Skończone. Oczywiście, jak zwykle - to nie tak miało wyglądać. Ale tak to już jest z Łojcem.
Gruntowanie? Szpachlowanie? Zrywanie starych pasków i położenie nowych? Zapomnij kobieto głupia. Rozdarł mi się przy balkonowej ścianie, że ile to będzie schło, a on nie chce, podoba mu się tak jak jest, i co wydziwiam, to nie Wersal ani Belweder. A szpachlowanie to mogę se zrobić jak on zejdzie z tego świata.
Jedyne co przeprowadziłam po mojemu, to zachlapanie ścian roztworem wikolu, bez tego cholerna cytrynka byłaby zwycięzcą. Na resztę spuśćmy zasłonę milczenia. Nie, nie będę spuszczać, od tego w końcu mam bloga, czyż nie? Więc stare paski z meandrycznym wzorkiem są zgodnie z Łojca życzeniem zamalowane na kolor ścian. Nie, nie ma mowy o dwóch warstwach farby, jemu już się podoba i jest dobrze. Kompromis: dwie ściany pomalowane podwójnie, dwie pojedyńczą warstwą, cud że sufit pomalowany podwójnie, pewnie dlatego, że zajęty obiadem nie zorientował się że położyłam dwie warstwy farby.
To wszystko sprawia, że nie mogę być dumna z wykonanego dzieła. Może całkiem po mojemu byłoby rzeczywiście ciut dłużej, a może jednak nie. Jakby tak nie było przerw spowodowanych roszczeniami Łojca i moim czekaniem aż drżące łapy z powrotem będą mogły trzymać pędzel bez wypuszczania go, to wyszłoby na to samo. Bo przecież pokrycie farbą pasków tak, by nie pofarbić sufitu, też swoje trwało.
To jednak nie rzeczywistość alternatywna, gdzie wszystko jest idealne, a zwłaszcza Łojciec. Więc jest wg.niego, co dupy nie urywa.
Ale skończone, okno umyję jutro, więc idę po bilet, na dożynki za późno, ale kasy PKP powinny być jeszcze czynne. I z tego wyjścia cykanki zdobią posta. Kiedy odwróciłam się od kasy po kupieniu biletu, okazało się, że zachodzące słońce różowo-złoto pokolorowało na krótko świat.
Po powrocie okazało się, że drżący starowinka sam poprzepychał meble na właściwe miejsca, w tym straszliwie ciężką szafę. Może i okno sam umyje?
Wieczorne niebo, widoczki z wyjścia i dowód na wykonanie dzieła. Idę spać.
R.R. pisała.
A, tam, jak to tylko jego pokoj, to ok, niech bedzie jak jest, nic nie zrobisz, wazne , że odświeżone, czysto, i z głowy.Remonty w naszym mieszkaniu byly tez nie do konca przeprowadzanectsk jak powinny i teraz mamy duzo pracy, chcąc zrobic solidniej, co w niektorych pokojach niestety oznacza odmaczanie scian z warstw fsrb, kucie, rycie pod nową elektrykę i tym podobne atrakcje.
OdpowiedzUsuńOdpoczywaj, brawo za dokonanie dziela i cierpliwość.
Dzięki. I tak zrobię - odpuszczę i odpocznę. Tylko jeszcze musi ze mnie choć troszkę zejść napięcie z tego malowania pod presją. Jeszcze z pół godziny, i kropnę się spać
OdpowiedzUsuńTeż myślę że powinnaś odpuścić, to w końcu Łojciec tam przesiaduje. Kotom zakażesz wgapiać się w ściany, a Łojciec ma świeżynkę i chyba o to chodziło. No i pomyśl jaki sukces, udało się pomalować bez silnej grupy pod wezwaniem. No i cytrynka przykryta. To niebo coolorowe to w nagrodę za malowanie udane dostałaś. :-)
OdpowiedzUsuńCytrynka przykryta, odświeżone nawet okno umyłam i już ono z firankami. Ale, jasna dupa, silna grupa pod wezwaniem będzie. Łojciec się musi pochwalić. We sobotę to będzie i rozumiesz- mnie nie będzie. Pojadę cebulki sadzić 😀😀😀
UsuńDobrej nocy Romanko, spokojnych snów.Może kropnij jakiegos kieloneczka naparsteczka do lepszego zaśnięcia, na mnie lampka winka podzialala wczoraj zbawiennie , a i Taba wspomniala cus o naleweczce.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Z opóźnieniem dziękuję ale z całego serca. A kropnąć, to ciutek kropnę dziś😉
Usuń,,🥂
OdpowiedzUsuń