Czytają

wtorek, 22 marca 2022

Notatka 418 profańskie krzyżyki

Kiedy postanowiłam przerobić kupione kiedyś wyszywane podusie wcale nie wiedziałam że można wpaść jak śliwka w kompot w wyszywanie. Że to wciąga, że zajęcie medytacyjne. Nie wiedziałam też że jest ogromny świat krzyżykujacych. Ba, nie zdawałam sobie sprawy że istnieje coś takiego jak igła do wyszywania, nie mówiąc już o tym że jest igła do wypychania wychodzących na prawą stronę nitek. Że są programy ułatwiające pracę tym, co tworzą wyszywane kopie obrazów. Że są spory o techniki wyszywania w ramach ściegu krzyżykowego, czy lepsze wyszywanie kolorami, czy tzw. parkowanie, czyli wyszywanie całej płaszczyzny centymetr po centymetrze na gotowo, z luźno puszczonymi nićmi potrzebnymi kawałek dalej. Świat podłoży, nici, tamborków i krosien. Że tamborki i krosna niezbędne tym, co chcą tworzyć nićmi obraz równy, z krzyżyków doskonałych. Chciałabym, choć nie mam ochoty malować kopii nićmi, nie nadaję się do kopiowania. Żadnego. Nie wiedziałam też o obowiązujących regułach, że wierzchnia nitka zawsze ma iść w jednym kierunku. Bo to magicznie wzmacnia działanie haftu zdobiącego odzież w stroju ludowym, a zdobienia podobno tam gdzie strefy energetyczne. Wyjaśniło się dlaczego w niektórych ludowych haftach na lewej stronie takie dziwaczne przeciąganie nici. Magia, ot co!!!! I o znaczeniu motywów też nic mi nie było wiadomo, tu też była ze mnie masa bardzo ciemna. 

W naiwności swej zaczęłam wyszywać. Powstały na razie trzy mocno niedoskonałe twory. Twory profana. Tak to wygląda.

Nie zapowiada się by były tylko trzy. To są na razie przody przyszłych poduszek, tyły napotykają same schody. Ogólnie to schodów pełno.

Powinny być cztery, i pewnie będą. W zamierzeniu mają tworzyć komplet niejednakowych, z użyciem:

- tych samych kolorów, brunatny, kremowy, musztardowa żółć, czyli złoty beż, turkus. W pierwszym "dziele" występuje jeszcze ciemny turkus, ale on nie bardzo się sprawdził w następnych. Jest zastąpiony jasną żółcią, łagodną i radosną, w wyszywaniu robiąca czasem wrażenie neonowej. 

- tych samych, lub podobnych motywów. Przekształconych, bo ja nie kopista. Rany, ileż tych wzorów przejrzałam na Pintereście!!!!. Z niejaką dumą mogę powiedzieć że wyjąwszy podstawę jednak one moje, nie aplikacjowe. 

I w tych samych rozmiarach, jaśki mają mieć 50x50 cm. 

Tyłki poduch mają być dwa turkusowe, dwa brunatne. Tylko że z materiałami jest problem. Albo sztuczności nie do przyjęcia, albo kolory i grubość nie takie. Kłopot też jest z podłożami, jak na razie wychodzi, że każdy kwadrat jest na czymś innym. Pierwszy to serwetka, zahaftowana tak jak wszystkie w całości. Tło było już ciut złachane, dlatego tak.  No i poszło, gobelinowo mi to wychodzi i cholernie pracochłonnie. Przy znacznie większych krzyżykach wyszło mi że nadziubałam  ich ponad dwa tysiące, w tych liczyć nie będę, boję się. Miękko się to wszystko układa, tak jak lubię. Haft dodał mięsistości, ale nie usztywnił.

Początek i podstawa.


Po wyszyciu.


Drugi jest na drobnej aidzie, materiał taki. Krzyżyk obejmuje kwadrat z czterech oczek, jak na razie odmawiam wyszywania krzyżyków o boku 0,8 milimetra. Nie jestem zachwycona, wyszło sztywno.  Trochę się pościągało, no nie tak trochę jak chciałam.


Trzeci na kupionej w ciuchlandzie nowej ścierce do podłogi, dużej, zostały jeszcze marginesy. Miękkiej i bawełnianej, o oczkach jednak grubszych niż serwetka. Też wyszło mięsiście i miękko. Hmmmm. Ciekawe co dorwę jako podłoże czwartej.


Te dwa ostatnie kwadraty powstały zamiast planowanego haftu dla mojej miłej koleżanki Kasi, bo nie umiałam dobrać podłoża, a coś robić chciałam. Najpierw miała być aida, ale nie. Nie wiem czy ona nabiera miękkości po praniu, przy wyszywaniu ma się wrażenie że to papier z dodatkiem plastiku. Dla mnie niefajne. Już mam podłoże, kupiłam odpowiednie w połowie wyszywania trzeciego kwadratu. Miękkie i takie że wyjdą dwa przody.

Acha. Krzyżyki się według slangu krzyżykujacych kładzie, nie wyszywa. 
Pewnie jeszcze będę.

Sprawozdawała R.R.




27 komentarzy:

  1. W świat blogowy weszłam jakieś paręnaście lat temu, za sprawą haftów właśnie (trzy blogi temu). Trafiłam gdzieś na przepiękne hafty, zapragnęłam się nauczyć, no i blogi okazały się studnią wiedzy bezdenną i bezcenną. Haftowałam krzyżykami, coraz drobniejszymi, długi czas na aidzie i temu podobnych tkaninach, a później trochę na lnie, ale oczy mi przy tym wysiadały, więc w końcu porzuciłam to zajęcie. Mam jednak wciąż potężny zbiór mulin i rozmaitych akcesoriów, tylko czasu brakuje :). Lubię takie dłubaninki, może na emeryturze wrócę do haftowania. Korzystałam chyba zawsze z gotowych wzorów, jakoś nie czuję się na siłach do własnych kombinacji.
    Twoje poduszki bardzo mi się podobają, w komplecie w ogóle ekstra wyglądają. To nic, że różne tkaniny i wzory, kolorystyka wszystko spaja, jest super :).
    PS. żyję, żyję, nawet czasem do Ciebie zaglądam, ale nie ma siły na pisanie. Gdzieś z początkiem marca chyba wrócę do blogowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odnośnie Ps. Ale nie w marcu 2023?!!!! I bardzo się cieszę że się odezwałaś 😀❤️

      Jak miło że Ci się poduchy podobają. Ja jak zwykle z jednej strony satysfakcja że skończone, z drugiej błędy i niedociągnięcia widzę aż za wyraźnie. Chciałoby się by było ładniej, lepiej itd. Jeszcze jak się człek naogląda tworów świetnych i wręcz niedościgłych... No, trudno, na razie stać mnie na takie jak pokazałam. 😀 Tym bardziej miło, że chwalisz, dziękuję serdecznie ❤️

      Usuń
    2. E tam :), ja dawniej też przeżywałam wszystkie niedoskonałości swoich tworów, ale jakoś tak z wiekiem zrozumiałam, że mniej jest ludzi zdolniejszych ode mnie, niż tych mniej ode mnie zdolnych, a przynajmniej w tych kilku dziedzinach, które mnie kręcą. Więc zawsze będzie mnóstwo osób, którym naprawdę podoba się moja "twórczość", albo imponuje to co robię choćby zawodowo, na czym znam się lepiej niż oni. Tak że z kompleksów się wyleczyłam i Tobie też to polecam :))). Nie porównuj się z mistrzami, o ile sama nie planujesz poświęcić życia na mistrzostwo. Można się od nich uczyć, ale nie należy wpadać w kompleksy. Lepiej porównać się z tymi, co nie potrafią igły wbić w zaplanowane miejsce, dla nich jesteś artystką. Tak jak ja dla tych, co prostej kreski nie potrafią narysować.
      W temacie haftowania, to w okresie mojej nauki haftu obserwowałam dziewczyny, które haftowały niemal zawodowo. Dużo się od nich nauczyłam, ale ich rywalizacja trochę mnie zadziwiała, bo na przykład porównywały tył swoich haftów, czyli tę spodnia stronę - chodziło o to, żeby nie było tam żadnych splątanych nitek, krzyżujących się przeciągniętych ściegów itd, czysty ideał. Dla mnie to było co prawda osiągalne, ale traciłam przy tym przyjemność haftowania. Moje hafty miały być ładne na wierzchu, więc dałam sobie spokój z dbałością o tę niewidoczną część. Natomiast jeśli chodzi o kładzenie ściegu zawsze w jedną stronę, to ma sens, bo faktycznie zmienia wygląd haftu. Nie zwracam na to uwagi jak oglądam czyjeś prace, ale na własnych wyszywankach widziałam różnicę i od kiedy to odkryłam, to już pilnowałam. Zresztą z czasem dochodzi się do automatyzmu i samo jakoś tak się zaczyna zawsze w tę samą stronę :).

      Usuń
    3. Masz rację. Ale widzisz, ja jeszcze muszę dorosnąć do pełnej akceptacji faktu, że rzadko, bardzo rzadko wyjdzie mi coś tak jak chciałam, a w stu procentach nigdy się nie zdarzyło. Cieszy że wychodzi cokolwiek, bo jakże często nie wychodzi. Do mistrzostwa w jakiejkolwiek dziedzinie nie dorosnę, powód prosty, wpisany we mnie chyba od urodzenia. Jak mawiała moja Babcia cierpię na "siedem wiatrów w dupie", czyli raz chciałabym za wiele, dwa brak mi długotrwałego uporu. No i ideały są jednokierunkowe, to mocno zniechęca, a mnie zawsze, ale to zawsze skusi coś ciut innego od tego co aktualnie dłubię. Ale braki widzę, i nic na to nie poradzę. Inna sprawa to ta, że rączki swędzą by coś zrobić i to "coś", nawet jak zupełnie nie wyjdzie zawsze choć przez momencik sprawia radochę. Deprecha to ograniczyła, ale walczę. Nie ma tak, że mi tę radochę odbierze, hafty sposobem na walkę. Zawsze coś wyjdzie, niedoskonałe, ale wyjdzie. Co do umiejętności "zawodowców", to już podłapałam parę drobnych trików ułatwiających. Ale te nitki wierzchnie w jednym kierunku to nie. Jak już, to chyba wolę by tworzyły sobą romby. Zobaczymy, w końcu chyba jeszcze "pokładę" trochę ściegów, poduszki dla Kasi, jeszcze jeden kwadrat do pokazanej trójki no i te zabytki do dostosowania. Jak na razie to knocenie mnie cieszy, o to przecie chodzi 😀

      Usuń
  2. Wow, cudne wyszytki, będą piękne poduszki! Kolory super,a pierwsza podoba mi się najbardziej. W drugiej brakuje mi brązu i ramki.

    Dla mnie to obcy swiat, podziwiam , ileż to pracy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy że Ci się podoba😀. Poduszki tak, kiedyś będą, prędzej czy później trafię na materiał na tyłki😀. Na razie klęska w temacie.

      Jaki obcy świat Doruś? Tak, wymaga dłubania, ale wiesz, ja bardzo serio napisałam że to wyszywanie jest medytacyjne. Poza tym, przyjrzyj się uważnie swoim zajęciom, pamiętasz opalanie farb, czyszczenie stiuków? Przecież to robiłaś z sukcesem, był efekt WOW😀 No i to nieustanne na saksach cięcie krzaków. Jak się tak człek zastanowi, to pełno ma takich zajęć, niektóre przynoszą widoczny efekt, inne są powtarzalne do wypęku i służą utrzymaniu przy życiu. Choćby gotowanie. Coś zawsze trzeba w temacie ...

      Usuń
    2. A tak to tak, ale samo wyszywanie to dla mnie obcy swiat po prostu, jakos do wyszywania nigdy mnie nie ciągnęło.
      Obecnie nie robię nic i bardzo mi z tym dobrze. Po za tym mam slomiany zapał.

      Usuń
    3. Lenienie się też piękne 😀 Słomiany zapał miewam, oj tak😀

      Usuń
  3. Co do tèrapeutycznego aspektu, to hm, tak, tak bywa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Na,pewno czyszczenie sztukaterii, czy opalanie drzwi do tefo nie należą, po prostu to musialo byc zrobione,,a,skoro ona pracue tam a ja NIC NIE ROBIE tu w domu, to jak inaczej, nikt za nas tego nie zrobi , więc mus.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie musiało być zrobione. To nie była.rzecz niezbędna, po prostu i po ludzku chciałaś by było po Twojemu. To potężny motor, i o co zakład że nawet jeśli nic nie robisz to w mózgu już się kłuje co by tu, nawet w minimalnym zakresie? Możliwe że zakład bym przerżnęła TERAZ, ale tak przecież jest🤣🤣🤣. Terapeutyczny efekt jest, przynajmniej w wypadku działań choć trochę udanych.

      Usuń
    2. No tak ,kłuje, bo może moglabym kolejne drzwi, balkonowe nie są opalone od wewnątrz, od zewnatrz bedziemy wszystko po prostu malować, nie damy rady takiej ilości czyscić znow itp. przedpokoj bedzie jasny, pomalowany i tyle.

      Usuń
    3. Zawsze coś będzie Doruś póki jako taka forma 😀

      Usuń
  5. Mnie się podobią te zestawy coolorów, brązy, złocistości i niebiewskość. Dobrze że wzory modyfikowane, co swoje to swoje. Pracuj dalej, poduszków musi być dużo. No a Tobie to jeszcze na jestestwo dobrze robi. Mła na razie odpuszcza sobie wszelkie robótkowanie, ogród czeka. Mimo rękawiczek so pęcherze. Ale kto wie czy na jesieni skuszona przez Cię tyż nie zasiędzie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zazdroszczę bąbli od ogrodu! U mnie coś katar, oby nie przeszło na futra i oby nie daj Borze Zielony znów nie zrobiło akcji😔

    OdpowiedzUsuń
  7. Na moje oko profana to Twoje poduszki będą piękne ! Niepowtarzalne i bardzo oryginalne. Kiedyś trochę buszowałam po blogach hafciarskich, ależ cuda tam można znaleźć ! Zajrzyj na Haftowany Petersburg- co ten gość wyczynia z krzyżyków, obłęd :) Albo cudne samplery Mglistej Joanny . Marzyło mi się wyhaftowanie serii zielnikowej Veronique Enginger. Ale ugrzęzłam najpierw przy drutach i szydełku, a potem w depresji i na tym rumakowanie się na razie skończyło :) Tym bardziej kibicuję Twoim poczynaniom !
    Bardzo trafnie te wszystkie chciejstwa określała Twoja Babcia, zdaje się, że podobna przypadłość i mi dokuczała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo, rumienię się😀😉😀.
      Babcia była mądra kobieta, a przypadłość nie taka zła, nawet w osobistym katalogu. Już w każdym razie z sobą nie walczę, tyle tylko że staram się doprowadzać zaczęte do finału. Hmmm. Staram się, ale wychodzi jak wychodzi, czyli mogło by być z tym kończeniem o wiele lepiej. Co do mistrzowskich blogów hafciarskich przykre jest jedno, pokazują jak bardzo czasochłonnym zajęciem jest haftowanie. Nie zamierzam się utopić w tym zajęciu, już widzę że można. Te siedem wiatrów w dupie powinno pomóc 🤣🤣🤣🤣

      Usuń
  8. Jaki material na tyłki potrzebujesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doruś najpilniejszy to wcale nie do pokazanych poduch, tu już doszłam do wniosku że przy kupowaniu materiału tapicerskiego na sofę przy okazji kupię w kolorach potrzebnych na tyłku. Jeśli będę zerkać to przy okazji, bo a nuż. Tak naprawdę, to potrzebuję materiału na tyłki powłoczek jaśkowych dla Kasi. One będę standardowe w rozmiarze, czyli 40x40 cm. Tu też klęska, a tym razem wolałabym zaczec robotę wiedząć co mam na tył. Za tymi tyłkami bardzo patrzę. Mają być w ładnym kolorze niebieskim, a skończyć się to może tak-
      - wyhaftuję przody a o tyłki niech się martwi Kasia.
      - trafię i uszyję
      - wścieknę się i tyły też zahaftuję tak by pasowało idealnie.
      Coś przestrasznego zrobiło się z tekstyliami, ciężko coś trafić, sklepy znikają. A to co w nich jest, to akurat nie o to chodzi. Skończy się na tym, ze specjalnie pojadę do K, tam jest jeden porządnie zaopatrzony sklep, tylko wiadomo, jak się chce coś konkretnego to ciężko.

      Usuń
  9. A właśnie jaki materiał może ja coś gdzieś namierze.
    Podziwiam ja bym chyba padła przy tym dłubaniu. Ale widać że kocie futerko się pięknie komponuje więc poduszeczek sugeruje nieco więcej żeby się kotki mogły powyciągać i nie kłócić 🐱🐾
    Jutro ten chrzaniony ZUS a dzisiaj oglądam Zombiaki żeby się zrelaksować. 10 sezon walking dead.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ma być niebieskie w ładnym odcieniu. Czy turkus, granat, szafir czy chabrowy to już wszystko jedno, a z materiału nierozciągliwego. No zobaczymy, jutro idę na łowy🤣
      Daj znać jak walka z ZUS-em. Kciuki trzymane, niech cię nie zjedzą ❤️

      Usuń
    2. Na razie dupa. Gorzej że po tych łowach załapałam ZNÓW smarki. Ło jasna dupa!!!!!

      Usuń
    3. No to jak u mnie. Jakieś słabe jesteśmy. Może jakiś zestaw witamin? Może jakieś neosine na odporność? 😵

      Usuń
    4. Kocurku, mnie się wydaje że przyczyną ciut inna, i ciężko z nią walczyć. Przynajmniej u mnie. Ileż to razy zaraza była duszona przez psyche bo trzeba było do roboty. Ileż niedziel zepsuł mi ból głowy. Dlaczego w niedzielę cz sobotę ten ból? Bo psyche dała sygnał że może.

      Usuń
  10. ZUS w porzadku. Zwolnienie uzasadnione.

    OdpowiedzUsuń