Czytają

sobota, 5 września 2020

Notatka110 Padam, Padam, Madame


Padam. Padam. Ale sprawozdaję.  Może jutro ani rączką ani nóżką nie machnę - prawdopodobne to bardzo.

Nie jest to malowanie Pollockiem, ale i Łojciec nie awangardzista. Będzie łagodnie i mieszczańsko do bólu. To mu się podoba, niech ma.

Jak wyszło to, co dziś zmalowałam to wyjdzie jutro. Sufit, dwie ściany. Kolorek wyszedł jakoś dziwnie jasnooliwkowy. Czy cytrynka nie wyjrzy - też się okaże. Chrupało i strzelało mi pod pędzlem, fatalny znak, że pod wierzchnią warstwą jest pustka, ale jak na razie nic nie odeszło.



Jak wszytko będzie ok, to jutro tylko to czego już nie zdążyłam i wykończeniówka. Ciemno się zrobiło, niby z malowania zostało niewiele, ale Łojciec upiera się, że chce spać na swoim, więc już od ósmej fajrant. Pędzel odmyty w ciepłej wodzie  schnie, farba zakryta. Ja jeszcze nie odmyta, kąpiel w planie.

Łojciec się ze mną nie zgodzi, ale widzę co widzę i zdanie sobie wyrobić wyrobiłam. Dzień niezalegajacy mu służy, rusza się sprawniej i szybciej. Ugotował obiad, pokrzykiwał na futerka i przeganiał je, umył kawałek podłogi z którego futerka ściągnęły płachtę. A zwykle wieczorem, po całodziennym zaleganiu był konieczny chodzik lub laska - dzisiaj odstawione i nieprzydatne. Futra na zmianę dostawały głupawki, pomalowany kawałek Gacusia, parę kropek na Felku. Jacuś sam nie wiedział gdzie wepchnąć wścibski łepek, fruwające malarskie płachty to głównie jego dzieło. Lisina poza jedną akrobatyczno-małyszową akcją spokojna. Ale jaka to była akcja!!!. Cud, że telewizor cały, a ona niepołamana. Teraz zaczyna się domagać wszystkiego: utulić kotusia, pocieszyć, nakarmić,  i jeszcze raz od początku, i jeszcze raz.

A tu dożynki jasnogórskie mijają bez mojej tam bytności i już kombinuję jak tu się urwać żeby jednak je zaliczyć. Bo to jedyna okazja żeby choć parę roślinek wyrwać na tzw. żywca. Wątpię, czy mi się to uda. Co za sezon do dupy, no doprawdy.

Muzyka na pociechę, ważne  słówko "padam" ma tu inne znaczenie, a całość piosenek na tyle ładna, że poważnie kombinuję czy płyty nie kupić. Bo lubię i Edith i Michała.





Dobranoc. R.R. pisała.

4 komentarze:

  1. Na ścianie będzie jaśniej, oliwka skremowieje. A poza tym wszystko lepsze niż cytrynka. Co do Łojca to raz jeden mądry lekarz powiedział mła - " Na starość im człowiek ma gorzej tym mu lepiej." - znaczy można zejść przez zapieszczenie ( mła zna taki przypadek zejścia z zapieszczenia - brak ruchu to jedna z przyczyn otępiałości starczej, to jest cóś jak sprzężenie zwrotne - tryb życia rzutuje na pracę mózgu, praca mózgu rzutuje na tryb życia ). Kotasy rzundzą! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Taak, wszystko lepsze niż cytrynka. A co do reszty. Rządzą. Zauważ, że zaleganie Łojca pominęłam, bo nie wiem jak temu zaradzić. Nie mam w temacie pomysłów, których realizacja nie dokopałaby i mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Metodą którą bezczelnie stosuję wobec Małgoś - Sąsiadki jest "Ja nie mam czasu żeby to zrobić" i "Ja nie wiem jak to się robi" . No i Małgoś gotuje, piecze, zmywa, zamiata. Wiadomo że kiedy gorzej się czuje to wszystkie te czynności robi mła, pewnie że szybciej niż Małgoś ale nie o to tu chodzi żeby szybciej było. Są też takie robótki, których jej robić nie pozwalam ( cudowne pomysły typu wejdę na drabinę i zmienię firanki ale też dłuższe stania przy patelni ). Mła po prostu odgrywa ofiarę losu która potrzebuje pomocy, na Małgoś to działa ( z podsłuchanej rozmówki Małgoś z Gienią " Mój Boże jak ona sobie biedaczka poradzi jak ja zejdę" ). ;-)
      Z Łojcem może być ciężej bo starsze pokolenie samców przyzwyczajone było do obsługiwania ( co wyraźnie samcom nie służy i dlatego zdaniem mła starcy na starość gorzej znoszą wszelkie zmiany niż staruszki, św. pamięci Jerzy Vetulani ciekawe rzeczy opowiadał o samczych neuronach i ich zamieraniu oraz o wpływie takiego a nie innego trybu życia na ich sprawność - np. o znaczenie białka neuroprotekcyjnego zależnego od aktywności. ). Moja średnia sister walczy obecnie z Tatusiem, który w domu robi tylko to co lubi ( lubi gotować ale niespecjalnie lubi zmywać ). ;-)

      Usuń
  3. Podobne manewry staram się stosować. Ma np. wyrzucać śmieci. Zejście z trzeciego piętra i ponowna wspinaczka wg. mnie to absolutne minimum codziennego ruchu. I innymi czynnościami wychodzi różnie. Łojciec też lubi gotować, ale nie ma poczucia miary - ilości takie że jeszcze z sześć osób by się pożywiło, ma zupełnie inne gusta smakowe. Są rzeczy które mi smakowały w jego wykonaniu, ale obecnie idzie na łatwiznę i to już nie jest smaczne a bywa niejadalne...

    OdpowiedzUsuń