Czytają

poniedziałek, 14 września 2020

Notatka122 Obrazy - Włodzimierz Kusz

Żaden Kusz i żaden Włodzimierz, ale tak mi jakoś łatwiej szukać, angielska pisownia w tym wypadku mnie się nie w trzyma.
Wziął mi się i w łeb wlazł z/przy okazji pocieszycielskiego oglądania ilustratorów rosyjskich i bliskorosyjskich. Naturalne skłonności plus obecność rusopodobnych artystów na lubianym blogu tu były motorem.   Chciałam sprawdzić sobie jak też oni przedstawiają w sztuce swej, mającej wszak ciut inne korzenie i inne tradycje, morze i morskie wszystko. Głębiny i bałwany bijące, sztormy i łagodne fale miękkimi wachlarzami omywajace brzeg. I tak jakoś mnie zniosło w stronę tegoż artysty..

Vladimir Kush

Mój rówieśnik, okazuje się znany i ceniony.
Urodzony w Moskwie, skończył tam szkoły i pojechał w świat na jego podbój pędzlem. Jak na razie mieszka sobie na Hawajach, na Maui konkretnie, i tam prowadzi własną galerię. Kilkanaście filmików na YouTube, cholera wie, czy zamieszczanych przez miłośników twórczości, czy może przez pracowników galerii. Wybrałam średniej długości z najmniej jak dla mnie drażniąca muzyczką.  Wrażenie te obrazy robią, choć niektóre jak dla mnie ciut przeładowane, ale Ty Czytaczu/Oglądaczu możesz odbierać je inaczej. Różni wszak jesteśmy, czyż nie?

Dwa z tych, co mi się podobają. Oczywiste że nie tylko te do mnie mówią, ale reszta playlisty niech już Ci w głowie nie mąci.
Zrobisz być może własną.



Na poniższej składance tego nie widać, ale to jeden z tych twórców którzy miewają tzw.  ciągi twórcze i furt na płótno pcha im się np. jabłko lub klucz. Przepiękne są to cykle, aż warto i pod tym kątem poprzeglądać obrazy. Miłość śrubek jakże romantyczna,  świat zapałek dramatyczny wielce, motyle wszechmocne i nachalnie obecne. I jak się dziwnie te obiekty  przenikają, to też można bez trudu wykryć.


Ciekawe, dlaczego to ci artyści, co surrealizmem lub bajkowością tknięci, tak silnie do mnie mówią. Czy chodzi tu o naiwną odkrywczość cudów świata i tworzenie z nich innych cudów? Tak trochę po bachorzemu, co jest bezcenne dla mnie przynajmniej. 

Na jakież to manowce mało starorosyjskie mnie zepchało, zamiast klimatów rodem z Konika Garbuska coś blisko raczej braci Strugackich.

R.R. pisała, zdziwiona i ucieszona manowcami.

Ps. Jutro posta nie planuję, ten jest na wtorek.
A ten gif, chyba robiony na temat.



8 komentarzy:

  1. He, he, he, to nadal jest bajkowe, i ruskie z ducha. Bracia Strugaccy przeca godni następcy Bułhakowa, niby opowieści fantastyczne a o realu mówiące do bólu. Ze sztukami wizualnymi u Ruskich jest podobnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może i tak. Ale mnie tu i Ben Hurem zajeżdża, oraz Dawno temu w trawie, Salwatorem Dali i jeszcze wiele więcej zapaszków.

    OdpowiedzUsuń
  3. I jeszcze Alicją w krainie czarów.
    Ruskosci nie odczuwaju😃

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja odczuwaju. Jest gdzieś, "w fabule" tych obrazów, ale nie w formie. Mniejsza zresztą z tym, mam nadzieję, że coś w nich Ci się spodobało i sprawiło przyjemność. 😀

    OdpowiedzUsuń
  5. Jasne, przyjemnie się oglada, dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cała przyjemność po mojej stronie 😀

    OdpowiedzUsuń