Czytają

czwartek, 7 października 2021

Notatka 379 system późnego ostrzegania.

Jednym śni się dziecko. Rozkoszne lub nie. Innym gówno, które w sennikach sygnalizuje pieniądze. Nic podobnego, ci ze snami z gównami w roli głównej  wiedzą lepiej. Śni się gówno bo na przykład będzie jakaś strata, nie dochód, bywają tacy którzy śnią o odchodach kiedy będą kłopoty. Jeszcze innym śnią się ząbki. Im bardziej nieładne tym będzie gorzej. Albo im ładniejsze tym gorzej. Albo kapusta kiszona którą muszą ubijać lub próbować, gdy dawno nieżywy wujek Zenek ubija brudnymi stopami.  Albo wujek Zenek w innej scenerii.  Pasiasta pierzyna lub perły. 

Historia rodzinna. 

Kiedy bardzo zbliżał się termin ślubu jednej z moich cioć, miała sen. Wychodziła za mąż z miłości, nie było innych powodów, żadnych przymusów. Wręcz przeciwnie, było dyskretne lub wprost pytanie czy się zastanowiła, bo to taki "złoty chłopak" jest. Mój dziadziuś, ukochany i mądry, bardzo prosił by przemyślała ten ślub, bo owszem kocha, ale ślub jest przysięgą na całe życie, czy naprawdę wzięła to pod uwagę? To nie były czasy rozwodów. Ale ciocia chciała. Już jeden "złoty chłopak" co wszedł do rodziny okazał się skarbem, czemu i teraz nie miałoby tak być?  Po za tym kocha, jest kochana, chce i już. A krótko przed ślubem sen. Matka Boska w niebieskiej szacie dała jej do wyboru jeden z prezentów na nowe życie. Albo bukiet róż, czerwonych, aksamitnych i z kolcami, albo sznur pereł. Ciocia wystraszyła się kolców, raniących dłoń Matki Boskiej, poprosiła o perły. Potem zawsze mówiła, że to że całe życie z "kochanym" mężem płacze, to przez tamten wybór. Perły to przecież łzy. Co by było gdyby wybrała raniące i piękne krwawe róże? Nie wiem, ona zastanawiała się przez resztę życia. Może byłoby takie samo trudne życie z innym tłumaczeniem. Może miłość nadal płomienna piękna i raniąca? Może morderstwo?

Ja jeśli śnię sny pamiętane, to nie wieszczą mi one kłopotów. Bywają barwne jak papugi, surrealistyczne, groźne lub przeciwnie, subtelnie tęskne i delikatne. Czasem czarnobiałe, bardzo dziwne i smutne. Dziwne horrory z których nic nie pamiętam, a budzę się rozdygotana. Ale żadne nie są wieszcze, albo po prostu nie wykrywam wzorców.

Kiedy we wtorek przed środą, jak się okazało znacznie później pierwszym dniem z covidem, zadzwoniła moja koleżanka z pytaniem co u mnie, odpowiedziałam że wszystko ok. Bo było. Westchnienie ulgi przyjęłam z niepokojem, o co chodzi? O nic, dawno się nie odzywałaś, na pewno wszystko dobrze? Tak, a co u was?  I popłynęły nowiny zwykłe, normalność zwyczajna.  Dzień następny przyniósł mi chorobę. Telefon od kumpeli dziwnie często się wtedy odzywał, co nic mi nie dawało do myślenia, ot taki czas, ja też wtedy liczyłam ludzi jak kwoka młode, do tej pory liczę, ale już nie tak panicznie.  Nie dał do myślenia też jej telefon wykonany dzień przed śmiercią Łojca, z informacją już wprost "Śnił mi się twój tata, gdzieś sobie szedł, a ty płakałaś, jak się czujecie?" Relacja była krótka, że dobrze nie jest, ale się trzymamy, ma się nie martwić. Następnego dnia Łojciec umarł.  

Telefon od koleżanki dzwonił w sobotę, kiedy bobusiowałam. Dwanaście nieodebranych połączeń, telefon leżał daleko, ładując baterię. Oddzwoniłam na porządnie w niedzielę, w sobotę telefon nie bardzo wyszedł, słyszałyśmy się co trzecie słowo, ale wyraźnie wyczułam że mój głos uspokoił w momencie bardzo zdenerwowaną kumpelę. Sobota była piękna i beztroska jak rzadko, niedziela do pewnego momentu też. Przy szarpaninie z lodówką, jeszcze przed wyjściem pogadałyśmy sobie, znów jej się śniłam. Szpital, nieszczęście, krzywda. Musiałam uparcie zapewniać że jest nieźle. Żadnych straszności. Potem przy wyjściu rzeczywiście widziałam straszność, taką do przeżywania w koszmarach, dodatkowo klepsydra z danymi sąsiada i telefon wieszczący nastepną znajomą klepsydrę. W poniedziałek bęc, grozą nie ostateczną na szczęście dostało mi się między oczy. Wiecie jak i co. Mam uczucie, jakbym uciekła spod kół samochodu, kilka razy w życiu miałam szczęście mieć takie  uczucie. Ulga przy szybko bijącym sercu z bezwładem.

Czyli wychodzi na to, że mam prywatny system późnego ostrzegania. Od lat, bo przecież wcześniej też dostawałam niespodziewane telefony od śniącej kumpeli. Telefony są i były zawsze, ale z przerwą dwudziestoletnią na pytania zaniepokojone czy ok. Tyle że nie zdawałam sobie sprawy że to spowodowane snami. O mnie. Było nieszczęście lub nie, różnie się zdarzało, ale wychodzi mi, że rzeczywiście śnię się. 

Ważna dla niej widać jestem, i się śnię. 

Koszmarami.  Proroczymi. 

System późnego ostrzegania przesterowany na koleżankę.... Bardzo dziwne. I jak niby mam na niego reagować? 

Jasna dupa, no.... One ogólnie, te koszmary, podobno zdrowe, ale żadna przyjemność być powodem koszmarów. U lubianej kumpeli. 

I co z tym zrobić? 

Obrazek znaleziony w necie. Na razie anonimowy, ale poszukam autora.

Pisała R.R.

Artysta Alex Panagopulos. Mem z dzielnym misiem zrobił taką furorę, że autor podpisał kontrakt z wytwórnią filmową. 

29 komentarzy:

  1. Nie umiem znaleźć racjonalnego wyjaśnienia ani odpowiedzieć na pytanie, co z tym zrobić. Może tylko, że dobrze mieć kogoś , dla kogo jest się tak wążnym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pieska ma pomysła, dobrego. Tak, to dobrze mieć kogoś takiego, ale dyskomfort jest. Niedziela będzie dla nas 😀. U mnie, będę karmić, słuchać i gadać.

      Usuń
  2. Niektórzy tak mają. Albo w swojej albo w cudzej sprawie wyśnią.
    A czemu - nie wiadomo.
    Co z tym zrobić?
    Jeśli wiesz, że od telefonu psiapsiółki do godziny "0" mija ok doby, to masz czas, żeby: łyknąć kropelki, zadzwonić do rodziny/znajomych, że jakby coś Ci się stało, to klucze są pod słomianką i proszę nakarmić koty i podlewać kwiatki, zastanowić się, z której strony rąbnie, postawić gardę i się nie dać!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz że się zastosuję? Pomysł bardzo dobry, choć zastanawienie się z której strony rąbnie niewiele da, to dlatego rąbie że niespodzianka nie do zgadnięcia. Ale reszta, tak, jak najbardziej😀. Żeby to była jakaś skuteczna metoda na odganianie cholerstwa, ale nie, nie ma takiej.😔

    OdpowiedzUsuń
  4. Mła się różne rzeczy wyśniwają, nie wie na jakiej zasadzie mózg jej pracuje ale podczas tych marzonek sennych cóś się tam jej porządkuje i pod symbole podkłada. Mła nie lubi śnić o zepsutych zębach i konkretnych osobach. Cała jest znerwowana bo wie że cóś gdzieś tylko się jeszcze nie skonkretyzowało. czasem mła ma cóś podobnego na jawie, takiego czuja że wie że jest nie halo ( słoneczko świeci i wogle a mła wie i niestety jej wyłazi to wiedzenie ). Zazwyczaj są to wiedzenia i sny o sprawach nieprzyjemnych ale zdarza się też że i cóś miłego się wyśni i wywie. Dlaczego tak u mła występuje mła jakoś dogłębnie nie dociekała, nie uważa też tego wiedzenia za jakąś wyjątkowość. Zdaniem mła wszyscy to majo, tylko w różnym stopniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest dar trochę ciężki do dźwigania, tak mi się zdaje. Fajnie że coś miłego też sny mogą zapowiadać i zapowiadają, ale niemilstwa w koszmarnej zapowiedzi, o rany! Zwłaszcza że nie ma jak zapobiegać. Chciałabym zdjąć ten ciężar z ramion kumpeli, przynajmniej jeśli chodzi o śnienie koszmarów o mojej osobie. Natomiast co do kawy, to tak. Zdarza się że wyczuwam że coś nie gra i że gdzieś coś rąbnie. Ale gdzie, co i w kogo to już nie. Mojej osoby też to dotyczy, wiem że groźnie i w kogoś musi. Ech, dziwne to.

      Usuń
    2. Yes, nie lubię tego uczucia kiedy się budzę i wiem że cóś jest dodupnie. Wcale mniw to jakoś nie pomaga to wiedzenie. :-/

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Też tak myślę. Coś z tymi snami jest na rzeczy, za cienka jestem w temacie by kombinować co. Ale jest.

      Usuń
    2. Ja wolę nie rozkminiać, no i jadam wieczorami, a pelny zoladek to noc obfita w sny, niekoniecznie miłe. Mnie sie rozne fabulacje snia,niezle filmy by moze z tego byly, ale nie lubię snić.

      Usuń
    3. Czyli niezbyt przyjemne te sny. Ja też jadam za późno, trening pracowy tak mi porobił. Ale jednak jest przerwa trzy-czterogodzinna pomiędzy posiłkiem a snem. Samo tak wychodzi.

      Usuń
  6. Mnie jak coś spotyka to mi się bzdury śnią. Ale z tego szoku to nawet potem nie pamiętam co. A na pewno jakieś miałam w dniu jak Jaguś odszedł i na pewno przed wywaleniem się miałam dziwne przeczucie, ale kto by się nastawiał na takie coś. Ehhhh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie z tą reakcją to nie wiadomo jak działać. A jak się nastawiasz że coś pierdyknie i pierdyknie właśnie przez to nastawienie? Wiesz, takie coś że wypatrujesz cegły z nieba ale wpadasz do otwartej studzienki kanalizacyjnej. Po tego to się akurat nie spodziewałaś.

      Usuń
  7. To tsk jak z marzeniami, niekoniecznie spelniają sie tak jak by sie to sobie wyobrazalo i chcialo.

    OdpowiedzUsuń
  8. Element niespodzianki musi być. Ech.

    OdpowiedzUsuń
  9. Z marzeniami jest jeszcze tak, ze trzeba uwazac o czym sie marzy.
    Mnie natomiast regularnie śni się matura. Że teraz zdaje, jestem kompletnie nieprzygotowany, więc oblewam, albo rejteruje. Często jeszcze we śnie przypominam sobie, że przecież już jedna maturę mam, po co mi druga, w dodatku taka nowomodna? Ale wstyd po porażce czy rejteradzie i tak jest. Myślę, że te sny to odbicie wszystkich moich życiowych porażek i zaniechań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MASZ MATURĘ, niech sen się idzie bujać!!! Co to jest, żeby własny mózg wmawiał człowiekowi że on ciapa, tchórz i nieuk? Przecież klęski i zaniechania muszą być, to oczywiste, sprawdzamy się całe życie, i nie da rady odnosić tylko sukcesów. Prawda że by się chciało więcej, prawda że niektórych się odechciewa, albo klęska spowodowana przez czynniki na które nie mamy wpływu. Tak, niektóre klęski bardzo żałowane, inne po zastanowieniu się jednak wyszły na dobre. I jednak nie wierzę za cholerę że nic Ci się nie udało. Brednie ci wyświetla sadysta. Weź mu powiedz, niech się buja, jak tak mu zależy, to niech Ci wyśni 100% sposób na sukces którego chcesz i o który warto się starać. Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Dzięki, Romano, za miłe słowa, ale jest mały problem, problemie taki: mój mózg zna mnie lepiej niż Ty ;)

      Usuń
    3. Problemik miało być. Pozdrawiam, AA.

      Usuń
    4. Niekoniecznie, AA. I Ty i twój mózg być może po prostu macie syndrom niespełnionego Supermena perfekcjonisty. A tu zonk, człek stworem niedoskonałym. To nie znaczy że trzeba siąść na tyłku i nic nie robić, ani z sobą ani z resztą swojego świata.
      A zresztą, co się będę wymądrzać, może i rzeczywiście Twój mózg doskonale wie, że zawaliłaś np. jako morderca na zlecenie parę mordów. Tak?

      Usuń
  10. Heh, ja,mam tez takie sny. Pracowy, np. że ide do pracy, ktorej nie lubię,,i np.przestaje tam chodzić , ale nie zwolnilam się, wiec czuję sie źle, że nie rozwiazalam umowy. Ale czasami sni mi sie lepiej, ze po prosru odwracam się i odchodzę ze swiadomoscią, że przecież mogę, nikt mi nie rozkazuje, robię co chcę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiecie co? Nie mam takich snów. Na jawie chyba wystarczająco często mam poczucie że nie dorastam, głupią jestem i w rękach się sypie. Tak częste wyrzuty sumienia, że mogłam inaczej lub lepiej, że chyba sny uznają że starczy.

      Usuń
    2. No to ja mam taki komplet: na jawie pełna świadomość swego, ekhem, popaprania, a w snach potwierdzenie :)

      Usuń
    3. Wypowiedziałam się powyżej. Pewnie nie trafnie, ale wiesz.. Jeśli w choć małym stopniu człek nie zaakceptuje siebie i swojego popaprania, to życie ma zatrute. Wyjątkiem sytuacja gdy szkodzimy i krzywdzimy, tu moje stanowcze nie krzywdzeniu i szkodzeniu, ale chyba to nie Twój przypadkek?

      Usuń
    4. Mam nadzieje, ze nie moj.
      AA

      Usuń
    5. No. To już coś😀❤️😀

      Usuń