Powiem Ci, a raczej napiszę Ci Czytaczu, że mam pietra. Niby malowanie ścian emulsją to dla mnie żadna nowina, od czternastego roku życia, od pierwszego malowania mojego pokoju wiem o co kaman, a jednak mam pietra. Straszy mnie położona przez Łojca i jego kolegów gipsówka. Czytaczu, to jest tak spieprzona gładź, że bardziej się nie da. Bo kiedy musiałam zrywać w swoim pokoju skórzaste bardzo grube płaty emulsji i kłaść gipsówkę, Łojciec uznał że u niego też trzeba, mimo iż mówiłam mu, że wcale nie i żeby nie szalał bo nie mam siły na dwa pokoje. Poległ przy tym zajęciu, i ponieważ rzeczywiście nie miałam siły na dwa pokoje zrobiłam u niego tylko sufit, o ściany śmiertelnie obrażony poprosił kumpla. Własnoręcznie je cztery razy już malował na cytrynową żółć a teraz chciał biało...
I mam malować te ściany... mam nadzieję, że stary stary patent tym razem też zadziała. Bieli odmówiłam, będzie delikatny kolorek, jaśniutki ale nie biały.
Tobie Czytaczu do wiadomości, a sobie dla utrwalenia podaję patent z Vicolem.
Do litrowego słoja z wodą dodać łyżkę stołową kleju, porządnie rozmieszać i taką mieszanką "pomalować" ścianę z której stary pigment lub niedomyty brud mógłby przeniknąć do nowej warstwy. Po wysuszeniu/wyschnięciu tego gruntu, malować. Tyle.
Sprzedane przez znajomego odnawiacza ścian kościelnych, praktyka który niejeden zafajdany kopciem świec i wieloletnim kurzem kościół odmalował. Oczyścić to, czego zamalowywać w kościele nie należy też umie i stosuje, ale uznał, że mnie to zbędne. Bez tego patentu bardzo byłam biedna, usiłując pomalować u cioci na biało fioletowy przedtem pokój. A z patentem u siebie duży pokój piorunem przestał być pomarańczowy. Ta cytrynka porąbana w łojcowym też nie będzie wychodzić, o ile Vikol Vikolem. Tylko żeby mi te ścienne gipsy nie odchodziły. To jest dopiero strach!
Myślałam o pokryciu ściany przy tapczanie grubą, strukturalną tapetą, w pełni szorowalną, o przecieranych miedziach, matowych srebrach i złotach. Zbytek i rozpusta nie na moją kieszeń, bo rolka blisko trzysta złotych, a potrzebne najmarniej dwie. Więc się obejdzie, może i dobrze, na zdrowie to wyjdzie i kieszeni i urodzie ścian, choć pasowałoby do aktualnie ukochanej narzuty.
Jeszcze jeden kłopot widzę. Jak malować z Łojcem i futrami na stanie? Och. Będzie ciężko.
O ileż chętniej bym sprawdziła czy dałabym radę zmalować coś w stylu nieabstrakcyjnych produkcji zamieszczonego artysty. Inne niż smarowanie emulsją łojcowych ścian malowanie mi się marzy. Ale przynajmniej sprawdzę, czy nadal umiem trzymać pędzel. Zdobią posta dzieła Jacksona Pollocka, tego od najdroższej abstrakcji świata i malowania za pomocą lania farb kubłami. Malowidła na pograniczu abstrakcji.
Mogłabym np. dać instruktaż filmikowy o malowaniu np. Pollockiem, ale po pierwsze wolę sama dochodzić co i jak. Po drugie - całą, a jeśli nie całą to z połowę radochy takie filmiki mi psują. Co nie znaczy, że nie oglądam. Oglądam, a jakże, tylko i tak potem robię po swojemu, unikając jak tylko się da powtarzania tego co widziałam. Charakter taki jakiś głupi. R.R. pisała.
Mła tyż czeka malowanie kolejnego fragmentu chałupy, jak na razie kombinuje coby tu wymyślić żeby tego w tym roku nie robić. Dylematów gipsowych współczuwam, może vicol na tyle zwiąże żeby to nie leciało? Nie będę Ci życzyła dobrego malowania Pollocku coby nie zapeszyć. :-)
OdpowiedzUsuńNie cierpię etapu szpachlowania, gładziowania i szlifowania owej, o mamuniuuu,to najgorsze w remontach.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za powodzenie akcji malowanie, niech pójdzie lekko, łatwo i przyjemnie.
Dziś, a raczej wczoraj same falstartu i opóźnienia, na przemian. Zobaczymy, jaka będzie sobota.
OdpowiedzUsuńDo gruntowania są gotowe preparaty i faktycznie się sprawdzają, po kakaowym brązie przejście na śnieżną biel wymagało tylko (!) dwukrotnego malowania. Ale oczywiście z Vikolem znacznie tańsza opcja, dziękuję, skorzystam przy zbliżającym się remoncie mieszkania po dziadku :).
OdpowiedzUsuńPollock na ścianach byłby super, nawet mebli już nie trzeba, bo i tak by zginęły w barwnym chaosie :).
Ściany Pollockiem malowane!!! To byłoby coś, aż kusi.. Z patentu skorzystaj, zdaje się, że i tym razem dał radę (tak na 100% to się okaże jutro).
OdpowiedzUsuń