Czytają

sobota, 27 listopada 2021

Notatka 395 i po

Wybacz Czytaczu, jeszcze międlę, ku pamięci własnej. Taki to był piątek, ważny i męczący. 

Miałam paść. I padłam, ale sen coś nie nadchodził, mimo tablety. Ponieważ we łbie jeszcze się tłucze piątkowy dzień..... 

Poprzedni post był pisany w powrotnej podróży, jak mi się wydawało ostatniej na dłuuugi czas i dłużącej się okropnie.  Prawie słusznie mi się wydawało, "prawie" jednak wiadomo, robi różnicę. Bo tak:

Jestem manualna. W ostatnich latach aktywność była ograniczona do zajęć nie wymagających przesadnie długotrwałych działań,   rozkładania jakiegoś warsztatu i sprzątania po nim. Kawałek blatu, silikonowa gumka lub żyłka, koraliki i pleciemy. Oraz nizamy. Ciężkie kilogramy wytworów powstały, drobna część tu.


Takie ręczne sudoku, od prościzn po dłubaństwa. Za pogotowie ratujące ozdoby też robiłam.  Kiedyś pisałam że mam do roboty koraliki Basine i M. Leżały długo, znajdowane i gubione i dziś dziewczynom gotowe zawiozłam. Kłopoty z ozdobami były różne, jedna bransoletka Basi (dłubaństwo które sama kiedyś wymyśliłam- zrobiłam) w robocie była samym kłopotem, tak jak kłopotem było wydarcie jej z rąk sprzątaczki, z Marzenkowymi problemem była dostawa. 

Powód drugi.  Marzenka też kończyła dzisiaj romans z firmą. Po akcji z moim m.in. wypowiedzeniem ruszyły związki. Zadano parę niewygodnych pytań zarządowi, z pretensjami wystąpiły te osoby które chciały odejść "na pomostowe". Zrobił się szum, bo rzeczywiście, wrednie bardzo było robione to zwalnianie etatów.  Zaczęto pytać kto chce, zaczęto pytać tych co już dostali wypowiedzenie czy może chcą zostać. Niespodzianka, nikt nie chciał zostać, ja też. Marzących o pomostowym było trzy czwarte z mogących odejść na pomostowe. Więc pożegnania były liczne choć dużo odchodzących było nieobecnych. Marzenka też się zgłosiła, tak, może odejść i chce. Ale powiem Ci Czytaczu, że  wcale nie chciała, poprosiła o odejście czując się pod ścianą, to że się zgłosiła jej nie uszczęśliwiło. Ciężkie klątwy rozszerzyły zasięg na całe biuro. Gówno ją zaczęła obchodzić słowna etykieta, co jej nie pasowało było zbluzgane z rozmachem, bluzgi nie zawsze z racjonalnych powodów. Nie dziwię się  szokowi poznawczemu szerszego grona, wulkan przestał być dla wtajemniczonych. Ostatnie dni to Marzenkowe L4, wyniki badań zrobionych dla spokojności wyszły alarmujące, bezustanny wqrw ma wpływ przestraszny. Na moje oko to że odchodzi ratuje jej życie i jej to dobitnie powiedziałam. Oraz to, że ma się cieszyć że zdążyła. 

Więc Marzenki nie było, L4 przecież. Telefony. 

- Czy zostawić? 

- Nie. Ja tam już nie pojadę. Podasz Magdzie i od niej odbiorę. 

- Ok. Może być. 

Ale Magdy nie ma. Telefon.

- Nie zostawiaj, coś wymyślimy. W styczniu chyba będę w Cz-wie to odbiorę.

Dłużyła mi się bardzo jazda powrotna. Ciężkie torbiszcze z resztą biurstw dowalało. Przypominam że wyszłam wcześniej, pochodziłam trochę po sklepach przy dworcu ale i tak jechałam wcześniejszym pociągiem.  Marzenka mieszka w okolicy dworca w S, dziesięć minut jazdy od K. Skończyłam posta przy postoju w Poraju. Telefon. 

- Będę na dworcu, w której części pociągu będziesz jechać? Odbiorę bransoletki.

- Ja już jadę.  I jestem o wiele dalej.

- Ooo. To może prześlesz?

- Podaj adres. SMSem. 

- Ale wiesz, może nie wysyłaj teraz, chyba mnie nie będzie. Chyba szpital. 

Dotarłam do domu. Zostawiłam torbiszcze z biurstwami, nakarmiłam stwory i pomyślałam. I jeszcze raz pomyślałam.  Bilet mam dobowy. Jadę. I pojechałam. Wydzwoniona Marzenka wyściskana na peronie, pocieszona, sprawozdanie z dnia zrobione twarzą w twarz, bransoletki wtrynione.  W tył zwrot i w pociąg co uprzejmie nadjechał. W powrotnej drodze Daglezja. Uznałam, że jakaś przyjemność mi się należy, Mikołaj blisko a ja nigdzie w najbliższym czasie nie pojadę. Może prezenty? Jazda i tak dziś ekstremalna, a dużo gorzej nie będzie. 

Daglezja. Na placu choinki. Masowo. Ciemno, nie wyszło nic cykane na zewnątrz.










Już świątecznie, choć nie ma jeszcze grudnia. Ale na tym stoisku jeszcze jesień. Tu kupowane świece. 









Doniczki, świeczki, olej do lamp. Udane zakupy.  Powrót.











Na dworze biało. Bobusiowanie nie ma sensu w śniegu. Żadnego. 
Dobranoc. 

27 komentarzy:

  1. No i gitara. Wyśpij się porządnie, to ma sens.
    Śnieg? w Polsce? poważnie? U mnie ani widu ani słychu, dzisiaj co prawda w nocy lekko zmroziło kałuże, ale teraz wyszło piękne słońce, pogoda świetna na ostatnie porządki w ogrodzie, chociaż w towarzystwie Dżemika (to już wielkie, rozbrykane psisko!) będzie to sporym wyzwaniem. I w planie malowanko :). Koralikowania trochę zazdroszczę, kusi mnie, żeby się nauczyć. Ale to chyba jak przejdę całoetatowo na emeryturę. Wielu rzeczy jeszcze chciałabym się nauczyć. Muszę długo żyć :))).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięęękne plany😀❤️😀, z Dżemikiem porządki mogą być efektowne nad podziw 😀. Tak, musisz długo żyć!!! Koralikowanie może być proste jak budowa cepa (pokazane sztuki) i skomplikowane ogromnie. Bo można szydełkiem (drutami też, ale one nie dla mnie), bo można tkać, haftować, tworzyć formy przestrzenne. Literatury i filmów od groma.
      Można wiele😀
      No śnieg, śnieg. Takie białe, ładne przez moment, jeszcze się gdzieniegdzie trzyma.

      Usuń
    2. Aaa, to! - to ja takie białe widziałam ostatnio jakieś dwa lata temu, ładne było, ale zaraz się stopiło!
      W temacie koralików to mi się podobają kolczyki dość proste z różnych kombinacji nanizanych na drucik koralików i kamyków, a ponadto haft koralikowy, takie na przykład wisiory z kamieni obszytych drobnymi koralikami. Tak że wizje konkretne mam, igłą posługiwać się potrafię, jeszcze tylko worek wolnego czasu i heja!

      Usuń
    3. Od razu Ci napiszę że problemem się robi surowiec. Do takich "haftowanych" potrzebne skalibrowane, drobne koraliki. Z Japonii jeszcze są. Miałam przez lata luzik w temacie, w Cz-wie był do ubiegłego roku sklepik gdzie po pierwsze na gramy można było kupić koraliki do haftu w kolorze dowolnym, dwa wszystko do każdego rodzaju haftu, trzy większe koraliki też, cztery gotowe, cholernie pracowicie wyszywane obrazki. Koralikami o średnicy milimetra. Pandemia to załatwiła.
      Jak to? Śnieg przecie był na rynku w ubiegłym roku!! Wszędzie.

      Usuń
    4. Nie wiem, gdzie ten śnieg sprzedawali, ale u mnie nie było. Z haftowaniem koralikami miałam do czynienia w czasie fazy na haft krzyżykowy i needlepoint, masakryczne to było, ale mam trochę rozeznania w pasmanteriach internetowych (ja kupuję raczej w necie niż w realu) i rodzajach koralików tych maciupcich, posiadam też specjalne igły do haftu koralikowego. Że nie wspomnę o zapasach nici do haftowania, mulin i jedwabiu... ale to już inna bajka. W razie apokalipsy jestem robótkowo zabezpieczona :).

      Usuń
    5. Niestety, z robótkami to jest tak, że pomysły przychodzą dziwne i nie zawsze mogą być z tego co jest😔. Pasmanterie, koralikarnie i ja przeglądam, ale real lepszy od netu. Przynajmniej do niedawna, bo teraz realne miejsca znikają lub znikły. Ostatnio poratował mnie mały obficie zaopatrzony sklepik w K, z powodu pandemii czynny dwa dnia w tygodniu. Myślę że i on zniknie, a fajny wyjątkowo. Koralikowo się zowie.

      Usuń
  2. No i super! Masz za sobą :) Teraz kubeczek, herbatka (może być tzw. góralska), książeczunia, kocyczek, kotostwo i luzik-arbuzik!

    Ja też! Ja też chcę do Daglezji! Teraz chcę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daglezje powinny być w każdym mieście, przepisywane na receptę refundowaną w 100% przez NFZ. Z dotacjami unijnymi na lecznicze zakupy😀. I pięćset na kota przy okazji😀
      Taaaak, będzie luzik ❤️

      Usuń
    2. Tak jak i Bolesławiec😀. To też Daglezja.❤️

      Usuń
    3. :( Bolesławiec raz do roku. Choć raz wybrałyśmy się poza sezonem do Bolesławieckich sklepów... Ale to i tak godzina z okładem w jedną stronę autostradą; a z ostatniego Bolesławca wracałyśmy godzin cztery! (kochana A4, najdłuższy korek świata! + objazdy)
      Pińćset tyż chcę!

      Usuń
    4. Pińćset!! Taaak!!!
      Wygląda na to że nasze Dalezje muszą być nie za dostępne. By nie spowszedniały. I trochę trudu muszą kosztować. Takie małe i nie małe święta, gdzie się pasie oczy i ewentualnie czyści portfel. Ta dotacja na zakupy uszczęśliwiające naprawdę miałaby sens😀

      Usuń
  3. U mnie też nie ma śniegu. No reklamacja jakąś. Poszli po Nikusie. Dowiem się ile jeszcze. I co ma dostać. Ehhh.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocurku będzie dobrze. Wiadomo że potrwa, ale będzie dobrze.
      Ja bym złożyła reklamację że się śnieg tak szybko zrobił brzydki i się skurczył. Albo że jest.😀

      Usuń
  4. Mła napisze tak - śnieg był a teraz jest breja. Kocurrek nie masz czego żałować, Nikusię nynuj. Koralikuj Romano nasza i dobrze że za Tobą, paszło. To musiało być toksyczne miejsce, dobrze żeście zdążyły myknąć zanim się prawdziwe bordello kryzysowe rozkręci. Koralikuj, koralikuj, Twoja bransoletka już trzy imprezy obsłużyła, nie tylko na mnie ( Gienia miała do tych swoich bielo - beży, na rocznicy ślubu syna ). Daglezji zazdraszczam ale zakupów cóś mniej, mła dziś mikołajowała z okazji pseudofridaya ( te przeceny to takie iluzoryczne cóś ). Najważniejsze że co cza wymikołajowała i teraz przystąpi do robót upiększających. A ty Romi nie rozpamiętuj, co z oczu to z serca. Ja rozumiem bolesność po stracie futerka Najrudzieńszego, rozumiem żal po stracie Łojca, ale po tym cholernym korpokieracie? Wyrwałaś co Twoje i wreszcie się będziesz mogła jak człowiek wyspać. Z czasem tabletunie nie będą potrzebne. Koraliki masz, szydełeczko i na razie odpoczywasz. Zaleca się obłożenie kotami ( moje własnie przed chwilą uciekły na tę pluchę ). :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nawet Nikusi pozycje oznaczające zdrowienie 💖💖💖
      Wasze fluidy działają. Ja też się przygotowuje listownie 💌

      Usuń
    2. Tak. Uciekłyśmy. Niespodziewanie i z lekka szokowo. Kawał życia jednak spędzony i żal za niektórymi ludźmi będzie. Nie ma złudzeń, kontakt się rozluźni choć będę przynajmniej z kilkoma osobami trzymać kontakt. Jak rzep. Bo warte tego. Zdumiewająco dużo jednak jak się okazuje ludzi z firmy na prochach. Pozostaje się cieszyć że w porę zwiałyśmy. Wydaje mi się że każde korpo jest trujące jak cholera i należy z całej siły unikać. A najbardziej niebezpieczne sytuacje to takie gdzie filozofia korpo wchodzi do instytucji czy firmy.

      Koralikować oczywiście że będę, Chłodząca się przyjęła, to cieszy. Możliwe że jeszcze jakaś Ci się oberwie, nie przydała by się energetyzująca? Żywa w kolorze. Nie tylko szydełeczko i i koraliki w planach. Już się cieszę 😀

      Usuń
  5. W moim imieniu proszę sobie chodzić i spacerować po tych sklepach. Ja jeszcze nie szarżuje, choć by kusiło. Ale przynajmniej jak już online coś zamawiam to kotom 😹
    Jest raport z benka compact - nie widzę różnicy proszę pani i nie musiałam dosypywać w te dwie testowe kuwety od tygodnia. Zbryla się pięknie i jest na zooplusie za 2.22 litr albo kg. Tigerino Canada i ten Golden niech się wypchają nie dostaną ani złotówki już ode mnie. Ceny podnieśli a durny człowiek bał się zwykłego betonitu za 2 złote. Yhhhhhh....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikusia!❤️
      To jest bardzo dobra wiadomość 🥳🥳🥳🥳
      Jeśli w zoologicznym trafisz na bentonitowy drobny (im ziarna równiejsze i drobne tym lepiej) bez nazwy z Tychów, w przejrzystym opakowaniu z grubej folii, to też się nie bój. Wychodzi jak na razie 1,6 za litr. I jakością niewiele albo wcale nie odstaje od Golden i Benka. Tyle tylko że jakość ma nierówną, ziarna różne, ale widać od razu jakie.

      Usuń
    2. U mnie właśnie zoologiczny jest chyba że dwa sklepy na całe miasto. Jest jeden na placu ale tam nie zaglądam, bo tam drogo. Drugi obok weta mało co mają. I tak daleko, że jakby ktoś miał nieść to masakra.

      Usuń
    3. Czyli Benek compakt. Zamawiany, co ma sens głęboki jeśli kłopot z transportem. Czasem tak jest, że warto zaryzykować i sprawdzić. Karmy, tu ja testuję i już mi ręce opadają. Feluś kocha Shebę i lidlowe, nic innego nie podchodzi. Jacuś się zrobił zaciekłym suchożerem, jeszcze Friskas z mokrych z pominięciem wołowego. Ale kurczak taak, a kurczak tylko w zestawie z wołowym. Gacek kocha Bozito, ale sam pudełku nie da rady. Smilla ma dla mnie za duże opakowania, to samo.

      Usuń
    4. Hmmm a jakby im wziąć Smille w wersji 200g? Tak na próbę? Może akurat wszystkim by smakowało?

      Usuń
    5. Ona dobra bo bezzbozowa. Bozita chyba też bez zbóż. Smilla w środku wygląda jak ludzka mielonka prawie 😹

      Usuń
    6. Na razie zaopatrzonam. Ale tak, będę szukać, kto wie czego się dokopię, smilla też brana pod uwagę 😀. Z żalem stwierdzam że moje grymaśne.

      Usuń
    7. Ja zauważyłam że jak mają dzień przerwy od mokrego to wszystko idzie 🤣

      Usuń
    8. Zawsze, ale to zawsze dam się nabrać. Wiesz, to proszące spojrzenie.

      Usuń
  6. ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️Romanko ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  7. 😀❤️😀❤️😀❤️😀oraz 🤜🤛 za Niki.

    OdpowiedzUsuń