Czytają

czwartek, 21 października 2021

Notatka 384 pełnia i pliszkowanie zacukane

 


Pełnia cykana przedwczoraj. Przedwczoraj też popełnione przestępstwo rozrzutności. Pełnia zawsze ma na mnie wpływ, obala mi bariery. Kobaltowe płaskawe porcelanowe pudełeczko do kolekcji łazienkowej. Wtopiło się ładnie, choć na razie puste. To to po prawej. 


Gdybyż tylko ono. Ale nie. Nie tylko ono, i mało ważne że nie powalają cenowo te zakupy.  Spis występków. 
- gliniany talerz nie powalający urodą, ale pasuje 3 zł. No dobra. Brzydki. Ale pasuje.
- ciężka jak diabli niesygnowana biała sosjerka 5zł,
- trzy drewniane świeczniki po 3zł sztuka
- kobaltowe pudełeczko 5zł,
- zielony wąski wazon 10 zł, cienkie szkło, piękny,
- zielony bułowaty wazon 10 zł, grube lane szkło, taki sobie.
- szklany wysoki klosik, 10 zł.  
- szklana gruszka, 14 zł. Będę chciała wiecej.
I tą metodą możliwe różne aranżacje durnostojek na komodach w po Łojcowym  pokoju. Z durnostojek nowo nabytych i już posiadanych.  Być muszą, pokój nadal oswajany, i będzie oswajany totalnie. Ta malowana szafa-grzmot i szafa mniejsza one potrzebne i nie do wywalania, więc będą przeróbki. Już trwają prace. Jak żałuję, że nie ma w okolicy żadnego stolarza!!! Na maszynie przeciął by równiutko w parę sekund to, co ja tnę przy omdlałych rękach krzywo przez parę dni.




Na razie ciężkie piłowanie, któremu końca nie widać. I aranżacje pocieszycielskie na komodach z nieużywanym telewizorem. Aranżacje na potrzeby bloga, na razie zostaje ta ostatnia  z czosnkami, choć czegoś mi w niej za mało lub za dużo i nie tak. Ale najbezpieczniejsza, no i trzeba korzystać póki jeszcze czosnki "wyjściowe".



No ale tytuł mistrza to nie mnie się należy. Pokornie informuję, że jeśli spotkam jeszcze jeden lub lepiej dwa talerze w stylu posiadanej wazy, to kupię. Ona prezentem, jest piękna, ale nie pasuje za nic na świecie do posiadanej zastawy... Nie powala ceną ten kupiony talerz, zdaje się że zupełnie niemodny.

I to nie jest tak, że ruszyłam na łów specjalnie po kurzołapki, skąd. Ruszyłam na łów z miarką, celem odkupienia na gratach  i potem na rynku szklanej pokrywki na patelnię. Jacuś stłukł, a bez niej korzystanie z patelni sztuką wróżebną gdy używa się stalowej i niebezpieczną, gdy się smaży bez. I wszystko byłoby pięknie gdyby nie to, że zapomniałam ile konkretnie centymetrów średnicy powinna mieć ta pokrywka. Kupione dwie, jedna za duża (będzie na woka, który nie miał), druga za mała, też się przyda, no ale nie o to chodziło. Miarka się średnio sprawdziła.

Jacuś, pełnia i cechy osobnicze przyczyną rozpusty.  I tak wstyd... Nie powinnam. Tym co w chałupie niedługo wypełnię trzy klamociarnie....
A księżyc wczoraj taki.  Ciężko stwierdzić czy jeszcze w pełni. Wiało, słabiej co prawda niż dziś, dziś jakieś rekordy bite, głowę chce urwać. 



Pisała R.R.

Wpis oczywiście jest trochę zamiast. Na razie wszystko w zawieszeniu, a ja dochodzę mam wrażenie do siebie.  Czy to sprawa leków, czy naturalna kolej rzeczy, nie rozstrzygnięte. Śpię, to już coś, i budzę się bez telepki. 

49 komentarzy:

  1. Kobaltowa kolekcja baaaardzo, bardzo! Lubię ten kolor, sama z trudem powstrzymuję się przed nabywaniem kobaltowych szkiełek.
    Odpoczywaj i miej na wszystko wywalone, kupuj sobie kurzołapki i durnostojki na poprawienie nastroju. Bez wyrzutów sumienia - w razie czego sama będziesz mogła otworzyć klamociarnię :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 😀 Od jakiegoś czasu nie umiem się oprzeć kobaltom. Ale i czerwieniom i zieleniom i źółciom. No parcie na kolory jest, chyba mi trzeba znów złapać za kredki😀..
      Jeszcze Małgosiu nie mam wywalone, był moment że mój przerzedzony włos się zjeżył 😀. Z klamociarnią nie, ale pomysł Dory dobry. Może kiedyś 😀

      Usuń
  2. Wszystkie wystawki ładne, no i czosnki, cudo!

    Pozwol sobie na drobnostki przyjemnostki,dobrze robią na odreagowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, miło że i Tobie czosnki się podobają 😀
      Powoli odtajam, nie bez wstrząsów, ale lepiej. Może i te zakupy pomogły😀

      Usuń
  3. Moze to co masz w domu a juz dla Cię opatrzone sprzedal na olx?

    OdpowiedzUsuń
  4. Albo tu pokaz i moze jakas wymianka bedzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pokażę. Co dziwne, mam też trochę takich rupietków które nigdy w życiu nie oglądały dziennego światła u mnie. To głównie prezenty, ale i kilka moich zakupów, obiektywnie fajne.
      Doruś, żebym ja była odporna na duperele! No nie jestem, a pora się opamiętać. Ale jak tu się opamiętać jak w OBI trzylitrowy słój z plastikową nakrętką dziewiętnaście złotych, a na rupieciach genialny szklany pojemnik za dychę? Jak kisić ogórki to tylko w tym z rupieci, może być na wierzchu, piękny. Pewnie już go nie będzie, ale i tak pojadę....

      Usuń
  5. Mam gdzieś że niemodna, waza jest cool i już. Kiedyś ludzie docenią prawdziwe glinianki. A w ogle to mła dostała podobny talerzyk od Dżizaasa, z jej wędrówki po Rumunii. I też ma w domku bułgarskie skorupy bo je lubi. Z tą pełnią to cóś jest, mła tyż dziś popłynęła. Niby uplanowane miała ale nie wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mody to mam tam gdzie słońce nie dochodzi i ja nie zaglądam. Bo one bywają tak bardzo od czapy! A bułgarskie glinki lubię, tak naprawdę to wszystkie glinki.
      Tak, pełnia ma wpływ, bariery padają i może trzeba się cieszyć że u nas tylko takie😀. Jak się poczyta co w czasie pełni ludzie robią....

      Usuń
  6. Podziwiam, bo u mnie by już leżało na ziemi. A kwiatki byłyby zjedzone. A dywan zazygany po nich.
    U mnie tylko pluszaki stoją. O. Jak spadną to trudno. Figurki mam za witryna..ale to te mroczne Salemy ;) kiedyś kiedyś dawno kupiłam. Może wstawię zdjęcia przy okazji Halloween. Czaszki też stoją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halloween niedaleko, poczekam, wstaw.
      Kocureczku, to są suszki, kotostwo na nie nie leci, przynajmniej moje. Chociaż nie, jest jeden niedostępny dla Jacusia suchy bukiet, który koniecznie chce dopaść i zabić, kiedyś pokażę. Niedostępny i już, nie ma jak skoczyć i żadnemu kotu się nie udało. Jacuś już poważniejszy, muszki nie latają można trochę poustawiać.

      Usuń
  7. Bierz przyklad ze mnie, ja sie bardzo pohamowuję😀

    OdpowiedzUsuń
  8. Kompozycja z czosnkami bardzo mi się podoba, ma w sobie tyle lekkości- teraz żałuję, że nie dokupiłam cebul na dosadzenie w ogródku, może nie byłoby mi tak żal zrywać ich do bukietów.
    Kobaltowe szkiełka świetne i ładnie prezentują się w grupie.
    Cieszę się, że masz się lepiej :) Teraz zaczyna się fajna pora na domowe rozpieszczanie się - świeczki, kocyk, fajna książka, herbata, trochę muzyki. Może i futrzaki skorzystają z okazji pozalegania przy swoim człowieku ?

    OdpowiedzUsuń
  9. One zerwane wszystkie gdy łodyga już była cała sucha. Ja też nie doczosnkowałam krzysiami. Bardzo chciałam, ale po prostu nie trafiłam na cebule. Z kamasjami się udało?
    Jeszcze trochę załatwiania przede mną. Nerwów też. Ale myślę że dam radę 😀
    Co u Ciebie? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam kamasje, ale jeszcze nieposadzone, na dworze wieje niemożebnie, jutro wyjeżdżam na grobbing, więc może w końcu w niedzielę się uda. U mnie dobrze, żadnych nowych niespodzianek od losu, co mnie cieszy. Dziś jak zwykle w piątek przychodzi na weekend wnuczek, więc już się cieszę. Niestety, obie moje Teściowe w nienajlepszym zdrowiu- pierwsza na szczęście w DPS, gdzie ma dobrą opiekę, ale do 5.11 ma jeszcze zakaz wstawania, a trudno jej to wytłumaczyć, druga ma duże problemy z bólem w kręgosłupie. Obawiamy się, że podczas zabiegów w sanatorium , z którego musieliśmy ją pilnie zabrać,mogło dojść do No i jakiegoś uszkodzenia, jesteśmy w trakcie diagnostyki. Mi przypałętała się jakaś infekcja oskrzeli, ale już ją przeganiam, będzie dobrze. No i pełnia, więc tradycyjnie bez tabletki nie zasnę :)
      Oczywiście, że dasz radę , dobrze, że nie zwlekałaś i szybko reagujesz. Będzie dobrze !

      Usuń
    2. No to zdrowia życzę, i Tobie i Twoim Bliskim😀. Bardzo potrzebne, bo sama wiesz, idzie niefajne i nie mam tu na myśli covida. Że też cholera te ciekawe czasy dotyczą nas. Wiem że mogłoby być gorzej, ale tak często słyszane "lepiej już było" wkurza mnie do wrzenia. Ja
      i Ty, My tu nie za karę, ma być lepiej i już, o co zdaje się trzeba będzie powalczyć. Więc to zdrowie potrzebne u Ciebie też.

      Kamasje po posadzeniu wyściółkuj, one spokojnie po aklimatyzacji wytrzymują nasze zimy, ale powinny mieć korzenie. Te chyba nie zdążą.

      Usuń
    3. Dzięki za podpowiedź, kamasje pierwszy raz widziałam u Ciebie na zdjęciach, w realu nigdy, więc bardzo jestem ich ciekawa.

      Usuń
    4. Coś podobnego, u mnie?😀😮.

      Usuń
  10. Ehmmm... pragnę zauważyć, że owa waza to bułgarski garnek do robienia wszelkich duszonek, jak arabski tadżin. Też mam taki, niestety nie niebieski a brązowy i już z włosowata rysą, która uniemożliwia dalsze w nim pichcenie. A potrawy z onego! Ach, poezja! Po to ma to cudeńko dziurę w uchwycie, żeby nadmiar pary miał którędy uchodzić. Były kiedyś na Allegro, może są nadal, ale ceny miały dla mnie zaporowe.

    OdpowiedzUsuń
  11. O, pacz, co znalazłam: https://garybulgary.pl/ i https://garybulgary.pl/sklep/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj. Niestety to nie jest pokrywka z dziurką. Ale informacja że one, te cudne gliniaczki, są do pieca bezcenna. Bo wiesz, są rzeczy które wymagają w piecu ścisłej pokrywy i żadne uchodzenie pary nie może mieć miejsca. Sama robię ciulim, zwany w miejscu urodzenia Mamy kuglem. Błędnie oczywiście, bo żydowska nazwa "kugełe" ("okrągłe", od kształtu gara) dotyczyła wszystkich potraw pichconych w szczelnie przykrytym garnku w pochlebowym gorącym piecu. Potrawy przygotowywane na święto, gdy nie można było rozpalać ognia, a coś by się zjadło. Więc w przeddzień pieczony chleb, o północy wyjmowany, a na jego miejsce gary i zawartością żarełkową i sycącą, do rana w pełni jadalną i pyszną już bez dokładania paliwa. A tym bardziej błędne to określenie, że doprawdy, dotyczy potrawy w skład której wchodzi wieprzowina. Mam oczywiście gary w których pichcę😀, ale może się odważę i w "wazie"

      Usuń
    2. Ja swój głupio załatwiłam, bo mi zostały duszonki w pysznym sosie i zamiast przełożyć do inszego naczynia, albo wsadzić do piekarnika chciałam szybko i poskąpiłam na gazie i postawiłam gar z zawartością na palniku. Co z tego, że na płytce i malutkim płomyku. Kilka razy się udało, a raz się nie udało... Zatem nie idź tą drogą!

      Usuń
    3. Nie pójdę, czuję się ostrzeżona 😀 A w piekarniku jak? Bezpośrednio na ruszcie?

      Usuń
    4. Posiadam gary bolesławieckie i bez ceregieli wstawiam je do piekarnika od lat, nic się jak dotąd nie stało. Bułgarskie skorupy to chyba ten sam rodzaj ceramiki. Ale na palniku to bym się nie odważyła, to jednak kilkaset stopni.

      Usuń
    5. W temacie kulinarnym: u nas takie duszonki/pieczonki jednogrankowe warzywno-mięsne nazywa się kociołkiem bałkańskim, chociaż czasem nie ma to nic wspólnego z tamtejszą kuchnią.

      Usuń
    6. Do gorącego piekarnika?
      Co do bałkańskości, to chyba chodzi sam fakt przygotowania w sposób duszonkowo/pieczonkowy, popularny na Bałkanach, tak jak w nazwie zapożyczonej "kugiel" zgadza się tylko garnek i sposób pieczenia😀. W praktyce domowej to jest pieczenie w temp. maximum 180 stopni przez przynajmniej 3 godziny. A lepiej cztery-pięć. Tak naprawdę to zrobi się i przez dwie godziny w 200 stopniach, ale smak będzie ciut gorszy. Najlepsze i tak z pieca piekarni.

      Usuń
    7. Do gorącego i nadal włączonego piekarnika, piekę tam normalnie w tych ceramicznych skorupach. Szczegóły mam podać? - proszę bardzo: piekarnik mam elektryczny, piekę w zakresie od 160 do 200 stopni, czasem godzinami, takie właśnie mięsno-warzywne potrawy zwłaszcza, ale też mięsa, zapiekanki itp. Rodzaj naczyń ceramicznych - jedno typu brytfanka z pokrywką (czyli odpowiednik Twojej wazy, ale podłużny), mam też coś w rodzaju sporych salaterek czy misek, przeznaczonych do sałatek lub na owoce, ale spoko dają radę w piekarniku, czasem mi rozmiar pasował akurat, albo chciałam, żeby się piekło w tym co ma być podane, bo potrawa była artystycznie ułożona ;). Piekłam też ciasto w takich bardziej płaskich salaterko-półmiskach o kształcie prostokąta, jak mi się blaszki zawieruszyły na amen po remoncie.

      Usuń
    8. W piekarniku chyba wstawiałam do zimnego (nie pamiętam) i normalnie na którąś półeczkę lub ruszt, a nie na "podłogę". Ja mam gazówkę, nie wiem jak jest w innych piekarnikach. Na otwarty płomień palnika też nie dawałam, tylko na płytkę, ale to widać i tak za dużo. Chodzi chyba o to, żeby się równomiernie nagrzewał, a nie z jednej strony - czyli w tym wypadku od dołu.

      Usuń
    9. Do piekarnika daję zawsze na półeczkę/ruszt. Myślę, że nie ma znaczenia, czy gazowy czy elektryczny, bo nie stawia się bezpośrednio na palniku czy grzałce, i tak jak piszesz - ważne jest chyba, że ciepło jest równomierne dookoła. Wstawiam zazwyczaj do nagrzanego, chyba że duszonko-pieczonka ma być, to różnie, ale wtedy na ogół do zimnego.

      Usuń
    10. Kochane jesteście i niezawodne😀. Dziękuję 😀

      Usuń
    11. Garybulgary obejrzałam z przyjemnością. Tak, drogawe, ale... Bolesławiec droższy.... Bolesławiec co prawda nasz, ale sklep też nasz. Kusi. Oprę się na razie, ale dobrze wiedzieć że coś takiego jest. Dzięki 😀

      Usuń
    12. Zajrzałam i ja :). No fakt, bolesławieckie gary sporo nawet droższe, moje dostane w prezencie, więc tanio było poniekąd :). Ja Ci powiem, że jak masz już taką elegancką wazę/garnek, to trzymaj się tej bułgarskiej stylistyki, ciekawy zestaw można sobie powoli uzbierać. Tam na tych garach-bułgarach są fajne przepisy, można przećwiczyć i brylować potem w towarzystwie jako znawczyni ;).

      Usuń
    13. Kochane to i owszem, ale z tą niezawodnością to bym nie szalała.
      Też mi się strona podoba. Dużo skorupek różnych, ładnych i w końcu to też rękodzieło i ktoś z tego żyje. A przepisy kuszące. Zastanawiam się, czy uda mi się wyrwać taki garnek pisząc list do św. Mikołaja ;) Stary z rysą robi teraz za apteczkę podręczną w kuchni ;)

      Usuń
    14. Gary super, avi do Ciebie i Małgosi, to pozwól mi na własne zdanie 😀 Mikołaj, tak, nie przynosi w te pędy!! Mikołaje raczej!! W końcu i oni będą korzystać z ustrojstwa😀

      Małgosiu o tak! Jeśli już to bułgarskie glinki... I tak, odważę się swojej użyć piekarników, na razie napchana do wypęku bransoletkami😀

      Usuń
  12. Mi przyszła zamówiona w sierpniu Niekończąca się historia w nowym wydaniu. Oj jak sobie pomyślę jak ja się wtedy nie spodziewałam że tak się to wszystko potoczy... Ehhh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocurku, takich rzeczy trudno się spodziewać. Nawet jak człek jutra mamonę, to czarna seria i tak potrafi wydrenować.
      Od "Niekończącej się historii" wolę "Momo", chociaż smok Falkor? wymiata

      Usuń
    2. Falkora uwielbiam, mój pierwszy piesek tak mial na imię. Ta historia jest dla mnie dobra na złe dni, znam ją i dlatego lubię do niej wracać. Momo poznałam później jak szukałam innych książek tego autora... Mam nadzieję że mamania wyda coś jeszcze :)

      Usuń
    3. Podobno niewiele już jest🤔. Zdaje się że zostały tylko książeczki dla małych dzieci i podobno ponure dzieło manifest ogólny.

      Usuń
    4. O ponurym dziele nic nie wiem 🤯

      Usuń
    5. Ja też nic nie wiem. Wikipedia powiedziała. Natomiast jest jedną rzecz która wyszła po polsku nawet dwa razy a ja jej nie znam. Tak jak nie znam serialu dla dzieci zainspirowanego książka. Podobno znacznie lepsza książka i niekoniecznie dla dzieci. Uwaga:

      Wunschpunsch albo szatanarchistorygenialkoholimpijski eliksir

      Może dopadnę w którejś bibliotece, opinie entuzjastyczne, ale sama wiesz - trzeba samemu.

      Usuń
  13. Polecam Wam Tabu na HBO go . Klimacik ma.

    OdpowiedzUsuń
  14. Roma, Ty weź do mnie napisz maila na pieswswetrze@gmail.com, bo mam do Ciebie romans.

    OdpowiedzUsuń
  15. Spotykam takie cuda bułgarskie regularnie na targu. Mam nabywać hurtem i słać na wskazany w mailu adres?
    A na ciężkie chwile zakupy, zwłaszcza tanie, pomagają. A specjalne cud okazje to już w ogóle balsam na rany kobiecej duszy.
    Natomiast co do Twojej pokrywki, kiedyś pomierzyłam patelnię w celu kupienia nowej, o takiej samej średnicy, i wróciłam do domu z patelnią o 2 cm większą. I jeszcze na dodatek jej nie oddałam. I wszystkie pokrywki były za małe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agniecho dzięki, zdaje się że bułgarskie cuda będą u mnie zbierane, ale nie kupuj😀. Wszystkie moje "kolekcje" jak na razie rosną w tempie pozwalającym na utrzymanie złudzeń że panuję nad sytuacją 🤣. I niech tak zostanie🤣.
      Prawda. Zakupy "cud przydaś-tania okazja-Graal za bezcen" koją. Dlaczego tak jest i dlaczego zakup wora ziemniaków i proszku do prania nie uszczęśliwia to nie wiadomo. Chociaż jasna dupa, może nadejdą takie czasy (TFU-TFU-TFU) że będzie (TFU-TFU-TFU).
      Chyba prościej będzie jak pójdę do sklepu z patelnią 🤣. No czasem tak mamy, że mózg odmawia notowania nieistotnych dla niego dupereli. Może nawet mózg wie co robi że odmawia 🤣

      Usuń
    2. Ty się śmiejesz, a ja już do tego doszłam. Poszłam z patelnią, kupiłam nową, a starą wywaliłam do kosza przed sklepem. HOWGH!

      Usuń
    3. Ciekawe czy pójdę w Twoje ślady🤣. Prawda, jak się porówna swoje "znoszone" z nówkami nieśmiganymi to te nasze bardzo be. Na patelniach widać używanie, przynajmniej moich😔

      Usuń