Czytają

sobota, 16 października 2021

Notatka 383 lasek na pasku

Pocztówki pokazujące początek dzikiego lasku na pasku. Na pasku ziemi należącej do Bobusiów, długaśnym od wsi do  wsi i wąskim. Dzicz, proszę Czytacza, z bażantami, lisem, sarnami jakoś znajdującymi drogę do lasku na pasku. W okolicy za torami jest parę dzikich kęp, za następną wsią już prawdziwy las. Więc owszem, sarny i jelenie się widuje..











Dzicz zaczyna się za mini sadem, początkowo niepełna, bo liczne rośliny niedzikie zagnieżdżone na mur wśród rosnących dziko i samopas. Tak naprawdę, to na całości pojawiają się nie dzikie, po prostu im dalej, tym rzadsze.  Bobuś tym razem nie wykosił ścieżki daleko, tylko gdzieś tak do 1/16 długości, wobec tego nie dotarłam do byłego bajorka zarośniętego rudymi liliowcami i czerwonymi marcinkami. Za nimi zaczyna się lasek brzozowy, a za nim młoda dębina przechodząca w iglaki rodzime. Wszędzie pełno nawłoci, na przyszły rok może będzie akcja uwalniania polanek z amerykańskiej mimozy. Przynajmniej niektórych polanek, plany są. 


Pisałam że wśród dziczy rosną rośliny nie dzikie.  Beatka wczoraj przedarła się przez jeżyny, bo ćwierkają w okolicy że drugi rzut grzybów. W lasku-pasku jeszcze tego drugiego rzutu nie ma. W okresie grzybnym, lasek owszem, grzybny, daje efekt długoletnie zagrzybianie. Ale. Pigwa rośnie za bajorkiem, młoda jeszcze. Owoce takie. 


Pocztówki wysyłała R.R.

48 komentarzy:

  1. Lasek Pasek jest cool, podobie mła się nawet z wredną nawłocią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam że lasek jest cool, mimo kłopotów z poruszaniem się po nim. A kłopoty są, bo druga obok nawłoci roślina bardzo nachalna to jeżyna. Tworzy gąszcze nie do przejścia, dla mnie przynajmniej.

      Usuń
  2. A ja lubię nawłoć :). Podoba mi się jak kwitnie. U mnie rośnie na skarpie za płotem, do ogrodu mi nie włazi, śmietnik zasłania. I miodek nawłociowy bardzo jest zdrowy, u zaprzyjaźnionego miodziarza czeka na mnie 6 słoików (inne miodki już odebrane, ten jest najpóźniejszy).
    Fajny ten pasek z laskiem, marzy mi się taki. Jeszcze dwa-trzy lata temu miałam parę domów ode mnie łąki i pola, a teraz w tempie błyskawicznym buduje się tam nowe osiedle domkowe. Na spacery z Dżemikiem trzeba będzie chyba samochodem podjeżdżać w jakąś dzicz, bo ta dzicz coraz dalej od nas...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu, gdybyż ona nie była aż tak inwazyjna! Ta nawłoć. Wiesz jaki zbity kłąb korzeni tworzy jej kępa? Żadna inna roślina nie ma szans. Pożera ogromne połacie na których jest jedyną rośliną. Miód mówisz? Fantastyczny. Tylko co się dzieje z pszczołami, zwłaszcza z dzikimi, gdy nie kwitnie? Głód, proszę Małgosi. Bo eliminuje ta cholera inne rośliny, kwitnące o innych porach. Tak, pożyteczna w sposób wszechstronny, bo stosowana leczniczo na zewnątrz i do wewnątrz (uodparnia, działa na układ moczowy, goi rany i egzemy, leczy z grzybicy, zapalenia atopowego skóry), może być stosowana jako herbata i składnik potraw (chleb, kluski, itp. mączne rzeczy, mięsne zdaje się też), nasiona jadane przez niektóre ptaki. Ozdobna, dla mnie także w postaci przekwitłej, pisałam kiedyś o tym. Tylko ta inwazyjność.
      Mieć lasek jest FANTASTYCZNIE!!! Psy Bobusiowej wszystkie zawsze korzystały ile wlezie😀 Tak, przydałby się Dżemikowi😀

      Usuń
    2. Jak najbardziej! Tylko, to nie jest tak, że całkiem sam powstanie taki fajny i nic przy nim robić nie trzeba. By nie był tylko z roślin inwazyjnych, niechcianych, i nie da przejścia, to jednak trzeba trochę pracy włożyć. Na samym początku były wysiewy żołędzi i buków. Bukom nie pasuje, nie ma. Rzuty połamanych szyszek i jagód jałowca. Było nerwowe wypatrywanie czy liczne witki młodych drzew to nie jest przypadkiem topola. Nie. Siewki brzóz i wierzb wyglądają podobnie. A potem, niestety, rok w rok trzeba co nieco posuwać połamanych gałęzi, co jakiś czas udrożnić ścieżkę i pozbyć się choć części nachałów, czyli w tym wypadku nawłoci. Można oczywiście nic nie robić, dzicz tak czy inaczej przybędzie. Też będzie fajny, ale zawsze istnieje groźba, że Ci się zrobi z tego co szkodliwe. Ten, jest grzybny, z licznymi roślinami przyjaznymi ptakom. I będzie ich jeszcze więcej, po to usuwane będą nawłocie.

      Usuń
    3. Nasi dobrzy znajomi mają i spory las, i park, więc wiem, że samo się nic tam nie robi, nawet dzicz musi być kontrolowana :).

      Usuń
    4. No tak. I to kontrolowana z głową. Jeśli bez głowy, to już lepiej puścić samopas, bez żadnego wtrącania się. Moze się to skończyć co prawda nawłociowo -rdestowym rezultatem, ale nawet one same potrafią się malowniczo "poukładać".

      Usuń
  3. Ja się nie dziwię, że bażanty, sarny, lisy, bo źwierzyna woli te takie tzw. zadrzewienia śródpolne niż lasy. Lasy u nas to taka w rządkach utrzymana uprawa, najczęściej monokultura świerka bez podszytu, a t takich krzaczorach to i jeść jest co, i wyspać się bezpiecznie można, i myśliwce wpadną we wnyki jeżyn. Lasek na pasku jest SUPER! Co do nawłoci pełna zgoda, ładne i pożyteczne, ale co za dużo, to niezdrowo. Gorszy jest tylko rdestowiec japoński. To jest parszystwo jakich mało!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A rdestowiec też leczniczy i jadalny oraz obiektywnie ładny, Dżyngis Chan taki🤣🤣🤣

      Usuń
  4. Wygląda pięknie na Twoich zdjęciach ten pasek ziemi. W sam raz na relaksujący spacer.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spacer jest krótki w tym roku🤣. Możliwy i dalszy, ale już nie tak relaksujący 🤣

      Usuń
  5. A wylaczyliscie ten lasek z obwodu łowieckiego? Tak, żeby żaden morderca w kapelutku z piorkiem tam sie nie pętał?
    AA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ale tylko w starostwie i dawno. To powoduje, że miejscowych kapelutków nie ma.

      Usuń
    2. Ale można na kapelutki tam polować, jakby jaki nieuświadomiony się trafił? Mła to się marzy żeby tak z ambony załatwić takiego kapelutka. Mła by sobie wówczas sprawiła trofeum z charakterze zakapelutkowanego łba nad wyrkiem. Oczywiście z butelką gorzały w ryju, tym nieodłącznym elementem "polowania po polsku".

      Usuń
    3. Wzdech. Nie, nie można. Miejscowi odpuścili z szenaście lat temu, ale okręgowi nie. Na szczęście się nie pojawiają, lasek na tyle wątły i niedostępny że odpuszczają. No i nie przywędrowały na szczęście jeszcze dziki, to z ich pojawieniem się zaczyna się rodeo na poważnie.

      Usuń
    4. Jakby się pojawili, daj znać, Wypadek bandzie na polowaniu i kapelutek nad wyrkiem zawiśnie.;-) Kiedy mła słyszy niektórych przedstawicieli kółek łowieckich to zastanawia się kto dał pozwolenie na posługiwanie się bronią palną ludziom o inteligencji niższej niż stworzenia na które polują.

      Usuń
    5. O to, to, to, Tabaazo.

      Usuń
    6. Co do wyłaczeń to ponoć po zmianie jakiejś tam ustawy (wypichconej na kolanie, rzecz jasna) trzeba je ponowic. Ale może rzeczywiście ten lasek na pasku jest mało atrakcyjny dla tych zwyroli, więc macie i bez tego spokój. Choć był przypadek, że w środku wsi/malego miasteczka dwóch takich, gliniarz i kościelny, o ile dobrze pamietam, zapolowalo po zmroku w sądzie przyszkolnym i upolowali chłopaka, repatrianta z Kazachstanu...

      Usuń
    7. Dam znać, aleee....
      Tu pojawiają się kwestie dla mnie, gorącej przeciwniczki traktowania lasu jako własnego chlewika, których jeszcze nie rozgryzłam. Asia mi zrobiła nie tak dawno gorący wyrzut. Ona jest weganka, gorliwa wściekle, tak jak wszyscy neofici: "jak możesz być przeciwniczką polowań skoro jesz mięso!!!! Czy nie lepiej żyć takiemu stworzeniu i nie mieć do czynienia z hodowlą, transportem, rzeźnią?!!!!" I tu nastąpił wykład. Fakt, mięso jadam. Pochodzenie zawsze straszne. Kiedyś może będzie mięso hodowane jako mięso, teraz jeszcze nie ma przebacz, mogę wyzywać na "myśliweczków śwarnych" podważając ich prawo do polowań, prosząc Bobusia by wniósł o wyłączenie lasku z rewiru w sejmiku wojewódzkim, co i tak wątpliwe że przejdzie. Za mały teren. Fakt jednak taki, że jak widzę kapelutki i słyszę strzały bez widzenia kapelutków, to w momencie sama też bym popolowała. Na kapelutki.

      Usuń
    8. AA, zwyrole omijają. Fakt, słyszy się o takich wypadkach, samemu wtedy chce się polować na zwyroli. Trochę pomógł że omijają lasek fakt, że Bobuś przez lata miał pozwolenie na broń. I z niego skorzystał. Po prostu, te szesnaście lat temu (a może to było więcej?), już po złożeniu pisma o wyłączenie, pojawiło się takich dwóch, miejscowych. Strzelali diabli wiedzą do czego. Pies przyleciał ze skowytem, zraniony draśnięty tyłek, więc Bobuś wyszedł z bronią i w furii do nich, już byli w sadku i kazał spierdalać, bo inaczej sam ich powystrzela. Wcześniej była awantura w kilku sklepach, potem była awantura w gminie o śmieci, parę lat później potężne parcie przy współpracy sąsiadów by dalszy sąsiad zaprzestał smrodzić i truć i się utrwaliło. Furiat, lepiej w drogę nie wchodzić.

      Usuń
    9. Znaczy Bobuś obywatel zupełnie jak mój Tatuś. :-D Pewnie że w samej idei hodowli zwierząt jest cóś paskudnego ale w nazywaniu polowań sportem paskudyzm wali po oczach "lefrektorem". Oczywiście że ludzie w naszej części świata żrą mięso bez opamiętania, hodowla przemysłowa to tragedia dla wszystkich z ludźmi włącznie, jednakże świat nie przystaje do lwa i owieczki żyjących obok siebie o czym weganie nie lubią pamiętać. Czasem mam wrażenie że ta niezgoda na świat skręca w niezgodę na biologię. W masowy niewymuszony weganizm mła nie wierzy, takie rzeczy nigdy się nie udają zbyt daleko od równika. Szerokość geograficzna nawet buddystów skłoniła do żarcia inszych ciał. Mła się przypomniał przy okazji dowcip rysunkowy na temat zdrowego stylu życia. Dwóch jaskiniowców rozmawia na tematy życiowe - "No powiedz stary jak to jest, czysta woda, ziarna i mało mięsa, niewiele stresu a człowiek ledwie do trzydziestki dożywa?" "To przez te cholerne wulkany!"

      Usuń
    10. 🤣🤣🤣🤣🤣 Konkluzja przetrafna. Do neofitki-weganki wywód nie trafi, sama jakby ciut podobny po otrząśnięciu się z zacukania nieśmiało wywiodłam. Nie dotarło, jestem hipokrytką, co nie jest pozbawione jakiejś tam słuszności. Trudno. Myśliweczków nie znoszę i już.
      Bobuś o taaaak, potrafi. Tak jak potrafi wściekle reagować niesłusznie. Choleryki tak mają...

      Usuń
  6. Uroczo z paskiem lasku, nawlocie tez urocze o ile nie przeszkadzają innym roslinom, na ugorkach niech sobie rosną.

    Nawłoć w tym roku zaszalala też na jednej z rabat u szefów, to wyrywałam bez żalu, przy okazji nieco marcinkow mi sie wyrwało,,bo jak mlode roslinki to sa mocno podobne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No. Sama się regularnie nacinam na tym podobieństwie nawłoci do roślin pożądanych. U mnie się prowadziła do floksów i do odętkek, dopiero po korzeniach widać wyraźnie co jest co.

      Usuń
    2. O, tak przy floksach tez sie ulokowała, ale juz w fazie przekwitniecia wyrywalam.

      Usuń
    3. Samo wyrwanie pędy nie wystarczy. Bo przy korzeniach już w bloku startowym naszykowane do wzrostu ze trzy... .

      Usuń
    4. Mlode wyrywaly sie z korzeniami, innego wyjscia nie ma, kopać bym nie kopala, bo tam wszystkego nackane po kokardę, jakies cebulki,inne kwiaty,uszkodzilabym.

      Usuń
  7. Mam sentyment do takich lasków, w zamierzchłych czasach ulubionym miejscem spotkań naszych dziecięcych band był tzw. Mały Lasek, w rzeczywistości będący śródpolną kępą drzew i krzewów. Najważniejszy w nim był Król- dąb, na który wspinali się co sprawniejsi, a ci, którym się nie poszczęściło , spadali i potem dumnie paradowali z zagipsowanymi kończynami :) Bobusiowy lasek w jesiennej odsłonie prezentuje się cudnie .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na bobusiowe dęby jeszcze się nie da wspinać, za wiotkie😀. Dzieci na razie omijają 😀

      Usuń
    2. Urosną nadspodziewanie szybko- i dzieci, i dęby... Pojechałam kiedyś w podróż sentymentalną śladami dzieciństwa, trafiłam na stacyjkę, gdzie wysiadałam z pociągu i szłam na basen- okazało się, że na miejscu torów i peronu rośnie prawdziwy las. Nie powiem, trochę mnie to zaskoczyło. A na Króla też już nie próbowałam się wdrapywać, ciekawe, czy obecne dzieciaki bawią się tam jeszcze, mam nadzieję, że nie wszystkie przyrosły do smartfonów.

      Usuń
    3. Tak, wzdech, rosną i drzewa i dzieci. To prawda, wszystko się bardzo zmienia i nie zawsze tak, jak powinno.

      Usuń
  8. Ja siedzę pod kocem i czytam 3 tom Heksalogii. Już kończę.
    Jest promocja na karmę bezzbozowa w zooplusie z kodem BEZ-ZBOZ i darmowa dostawa niezależnie od wysokości zamówienia więc nie trzeba aż 99 zł w koszyk wrzucać. Zamówiłam moim Smille bezzbozowa bo ją kochają. A na zimę coś muszą obrosnąć. Yhhh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Promka do 25 października więc można 24tego sobie zamówić a na zapłatę się ma tydzień. :P

      Usuń
    2. Kochany Kocurek z Ciebie Kocurro. Odnotowane. Dziękuję 😀❤️😀

      Usuń
    3. Tylko z wykrzyknikiem żeby 24tego zamówienie klepnąć :D

      Usuń
    4. Ok. Tak będzie. Jak nowa orteza?

      Usuń
    5. Dobrze. Mogę przejść normalnie do WC i puszkę dać o 4.30 poza tym nie szarżuje. 😆

      Usuń
  9. No dobra. Nasypalam im chrupek z drugiego worka. Bo małe Cudo smukłe takie jak nie nasze, a nasze wszystkie takie z lekka puszystsze, więc zamówiłam jakieś z biedronki dotuczacze dla księżniczki. Zima idzie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dobrze że orteza prawidłowa!!!! Bo prawidłowa???!!!! Małe Cudo już WASZE, nie ma to czy tamto😀❤️😀

      Usuń
    2. Ale jakie to gadatliwe i złe. Idzie coś tam mruczy coś tam warczy. Merida normalnie. Ale mruczy i głaskać można i śpi ze mną. Ale cały czas tam coś nadaje. Ja nie wiem 🤣

      Usuń
    3. Małe to a na szafę wskoczyło i płacze. No nie. Wszyscy śpią. Ja pierdziu. Jakoś zeskoczy na drapak no przecież. Yhhhh

      Usuń
  10. Ułożyła spac w.ostatnim ulubionym do spania w dzień miejscu Jagusia. Ona naprawdę chyba podesłana

    OdpowiedzUsuń