Czytają

niedziela, 5 lipca 2020

Notatka 39 W czym Romana ubabrana. Zapowiedź pożegnania

Jak to w czym? W kotach. Obecnie w kłopotach i w kotach. Ale nie tylko. Chodzą mi po głowie różne takie pomysły, dokuczliwe prawie tak jak insekty.  Chodzą i dokuczają, lekceważąc panujące wokół Bordello, oraz rozpoczętą realizację czegoś tam. Jeden z nich wymagać będzie pożegnania się z dziełem dawno wykonanym, więc w ramach zapowiedzi pożegnania się przedstawiam dzieło. Proszz:

W dziennym świetle

W sztucznym świetle

A co to jest? Szafka to jest, własnoręcznie sklecona i ozdobiona kiedyś tam. W zamyśle miała być przechowalnią parasolek, czapek, suszarki do włosów itp. Nie wyszło. Albowiem inni lokatorzy zgłosili bezdomność i zasiedlili. Błyskawicznie zniknęły pseudo- koszyki mające być domem parasolek i innych, lokatorzy się rozpanoszyli narzekając na niewygodę. Śladem nie usuniętym po pierwotnym przeznaczeniu ustrojstwa są ciągle wkręcone w górną listwę haczyki.  Bo była nadzieja na te parasolki chociaż.
Niewykonalne u książkoholika.


Oczywiście książki.

Dół zajmuje pełna kolekcja kryminałów Agaty Christie.
Oraz zatajniaczona butelka ze spirytusem w dużym stężeniu.
Od lat zatajniaczona.

Szafka jest szafką wiszącą na wprost drzwi wejściowych, zawieszoną tak, by pomieściły się pod nią futerkowe miseczki. Zwłaszcza miseczka z wodą. Wykonana jest b. amatorsko, z tego co los przyniósł, a ktoś wyrzucił, czyli z przerobionej dębowej ramy baardzo zniszczonego szafowego lustra. Po zwężeniu ramy wyszedł łuk, i kształt szafki musiał być do tego dopasowany. I jest. Zamiast lustra sklejka, wymalowana we wzór zainspirowany tą książką:


Moje malowanie

Fragment drzwi malowanych przez Anatola Podogova. Obiekt sztuki ludowej, rosyjskiej z Galerii Trietiakowskiej. W Moskwie


Zmalowałam dzieło przy użyciu metalicznych akryli, zawerniksowałam. Pierwsza wersja była bardziej rysunkowa, graficzna, druga lekko rozmyta jest chyba lepsza i tę zostawiłam.  Guzy  na ramie to przyklejone łepki guzików.

Wiesz co Czytaczu?   Bardzo byłam dumna z efektu, a i teraz z żalem będę się żegnać z szafką. Drzwiczki od niej będą zdobić ścianę pokoju obok, za drzwiami, ale całość zniknie, bo lokatorom niewygodnie. Ta nowość będzie dla nich i będzie wymagała zamawiania elementów u szklarza z montowaniem zawiasów w szkle, płyt na półki i boki w zakładzie zajmującym się produkcją elementów mebli na zamówienie. Więc urlop, kasa i kto wie czy w końcu nie pomoc fachowca. Potrwa i pokosztuje, ale plan jest.

No i lokatorzy przestaną pyszczyć. Zawiadamiała o planie
R.R.

15 komentarzy:

  1. A ja miewam czasem takie mysli, by sprzedac i rozdac ksiazki, a przerzucic sie na kindla. Ta mysl, kiedys wrecz niewyobrazalna, wrecz swietokradcza, chodzi mi po glowie od jakiegos czasu. Mam otwarte regaly, ksiazki kurza sie, a ich grzbiety splowialy. A przede wszystkim w wiekszosci od lat nie tkniete okiem czytajacego.
    Ogolnie jakos minimalizm zaczal mnie pociagac. To starosc moze? Albo deprecha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dla mnie ta myśl. Wszystko tylko nie książki. Chociaż drastycznie ograniczyłam zakupy,a i tak część nabytków zasila biblioteki.

      Usuń
    2. Co do starości i deprechy - walcz. Pewnie powiesz łatwo mówić. Nie łatwo. Dopada prawie każdego, nieliczne są wyjątki. Trudno jest walczyć, jeśli minimalizm ma Ci pomóc-stosuj. Sposób nie dla mnie, ale przecież dla Ciebie może być ok.

      Usuń
  2. A zdolnosci rekodzielnicze podziwiam. Ciekawi mnie jak ta wiszaca szafka daje rade, a wlasciwie haki, na ktorych wisi, z ciezkimi przeciez ksiazkami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Listwa metalowa z tyłu. Z wywierconymi otworami na haki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam ból, są, niby staram się ograniczyć ale się nie udaje. Nie walczę bo po co marnować siły na wiatraki. Drzwiczki urodne, Twoja wersja ptoszków do mła przemówiła, tym bardziej że to czorne ptoki ( kruki paszące do białych kruków,he, he, he ). :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak miło, że Ci się podobają. Miałam taką myśl, co będzie jak zostanie uznane to moje dłubactwo za kicz. Bo to obciach i kicz w obliczu panujących mód. Ale do licha, chcę mieszkać po mojemu, i żadnej modzie nic do tego. Za to wygodę staram się zapraszać gdzie tylko się da. I nie ma mowy, o zastępowaniu Agaty i spółki wersją elektroniczną.

    OdpowiedzUsuń
  6. Alez kicz tez moze cieszyc oko! A juz wlasne rekodzielo nigdy kiczem nie bedzie, bo jest wlasne, podoba nam sie, sprawia radoche.
    Ja sama naleze do tych co to talentu do rekodziela nie maja. Lubie tez styl skandynawski, prosty i minimalistyczny. Ale coraz czesciej mysle, ogladajac zdjecia tysiecy podobnych do siebie wnetrz, ba, z tymi samymi meblami ze szwedzkiego sklepu, ze swiadczy to o ubogiej wyobrazni, braku wlasnego stylu, a takze braku odwagi do eksperymentow:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kontynuujac: zgadzam sie, ze kazdy powinien urzadzac sobie mieszkanie tak, by czuc sie w nim dobrze.
    I skoro ja, bedac nudna introwertyczka, dobrze czuje sie w prostym i nudnym pewnie wnetrzu, to przeciez nie rzuce sobie na jedna sciane grafitu, a na druga purpury, albo jakiejs wyrazistej tapety, skoro taka moda (?), bo zwyczajnie meczylabym sie z tym. Za syara jestem, by udawac kogos, kim nie jestem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pogubilam sie w tym zdaniu zlozonym, ale wiesz o co chodzi;)

      Usuń
    2. Oczywiście, że tak. Skoro ma się to szczęście mieć własne ściany, to te ściany mają być dostosowane do Ciebie. Bo są twoje. Tak się składa, że w ramach części obowiązków pracowych oglądam wnętrza aktualnie urządzanych wnętrz. I widzę jak wielu ludziom odpowiada panująca modą na szare/białe/beżowe i styl nowo-katalogowo-skandynawski. Nic w tym złego ani brzydkiego - po prostu nie moja bajka.

      Usuń
    3. No to na moje usprawiedliwienie dodam, ze styl skandynawski podobal mi sie juz bardzo dawno, zanim opanowal wiekszosc polskich mieszkan i domow:)

      Usuń
  8. Czemu usprawiedliwienie, po co? Korzystasz i wybierasz z tego co wokół. Jak masz ochotę kombinujesz z tym co wybrałaś, żeby było Ci jak najlepiej. I tyle. Moje dłubanki to nic innego jak rzucenie kolorowych poduszek na tapczan. Tyle że u mnie te "poduszki" są dłubane, i nie mogą być tylko biało-szaro-beżowe.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie ma nic lepszego, jak malowanie! Relaks, satysfakcja, piękno! Szafka wyszła niezwykle!

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak to świetna sprawa z tym pędzlem w dłoni. Magia: ruch ręki i jest ślad który widać. Coś. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń