Informuję, że moje prowincjonalne miasto wpadło przez pandemię niemalże w kulturalną śpiączkę. Tak jeszcze nie było, przynajmniej odkąd pamiętam. Słupy ogłoszeniowe:
No straszność. Jedynym aktualnym ogłoszeniem jest zaproszenie na wieczory karaoke w tajemniczy ósmy dzień tygodnia. Nic więcej aktualnego nie ma. Nic. Martwe witryny przy teatrze, zamknięte kino, nieczynna filharmonia. Martwe kluby gdzie kwitło życie muzyczne. Nie sprawdziłam co z muzeami, ale co do bibliotek to kicha. Niby otwarte, ale nie da rady podejść do półek, nie można wypożyczyć świeżo oddanych książek, miłe kobietki pokazują przez folię po trzy książki. Eeee... Katalog komputerowy i tradycyjny, sala z internetem? Zapomnij Czytaczu, pandemia trwa.
Żadnym zastępstwem za umarłe życie kulturalne miasta jest to coś, co poniżej. W zamierzeniu hołd dla ofiarnych służb prozdrowotnych.
No nie kumam sensu dzieła, ale ogólnie wydaje się mieć pozytywny wydźwięk.
Nie będę ukrywać, że miałam idąc w Aleje sprytny plan, mający zapoznać Czytacza z alejowym dziwnem-strasznem, ale oszołomiona stanem życia kulturalnego Cz-wy najpierw z niego zdaję raport. Ku pamięci oczywiście, co jak wiadomo ułomna.
R.R.
Kino mi otwierają od jutra i mam nawet voucher na film i nie wiem czy iść oglądać w maseczce...
OdpowiedzUsuńW maseczce? Never! 😀
UsuńW maseczce? Never!
OdpowiedzUsuńZaiste serce z klodkami i zakrętkami to twór nad twory🤣🤣🤣
Tak, dziwność nieprzeciętna 🥴. Sama nie wiem, czy bardziej mnie śmieszy, a śmieszy- nie ukrywam, czy wkurza jako przejaw nowej normalności.
OdpowiedzUsuńHym... mła ma takie głupie skojarzenia z gigantycznym misiem fruwającym na warszawą w wiadomym filmie. No, może tamten miś był jednak ładniejszy. ;-)
OdpowiedzUsuńI jednakowoż pomimo czasu w którym miś powstał mniej czerwony był😀
OdpowiedzUsuń