Czytają

poniedziałek, 28 marca 2022

Notatka 419 krótko o dwóch latach

To ku pamięci własnej. Baaardzo po amatorsku. Z własnego punktu widzenia. 

Hurrrrra!!!!! Koniec z obowiązkiem ścierw. 

Nie spełni się O HUURRAA!!! bajka o dorastaniu pokolenia w ścierwach, a takie coś było w morale niechlubnych bajek McDonald'sa.  Tu.

Ani mi się śni zapomnieć tych dwóch lat. Kilkakrotnie dawałam wyraz swym poglądom na namordniki. Ale, co zrobić, nosić nosiłam. Raz się zdarzyła morda przypominająca czerwoną ropuchę,  efekt powtórnego prania spadłej z suszenia maseczki  w łojcowym proszku. Mogło być gorzej, w świecie przyblogowym zdarzyło się skaleczenie powierzchni oka brzegiem ścierwy. Wyleczone, ale ból był, no i mogło się skończyć bardzo źle. Nosiłam mniej ze względu na mandaty (były groźby, mandaty chyba bardzo rzadkie), bardziej z szacunku dla osób maseczkom zawierzajacych. Co się miały stresować, przeca pranie mózgu było takie że rany...... Do dziś w autobusach i tramwajach głos "włóż maseczkę, bądź bezpieczny", ciekawe czy jutro też będzie...

A dla mnie, przyznaję, stres do tej pory  to kaszlące i kichające oraz smarkające Ptysie i Balbinki licznie przez te dwa lata spotykane w środkach publicznej komunikacji, w sklepach, na ulicy.   Tu wiara w potęgę ścierw bez sensu do sześcianu, szkodliwa jak mało co. 

Co do tego przed czym miały chronić. 

Eeeee. Tabaaza znacznie lepiej rozpracowała problem, zdała sprawę z motoryki zdarzeń. Tu  W życiu nie będę zdolna do tak analitycznego sprawozdania, dobrze że Tabaazie się chce. Czekolada słuszna i należna jak nie wiem co. Nie wiem, czy wnioski słuszne. Źle, wróć, raczej niestety, niestety słuszne. Co do śmiertelności, statystyki manipulowane do wypęku swoje, a śmierci do których przyczyniła się zaraza swoje. Zgonów za dużo, o wiele wiele dla mnie za dużo, na skutek braku opieki medycznej (co odbijać się jeszcze będzie, to nie tak łatwe do odrobienia), samego wirusa i skutków cholernej szczepionki.  Bo co by nie mówić, moje doświadczenie osobiste swoje robi. Przy tak w sumie malutkim gronie znajomych i rodzinnych trzy śmierci wirusowe, trzy na skutek braku leczenia w czasie zarazy, dwa w dalszym gronie na skutek szczepionki. I prawdopodobna konieczność zabiegu na sercu, poszczepionkowa konieczność u młodego zdrowego przed szczepieniem byka.  Nie znam szczegółów co konkretnie nawaliło, ta część rodziny zdołowana, moja nachalność teraz nie na miejscu. W trzymaniu kciuków za pomyślny przebieg kuracji niewiedza mi nie przeszkadza, ma być zdrowy!!!! Ma być zdrowym bykiem!!!! To bliskie skutki tych dwóch lat, nie wliczam ani wujka Janka, ani Ani. Ani cioci Natalii, bardzo lubianej, ale widzianej raz na pięcio/dziesięciolecie, ani nie widzianych lub rzadko widzianych osób z rodzin i kręgów towarzyskich przyjaciół i znajomych. Za wyjątkiem śmierci poszczepiennej, one wśród dalekiego kręgu, na oczy tych ludzi od dawna nie widziałam.  Ze strat dotykających bardzo bezpośrednio  to oczywiście odejście Łojca. Już prawie rok. Dom bez niego prezentuje mi fumy hydrauliczne i jest dziwnie obszerny, aż za obszerny. I o wiele cichszy, co niekoniecznie dobre.  Nie oswojony tak do końca. To covid był zabójcą, ze swoimi schorzeniami i wiekiem organizm sobie nie poradził z zarazą. A mnie zostały w głowie irracjonalne pytania, kto kogo zaraził, co mogłam inaczej i niesmak do siebie że mogłam być milsza. Rozum mówi że w tamtym czasie robiłam co mogłam i na co mnie było stać. Ale sam wiesz Czytaczu, że rozum swoje, a serce swoje. Czasu nie da się cofnąć, może i dobrze. Ileż by było chętnych!  A jakie bordelllo bum bum by powstało! 

Oczywiście pojawiły się i nowe dzieci. Taka to kolej rzeczy, naturalna, a jakże, tyle że strat dwa razy więcej. Około.  

Świat zmienił się przez te dwa lata na o wiele gorszy. Tak mi się wydaje. Niby to oznaka starości taki odbiór zmian, możliwe, czemu nie, młodsza się nie robię. Jednak biorąc poprawkę na własne zgredowienie nadal tak uważam, nie podoba mi się kierunek zmian. 

Wbrew krzyczącym o ruskich trollach, uważam że kryminał powinien być i za zarządzanie pandemią, i za szczepienia preparatem nie do końca zbadanym i za durne naciski.  Dużo tego za co powinien być kryminał, albo choć porządne rozliczenie.  A tak nie będzie, to już widzę. Ech, a tak by się chciało.....Wątpię czy dożyję oficjalnego, rzetelnego rozliczenia akcji. Masowanie medialne mózgu przy użyciu maści ogłupiającej skuteczne, jak się masowany buntuje lub zniecierpliwi to wiadro nowego specyfiku i masujemy dalej.. Smutne to, że przy okazji akcji pandemicznej media stały się głównie narzędziem propagandy, wyłowić fakty z zalewu niezbyt łatwo, ja wymiękam. Straszne że nową maścią wojna, wstrętne że nią przykrywa się pandemiczny syf. To najzupełniej normalne że groza wojny, bliskiej i oby nie bliższej, jest teraz tematem numer jeden. Inaczej być nie może, ale jakby ta wojna na zamówienie, prezencik upiorny dla pandemicznych, cholerny Putin robi za Mikołaja.

A wszyscy wątpiący, dociekający i drążący za ruskie onuce. Z automatu, a co. 

Tyle że doprawdy.  Tu fragment książki autora co jednym z ulubionych. Nierówny jest, niektóre książki słabe, inne bardzo dobre, przynajmniej dla mnie. Ale lubię, te słabiutkie też. Tekst napisany w 1981 roku, wydany u nas w 1996 roku,  tłumaczył Artur Leszczewski.  Proszsz:

...chiński uczony Li Chen uciekł do Stanów zabierając ze sobą dyskietkę z danymi o najważniejszej broni Chińczyków z ostatnich dziesięciu lat. Nazwali ją "Wuhan-400", ponieważ została wynaleziona w laboratorium RDNA mieszczącym się w pobliżu miasta Wuhan i była to czterechsetna odmiana wirusa stworzona w ich centrum badawczym. Wuhan-400 jest bronią doskonałą. Zaraża tylko ludzi. Żadne inne żywe stworzenie nie może być nosicielem. Podobnie jak syfilis Wuhan-400 nie przetrwa poza ludzkim organizmem dłużej niż minutę, co znaczy, że nie może na długo skazić obiektów czy całych miast, jak w przypadku wąglika czy innych wirusów. Kiedy nosiciel umiera, żyjący w nim Wuhan-400 umiera chwilę później, gdy tylko temperatura ciała spadnie poniżej 30 stopni Celsjusza. Widzicie jakie olbrzymie ma to zalety?........

.... Wuhan-400 ma jeszcze inne, nie mniej ważne zalety, które zapewniają mu przewagę nad większością broni biologicznej. Po pierwsze, można się zarazić i zostać nosicielem już cztery godziny po pierwszym kontakcie z wirusem. To niezwykle krótki czas inkubacji. Po zarażeniu nikt nie przeżyje dłużej niż dwadzieścia cztery godziny. Większość umiera w ciągu pierwszych dwunastu godzin. To gorsze niż wirus ebola w Afryce -bez porównania gorsze. Skuteczność Wuhanu-400 jest stuprocentowa. Nikt zakażony nie ma szansy przeżyć. Chińczycy wypróbowali go na Bóg wie ilu politycznych więźniach i nie znaleźli antyciał czy antybiotyków, które by go zwalczały. Wirus przenosi się do pnia mózgu a tam zaczyna wytwarzać toksynę, która dosłownie rozkłada tkankę mózgową tak samo, jak kwas rozkłada bawełnę. Niszczy tę część mózgu, która jest odpowiedzialna za automatyczne funkcje organizmu. Człowiek zwyczajnie traci puls, narządy przestają funkcjonować i zanika mechanizm oddychania.....

Fantastyka, taaaaa.    Dean Koontz "Oczy ciemności".  Wydawnictwo Albatros, fragmenty tekstu ze stron 366 i 367. Co byłoby. Co mogłoby być. Co może będzie. 

Pisała R.R. 

Śpiewa Mistrz, tak bardzo mający rację w tak wielu sprawach.  Zdobią zdjęcia kosmosu przedstawiające zagładę gwiazd. Nieliczne, dla przypomnienia że tak się dzieje ciągle. Nasza jeszcze świeci. 



42 komentarze:

  1. He. Mam jeszcze jedną książkę co może robić za przepowiednie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E niee, to nie przepowiednia o Kocurro. To tylko uświadomienie, że niestety, broń wirusowa może być niezwykle skutecznym narzędziem masowej zagłady. I cholera wie co już powstało i powstaje oraz co jeszcze jest możliwe w tej dziedzinie. Nauka jest potężną bronią, także w walce ze śmiercią. Czy jest równowaga w temacie, to znaczy czy równie intensywnie szukane jest lekarstwo na raka i inne cholery? Może. Oby.

      Usuń
  2. Poza użyciem nazwy miasta, w którym znajdowało się jedno z wielu na świecie laboratoriów, prowadzących badania wirusów, nie widzę w tym fragmencie tekstu innych "proroctw".
    Za maseczkami specjalnie tęsknić nie będę, były uciążliwe, zaś na temat ich skuteczności dyskusja jest absurdalna w kraju, gdzie niewiele osób używało ich prawidłowo . Ciekawe, czy nie oburzyłby ich widok chirurga we własnoręcznie wydzierganej maseczce z grubej bawełny albo malowniczo zamotanej chustce :)
    Moje doświadczenia z chorobą nie były tak traumatyczne, jak Twoje- zmarły dwie osoby z bliższej rodziny, jedna cudem wykaraskała się po długiej walce w szpitalu, kilka chorowało lżej, mnie covid przeczołgał w domu i od półtora roku zmagam się z jego następstwami.
    Szczepienia przeszliśmy szczęśliwie bez powikłań , mam nadzieję, że również w dłuższej perspektywie czasowej do nich nie dojdzie.
    Z plusów- wskoczyłam na pracę zdalną i to dla mnie wielka radość, mam nadzieję, że będę tak mogła pracować nadal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech Ci praca zdalna będzie dana!!!! To nieoczekiwana korzyść dla tych co tak wolą 😀.

      Te dwa lata były wredne, a ich dalekosiężne skutki oczywiście że będą, dotkliwe bardzo. Po czasie się okaże jak bardzo. Tak, u mnie też ślady covid zostawił, a przecież mogło być gorzej. Statystyki, no tak, wszytko cacy, pomijając fakt że dane do nich manipulowane i niepełne, ale jednostkom które covid ubił one niewielką pociechą. Szczęściary jednak z nas, naprawdę.

      Co do maseczek masz rację, nie chciałabym widzieć chirurga w szydełkowym rękodziele, ale też nie wyobrażam sobie by zamaseczkowany kichał przy operacji nad otwartym ciałem. Czy one skuteczne czy nie, na pewno dobrze robiły na psyche wierzących w skuteczność. Ale wiesz, jak widziałam zamaseczkowanego kichającego w otwartą szafę z kiełbasą w Biedrze......

      Usuń
    2. Wolałabyś, żeby kichał niezamaseczkowany ? :))) Zawszeć coś zostało w maseczce, a nie na kiełbasie, że tak sobie obrzydliwie westchnę ponuro. Z tym "szczęściary" to trochę przesadziłaś, mogłyśmy lepiej trafić na loterii genowej i właśnie tylko na kichaniu poprzestać... Z drugiej strony- nie wylądowałyśmy pod respiratorem, więc jak to zwykle w życiu bywa- trochę dobrze, trochę źle.
      Ze statystyką to tak, jak z księgowością- wszystko zależy od tego, co chcesz udowodnić i jakie dane wejściowe otrzymasz, a także- kto i jak je przygotowuje. Spotkałam już księgowe, które ewidentne i na pierwszy rzut oka widoczne bzdury tłumaczyły, że "komputer tak im policzył"... Macki opadają coraz częściej. Ale przykład idzie od góry- skoro można na najwyższych stanowiskach być bufonem i ignorantem, to czemóż i my nie możemy być ekspertami od wszystkiego ? Smutne, czy jest jeszcze szansa na powrót szacunku i uznania dla wiedzy i umiejętności ? Nie mam pojęcia.

      Usuń
    3. Przepraszam, srajtfon znów zaczyna gubić kartę SIM. Jak napisała Tabaaza, skuteczność maseczek znikoma, jakąś jest być może, ale mnie się wydaje że bardziej szkodziła wiara w ich skuteczność. Całe te dwa lata się wciekałam.Ptysie i Balbinki, ot co. Co do autorytetów, ciężko będzie. Chciałabym, owszem, sęk w tym, że niemożliwe już jest bycie autorytetem wszechwiedzącym. Nie da rady. A już w obecnych czasach, gdy potrzebna jest do przebicia się tzw. osobowość medialna oraz cały szereg cech których nie ma szans nabyć człek zdobywający wiedzę. Za krótko żyjemy, za duży szum, tyle wyszczekanych ujada bez sensu, za wielki ogrom wiedzy do ogarnięcia. A nawet jeśli ktoś jest rzeczywiście guru w jakiejś konkretnej dziedzinie, to jeszcze powinien posiadać zdrowy rozsądek, sumienie i szacunek dla wiedzy innych oraz dla i h być może błędnego zdania. Sama widzisz, rzetelna księgowa i nieudolna lub nierzetelna, a obie się mieszczą w zawodzie "księgowa". Rozrożnisz, ja już nie bardzo.

      Usuń
  3. Raczej chodzi mi o to że w tej książce na świecie panuje wirus itd.
    Ale chyba dużo takich jest jakby pogrzebać w literaturze wizji świata postapo po epidemii wirusa albo w trakcie...

    Jutro ortopeda to się odezwę. Padam. Dzisiaj u weta byłam z Aimee bo coś spuchnięte po bokach pyszczka odkryłam. A to dziąsła spuchły na górze nad zębami z tyłu!!! 😱😱😱
    Ja osiwieje do reszty tak że farba już nie będzie miała szans się na niczym zaczepić.

    Ehhhhh

    A jeszcze u Gosianki na FB się dowiedziałam, że jej kicia Majeczka odeszła :( zmiany na języku miała chyba nowotworowe :(
    Ajjjj...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, sajgon trwa. Ze ścierwami jakby pożegnanie, co by tu zrobić żeby sajgon se poszedł? Trzymaj się o Kocurro❤️

      Taaak, takich fabuł moc.

      Usuń
  4. Wiecie Tygrysy cóś mła się przypomniało. Jak jeszcze nie było nakazu maseczek czyli tak z równo dwa lata temu to mła czytała takie opracowanie, którego teraz pewnie za cholerę nie znajdzie o szpitalnym eksperymencie pod tytułem chirurdzy operujący bez maseczek. Mła była zdumiona bo z tego wyłaziło że noszenie maseczek przez chirurgów przy współczesnym systemie odkażania sal operacyjnych to jakby to noszenie dziobów z ziołami przez średniowiecznych medyków. Mła nawet zapisała ale nie wiem czy pamiętacie że później komp jej się roztego i śladu po tym zapisaniu nie zostało. Maseczki Mariolko nigdzie nic nie dały, ani u nas, ani na Dalekim Wschodzie. Akcja typu umarłemu kadzidło. Jedno jest pewne, ktoś na tym nieźle zarobił.
    Dziewczyny Wy się macie zbierać bo covid nie covid a żyć trza. Ogród czekajo. Romi dom pustawy to może akcja spirytystyczna żeby Łojcu się straszyć zachciało. ;-D Miał z Tobą dobrze, żył ile mógł. Może jakby medyczni działali w normalnym trybie by mu się udało. Ale nie działali. U Mariolki się udało a przeca z tego co pamiętam to osoba starsza chorzała. U mła było tyż paskudnie bo ludzie umierali z braku opieki albo trafiali pod respirator z rozpoznaniem covid choć to kardiomiopatia rozstrzeniowa. Na prawdziwy covid w moim otoczeniu zmarła jedna osoba, reszta zmarłych to osoby zeszłe z braku właściwej opieki, jedna na powikłanie poszczepienne. Najwięcej jest niestety tych zmarłych z braku opieki. Jeśli chodzi o statystyki to mła najbardziej uderzyła i wkurzyła ta która mła uświadomiła że liczba hospitalizacji w 2020 zmniejszyła się o prawie 1/3. Jak ci ludzie quźwa mogli nie umierać nadmiarowo skoro zamknęli przed nimi szpitale? Naszych zarzundzających to mła miałaby ochotę z młotkiem pogonić. Szukam takiego wywiadu który kiedyś oglądałam na temat upadku autorytetów. dobre to było, muszę tylko znaleźć link.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta nasza rzeczywistość ..... Och Tabi, oczywiście że się zbieram, żyję itd. Łatwo nie ma, wiadomo, ale nikt nie obiecywał że będzie. Te przejścia za bramę, one ciężkie do przełknięcia. Niby rzecz naturalna, być muszą, ale ostatnie dekady, gdzie wydawało się że opieka zdrowotna jest już w miarę skuteczna, łudziły, przynajmniej mnie, że system opieki zdrowotnej jest skuteczniejszy, sprawniejszy, może więcej. Co do zarzundu, to ech. Nie wiem czy nie zwołać akcji fundujacej im podróż w rejon trójkąta bermudzkiego. Albo by zaginęli w akcji, albo spieprzyli działanie trójkąta, sam zysk w każdym wariancie. Widziałam u Cię cudności kwietne i zaraz dam koment.

      Usuń
    2. Dobre z tym trojkątem!

      Usuń
    3. O tak, Romi. To jest przebłysk geniuszu - wycieczka na Florydę przez Bermudy. Na pewno by się połaszczyły. Łobca cywilizacja może je porwać a nam zostaje mieć nadzieję że nas za ten prezencik ta cywilizacja nie anihiluje. ;-D Mła się teraz zastanawia co Mariolka by im zrobiła po tym jak jej bark załatwili tymi przepisami Polskiego Wału?

      Usuń
    4. No wiesz, Taba, damy nie używają pewnych słów (publicznie;-)
      A właśnie się okazało, że cała moja tamta robota była na marne, bo właśnie ogłosili kolejną zmianę przepisów i nasze zamierzenia są już nieaktualne. Szczęście w nieszczęściu- ogłosili to, zanim klepnęliśmy zmianę (tydzień wcześniej, ale zawsze...) Bark przestał boleć, wiadomości przestałam śledzić, to i krwiożerczość mi spadła.

      Usuń
    5. Znaczy mieli szczęście z tym przyklepkiem. ;-D

      Usuń
    6. Tylko jak to zrobić, żeby załoga ocalała? I żeby nie było na nich. Podejrzewam, że jakby znależć rozwiązanie to i Mariolka by była chętna do fundowania wycieczki. Bo raczej za te naszą kasę co już w ich kieszeni, to chętni nie będą.

      Usuń
  5. Info dla Kociar, że w Rossmannie na pomce saszetki whiskas zupki itd 4x100 za 4.70 jakoś i saszetki Winston za 0.99 a puszki kitekat 4 sztuki za 8zl z groszami.
    🥫🥫🥫

    OdpowiedzUsuń
  6. A tam Kocurku, bylam wczoraj i kicha, Rysiu moj polubił niektore saszetki i tacki i akuratnie tych pakowanych saszet po 4 szt. Co byly po 4 zl nie było w ogole, a pojedyncze droższe , z jogurtowym to 1,69 zdaje sie, to juz wole nakupić palek kurczakowych i mu gotować.
    Wiskasow i kitekatow nie tykamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tacki winstona byly, 0,99, lae nie wszystkie smaki i juz przetrzebione.
      Natomiast ja zyskuję w ten sposob 10 tys krokow, bo jak juz jestem w tamtych rejonach ( musze przejsc przez miadto by sie tam znaleźć), to ide na cmentarz lub zachodze w inne miejsca polozone na wyzynach miasta 😀

      Usuń
    2. Ja dzisiaj też 10 tys kroków i unierammm

      Usuń
    3. Mła się załapała na te tacki co je lubią. Udało się. :-D

      Usuń
    4. No to teraz sesja Mrutka jak wcina 😹

      Na szczęście nie w pracy. W pracy to będzie od poniedziałku.

      Usuń
    5. U nas Winston wyczyszczony był wczoraj myślałam że dzisiaj dołożyli ale widać nie zdążyłam. Whiskas resztki na dole ale moje nie lubią

      Usuń
    6. Tzn lubią ale nie wszystkie. Whiskas zupa tak. Whiskas galareta to zależy kto.

      Usuń
    7. U mnie Winston be. Teraz, kiedyś bardzo lubiły. Jajeczne, jogurcikowe, z owieczką, rybne, ryżowe. Teraz niby te smaki, ale nie wchodzą. Możliwe że im się etykieta nie podoba, w Lidlu też zmiana niby tylko opakowań a też przestały wsysać😔😔😔😔

      Usuń
    8. A to prawda! Felix się np zepsuł i mama szuka alternatywy jakiejś. Bo zepsuł się i podrożał. 14,50 za kg to juz ni jest opłacalne,,. Saszetka ma teraz 85g a nie 100. :/

      Usuń
    9. Moje nie chcą felixa., A Robin lubił kurczakowego naprzemian z wolowym, teraz nie tyka żadnego mokrego.

      Usuń
    10. Moje seniorki też widzę że bardziej za suchym. Znudziło im się chyba mokre. Cóż.

      Usuń
    11. To przyznam się. Kupiłam w Rossmanie saszetki Gourmet. Jest promka, i przy zakupie dwóch opakowań cena za pojedynczą saszetkę 1,5 zł. To taniej niż wszystko inne. Tylko jak to zrobić żeby się nie przyzwyczaiły do luksusowego żarcia, co?

      Usuń
    12. promki na maila posłałam, od jutra mają być.
      a co do przyzwyczajania do dobrego to nie wiem, moje jedzą catessy ;D

      Usuń
  7. Ja już 3 dzien z rzędu, no ale jak wracam do domu to moge zalegać w fotrlu, zero obowiazków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. M mamuniu, jaki dystans kilometrowy to jest te 10000 kroków? Brzmi dramatycznie, ale może robię, kto wie.

      Usuń
    2. Ja mam krótkie nogi więc mi wychodzi 10000 kroków jako 8 km 🤣

      Usuń
    3. U mnie czasowo to tak 2, do 3 godsin chodzenia.

      Usuń
    4. Bywa że łażę o wiele dłużej, jutro takie coś mi się szykuje.

      Usuń
  8. No tak, maski faktycznie opadły;)
    Mimo wcześniejszych sygnałów, jestem zaskoczona, że to aż tak.
    Romano, wszystkiego dobrego, zdrowia zwłaszcza.
    AA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak totalnie? Wiesz, kiedy o czwartej dziesięć, byłam sama na ulicy, jak okiem sięgnąć i MUSIAŁAM mieć maskę bo patrole jeździły....
      Dziękuję, wzajemnie😀❤️. Mam nadzieję że u Ciebie wszystko ok.😀, dobrze że się odezwałaś.

      Usuń
  9. Nie nakladalam maski na zewnatrz, na samym poczatku tylko idac na spacer, ale gdy tylko bylismy sami, maska w dól.Pozniej zaniechalam maski na rzecz prakttcznej hustki zawsze omotanej na szyi, jak cos to naciagalam na twarz i z glowy. Jedynie w sklepach czy urzedach byla koniecznosc,i to nie we wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
  10. Odpowiedzi
    1. Mamy różne doświadczenia Doruś. W czasie gdy proszek mnie uczulił był jeszcze obowiązek noszenia ścierw na zewnątrz. Przez jakiś czas można było się zastawić chustą, potem obowiązek maseczek, utrzymany w komunikacji publicznej do ostatnich dni. W pociągu bez ścierwy ani rusz. Co gorsza w pracy, tam przy biurku bez, ale wstałaś i nawet kroku nie zrobiłaś bez. Więc dokopało.

      Usuń
    2. Niestety,rozumiem. Napisalam ze swojej perspektywy.

      Usuń