Czytają

sobota, 13 maja 2023

Notatka któraś tam, aaa, 508. Pijana.









Pijana jestem, Dziecko zrobiło drinka o mocy podstępnej i potężnej. Niechcący tak jej wyszło, co nawet korzystne. 

Zanim wyjaśnię czemuż, ach czemuż tak, to napiszę że Jacuś ostatnio coś podejrzany. O złe samopoczucie podejrzany.  Nadziewany jest uroseptem i pod obserwacją. Dziś rano  jakby było lepiej więc pojechałam do Bobusiowa. Nie mam zdania jak jest teraz z Jacusiem, żyje, nadziałam drugą dawką, przyjrzę się mu porządnie jutro, na trzeźwo.  

Taki drinuś, drugi i ostatni, spowodował że reszta planów na dziś idzie się bujać. 

Przed pierwszym drinusiem byłam, gdy nie zauważyłam w walącym słoneczku, że coś nacisnęłam czego nie powinnam w srajtfonie i od pewnego momentu cykanki takie. 




W Bobusiowie zielono bardzo i zalatano. Taki jakiś mozolny był dzień, wysiłkowy dla wszystkich. Nie widać specjalnie efektów tych wysiłków, ale uszkodzony panel fotowoltaiki Bobuś wymienił, Beatka wsadziła drzewko, Asia odchwaściła trochę truskawek, ja usypałam stosik chwastów, Dziecko miało swoje tajne zajęcia no i zrobiło drugie drinki. Ale trudno to wszystko szło, może poza drinkami, trochę wszystko jak w slapstickowej komedii, dobrze że wszyscy cali. 

Dziwny dzień dzisiaj. Nawet na trzeźwo jak widać, coś nietrzeźwo wszystko wychodzi. Przez to że Dziecko chlapnęło za obficie procentami, drinuś co nieco znieczulił, mogę jeszcze przez chwilkę popisać. 
Poparzona pokrzywami jestem, obolała rozmaicie. Pokrzywy to dziś  żadna nowina, wszyscy ogrodujacy są poparzeni, podobno to nawet zdrowe. Boli, ale i tak wcześniej wyrwałam te kłujki z zaciśniętymi zębami, zęby zaciskane tak jak przy właściwie każdej czynności od wczoraj. Tu się poskarżę, choć drinuś znieczulił.  

Wczoraj Czytaczu zostałam wszechstronnie przetrącona przez ludzki czołg. Przyznaję, częściowo moja wina, rzecz się stała przy powrocie z Empiku, podczytywałam nabytą książeczkę Mileny Wójtowicz, gdy doszło do zderzenia, mnie i męskiego monolitu/monumentu sunącego po chodniku w przeciwnym kierunku. Kawał faceta w wieku późnoprodukcyjnym. Wydawało mi się że widziany kątem oka monolit minę bezproblemowo. Źle mi się zdawało. Być może monolit tekko zboczył ku środkowi chodnika i nastąpiło zderzenie. Monolit nawet nie drgnął, masa znacznie większa od mojej, natomiast mnie rzuciło na rosnące na trawniku drzewo. Kurde, mało że mi prawie utrąciło lewą rękę z połową ciała to prawa oberwała przy zderzeniu się z pniem. Mocno. I tu moje głupie dobre wychowanie dało o sobie znać, odruchowo powiedziane "przepraszam bardzo" wyzwoliło lawinę chamstwa gdzie "ty jebany menelu"  (ani nie wyglądam na menela, ani na męski rodzaj) było zwrotem pierwszym i najłagodniejszym. Lawina. Nie dam zresztą głowy, czy to zderzenie nie było specjalnie, i czy przypadkiem wychodzący zza rogu bloku ludzie nie uchronili mnie przed skopaniem. Poszedł sobie monolit bluzgając, a przysięgnę, już miał zrobić skręt do pnia by mi dokopać pozasłownie. 

Także dziś jeszcze czułam wczorajsze bliskie spotkanie, bobusiowanie było jakby niezbyt łatwe.  Nie wiem jak pozostali, nie chwaliłam się wczorajszym dniem, ale może też coś im dokopało bo wszystko szło ślamazarnie i z przeszkodami, 

No dobra. Wyżaliłam się, idę spać i trzeźwieć. Dobranoc. Nic nie poradzę, trzeba, bo niezborność trwa.


12 komentarzy:

  1. O matko, przerażające to spotkanie z monolitem, całe szczęście, że pojawili się ci przechodnie. Drink na poratowanie i ukojenie nerwów jak najbardziej Ci się należał :-) Trzymam kciuki za Twoje i Jacusiowe szybkie wydobrzenie i wracam do spokojnego obejrzenia zdjęć z bobusiowania. Maj jest zachwycający ! Pięknie mi zakwitły żółte pierwiosnki od Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwitną, hurra!
      Jacunio dziś słodko namolny i z normalnym wigorem, nasiusiał ładnie,więc może będzie już dobrze. Uroseptem jeszcze będę nadziewać, dziś dostał dawkę.
      Co do monumentu/monolitu to długo miałam i jeszcze trochę mam przeżywkę, ciało też pamięta.

      Usuń
  2. Ale bym nabluzgala monolitowi troglodycie, nich spada dziaders jeden.
    Drink dobry na pewno, mi nikt drinków nie robi, buuuu.
    Popijam natomiast winko musujace,smaczne, z austriackich winogron.Schlumberger. No to na zdrowie i miłą niedzielę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doruś, nie, nie nabluzgałabyś. Ja umiem, a mnie zatkało, takie to było niespodziewane i podłe.
      Winko też super, na zdrowie i na miłą niedzielę przydatne😀 Miłej niedzieli Doruś

      Usuń
  3. Jacusiu, prosze , badz zdrowy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby dziś normalnie z Jacuniem. Niech Cię dalej słucha!!!!!

      Usuń
  4. O masz...! Człowiek się dziwi, że małolaty zagapione w srajfony wpadają pod samochody, a tu proszę, osoba w wieku pomaturalnym wpada na monolity bluzgające, bo się zaczytała... Dokąd ten świat zmierza...? No w każdym razie zdrówka życzę, Tobie i Jacusiowi! I jednak nie zaczytuj się na ulicy, bo w dzisiejszych czasach nie wiem, czy ktokolwiek by zareagował, jakby tak ten imbecyl rzucił się na Ciebie. A policja, wiadomo, kaczki pilnuje, nie ma czasu na ratowanie suwerena.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świat zmierza w tylko sobie znanym kierunku, przetaczając się. Zdumiewające jest, że na nim mają się dobrze rozmaite typy o patologicznie agresywnych zachowaniach, i dużo ich. Dużo za dużo ich jak dla mnie.

      Usuń
  5. O ja drugi tom Mrocznych Materii czytam. Dziecko na męskim wypadzie z dziadkiem z wędkami to pozwolilysmy sobie wieczorem na drinka i film na Netflix. Film nie powalił czysta akcja z absurdami ale czasami tak trzeba. Spałam dzielnie z jego kotkami zgodnie z umową. Bo jak go nie ma trzeba spać z jego Bunia ❤️

    OdpowiedzUsuń
  6. O tej porze roku spanie z kiciami już się robi czynnością bohaterską, grzeją. Ciekawe jak tam wypad wędkowy, Młody pewnie lubi dziadka, ale czy wędkowanie?

    OdpowiedzUsuń