza wola. U Tove leśny drobiazg cieszy się z choinki łapkami Muminków zdobionej, ale nie liczyłabym na Muminki, bo obżarte igliwiem śpią. Światło i dekoracje dziki drobiazgu musisz sobie załatwić we własnym zakresie, ale raczej nie radzę robienia bladej kopii paszczackich świat. Oczywiście można, jeśli się umie ominąć żal, że nie da rady jak Paszczaki, ale drobiazgu Homku, Tofcie i Bufko - blada kopia też męczy. 

Jeśli chcesz możesz tak jak w innej powiastce robi to inny dziki drobiazg, tym razem wcale nie drobny - odpędzać zło ogniem paląc drewno, śmieci i zbędniki by przywołać słońce. To przenośnia oczywiście, motyw jednorazowy z Zimy Muminków, ale wydaje się ważny. Pewne jedno, ogień koniecznie i już, dla drobiazgu drobnego i mniej drobnego. By dobre przyszło a złe poszło.  Oni mają ogień, ja też będę mieć. Jednoosobowy i niestety nie niszczący niechcianego. Ale i tak... Choinka, a gdyby tak na złe z ogniem ruszyć? Rozpanoszyło się okropnie.



Nie samym ogniem i światłem człek świętuje. Trzeba też mieć inne  przyjemności. Niecodzienne, bo wszak świętujemy. Ja nie będę tu kosmacić i cudów wymyślać, zanurzę się po prostu w ubabrania na które zwykle brak czasu. Święto, prawdziwe święto.   

Tak święta świętować będę. Po cichutku lub głośno grającą muzyką, skoro nie można ich przespać ani przepaszczaczyć. Z lampami, świecami, kominkami. Ubabrania bardzo mile widziane. Z futrowaniem oczywiście obowiązkowym i niezbędnym. Dla futerek oczywiście przewidziane rarytasy, m.in. puszka karmy z renifera, oraz inne rozpieszczenia. Niech się cieszą, słodziaki. One zresztą zawsze świętują full wypas, z połączeniem wszystkich sposobów z podkreśleniem drzemki, z wykreśleniem ognia, co go zostawiają pańci. Kombo.

Powtórka będzie w nowy rok, dla mnie rafą do omijania od lat. Omijam jego tradycyjne świętowanie naprawdę długo, tu mam wprawę i umiem.



Obrazki, genialne akwarele, akryle, oleje artysty - narciarza. Rafał Malczewski, syn Jacka, silnie kiedyś podejrzewany o bycie Paszczakiem, a raczej o posiadanie wigoru tej postaci.. zwłaszcza w młodych latach. Miał być post o artyście, nie będzie, ale przyjmij do wiadomości Czytaczu, on był rewelacyjny i jego twórczość będzie się pojawiać, bo za nią przepadam. Tu obrobiony głównie zasób muzealny instytucji Pinakoteka Zaścianek. Dużo im zostawiłam, mimo że wręcz przesadnie ozdobiłam posta. Jest to oczywiście celowe, niech oczy też świętują.

Może tak będzie, jak na dziełach geniusza, jak białe raczy spaść. Niech się Paszczaki i Małe Mi ucieszą, niech białe spada.

R.R. pisała w dzień swoich urodzin publikując posta. Świętując, zgadnij jak Czytaczu.







12 komentarzy:

  1. Obrazki przepiękne! Chyba nie dostrzegałam do tej pory twórcy, ale może też nie widziałam jego dzieł w takiej ilości naraz. Cudne! Radosne, śnieżne, słoneczne i mroźne - prawdziwie bajkowa zima! Takiej bym chciała :).
    Ale wyszło na to, że ja jestem introwertykiem ekstremalnym, chociaż nie podejrzewałam siebie o takie aż ekstremum, ale nie odczuwam głodu normalności. Mnie się tak podoba. Bez dzikich tłumów, bez nadmiernych kontaktów międzyludzkich, bez obowiązku wizytowania co chwila, bez obowiązku wyjeżdżania na urlopy, narty, morze itd. Nie, żebym była zasadniczo przeciwna wyjazdom, ale mąż kilka razy w roku mnie wyciąga, a jak dla mnie to w tych wyjazdach szału nie ma, w domku najlepiej :). W pracy też spokój, klienci wpadają tylko załatwić sprawę, nie zawracają głowy duperelami i pogaduszkami. Oby tylko zdrówko było :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ten pan chyba nie umiał malować depresyjnie, mimo posiadania depresji na własność. Pierwszym obrazkiem napotkanym daaawno w necie był obraz dogasającej pożogi lasu. Zdumiewająco pogodny, biorąc pod uwagę temat, teraz na niego nie trafiłam, ale i nie szukałam go specjalnie. Możliwe, że był w ofercie nieistniejącego już portalu handlującego sztuką. A potem się okazało, że artysta to nie byle kto, bardzo ciekawa osoba, o smutnym niestety końcu życia, z powodu właśnie braku zdrowia. Więc zdrowia Ci życzę.
      Co do introwertyzmu, to możliwe że jestem. Ale mi się przejadł, bo o cztery miesiące dłużej trwa w u mnie dystans. Zobaczymy co powiesz w marcu...😄😄😄😄

      Usuń
    2. Jak to mówią - tylko krowa nie zmienia zdania :), więc może i mnie dopadnie tęsknota za tłumem :). Nie powiem, czasem nawet lubię, ale nie na okragło.
      A teraz ważniejsza sprawa. Najmocniej przepraszam za gapiostwo, tak mnie zauroczyły obrazki, że skupiłam się emocjonalnie na nich, trąba jedna, a zupełnie zignorowałam nius dnia, że Twoje urodziny świętujemy! Dużo zdrówka, dużo szczęścia, dużo radości, w ogóle wszystkiego co najlepsze, spełnienia marzeń !!!

      Usuń
    3. Dziękuję!!!😀😀😀 Jak miło mi że nie tylko ja robię za gapę.😀😀😀

      Co do tłumów. Tęsknię za ludźmi, ale to dziwna tęsknota. Teraz pracuję wraz z koleżanką w jednym pokoju. Łatwo nie jest, ja odwykłam, ona odwykła od tego, że musi się liczyć z innymi osobami w pobliżu, mnie ciężko znosić jej ekstrawertyzm, wieczne wymagania uczestnictwa w jej pracy, emocjonalność wypowiedzi. Mówiąc wprost, klnie tak, że przysłowie o klnących szewcach powstało dlatego że moja koleżanka jest mało znana ogółowi. I praca staje się w takim towarzystwie trudna. Możliwe że jej też niełatwo, bo nie wytrzymuję i burczę. Donosem tym chcę pokazać, że no niestety, z ludźmi łatwo nie ma. Niby ten dystans pozwala od nich odetchnąć, ale potem bardzo trudno, pomimo poczucia wcześniejszego wyalienowania i tęsknoty, przywyknąć do nich.

      Usuń
  2. Spełnienia marzeń!!!! 🤍🤍🤍🤍🤍🤍🤍

    OdpowiedzUsuń
  3. 😄♥️😄!!! Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mła się przypomniał koń śnieżny co w mróz pognał i zimę ze sobą zabrał. Z tego co pamiętam Too - tiki, która w sen zimowy nie zapadała, konia zrobiła. Przydałby się takowy coby zimę ode mła uprowadził galopując na północ. Tylko z czego to zrobić. Z mgły i mżawki? Łee...

    OdpowiedzUsuń
  5. Too-tiki to wyjątek, ona cała była świętem i doprawdy nic nie musiała świątecznego robić, wystarczyło że żyła po swojemu. Wiedząca co i jak. A wiesz że w lutym powinny wyjść w Egmoncie w formie książki krótkie gazetowe komiksy Tove J.? Z komiksami u nas bieda, mało znane. Całkiem niedawno wpadłam na komiks-ksiązeczkę pt."Niebezpieczna podróż". Wcale nie wiedziałam, że wyszła, będę jej dopadać. Chciałabym, by powydawali komiksy, było ich trochę w pełni autorskich, jakiś czas temu miałam w ręce taki, gdzie mała Mi robiła za superbohatera. Był świetny, choć wyraźnie przeznaczony dla najmłodszych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz, mła wogle nie wiedziała. Trza zapolować bo mła lubi universum Tove J.

      Usuń
  6. O komiksach cisza u nas. Jakby ich nie było, a tak naprawdę to muminkowe książki były mniej popularne od nich w Skandynawii. Nie znamy np. zupełnie komiksowego bohatera jakim był Maleńciutek. Zero u nas, a to żelazny kanon dziecięcych skandynawskich bajań. Komiksowych. "Niebezpieczna podróż" powinna dotrzeć do mnie przed Nowym Rokiem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Sliczne obrazki, Muminki lubię, aczkolwiek nie znam wszyskich części, moze kiedyś przeczytam.
    Urodzinowo ściskam siostrę astrologiczną, życzę doskonałego zdrowia, siły ducha i solidnej chwili wytchnienia .

    OdpowiedzUsuń
  8. I ja Tobie astrologiczna siostro dobra moc życzę, dziękując😄💖.
    Co do Muminków, to one wielowarstwowe, dorosły z przyjemnością przeczyta znajdując smaczki słabo rejestrowane przez dzieci. Do przeczytania z przyjemnością nadają się jak najbardziej, więc uzupełniaj💖😄

    OdpowiedzUsuń