Czytają

piątek, 26 maja 2023

Notatka 514 teraz jest ulga

Jacunio w drodze na cewnikowanie zlał się obficie w tranporterku. Bardzo obficie. Cały mokry on, tekstylny transporterek, moje spodnie, dół tuniki i poła żakietu. Wyszliśmy z tramwaju kąpiąc, kropelkami na szczęście. Koszmarna ulga, mniejsza o wstyd. Do wstydu przez ten tydzień przywykłam, Jacunio umie przełączać miauczenie na tryb operowy, taki co to głos jak megafon stadionowy, i tryb był włączany zaraz po wyjściu z chałupy i stosowany przez wszystkie ostatnie podróże. Intensywne pieszczenie ręką wsadzoną w transporter i uspokajające mowy pomagały slabiutko. Więc co tam wstyd. 

Ulga powalająca, tym razem nie powtórzy się odejście jak u Mikusia, brama poczeka i niech czeka na Jacusia przez dwadzieścia lat! 

A Jacunio lał i lał i lał, od spodu cały mokrusieńki. Szczęście. Dziwne mamy powody do szczęścia przy stworach. Mocz z krwią, u weta już pod koniec lania na oko czysty, zebrany z ceratki do badania. 

Trudno, przyznałam się wetom, przyznam się i tu. Wczoraj rzecz wyglądała strasznie, Jacunio był czystym kłębuszkiem nieszczęścia, niemrawo chowajacym się w ciemne skrytki. A takie zachowanie u kota, to naprawdę przefatalny objaw. Nie miałam ochoty na żadne pogawędki, ale jednak bardzo niechętnie odebrałam telefon. I wylałam z siebie rozpacz przed kumpelą, zielarką z pracy i zamiłowania, zootechnikiem z wykształcenia, psiarą i kociarą od zawsze. Ona rozumie.  Kazała mi natychmiast nadziać Jacunia tabletką nospy, wlać mu do pyszczka z mililitr wody i delikatnie masować głaskaniem. Bo podobno w zastrzykach nospa przy takich przypadkach być powinna i na ogół jest, ale upłynęło kilka godzin od zastrzyku i przyda się wzmocnienie działania. Posłuchałam, gorzej być nie mogło. Rano było kilka kropel krwi. Niby dobrze że coś, ale i tak bardzo niedobrze. 

Podejrzewam że drugim z czynników usuwającym tamy i wywalajacym zawory był hałas jaki robił stary, trzęsący tramwaj. Hałaśliwa okropnie młodzież i kobieta drąca się do komórki nad moją głową. 

Tama na szczęście puściła. 

Zastrzyk i tak dostał, jutro jeszcze powtórka. I nospę ma dostawać, popatrywali na siebie wetowie gdy się przyznawałam. I ścisła obserwacja.  Ileż to kasy poszło, no dobrze, zapożyczyłabym się na amen byle go ratować, nie ma co liczyć. I nie, ulga jest, ale temat nie skończony, jak będzie dalej, to zdecyduje wynik badania. Chaotycznie usiłowałam się dowiedzieć co mogę zrobić by rzecz się nie powtórzyła. Stawiają na struwity, ale one rzadko kiedy są aż tak uparte i jeśli to one, to bardzo drobne, USG nie pokazało. Być może to wcale nie struwity tylko zapalenie tkanki zwanej jakoś fachowo. Nie będę szukać nazwy, przynajmniej  na razie.

Rady wetów co do profilaktyki w realizacji byłyby kosztowne jak cholera, nie stać mnie na nie w żadnym wypadku. I takie od czapy, Jacuś nie zje za nic na świecie dietetycznych saszetek z których najtańsza 4,90 a najdroższa 17,90, przetestowane. Pasta na łapki działa jak urosept, cena z kosmosu i po co tak skoro jest urosept? Sucha karma, taaa, taka dla kastratów. Była, bardzo podobno dobra. A ja gdy zaczęły się poprzednie kłopoty odstawiłam, była wystawiona na stałe do jedzenia, a to po niej zaczęły się problemy. Jacuś odkąd była stał się prawie zupełnym suchojadem, no i masz. Problemy.   Nie było ich, gdy suche jedzonko było dla Jacunia na deser. 

Brak mi jak nie wiem co rozsądku odeszłego superweta. Jeszcze część wykładów wizytowych pamiętam.  Twierdził, że raz, jedzenie dla kota jest w spożywczym. Dwa, koty nie są pijusami i zbóż nie jadają, więc pożywienie powinno być w większości mokre i bez zbóż, a ponieważ i tak nie ma w sobie tyle wody co naturalne, to woda dla kota powinna być zawsze. Trzy, dzikie koty są znawcami roślin i ziół, doskonale potrafią wybierać te pomocne, to samo z insektami, karaluchowi nie przepuści żaden słabujący a zdrowy na umyśle i instynkcie kot.  

Nie wiem co wykażą badania. Ludzi ratują przed nerkowym piaskiem i kłopotami urologicznymi zioła, superweta już od dawna nie ma, ale jest moja koleżanka. Zielarz praktykujacy i ostrożny, bo wie że zioła to potęga, a z potęgą to różnie bywa. Nie ma czegoś takiego jak bezpieczne ziółko. Mnie od razu przychodzą na myśl perz, nawłoć, pietruszka co potrafi być lekiem aż za silnym, pokrzywa i żurawina. Jest też dla ludzi herbata jawajska i cytrusy. Pomyślimy, teraz czekam na wyniki. Będą w poniedziałek. 

Totalne pranie wszystkiego mnie czeka. Prawie pusta szafka na kocie jedzonko, ostatnie dwie puszki. Totalny burdel wszędzie. Potem, wszystko potem. Wypisałam się, a słabość po sześciu dniach mnie powala. Więc wszystko potem, na razie spać. Jacunio też śpi. 



Pisała R.R.


37 komentarzy:

  1. Uff, mła odetchnęła bo przyznam że mła cóś ciężko w nocy oko szło zmrużyć. Mniej ja się bojała o maluchy na obserwacji bo te zaopiekowane i wogle niż o Cacusia z moczowym problemem, bo moczowy problem i koty to jest złe zestawienie. Teraz wszystkie koty majo do się dochodzić i nabierać ciała i brzydkich priwiczek. Szczęśliwe majo być.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda. I ja źle spałam przez ostatnie dni, właśnie przez to że kłopoty z układem moczowym u kota to przefatalna rzecz. W pamięci aż za dokładnie bardzo źle zakończone kłopoty z Guciem, Mikusuem, Gacusiem.

      Usuń
    2. Oj ja sama pamiętam jak wczoraj jak Amber mało sikał i wyszły nerki. Oby nic takiego!!!!
      I tak samo Jaguś i Alex mieli struwity - my dawaliśmy urovet chyba takie kapsułki obok urospetu. UrinoVet to się nazywało. Ja na allegro kupuje co jakiś czas mamie bo Wet dużo liczy za kapsułkę.

      Usuń
  2. Ulga, ufff...
    Żaden z moich kilkudziesięciu kotów jakie się przez dom przewinęły, nie miał takich historii, więc nie wiem, z czego takie problemy wynikają. Krew w moczu to poważna sprawa. Co do diety, to nie że się wymądrzam, tylko dzielę spostrzeżeniami - z moich doświadczeń wynika, że jedzenie najlepsze, tak dla ludzi jak i zwierzaków, to jednak najbardziej naturalne. Dobra, wiem, kotom trzeba uzupełniać taurynę, moje czasem jakąś mysz może skonsumują, bo mają dostęp, ale w wołowinie też jest, tylko mniej. I nie mówię, że nie dawać specjalnej ze sklepu zoo, ale jako uzupełnienie. Jako norma u nas sprawdza się od zawsze surowe albo gotowane (mniej lubiane) mięsko, kurczak albo mielone mieszane, mleko piją te koty, które chcą, znaczy im nie szkodzi, mi nie szkodziło do prawie 60ki, zaczęło po, więc te teorie, że enzym trawiący laktozę zanika po okresie wczesnodziecięcym, można włożyć miedzy bajki. po prostu nie ma reguły. Wodę do picia daję tylko przefiltrowaną, kamień w czajniku przestał być problemem po zainstalowaniu filtrów, to samo zapewne w naszych i kocich/psich nerkach. Co do żurawiny, to psy ją uwielbiają, taką suszoną, tania nie jest, ale co tam, piesku dajemy od czasu do czasu, koty raczej nie zjedzą, a ileż herbatek kotu można wcisnąć? Znawcą nie jestem, może błądzę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie błądzisz. I życzę Ci byś nadal nie miała kłopotów z moczowymi rzeczami u kotów. Bo Małgosiu, u wszystkich męskich kocich kastratów układ moczowy staje się słabszy. Nie znaczy to że kocich panienek problem nie dotyczy, skąd, też miewają. Na ogół rzecz w tym, że karma za sucha, za mało wody, a ciężko przekonać kota z powinien więcej pić, dochodzi sprawa infekcji, samoistnych stanów zapalnych co potrafią pojawiać się ze stresu i nowotworów. Struwity, tak, mogą być, wapienna woda sprzyja powstawaniu ale też nerki mogą sobie nie radzić z ilością białka. Wielkim szczęściem dla kota jest wychodzenie, dobór roślinek do podgryzania. Moje dostają z Bobusiowa trawki, nie takie pewnie jak by sobie same dobrały. Co będzie z Jacuniem dalej to zobaczymy. Zioła będą w zależności od tego co się okaże, żurawina być może też dla kota dosuszona porządniej i zmieloną na pył mieszany z karmą. Ale może być i tak, że problem będzie cykliczny. Ze zgrozą to piszę, ale muszę wziąć pod uwagę.

      Usuń
    2. U mojej mamy Safirce co rusz wracają struwity takie ma skłonności 😿

      Usuń
    3. Może się skończyć tak, że po prostu będzie dawany preparat na zakwaszenie moczu. Są takie, podobno struwity wtedy się nie tworzą. Gorzej jeśli to co innego.

      Usuń
    4. To chyba właśnie te UrinoVet. Mama daje Safirce chyba co miesiąc przez tydzień i przerwa i jakoś to tak leci. Czasami da jej furagine ćwiartkę tabletki chyba. Czasami urospet. Jakoś jej to wet wyjaśniał jak działać.
      A nospe dostawał przecież Mefi jak nie szła kupa. Fakt że to też na siku może podziałać. Nie wpadłam na to.
      CLowiek to w ogóle po fakcie mądry....

      Usuń
  3. W razie co Romanko pisz jakoś spróbujemy pomoc! Jak coś trzeba ją mogę wysłać!
    Trzeba pisać!
    My tu jesteśmy wszystkie :)
    Pamiętasz Szpagietka u Tani miała ciach muszki i posłałam jej puszeczki wołowe na pocieszenie. Jacusiowi też coś chętnie wyślemy!!! ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie kochana, nic nie wysyłaj. A pisać jak coś się dzieje to mnie jest trudno. Na razie Jacuś jest wobec mnie nieufny, tyle krzywd go z mojej ręki spotkało. Zamiast uszanować cierpienie męczyłam i straszyłam😑😑😑

      Usuń
  4. Nigdy nie miałam kota. Miałam psy. Ale pies, kot czy człowiek, wszyscy jesteśmy fizjologicznie podobni, więc może się przyda.

    Suka. Nie sika przez kilka dni. Po NoSpie, w bólach urodziła 2 kamienie wielkości kolorowych łebków od szpilki. Po dwóch miesiącach jeszcze 3 mniejsze. Suka. Samiec nie dałby rady. Po kilku latach krwiomocz. Zastrzyki, tabletki co drugi dzień. Po każdym zastrzyku więcej krwi. Po tygodniu wet zaordynował homeopatię. Wściekłam się i zmieniłam lekarza. Nowy obmacał brzuch, odkrył coś twardego (dał mi pomacać), zaproponował rentgena, po nim jutro rano operację. Wyjął z pęcherza kamień wielkości i wyglądu bezy. Tak beza, nie bezik. Ok. 5 cm średnicy. Po wybudzenie już w pierwszym siknięciu ani śladu krwi!!! Krew w moczu była wynikiem tarcia tej szorstkiej "bezy" o ścianki pęcherza. Suka nieco mniejsza od polskiego owczarka nizinnego.
    Może u Jacusia też nie nerki a pęcherz?

    Powodzenia - Irena
    PS - czytam Cię od pierwszego wpisu. tyle lat... :-}

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 😀 Dziękuję. Coś podobnego! Dziękuję.

      Jak na razie, po pompie lejnej nie ma kolejnego wycieku. I Jacuś nie je. To nie jest już ten żałosny kiciuś z wczoraj, ale też nie jest pełnym wigoru normalnym Jacusiem. Nie wiem co wykaże badanie. I co będzie problemem, czy taki stan Jacunia być powinien, może powinno być lepiej? Same pytania, choć ogromna ulga jest. Będę męczyć jutro wetów.

      Usuń
  5. Uff, dobrze, że puściło, można choć trochę odetchnąć. Moje koty od lat jedzą suche dla kastratów, mokre jako dodatek (choć nestorka Milunia mokrym zawsze gardziła, ale miała bzika na punkcie picia bieżącej wody, więc z płynami nie było problemu). Rudzik , przyłapany na podpijaniu mojej nocnej herbatki , ma teraz własną filiżankę z wodą na biurku i co noc z niej podpija. Spróbuj Jacusia zachęcić do picia, jeśli niechce zwykłej, to może posmakuje mu woda z odrobiną waleriany albo lekki napar ziołowej herbatki dla nerwusów (pod taką nazwą kupowałam ją w sklepie zielarskim)- moi panowie Ruduś i Pumek za nią przepadali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mariolu, spróbuję. Może picie z odrobiną waleriany bardziej podejdzie, może "woda nerwowa". Piją, ale może Jacuś za mało.

      Usuń
  6. Nadal kciuki trzymane i moce wysyłane, Jacusiu zdrowiej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś lepiej, KUPA była, pierwsza od środy, apetyt był, i SIKU było. I mało tramwajowych miauków operowych, albo przywykł, albo były obok protestu objawem bólu. I wygląda na to że mi po malutku przebacza.

      Usuń
    2. Dobrze, że lepiej. Nie wiadomo czy boli,oby nie.

      Usuń
    3. Dobrze, że lepiej. Nie wiadomo czy boli,oby nie.

      Usuń
    4. To już zupełnie inny kot niż to sponiewierane bólem czwartkowe nieszczęście. Jeszcze nie wigorny Jacuś, w porywach CHUPACABRA a częściej niuniuś i totalny pieścioch, ale już nie bieduleniek.

      Usuń
  7. Fluidy dla Jacusia cały czas lecą 💚🍀💚🍀💚🍀💚🍀💚🍀💚🍀💚💚💚🍀💚💚💚💚🍀🍀🍀🍀

    OdpowiedzUsuń
  8. PS. A tak kocica ma ruję i oni te miauki biorą za nawoływania dzieci, ale ja widziałam jak ona się wdzięczy przed kocurem. Mam więc foto rodziców....yhhhh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocureczku fluidy się przydadzą, potrzebne. Nic się dziś nie dowiedziałam, system zmianowy się mści, była niezorientowana w temacie Jacunia lekarka i koleja pacjentów. Wiadomo sobota. Raz że panciostwo ma więcej luzu na zajęcie się futrami, dwa, futra uwielbiają chorować gdy trudniej z leczeniem.

      Usuń
    2. Kocurku, wjezdzaj bezmózgom na ambit, niech się wykażą. Tylko żeby futerkom nie zaszkodzili, niektóre bezmózgi bywają przeokrutne w swoim bezmózgowiu, jakby nie miały ani odrobiny serca.

      Usuń
  9. O, to szkoda,bo do kitu taka wizyta.Szkoda kasy,czasu i stresu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie szkoda Doruś. Ważne że zastrzyk, ostatni. Nie praktykuje się tak podobno, tama puszcza=kuracja skończona, no ale Cacunio i wetom dał do wiwatu. Więc na wszelki wypadek dostał ostatni strzał.

      Usuń
  10. Odpowiedzi
    1. Właśnie pokazał że duch CHUPACABRY w nim jeszcze jest. Nospa wypluwana z wstrętem, to musi być dlań świństwo straszne, aż się posiusiał, ja podrapana.

      Usuń
    2. Znaczy siusia Chupacabra jeden, to najważniejsze. ;-D

      Usuń
    3. Tak nospa dla nich gorzka. Może najlepiej rozgnieść i jakoś z wodą w strzykawce do pysia?

      Usuń
    4. Pomyślę. A wet mówił " jeśli da pani radę", taaaa .Wychodzi mi na to że Jacuś łykał, bo nie miał siły na protesty. Teraz nie dałam rady. I tak miałam zmniejszać dawkę, zastrzyk był, więc dostanie nospę jutro. Może w strzykawce rzeczywiście. Dziś mam dosyć, lada moment w ramach zemsty będę mieć siusianie w wyrko.

      Usuń
    5. A może tę nospę w paście słodowej dałoby się przemycić ? Ja tak podawałam tabletki odrobaczające, pokruszone drobno i wmieszane w pastę.

      Usuń
    6. Dziś była strzykawka z rozpuszczoną. Sztuka się udała, ale to numer jednorazowy, Jacuś bronił się jak jaguar, o mało mi żył nie podciął.No i wrócił strach/obraza w natężeniu. Z siusianiem jest tak że siusia, ale zgroza, mniej.

      Usuń
    7. Mła trzyma kciuki żeby lał potężnie.

      Usuń