Czytają

niedziela, 3 października 2021

Notatka 378 niedziela z lodówką



Lodówka, sprzęt niezbędny, i prawie nie zauważalny na co dzień. No jest, działa. Coś się wkłada, coś się wyjmuje, napełnia się i pustoszeje, normalka. Że lód grubą warstwą? Oj tam, niech se będzie, zalodzona odpowiednio grubo, przecież zawsze sama ten lód likwidowała. Wtedy przemyć i już, co za problem? Żaden. 




Właściwie cały dzień przy niej. Rano skok na zakupy całotygodniowe. Powrót i zonk. W nocy musieli wyłączyć prąd, nie było go jeszcze po moim  powrocie z siatą, rano nie skojarzyłam że ciemna łazienka to niekoniecznie przepalona żarówka. Zamrażalnik jakimś cudem się trzyma, zawartość odlodzona, ale nadal twarda. Wyładunek pod koc, i odmrażanie oraz mycie całości. Jeszcze nie skończyłam, ale lada moment będzie po zabawie.  Noż cholera, niedziela z lodówką. 

Jeszcze wyjście po bilet w trakcie. Jeszcze pichcenie by było na jutro i może pojutrze. 












Niedobre wyjście, bardzo niedobre. W ramach odreagowania podczytywanie ulubionych blogów i tu wieść niedobra, bardzo niedobra. Nie ma Kochasia. Trzecie w krótkim czasie kocie niechciane przejście za bramę.  Jak teraz przydało by się coś dobrego w futerkowych klimatach!!! Zgrozy chodzą trójkami, teraz najwyższa pora na wiadomości szczęśliwe. Bardzo bym chciała, by tą wieścią była poprawa zdrowia Kapselka u Pieski, ale nie ma łatwo, tu zdaje się będą dobre wieści za dłuższy czas. 


Przy takiej czarnej serii traci się z oczu fakt, że w znajomych z netu stadach jednak SĄ HAPPYENDY. Okupione siwymi włosami, staraniem, nerwami, wydaną kasą. Ciężko wypracowane, ale są. Wyliczanki nie będzie, są i już.  Niemniej od zdarzeń ostatecznych serce boli, przecież przy każdym z nich była walka o odwleczenie ostatecznego. Inwestycja uczuć, czynów, czasu, nerwów....  gdyby to tylko od nas zależało żadnych klęsk, cierpień i odejść by nie było. Jest jak jest, serca bolą. 



Więc przydałby się bardzo SZCZĘŚLIWY TRAF, nie uzyskany w mozole, bo  tak, te wyszarpane HAPPYENDY przez szarpanie ciut ciut wymęczone.  Wśród zdarzeń łamiących serce jest przecież i wcześniejsze od czarnej serii zaginięcie Błyskotka,  grom niespodziewany zupełnie i do cholery najwyższy czas na piorun szczęśliwy!!!!! Równowaga, Losie, mówi Ci to coś?

Ma być zdrowo i szczęśliwie. No co? Nie pasi? 

Tak, Losie, bardzo doceniam że u mnie odpukać, futerka zdrowe i ja też nie najgorzej. I u bliskich jakby ku dobremu. Proszę nie kombinuj, dobrze ma być. I wcale nie oczekuję, że będzie szóstka w totka, po prostu daj se spokój z fundowaniem grozy, przynajmniej chwilowo. Wiem, szczytem naiwności myśleć, że złe  się nigdy nie zdarzy. Bo zdarzy się, tak jest zbudowany świat, ktoś kończy życie, ale ktoś je zaczyna.  Niby ok. nie ma wojny, nie biją, głodu też nie ma. Ale coś takiego się porobiło, że świat jakby trudny, niby zawsze był, ale... Oddechu. 

My tu przecież nie za karę..... 





Cykanek farsy "akcja lodówka" nie będzie. 

Są jesienne obrazeczki z wypadu po bilet. Szybko się ściemnia, powrót w prawie mroku, co widać.

Pisała R.R.

Ps. Jest tak, jak napisałam,  czuję tak jak czuję. Aż wstyd, taka dorosła a w życie nie umie i nie rozumie. Tak wstyd, że kto wie, może jutro uznam że żenada zupełna i ocenzuruję lub wywalę całkiem.  Nie było by części drugiej, gdyby nie fakt, że zaczyna mnie przerastać okrucieństwo świata. Nie miałam dziś dobrej niedzieli, i nie lodówka powodem. Nic złego mi się nie stało, po prostu moje wyjście z domu po bilet przyniosło mi nie chciane widoki, a po powrocie miałam bardzo smutny telefon. Tylko tyle.  Przydałaby się naprawdę dobra wiadomość. 




80 komentarzy:

  1. Dobra wiadomość to chyba taka, że jakoś się powoli ogarniam. Jednak łatwiej sobie przetłumaczyć jak koteczek Jagusio miał lat 12, a nie 3,5 jak nerki trzasnęły Amberkowi. Jakoś dalej nie wierzę, że zaraz nie wyjdzie z pokoju Młodego czy coś. Ale Druga Połowa mówi, żebym spokojna była, bo stwierdziła, że spazmatyczne płacze to ona nie wytrzyma nerwowo. No więc jakoś w miarę się trzymam. Skończyłam czytać Windę Tomasza Sablika. Takie psycho, że aż mi się lepiej zrobiło. Chyba czytanie teraz będzie najlepsza odskocznia. A na Szamana czekam na 3 tom i dopiero mówiłam,żeby Mikołaj mi przyniósł dwie. Heksalogie muszę chyba trzeci tom jeszcze raz przeczytać, bo w tym zamieszaniu jestem gdzies na wyprowadzce z chatki w lesie, a wątek zgubiłam.
    Jazda bez trzymanki od znalezienia Yuumi. Jakąś masakra. Sraczka, zatkanie i na koniec nowotwór. Nie no myślę, że limit na ten rok i kawałek przyszłego wykorzystałam.
    A Jumka ma taki temperament, że już nawet najmłodszy Emrys się chowa, bo on już nie chce się z nią bawić, a ona cały czas chce. Co ciekawsze podszerstek ma biały i chyba z czarnego dymny mi się kot robi?! 🙀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i miał Jaguś dobre życie. Tego się trzymaj! A teraz do roboty, stado obrabiać!;-) Koty, nawet te anielskie i w inszych przestrzeniach nie lubio jak się ludzie martwio. Ludziska majo być w odpowiednim stanie do służby państwu. Wiadomo że kociemu.

      Usuń
  2. Przeczytałam przed recenzją, w nocy, ale z telefonu, a tam nie mogę się zalogować, więc było bez komentarza. Masakra, tyle tylko powiem, bo brak słów. Ale jak u Kocurka, trzeba liczyć, że limit nieszczęść się wyczerpał i musi być już tylko lepiej i coraz lepiej.
    U mnie z nowości: od wczoraj mam psa. To znaczy mój mąż ma psa, ale to niewielka różnica. 8-miesieczny szczeniak wilczura. W domu z 6 kotami i 4 pracującymi człowiekami, co ich pół dnia nie ma w domu. Czyli masakra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ..."przed cenzurą" - miało być, oczywiście. A co do meritum - mnie też ten świat coraz częściej przeraża, mam wrażenie, że ja jestem nie stąd... Zresztą w domu wszyscy wiedzą, że jestem kosmitką ;).

      Usuń
    2. Hym... tego właśnie Ci trzeba Małgosiu było, pieseczka małego! Gryźliwego jak mniemam. Koty się pogodzą za jakiś czas, postaraj się zachować tzw. równowagę umysłową. Mła tyż walczy o zachowanie takowej.

      Usuń
    3. O tak, pieseczek malusi, już teraz większy dwa razy nawet od Grubcia. Na szczęście dość spokojny jak na razie, koty nieco zestresowane ale piesio nie atakuje i nie szczeka więc jakoś to może da się ogarnąć. M.

      Usuń
    4. Yyyyhhhh.... tak sobie rzuciłam okiem co ja tam wyżej napisałam... szczeniak ma 8 tygodni, a nie miesięcy!!! No dobra, teraz już 9 - ale tygodni! Taki niemowlak prawie!

      Usuń
    5. 😀 liczy się jako grom. Szczęśliwy.

      Usuń
  3. No to będą dobre wieści!
    To o Kruszonce/Loli dzisiaj pisze pani Ela: Pani Dorotko moja lola to wyjątkowy kotek. Śpi razem ze mną. Bez przerwy na moich kolanach. Ona przedłuży moje życie.
    A to wczoraj pani Joasia o Borsuku/Koperku:
    Dzień dobry. Meldujemy wagę Koperka 2,7kg. Nie ma co się dziwić, bo jest małym odkurzaczem. Je ogromne ilości karmy. 😁 Z Groszkiem są nierozłączni. Czasem przy zasypianiu Koperek traktuje Groszka jak mamę i szuka sutka do ciamkania. Jak zauważamy to odciągamy jego uwagę. To jedyny "problemik" jaki mamy. Poza tym to duet idealny, drapią tylko drapaki, przychodzą się przytulać, jak gotuję to obserwują każdy mój ruch. Są tacy słodcy, że nie da się powiedzieć złego słowa o nich. Chyba po prostu odbiło nam na ich punkcie. 😁❤ Pozdrawiamy!
    Dodam, że rozpracowują mechanizm otwierania lodówki ;)
    Dobre wieści płyną także z domu Racucha/Ryszarda, że zdrowy i szczęśliwy i żarty ;)
    Pewnie wkrótce odezwą się znowu ludzie Piernika i Sernika (Leo i Lokiego) oraz Dusi.
    Takimi wieściami można się ciut ogrzać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybierajmy to co dobre, tego na szczęście wincyj. Kochaś żył na swobodzie tyle lat ile mógł, do domu trafił wtedy kiedy potrzebował. Tak miało być! A małe majo nowe domy i ludzi uszczęśliwiają, tego się trza tzymać. Przeszłość piękna ale za nami ( nasza i nikt nam kocich wspominków nie odbierze ), ważne co teraz będzie. :-)

      Usuń
  4. Szamański twist w przedsprzedaży! 😵

    OdpowiedzUsuń
  5. PS. Moja głupota nie ma granic. Wysłałam do wet zdjęcia bielejacej Yuumi to się uśmiała, że mamy kotka dymnego a nie czarnego. Awitaminoza to by w rudy szło. 😑

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczyny kochane. Proszę trzymać za mnie kciuki, wznosić modły,bslac fluidy. Bardzo, bardzo potrzebuję. Czasu nie mam,no ile mam jakoś ocalic swój świat. Pamiętasz Pieso, Kocurku, Tabaazo powód dla którego dojeżdżam do K? Przypomnę. Albo, albo von. Powtórkę z rozrywki mam, muszę się bronić. Dwa niecałe miesiące przed wejściem w tzw. ochronę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊

      Usuń
    2. Jak nie urok to... kurcze... trzymam mocno kciuki i ślę fluidy. A nie masz przypadkiem jakiejś choroby wymagającej długiego zwolnienia lekarskiego? Żeby dociągnąć do ochrony... M w papilotach.

      Usuń
    3. Też o tym pomyślałam! Ostroga jakąś może? Taka na niby? Ciesnieni nadgarstka?.hhhmmm???

      Usuń
    4. No dobra, jak mus to mus, zaprzęgamy do pracy wszystkich świętych od spraw trudnych i beznadziejnych - akty strzeliste są zasadne - oraz bł. Wenantego Katarzyńca od spraw finansowych i bytowych. Ostatnimi czasy działa cuda hurtowo, bo i czasy tego wymagają. Poczytaj o nim, westchnij do niego słówko - nie zaszkodzi.

      Usuń
    5. Zwolnienie czym prędzej na to załamanie nerwowe, takie długaśne.

      Usuń
    6. Na nerwy psychiatra to nawet od ręki wypisuje na kilka tygodni.

      Usuń
  7. Nie mam. Chyba że załamanie nerwowe. Realne, jestem blisko. Specjalnie kurcze mnie wezwali do K, w piątek SMS po nich godzinach pracy, "bo jestem potrzebna", wytrzymali do prawie piętnastej i bum! Nic więcej się nie odezwę, przynajmniej póki się nie wyjaśni. Jutro lecę do Zus-u.

    OdpowiedzUsuń
  8. Na załamanie nerwowe całkiem łatwo można dostać zwolnienie. Trzeba trochę ubarwić opowieściami o myślach samobójczych albo przeciwnie- morderczych... psychopatka należy bezwzględnie odizolować od porządnych korposzczurów. M w papilotach.

    OdpowiedzUsuń
  9. Romanko kochana mocne fluidowanie, i myśl złowroga w kierunku sprawcow, a żeby ich posrało, gnojki.

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja złamałam kość przy kolanie. Wypadk w pracy. Ja pierdziele.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yeżu, Kocurrek, musiałaś?! Miało być quźwa spokojnie i co?! Jak się ogarniesz to napisz co i jak. Kotem przyłóż, może nie bezpośrednio tylko w ogólnie i wykupcie przeciwbólowe na pierwsze dni.

      Usuń
    2. Opokan kupiłam przeciwzapalny jest ponoć. Ja pierdziu. I zastrzyki przeciwkrzepowe dostałam. Robię sobie nie jest źle

      Usuń
  11. Rany boskie, Kocurku!!!!! Musiałaś?!!!! U mnie na razie nic nie wiadomo. Przetelepana noc, pierwsze starcie z ZUS-em, próba rejestracji do lekarza-nieudana, nie ma szans, tłum w przychodni, za godzinę będzie drugie starcie z ZUS-em.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kobiety drogie, znajdźcie sobie inne rozrywki, bo robi się ekstremalnie!
    Trzymam kciuki z Was obie!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja pierniczę... kryminałów nie trzeba czytać, wystarczy poczytać Wasze relacje, horror bez końca! Ja już się boję tutaj zaglądać! Kciuki trzymam, fluidy posyłam!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Pieso, Małgosiu, może u mnie nie będzie tak tragicznie. Okazuje się, że nie raczyli poinformować, z jest to zwolnienie grupowe. z powodu likwidacji stanowiska pracy. Gówno bym wiedziała gdyby nie zapomnieli mnie poprosić o zachowanie milczenia. Wzywają po tajniacku, pojedynczo w różnym czasie w różnych placówkach. Może jest szansa, na jakieś stałe dochody. Może.

    OdpowiedzUsuń
  15. O milimetry pominęłam miejsce gdzie jest wiązadło przyczepione. Szczęście w nieszczęściu. Ale kolano skręcone i pęknięta kość piszczelowa na samej górze przy kolanie. Ja pierdziele.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo niefajnie, porządnie trzeba to wyleczyć i zrehabilitować. Trochę będziesz uziemiona znowu :( Przypilnuj, żeby wypadek był zgłoszony behapowcowi, masz jakieś ubezpieczenie w pracy ?

      Usuń
  16. Jasny gwint, zalatana, nie zajrzałam tu w komentarze, i dopiero dziś u Tabaazy przeczytałam, że coś się dzieje. Niewesołe wieści, tym bardziej, że przy grupowych nie obowiązuje ochrona przedemerytalna. A wypowiedzenie już dostałaś ? Bo jeśli nie, to może faktycznie wziąć zwolnienie i w tym czasie się rozejrzeć za jakąś inną pracą. Konsultację z lekarzem psychiatrą możesz mieć nawet online, tyle że płatną. Jeśli potrzebujesz, to finansowo możemy Cię wspomóc, daj znać.

    OdpowiedzUsuń
  17. Wieści takie. Wyrażam zgodę na zwolnienie grupowe. Nie dało rady błyskawicznie się umówić na poradę psychiatryczną. No nie i już. A potrzebna i to bardzo, po raz pierwszy w życiu potrzebna. Nie mam siły pisać co zmalowalam sama sobie w nerwach, to jest duża rzecz. Teoretycznie zwolnienie leci od chwili podpisania, niezależnie od L4. Dzynks jest jednak taki, że psychiatra ma możliwość wystawienia zwolnienia wstecz. Podobno o wiele dalej wstecz niż zwykły lekarz. Trudno, ja sama mam w tej chwili taki kołowrót w głowie, jak wydaje mi się że nigdy nie miałam. Teleporada z wizją, trudno, potrzebuję pomocy i już. Może się okazać że uzna że wszystko ok, bredzę, a może że jednak nie bredzę, a decyzja niewłaściwa i podjęta w stresie. Bo nie ukrywam, daje mi popalić kołowrót w głowie, wcale niczego nie jestem pewna, a zdarzenia poboczne generowane przeze mnie w stresie straszne. Więc niech psychiatra zdecyduje. Na szczęście w abonamencie jest prawo do pięciu bezpłatnych spotkań-konsultacji z psychiatrą.

    Kocurku, cud przecudny. Noga paskudna sprawa, ale drobny plus jest, będzie czas na czuwanie nad stadem i cudem. Tylko że wiesz, tak duże stado to stres , będziesz musiała zdaje się opracować jakieś środki zaradcze (legowiska na ścianach? Coś trzeba będzie pomyśleć) i wprowadzić stałą obserwację.

    Małgosiu, u Ciebie też cud. Malutki piesek może być uznany za gromową dobrą nowinę 😀, tak jak i niespodzianka u Kocurka.
    To że u Pieski adopcje udane nad podziw, to jest ten HAPPYEND wypracowany, ale w nim tyle szczęścia, że rzeczywiście grzeje. Lola i Koperek. 😀❤️😀 Tak.

    Czyli tak, sprawa na razie odwleczona do czasu aż psychiatra się wypowie, tymczasowo lek uspokajający przepisany przez teleinternistę, zaraz idę wykupić, dzięki niemu psychiatra umówiony na piątek, bo terminy na listopad. Na czwartek i piątek biorę urlop, nie dam rady patrzeć na moją kierowniczkę ani nawet odbierać maili, ona typowała ofiary. Spróbuję odkręcić skutki dzisiejszej zaćmy, ale kto wie czy nie popełnię nowych bredni. One się dzieją. Fluidy nadal potrzebne, bardzo Wam dziewczyny dziękuję, kto wie do jakich wyżyn by sięgnął mój kociokwik myślowy gdyby nie Wy. Tabi, masz rację, powinnam walczyć, kto wie czy nie będę. Inna sprawa, że robi się tak wrednie i podle w mojej firmie że wcale nie wiem czy to dobre rozwiązanie. Bo nie będzie raczej za tej dyrekcji korzystnych rozwiązań dla pracownika. Żadnych, nie ma się co łudzić, a z drugiej strony też fatalnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żaden psychiatra Ci nie powie, że jesteś zdrowa! To nam się wydaje, że skoro jesteśmy się w stanie spionizować, doczołgać do roboty, ogarnąć w miarę rzeczywistość i jeszcze nie siedzimy śliniąc się i powrzaskując w kącie to jest ok. No nie jest i taki lekarz od głowy to wie! Założę się, że otrzymasz nie tylko pomoc w postaci zwolnienia, ale też każdą inną stosownie do potrzeb.
      Trzymaj się, bo to nie boli, nie objawia się widocznymi na zewnątrz zmianami, a niszczy okropnie! Dasz radę i pozbierasz rozsypankę!

      Usuń
  18. Tulę, fluiduję i przede wszystkim radzę - ochłoń. Nic na chybcika, po prostu ochłoń i przyzwyczaj się do nowego. Popuścić bym nie popuściła bo chodzi o kasę. Oczywiście oni dlatego tak każdego z osobna bo w kupie siła i jakby spór zbiorowy zaistniał to ustawy srawy, covidopierdoły ale płacić by trza było. O to tu kaman! Pamiętaj że to nie prezes zapiendrala, tylko myszki. Co do kerownictwa, cóż jak to mawia Cio Mary, managemaent ze starej szkoły - każdy ekonom prędzej czy później dzieli los pańszczyźnianego. Tak to działa, nie to ze karma wraca, tylko tak to jest ustawione.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cio Mary uściśnij. Tak, kasa rzecz istotną, bardzo. I tu też zagwozdka, mimo że do zawału mnie prawie doprowadzili, to zwolnienie z racji podstawy daje prawo do zasiłku przedemerytalnego. W indywidualnym nie ma szans na taki zapis. Tak jak nie ma szans w wejście w spór zbiorowy, nie z tymi myszkami łapanymi po tajniacku. Mogą ostatecznie zrezygnować z wypowiadania umowy, ale co dalej? Czarno widzę pojęcie "praca" w takiej sytuacji. Przy pierwszej okazji polecę na twardy bruk, wystarczy wykazać odrobinę złej woli. Umieją.

      Usuń
  19. Romano, trzymam kciuki, czytam cały czas, ale jakoś mało rozmowna/pismienna jestem. Też w głowie niezły balaganik, zmęczenie i zniechęcenie. Depresyja pelzajaca od lat, albo może dystymia? I masę wypracowanych mechanizmów obronnych, które pewnie dobre nie są, ale zapobiegają jakimś hardkorowym akcjom z nerwów. Myślę, że taki sposób wręczenia wypowiedzenia, wszystkie towarzyszące okoliczności, plus wsteczne l4 od psychiatry, a nawet jeśli nie wsteczne,to też ważne jeśli takowe będzie, a będzie na bank, więc to wszystko daje mocne podstawy by podwazyc waznosc wypowiedzenia przed Sądem Pracy. Myślę, że jak już będziesz miała to l4 w ręku, powinnaś napisać pismo do pracodawcy, że nie zgadzasz się na rozwiązanie stosunku pracy, że podpisałas je pod presją, że użyto wobec Ciebie podstępu, choć wiedziona lojalności wobec pracodawcy odwlekalas leczenie, choć powinnaś podjąć je już dawno z uwagi na bardzo zły stan psychiczny i nerwowy.
    Trzymam kciuki, pozdrawiam.
    Ps.Kocurkowi także zdrówka.
    AA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, dobrze wiedzieć że żyjesz, jeszcze lepiej że zaglądasz. Co do deprechy i jej słabszej siostry, to walcz, proszę. I to piszę ja, w rozsypce (tymczasowej, mam nadzieję), więc się powinno bardzo liczyć, co nie?. Deprecha i towarzyszące, oraz pochodne stany bez walki powalają, więc tu naprawdę trzeba. Jak będzie u mnie doprawdy nie wiem, ogłuszyło mnie, więc za kciukasy dzięki, przydadzą się ku otrzeźwieniu choćby. Trzymaj się

      Usuń
  20. Może to czarny humor ale pociesze was, że od skakania na kulach ostroga w lewej nodze się odzywa 🤣🤣🤣 a prawa nogą w ortezie i nie wolno stanac choćby małym palcem 🤣 leczenie za tydzień duo będzie, bo powiem, ze mnie zaczęła napierdalac 🤣 gościu padnie z krzesła 🤣🤣🤣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No fakt, czarny humor, nie wiadomo czy płakać, czy się śmiać, bo tak z boku patrząc to faktycznie komediodramat ;). Nic człowieka tak nie pociesza jak cudze nieszczęście :))). Dobra, żartowałam. Mimo wizji długiego odpoczynku na zwolnieniu życzę Ci jednak rychłego, całkowitego, obunożnego ozdrowienia.

      Usuń
    2. Kocurrek młą Tobie stanowczy zakaz wydaje - zero poruszania się w kierunku inszym niż kibelek i kocie miski i kuwety. Mła macki opadajo!

      Usuń
    3. Kocuru, ale Cię dopadło. No mnie napiendralają obie nogi, po tym durnym upadku, kiedy to rower ttzymalam miedzy nogsmi stojąc, chcialam zawrocic , rower ciezki ( ten akumulator swoje wazy),no i jakos nie wiem jak i dlaczego potknelam sie i upadlam a rower na nogi. Prawa byla obita bardzo i boli inaczej, lewa tez mnie boli, w okolicy kolan te bole. Klekanie i kucanie to juz nie normalka tylko z uczuciem cięzaru i pobolewania. Wkurzona jestem bardzo, bo puęta jakos daje radę, wkladka duzo pomaga, a tu nowy klopot. Wszystko zalecza sie miesiacami, wiec ciagle jestem obolała.

      Usuń
    4. Kocurek siad i leżeć! Bo nawet jeśli Ty będziesz bardzo ostrożna, to masz taką ilość potencjalnych potykaczy pod nogami, że włos siwieje na myśl że mogą. Spotęgować czarny komizm. Proszę zastosuj się, niech to gówno nie rośnie od nadmiernego obciążania. Wiem, i tak będzie potrzebna powtórka z kuracji-rehabilitacji, ale im mniejsze urośnie tym łatwiej zniknie. To naprawdę nic fajnego do leczenia jak duże. Już nie piszę o kulasku połamanym, tu też nie ryzykuj, i tak zabiegi Cię na nie czekają, po cholerę komplikować.❤️ Dbaj o siebie, niech Twoi ludzie też trochę pochodzą koło Ciebie. Im prościej ❤️😀❤️

      Małgosiu, prawda. Te nasze wpisy to cholerny czarny humor. Czarny gang Olsena w życiowej akcji. Ale wiesz, to nie nasza zasługa ani wina. 😀❤️😀 Życie.

      Tabi, Kocurkowi to bym prosiła żeby wolno było do łazienki i tylko tam. Obsługa kotów ma polegać na dopieszczaniu przychodzących, bez prowokowania futer kuśtykaniem❤️😀❤️

      Doruś, to minie, masuj, minie. Najgorzej z kolanami, tu delikatnie proszę. One długo się goją, bolą długo, nawet zwykłe przemrożenie na kolanach się odbija latami. Czemu tak jest nie wiem, współczuję Ci bo wiem jak to dokucza, ale też bezlitośnie pocieszę - minie. Co zrobić, wszystkie sposoby poruszania się mogą spowodować kłopoty, im są szybsze, to tym większe. Nawet używanie samych nóg, jak pokazuje przykład Kocurro, też może narobić kłopotu i bólu. Przytulam ❤️😀❤️

      Usuń
  21. Roma, tak mnie oświeciło, że ktoś z Twojej fabryki może tu zaglądać. Licho nie śpi. A wszystko, co powiesz lub napiszesz może być wykorzystane przeciwko Tobie. Albo zrób blog prywatny-zamknięty, albo usuń dyskusje powyżej. Tak na wszelki wypadek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuszna uwaga, w dobie powszechnej inwigilacji... Nikt się nie pogniewa jak skasujesz komentarze. Albo opcja prywatyzacji czytelnictwa bloga.

      Usuń
    2. A dlaczego niby ma być wykorzystane przeciw mnie? No sorry, ale nie ma słowa nieprawdy w tym co piszę, nazwa firmy nie pojawia się NIGDZIE i się nie pojawi. Piszę o sprawach które dotyczą bezpośrednio mnie, słowa blagi nie ma. Nie ma też słowa o faktach bardzo gorszących dotyczących innych osób z otrzymaną propozycją, które wychodzą na jaw z godziny na godzinę. I nie będzie, bo rzecz dotyczy innych osób, nie mnie.

      Usuń
    3. Pies z przeproszeniem drapał firmę i osoby, chodzi o sprawy zusowo zwolnieniowe, żeby Ci nie zarzucono, że lewe kombinujesz.

      Usuń
  22. Jakie na litość może być tu kombinowanie? To nie jest po pierwsze "prywatny" lekarz, tylko z zakładu leczniczego mającego kontrakt podpisany z firmą. Dwa. I do konsultacji mam prawo, konkretnie do pięciu konsultacji. Trzy. I to nie ja okreslę mój stan tylko lekarz. Ja się nie znam, uważam że chociaż leki na uspokojenie niezbędne bo się rozsypię, a czy uzna za stosowne coś jeszcze to już na to nie mam wpływu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Roma, ja wiem, że żadne i nie ulega to kwestii, ale jak będą chcieli psa uderzyć, to nie podtykaj im nawet wykałaczki.

      Usuń
  23. No ja od stycznia mówię, że ten rok jakiś paskudny........
    Romano - ślę myśli wspierające i modlitwę odmówiłam. I choć dawanie rad, jak człowiekowi się coś sypie, durnowato wypada, to jednak powiem, bo nie jeden raz świat walił mi się na głowę - dbaj teraz o siebie bo siły trzeba mieć. I wołaj o pomoc ,jeśli możemy na coś się przydać to licz na nas.
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
  24. Stało się, podpisałam. Ale, uwaga, na korzystniejszych warunkach niż mi początkowo proponowano. Nie wiem czy kiedykolwiek opiszę jak to dokładnie było. Na razie wściekłość, ulga i słabość wymieszane ze sobą. Nie wiem na ile podziałały fluidy od Was, mam wrażenie że bez nich to by było przefatalnie. A tak nagle należy mi się zupełnie inna odprawa, wyższy procent zasiłku przedemerytalnego i to wszystko wychodzi na jaw dziesięć minut przed podpisaniem wypowiedzenia. Czy bez Was by tak wyszło? Nie. Czy skorygowano by błąd gdybym nie zachowywała się jak uparta bżdziągwa dopytując się po kilka razy o rzeczy oczywiste? Może, ale raczej nie. A tak, nowe papiery dziesięć minut przed rozmową decyzyjną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tzw. szczęście w nieszczęściu. Jak napisała Rabarbara - odsapnij, zadbaj o siebie, jak będziesz czegoś potrzebowała dawaj znać, a potem się rozejrzyj po życiu. Jak zamykają się jedne drzwi, to zwykle otwierają się inne. To jest właśnie pierwszy dzień reszty Twojego życia i ono pewnie Ci jeszcze coś fajnego przyniesie! Tylko wizyty u lekarza nie odwołuj!

      Usuń
    2. To nie jest szczęście w nieszczęściu tylko twarda postawa przynosząca efekty. Nie wolno firmie zwalniającej pracownika na dwa miesiące przed okresem ochronnym, z jakichkolwiek inszych powodów niż upadek firmy, dawać carte blanche. Nie i jeszcze raz nie bo wychurają! Nadal fluidujemy żeby z Ciebie teraz zeszło na spokojnie, bez załamków.

      Usuń
  25. Jak to mówią- nie mamy wpływu na to, co się zdarzyło, ale mamy wpływ na to, co będzie- więc niech będzie dobrze ! Zgadzam się z Piesą, odpocznij i rozejrzyj się spokojnie za czymś nowym.

    OdpowiedzUsuń
  26. Romanko, kompletnie sie nie znam, wiec cicho siedzę, ale kibicuje i wysylam moce, bo to bardzo ważne, żebyś wlasnie byla w tym momencie wyrachowana i twarda, żeby zawalczyć o swoje. Czyli wyszło na to żeś zyskała co należne, i jesteś na przedemerytalnym.
    Trzymam kciuki za to otworzenie sie innej,nowej , korzystnej furtki.
    Mocno sciskam i przytulam.

    OdpowiedzUsuń
  27. Moje kochane.. Schodzi ze mnie wolniutko, bardzo wolniutko.

    Tak, na to wychodzi, że jestem na przedemerytalnym. Rany boskie, kto by przypuszczał, że to aż takie dopytywanie się i drążenie trzeba było odstawiać, takie nerwy będą człowieka zjadać, tyle strachu trzeba było zaliczyć. Jestem jak wypluta. Jeszcze minimalizowanie skutków wczorajszego numeru mnie czeka, tu też zapowiada się ostro. Bo w nerwach i wewnętrznej telepce zrobiłam sobie źle. Przeżyję mam nadzieję. Inna rzecz, że teleporady nie odwołuję, och, jak bardzo przyda się wspomagacz. Nigdy dotąd nie chciałam i nie stosowałam, teraz tak. Gdyby była gwarancja że telepka z resztą skutków nerwów by minęła od uchlania się - już stała by flacha. Ale skoro bez wódy w nerwach potrafię być nieobliczalna, to z wódą i resztą nerwów lepiej nie ryzykować. Z przykładów naocznych to kiepski pomysł, nie pomoże, psychiatra może będzie lepszy.

    Moje kochane, mam wrażenie że to Wasze fluidy, myśli i modlitwy pomogły. Mogło być bardzo źle i to wspaniałe że nie będzie. Nowe się zaczyna, zupełnie znienacka. Jeszcze nie umiem się nowym cieszyć, jak na razie to się cieszę że nie będzie aż tak strasznie jak się zapowiadało. Ulga mnie rozłożyła, ale tak. Będę się cieszyć.
    Bardzo dziękuję ❤️❤️❤️❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  28. To bardzo, ogromnie bardzo się cieszę, że się sensownie poukładało i jestem dla Ciebie pełna uznania, że w takim stresie i nerwach potrafiłaś działać uparcie i rozsądnie, nie dałaś się omamić i uzyskałaś co się należało !!
    To teraz głęboki oddech, koty wokoło i ciesz się :)! Będzie dobrze.
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
  29. Rabarbara ma rację! Też jestem z Ciebie dumna, że potrafiłaś w takim stresie zebrać się i sensownie walczyć o swoje! Szacun! Co Cię to musiało kosztować, jeden Pan Bóg wie, ale i to w końcu z Ciebie opadnie. A na cieszenie się przyjdzie jeszcze pora. Przecież masz tyle nowych, fajnych książek i długie wieczory dla siebie i kotów :)

    Wóda to może nie, bo nie każdy reaguje na nią tak jak ja - powącham korek i śpię jak niemowlę rozluźniona i bez stresów ;) - ale magnezu sobie weź uderzeniową dawkę i podwójną kontynuuj przez tydzień najmarniej, bo dobry na nerwy, a w stresie dużo się traci. Też pomoże w spokojnym zasypianiu.

    OdpowiedzUsuń
  30. No i super! Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, więc skup się teraz na pozytywach. Mniej stresów, więcej czasu, a spadek dochodów może się da jakąś fucha uzupełnić. No i na hodowlę własnych płodów rolnych będzie czas. Na stresy polecam ziołowe tabletki typu Positivum, Persen itp. Nie uzależniają, nie otumaniają a łagodzą napięcie. Będzie dobrze! M w papilotach.

    OdpowiedzUsuń
  31. Kochane... Duma dumą, a numer poboczny trzeba jeszcze zneutralizować. Jutro wolne, specjalnie z pyskiem zażądane od szefa i dostane natychmiast. Moja bezpośrednia kierowniczka decydowała kto na odstrzał w czasie kiedy on się leczył, a długo to trwało, a teraz wystawiła go na świadka i cel zażaleń. Bardzo mnie przepraszał, nawet go przy tym SMS-ie wysyłanym w piątek o 16 nie poinformowali o co konkretnie chodzi. Po prostu lista osób które mają być w poniedziałek, z nim włącznie i w poniedziałek, ach co za szczęście, będzie miał zaszczyt asystować przy zwalnianiu własnych ludzi. Jak z krzyża zdjęty wyglądał, nie ma co, nikt nie zasługuje wg ścisłej dyrekcji na szacunek. Jakie to szczęście jednak że cudem i fuksem się udało z firmy wymiksować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze można sobie ulżyć i fylozoficznie w ponierdziałek kerowniczce lekkko rzucić "Dziś mnie, jutro panią - każdy ma jakichś szefów" - tak gwoli ulżenia sobie. A potem zapomnieć. Psychuszkowata porada się przyda, byle jakichś otumaniaczy nie usiłowali zapisać. Powolutku rozejrzysz się za czymś dorywczym co trochę grosza przyniesie, ta zmiana wcale nie musi być zmianą na gorsze. Widać dla Ciebie taki rok, są zmiany bardzo paskudne ( Lisiunie ), na swój sposób paskudne ( Łojciec ) i takie nie do końca paskudne ( praca z "atmosferką" ). Najważniejsze cobyś zdrowa z kotami była, reszta się ułoży. :-)

      Usuń
    2. Nic nie wiemy o numerze pobocznym. Skoro we Wrocławiu i Krakowie o nim nie słyszeli, nie było o tym w BBC i CNN, a nawet w Głosie Wybrzeża, to znaczy, że zasięg ma bardzo lokalny i losów świata nie zmieni. Czyli zapewne da radę odkręcić. Albo przyschnie. Albo rozejdzie się po kościach. No w każdym razie na pewno nie jest tak źle, jak Tobie się wydaje! Ułoży się.

      Usuń
    3. Tak. Jest szansa, że się ułoży. Trzy z sześciu czynności koniecznych idealnie. Zastrzeżony dowód, złożony wniosek o wydanie nowego. wysłany wniosek o wydanie duplikatu prawa jazdy. Jutro karta w Śląskiej kasie chorych i powrót do Zus-u. Bo trzeba mi złożyć wniosek o zaświadczenie dotyczące jednego z przedfirmowych pracodawców i nowe wyliczenie kapitału początkowego. Fota do nowych dokumentów nie pokazuje już takiego zaszczucia jakie widziałam w lustrze, jest dowód że idzie ku lepszemu..

      Usuń
    4. Uff, droga przez mękę i to teraz, jakbyś nie miała innych rozrywek. Ale ułoży się, bo nie ma innego wyjścia :)
      No pewnie, że idzie ku lepszemu. To jedyny słuszny kierunek ;)

      Usuń
    5. Prawda? Cały portfel zostawiłam przy nieczynnym długopisie i poleciałam szukać piszącego. Oczywiście, z braku dowodu nie złożyłam przy drugim podejściu z ZUS-em żadnych papirów, a powinnam, i oczywiście byłam pewna że zostawiłam portfel w domu. Nie. Nic z tego, tylko tam... Nikt nie oddał, w tym samym dniu leciałam z powrotem do ZUS-u, zostawiłam namiary na siebie i żebraną prośbę o sygnał, gdyby się znalazł nawet pusty... telefon milczy w sprawie.
      Dziś przy składaniu zastrzeżenia i wniosku o nowy dowód znalazłam cudzą legitymację ubezpieczeniową, a pod nią płaski portfel. Cudzy. Oczywiście podałam załatwiającej mnie urzędniczce, gościu swoje duperele odzyska. Ja nie.

      Usuń
    6. Romanko , czesto takie znsleziska ludzie oglaszajś na lokalnej stronie na fb. Niektorzy tez oddaja na policję.

      Usuń
    7. Będę szukać jutro. Bo biurach, komendach, na FB nic nie ma w temacie, albo nie umiem znaleźć, to też możliwe. Po teleporadzie, zobaczymy jak to będzie. Jednego jestem pewna, żadnego zwolnienia wstecz, ja już nie chcę tam pracować.

      Usuń
  32. Przed chwilką policjant przyniósł portfel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣 Czyż nie po olsenowsku, że odzyskany po pieriepałach z zastrzeganiem dowodu i składaniem wniosków o duplikat prawa jazdy i nowy dowód?🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣 Ale dobrze że jest.🤩🤩🤩

      Usuń
    2. Czyli jednak ktos znalazl i oddal, to dobrze. Wszczęłaś procedury ciut za predko, chociaz to odpowiednie kroki w razie zguby. No nic , wdech,wydech, moze mozna odkrecić wydawanie nowego dowodu itp.wiesz,,ze to w biuraxh musi odlezec,moze jeszcze bie poszlo w ruch i wycofają?

      Usuń
  33. Ale zastrzeżenie dowodu możesz cofnąć.
    AA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, A.A. nie mogę niestety. Urzędowy tok wymiany z powodu utraty się rozpoczął, zostałam o tym uprzedzona, że nawet jeśli się znajdzie, już nie mogę się nim posługiwać, ani odwołać procedury. Gdybym zgłosiła na policji, to tak, mogłabym odwołać, a w urzędzie gdy wniosek o nowy to nie da rady. Dobrze chociaż że za nowy dowód w Cz-wie się nie płaci, a nowe zdjęcie korzystniejsze od starego. Ja się sobie nie podobam, ale jednak widzę, że na aktualnym mniejsza ze mnie paskuda🤣

      Usuń
    2. Aaaa, doczytalam,no trudno, bedziesz miala nowy dowod.

      Usuń
    3. No. Z ładniejszym pyskiem.

      Usuń