Czytają

czwartek, 15 kwietnia 2021

Notatka 312 wojny koteczkowe

W ubiegłym roku, gdy pojawił się maleńki Jacuś, miałam jazdę, ale bez bicia. Nie mam wielkich doświadczeń z lejącymi się futrami. Owszem, był bandycki Kubuś, była Piwniczna Kotka. Piwniczna Kotka wyemigrowała, a Kubusia spacyfikował Tytusek. Dopóki Kubuś nie był na etacie mamuni, rzeczywiście były prania moich futerek, trzeba było ratować, paść Kubusia ponad miarę, bo głodny był wściekły. Pilnować na okrągło, karcąco krzyczeć "Kubuś, nie wolno!!". Bezczelnie łapać tłuściocha w trakcie bójek, zamykać agresora w łazience, gdzie w momencie pokorniał. Krzyki, łapanie i pilnowanie pomagały, ale ileż to wymagało czujności. Na szczęście, poza pierwszym ugryzieniem mnie do kości, nigdy nie podniósł na mnie zęba i pazura. Inteligentny ponad kocią normę, a przecież futerka niegłupie. Tyle mojego doświadczenia z kocimi bójkami.

A teraz u Kocurro wojny. Nie wiem, czy z lecącymi kłakami, ranami i wrzaskiem, pewnie tak. 

Na pierwszy ogień skuteczne raczej metody gościa od programu My cat from hell, czyli Kot z piekła rodem. 

Jackson Galaxy oraz Dr. Mikel Delgado KOCIE MOJO czyli jak być opiekunem szczęśliwego kota. 

Pam Johnson-Bennett Jak kot z kotem

Claire Bessant ZAKLINACZ KOTÓW Jak rozmawiać z kotem

Wnioski takie. Łatwo nie będzie. Najskuteczniejszym rytuałem byłoby ponowne wprowadzenie kota do towarzystwa, co przy zakoceniu miejscówki  u Kocurka, niewielkiej ilości pomieszczeń, zakrawa na niemożliwe. Jeszcze wymagałoby to ciągłej obecności, czujności, dyscypliny wojskowej. Chyba odpada, ale jeśli Kocurro uzna ponowne wprowadzenie za metodę właściwą - służę. Rozwlekle w dwóch pierwszych książkach krok po kroku opis postępowań podobnych, acz różniących się znacznie szczegółami. 

Tak naprawdę, to Kocurro przydałaby się klatka bytowa, by agresora do niej ładować.  Nie zaszkodziłoby położenie do pokoju z dwóch dodatkowych legowisk, a może i drzewka, może być takie naścienne. Sztuczki z karmieniem jednoczesnym (konieczne odcięcie od stałego dostępu do karmy, karmienie małymi porcyjkami pani w klatce i pani poza klatką, równocześnie, zmniejszając odstęp pomiędzy miskami) i mieszanie zapachów jednego kota z drugim kotem. Poprzez wymianę legowisk, przenoszenie za pomocą pieszczot policzków szmatką zapachu jednej kotki na drugą.    Jeśli Małgosia  ma rację, i u kotek wyciętych lub nie, chodzi o terytorium, to powinno pomóc. Ale klatka  bytowa przynajmniej na początku, gdy agresja silna niezbędna, żeby było ograniczenie terytorium.  Praca i tak tytaniczna, wymagająca błyskawicznych reakcji, ale omija się blokadę pomieszczeń.  Proces rozłożony na dni, może tygodnie. Tak mi wyszło z lektur.  Jeśli Kocurek będzie miała życzenie, udostępnię. 

Zadziwiające. Zawsze się starałam przez dzień, dwa izolować przybysza. Nigdy nie wychodziło, Łojciec nie dopuszczał do osamotnienia nowego, lub tak jak z Kubusiem akcja była błyskawiczna. Z Lisiunią wypuszczenie rudzielca dało kosztowne i długotrwałe kuracje całego stada, łącznie z moją osobą. Wyjąwszy przypadek zbója Kubusia, wszystkie moje chłopaki egzystowały bez efektownych bojów. Wstępy do bójek, to tak. Gacuś jest kotem niezbyt towarzyskim, gdy coś mu się nie podobało boksował, najczęściej podgryzającego Felusia.  Jeden, dwa bardzo silne pacnięcia, łapka naszykowana do ciosu, bardzo stanowcza postawa i rezygnacja z akcji ze strony pacanego. Gacuś wali zwiniętą łapką, bez pazurów, bardzo boleśnie - przez przypadek oberwałam. Od kilku miesięcy nie ma i tego, z Felusiem sojusz. Pacana Lisiunia nic sobie z pacania nie robiła, odskakując w porę i odpychając ciałem Gacka, np. od miski, traktując go jak powietrze, od czego głupiał. Przy miseczkach na moją zdrową wtedy i żertą Gender nie było mocnych, widać było że nie ustąpi za nic na świecie i to Gacek ustępował, czasem z pyskowaniem. Na Jacusiu jeden cios wypróbowany i skuteczny. Namolny Jacuś nie jest wobec Gacka namolny, wystarczy podniesiona łapka i CHUPACABRA rezygnuje. Jakimś cudem się układa bez wojen.

Więc tego. Ilustracje to okładki fantastyki, kociej fantastyki, seria Wojownicy Erin Hunter, zupełnie mi nie znana.  Nie będę robić skanów wszystkiego, ale kilka stron z trzeciej, najzwięźlej omawiającej kocią agresję książki, czemu nie. Wnioski wysnułam z trzech.  Więcej mam, ale tam temat jakoś pominięty. 






R.R pisała, o sprawach, o których Kocurro być może i tak wie więcej.

34 komentarze:

  1. Mła wojny domowe może szczęśliwie natentychmiast razem z wojującymi przenieść poza dom. Jedyny problem to taki że wojujący tak samo natentychmiast jednoczą się przeciwko mła. Mła tyż jest za karcerem czyli za klatką bytową, "miejsce przemyśleń" dla agresywnych się przydawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednoczą się przeciw Mamuni???!!
      Czegoś takiego u mnie nie było.

      Usuń
    2. Jak masz perspektywę dworku natentychmiastowego to się zębem i pazurem bronisz i nie ważne że to karząca dłoń mamuni wyrzucanie wykonywa. No kęsim, kęsim.

      Usuń
    3. Mściwe masz futerka i samorządne. Kęsim brzmi paskudnie, strach się bać. Dobrze, że oprócz kęsim są wyrazy uczuć bardziej miłe.

      Usuń
  2. W weekend mam plan posiedzieć tam w kocim azylu i poobserwować te pannice. Bo dziś rano wyluzowana Luna na łóżku rozłożona a Ejmisia na komodzie przy drzwiach spala. Ehhhh. Chyba by chciała wyjść z grajdołka głupoty ale tam ja Chessur i Morfi będą męczyć. I jak ty być mądrym. Ejmisie może z powrotem wprowadzić do stada myślę, ale to trzebaby pilnować przed Czesiem i Morfim. Bo Luna i Mef żyli w porządku

    OdpowiedzUsuń
  3. To już sama musisz określić. Jak dla mnie prostsze wyprostowanie dwóch pań, niż cudowanie z nowymi układami. Potem tak, próbowałabym połączyć obie grupki, ale to potem. Decyzja i tak Twoja, to Ty najlepiej bwiesz co i jak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poobserwuje. A serię polecam bo to fajne książki są :)

      Usuń
    2. Chyba właśnie wyszła trzecia seria 3 tomów i zaczynają wydawać czarta

      Usuń
    3. Czyli to taka niekończąca się historia. Przy okazji, jak otworzą, sprawdzę w bibliotece co to.

      Usuń
    4. Poprawka. Trzecia seria 6 tomowa właśnie się skończyła i zaczyna czwarta też 6 tomowa. Mam pierwsze dwie po sześć tomów. I te poboczne też. Pilnuje Młodemu :) no i sobie przy okazji XD

      A właśnie! Silva na de Mari? Za grosze pamięta?

      Usuń
    5. Pamiętam😀 jest czas.

      Usuń
    6. Byleby nadal było 5 części 💚🍀
      Bo to jest epika

      Usuń
  4. Co to się u Was z tymi kotami wyrabia... U mnie owszem są niesnaski, ale może dzięki temu, że koty wychodzą i mają więcej terenu, to takich walk nie ma. Sabinka z Kocią zawsze na siebie prychają, czasem jedna drugiej pogoni kota, ale fruwających kłaków nie ma. Dawniej Sabinka prześladowała Czarnuszkę, ale od kiedy jest Kocia, to przerzuciła swoją niechęć na nią właśnie i z Czarnuszką jest już spokój. Ważne jest, żeby każda miała jakieś tylko swoje miejsce w domu. Jak jedna drugiej zaczyna włazić na ulubioną miejscówkę, to zaraz są jakieś dąsy i prychania. Więc staramy się pilnować, zwłaszcza w odniesieniu do starszych, żeby nikt im nie zajmował wybranych legowisk.

    OdpowiedzUsuń
  5. Małgosiu, u mnie się NIE wyrabia. Nie mam typowych awanturników. Ale wiesz sama, że futerka to potrafią mieć temperamenty, zapędy do rządzenia, fumy, osobiste upodobania. I tak uważam, że kocie chłopaki prostsze w obsłudze, podziwiam, że u Ciebie kocie damy jakoś żyją w zgodzie. Ale jest dla każdej jej własne miejsce, jest przestrzeń, jest Wasz dozór. Nie mówię, że u Kocurka tego nie ma, ale ta przestrzeń u niej jednak mniejsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No u Kocurka to ja się w ogóle dziwię, a w zasadzie nawet podziwiam, że tak się w ogóle da. Ja czasem narzekam na poziom zakocenia domu, ale sama czasem powtarzam, że ludzie mają po 10 kotów i więcej na znacznie mniejszej przestrzeni i dają radę, więc nie mam co biadolić.

      Usuń
    2. Kocurro jest maksymalistką. Ale i u Niej drzwi już raczej zamknięte. I tak, Jej kotusie do podziwiania idealne, ta kocia wojenka to po prostu "wypadek przy pracy", i tak szczęście i do podziwiania, że reszta żyje ok.

      Usuń
    3. Ale żeby nie było, że jakoś specjalnie ograniczam ilość kotów, to melduję, że bywało u nas w porywach do 14 kotów, plus dwa psy. Zgoda między nimi była nawet większa niż przy obecnych pięciu.

      Usuń
    4. U mojej koleżanki, tej której przekochany pies Igor tropił i znosił kocie biedy, na niewielkiej przestrzeni bywało i powyżej 20. Tam był pax idealny, pies pilnował. Konflikty ucinane w zarodku, każdego przyniesionego pilnował, by mu się krzywda nie działa, osobiste przytulanki to były, którymi się dzielił wyłącznie z rodziną.

      Usuń
    5. Coś w tym jest, u nas też piesy pilnowały, z wielką troskliwością, zwłaszcza suczki troszczyły się o małe kocięta.

      Usuń
  6. Tak. Bywają psi opiekuńczy anieli. I anielice. Dbający i dbające o dobrostan stada. Tabaaza miała psią anielicę, moja kochana anielicą była dla nas, Bobuś też miał anielskie psy, w tym niedawno odeszłego Foboska, Dresiarz, dziwkarz, a dla rodziny anioł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Mój Falkor pies szczęścia też był genialny. I z Salemem mieli współpracę. Salem kradl wędlinę a on pieczywo z masłem.

      Usuń
  7. Ejmisia i Luna od samego początku się nie lubiły. A to dlatego, bo Ejmisia jest maskotka, kotek ciumkajacy, jak wejdzie to nie zejdzie. I się pojawiła ona, Luna, kot liżący po palcach. Liżący włosy i mruczenie chodzące. No i jak to tak można?! Kiedy tu Ejmisia jest królową mruczenia i ciumkania po rękach. 🤯

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to Luna zaczyna. Tak mi wyszło. A Ejmisia chce rządzić.

      Usuń
    2. One siebie warte.... 😑😑😑

      Usuń
  8. https://www.instagram.com/p/CNu1JeoJVCJ/?igshid=1cvn6st7u3ica

    OdpowiedzUsuń
  9. Moja Trójca też jakoś się dogaduje, na szczęście, bo początki były trudne i dla seniorki Miluni, której nagle przypałętały się do domu dwa półdzikie kociaki, pchające się do misek i zajmujące czas Paniuni, i dla maluchów, które nie rozumiały, czemu ta duża kotka nie chce się z nimi bawić czy przytulać, a prycha i potrafi pacnąć znienacka. Dwa lata później jest dobrze- co prawda Milusia nadal dostaje jeść swoje frykasy w łazience, pod którą dwa łakomczuchy warują, aż będą mogły powyjadać smakołyki, które zostaną, ale Łatka już może spać , przytulając się cichaczem do Miluchy , bez obawy, że dojdzie do łapoczynów :) Rudzik trzyma się trochę z boku, ale u mnie chłopaki zawsze były trochę gamoniowate i zdominowane przez bardziej rozgarnięte i pewne siebie dziewczyny.
    Nie zdążyłam napisać pod poprzednią notką- super, że udało Ci się dostać do lekarki i zrobić prześwietlenie, trzymam kciuki, żeby było w porządku. Ja już całkiem dobrze się czuję, z utęsknieniem czekam jeszcze tylko na powrót pełni smaku i węchu, ale jestem dobrej myśli. Mam nadzieję, że Tobie również uda się wykaraskać bez większych perturbacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieję, że się uda. Już bym chciała bardzo i Tobie też życzę, także wygrania wojny cukrowej.
      Co do zgody kotkowej, to chyba ile domów to tyle układów. Moje starsze nie do końca się pogodziły z obecnością młodego. Ale wojen nie ma. Są chwilowe sojusze i przyjaźnie pomiędzy młokosem a starszym, częściej Jacuś z Felusiem niż Jacuś z Gacucusiem.

      Usuń
  10. Dzisiaj jestem od rana w Azylu i na razie śpiochy po kątach. Jedno na parapecie drugie na łóżku a trzecie na uprawnych ciuchach. Może popołudniu jak się wyspi szlachta coś zaobserwuje.

    Młody melduje że wczoraj Mefi panny rozstawiał po kątach. One między sobą nie miały okazji. Czyżby Med poczuł się jak mediator i ma sens życia? 😮

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta ostatnia wiadomość super. Oby tylko dał radę, pannicę młodsze od niego.

    OdpowiedzUsuń