Czytają

wtorek, 23 listopada 2021

Notatka 393 zastój, łabądki i czar chochłomy

Zanim popiszę w osobistym temacie ważne linki. Bo Jogurcik, cud kotulek potrzebuje domku. Taki fajny ten kotuś, że i domek musi być fajny. 

JOGURCIK

Drugi link do pomagam.pl. Sprawa istotną, jest koszt leczeń stworeczków do spłaty i bieżące do pokrycia.  Jest utrzymanie w tych cholernych czasach sporego stada. Dramatyczne sprawy i kluczowe, więc link. Ja sama wpłacę co nieco pod koniec miesiąca, na razie bryndza. Bo lekkomyślna pindzia ze mnie, ale z Ciebie Czytaczu to chyba nie.

Kocurkowe kotki


No a teraz egotyczny raporcik. 

Oddycham. Niewiele się dzieje. Zastój. Wolno dochodzę do siebie, ale traktuję ten etap życia jako dar. Niechciany i nie w porę dar, dziwny czas oddechu od bycia silną. Mam wrażenie że tzw. epizod depresyjny  uparł się przy mnie, być może tego nie dało się uniknąć. Bo od lat, nie, źle, wróć. Od zawsze musiałam być i byłam silna, niezależnie od kosztów. Nie strong women, ale zadyszana, zasapana idiotka, która uważała że musi. Słusznie uważała, no ale ile można?  Teraz, gdy stopniowo liczba istot dla których muszę jakby drastycznie mi się skurczyła, muszę się zmuszać by znaleźć powód do działań. Oczywiście  że na szczęście są powody by się ruszyć, stworki, one podstawowym. Tak podstawowym, że bez nich....  Gdyby nie one to krucho by ze mną było, bo czasami i własny dobrostan nie jest dobrym powodem.  A tak najbardziej podstawowe czynności wykonane, od reszty urlop. Może kiedyś pożałuję tego czasu zalegania, leniwego czytania, unikania robót wymagających odrobiny wysiłku i myślenia.  A może nie. Czas samotności, czekania na rozwiązanie dotychczasowych zobowiązań. Nieliczne telefony i spotkania przypadkowe znajomych. Bardzo nieliczne. 

Zaczęte i rzucone dużo. BORDELLO BUM BUM do potęgi. Coś jednak się zmienia.

Przybyło, i wcale nie ciut. To to oblicze lekkomyślnej i łapczywej pińdzi dało o sobie znać.  Nie wiadomo właściwie dlaczego, bo ogólnie decyzyjność mi siadła bardzo, a tu masz, błyskawiczne chwyty ręki i nie chciało się odkleić. Więc jest. Może niekoniecznie należało iść na giełdę staroci, rynek i do Sortexu. Ale siadła mi pracowitość, robota z ręki wypada szybciutko, więc spacery oprócz zalegania, dalekobieżne. Nie cykane, bo tym razem coś mi nie przemawia do oka widziana rzeczywistość. Słońce dopiero dziś, szaro było, piżdżąco i mżawo, kolory  do ...hm.. , a łapane duperele kontrastowo barwne. No i tą metodą domowy rupietnik wzbogacił się znacznie i niekoniecznie do rzeczy.  Portfel uboższy, mimo że łapańce ceną nie powalają, a nawet niektóre tak tanie że nie do uwierzenia. Schowane głęboko żółte i niebieskie duperele oraz zielony duperel. Na razie pokazuję łabądki których przybyło, tak jak i kobaltowych szkieł.  I zrobiła się druga półka łabądkowa, sąsiadująca z turkusową.  W trakcie organizacji.  Bo tak.

Przybył ten duży. Ale to nie jedyny duży, więc raczej będzie tak. Kobaltowe szkła dwa nowe, odrębnie trafione kielich i pokrywka.


Jak na razie futerka nie skaczą, swoje robi zatłoczenie sąsiedniej półki. 


Tu ubyło i przybyło, łabądki szarawe na sąsiednią półkę, przybył ten od lewej. 

I czerwonego szkła przybyło. U mnie szczytowe półki zastawione, z dążeniem by nie było wspinania i skoków na moją śpiącą osobę. Z tej półki jeszcze skoki są, i jest to rzecz piekielnie bolesna. Nie tak prosto ją ograniczyć. Tu graty stoją na tyle luźno, że nic nie jest zrzucane, swobodne lawirowania pomiędzy. Przybyły czerwone szkła, świeczniki-kielichy i popielniczka na jednym z nich.  Horbowy to nie jest.


Cała półka wygląda tak.


Tak naprawdę, to przybyło dużo żółtego, miodowego i pomarańczowego. Trochę zielonego i niebieskiego.  Szkła. Ceramiki. Smutna przyczyna przybycia, na giełdzie staroci wyprzedawał się skład Lindego, dlatego tyle zakupów, po cenie doprawdy nikłej.  Likwidują magazyn. Ogromna szkoda. To tam kupowałam garnki, drobny sprzęt kuchenny, większość łabądków.  Prezenty i przydasie. Euforia tanich zakupów gorzka, owszem cieszy, ale krzywda jest, mimo że kupieństwa takie fajne. Chodziłam koło niektórych strasznie długo, ten duży kolorowy łabądek obczajany był ponad rok, a teraz kupiony za jedną szóstą ceny. Bo muszą opróżnić lokal ekspresem. Prawie wszystkie nabytki już schowane, ale z jednym zakupem nie bardzo umiem się rozstać. Oto on. Pomarańczowy wazon z chochłomy, lub z kohłomy, jak chce jedna rosyjska publikacja.  

Miejsce prezentacji stałe dla rzeczy które jeszcze swojego nie znalazły, czyli kuchenny stołek na tle szafek. To nie stolik, co podejrzewała Kocurro.  Towarzyszą wazonowi inne domowości, talerz-pamiątka z byłego ZSRR i figurka daaawno temu dostana od przyjaciółki mojej Mamy. Na tacce, też drewnianej, co od lat czeka na renowację. 

A Jacuś robi przerwę od szaleństwa i uparcie przewala się zachęcając do głaskania.  Cykanki poruszone, bo przecież musi być ruch. Wyraźne to takie. 





Koniec, trzeba pieścić. 

Pisała R.R.

Odlot od rzeczywistości na tyle duży, że nie wiem i nie umiem zgadnąć dlaczego jakieś półtorej godziny temu uparcie i bardzo długo wyły syreny. Jak na rocznicę powstania albo smoleńską.... Co to było?! Czemu?! I właśnie zaczął padać śnieg.

48 komentarzy:

  1. Wiesz, miałam (miałam, niestety, bo nie wiem nawet jak, przepadł) po sąsiadce Babci piękny zbiór baśni wydanych w zaraz po pierwszej wojnie, i była tam jedna baśń, która utkwiła mi w pamięci i sercu. A tytuł tej baśni sam mówił wszystko :) - "Wielkie na małym się wspiera"..
    Cieszę się, że należysz do tych, co doceniają znaczenie rzeczy małych, gestów małych.... Otaczaj się nimi i ciesz, nie żałuj, one naprawdę pomagają w złych chwilach, potrafią przegonić ucisk w sercu i złe myśli....
    Może są jak świerkowe igliwie, dzięki któremu łatwiej przetrwać ;)) ?
    Może to Twój czas łapania równowagi i początek takiego życia jakie już sobie sama poukładasz :)?
    Ja tam myślę, że będzie dobrze :)))!
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie mądre i dobre słowa, dziękuję ❤️ Właśnie tak, czas łapania równowagi i cieszenia się z drobiazgów. I rozmyślań, bez żadnego poczucia krzywdy czy bezradności. Nie jest źle i może będzie dobrze😀 pozdrawiam serdecznie❤️

      Usuń
  2. Ty się ciesz że telefonów nie jest dużo, mła jest bliska zamordowania urządzenia! Trzy czwarte z nich to wiszenie żeby mła cóś za kogoś zrobiła. Trenuje asertywność wyczynowo. My tu o Tobie myślimy, z tym że się staramy nie narzucać bo tak sobie wykombinowaliśmy że czas się Tobie należy. Właśnie na leniwczenie, zapuszczenie bordello, nynowanie kotów i zakupowanie durnostojków. Masz zwolnienie od bycia silną, spoko, na razie masz. Trochę minie i się będziesz musiała zebrać bo stado, bo Ty, bo swoi, bo ogród , bo dom, bo zawsze cóś. Co do pindzizmu - trza się pocieszać choć mła rozumie jak to jest kupować rzeczy z lubianych miejsc sklepowych, które przestają istnieć. No dupanda, bo okazja jest ale smuteczek się zakrada. Mła się cóś uda wygospodarować, prześle Kocurro po 25. Jogi to wymiata z tą okrywą i z charakterem, taki mały a ułożony co cud. Łabądki z niebiewskościami wymiatajo. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła jeszcze zapomniała dodać - Jacuś ma takie bandyckie spojrzenie jak Baltazar Dżizaasa, na wszelki wypadek ćwierkałabym mu cały czas do Ucha "Półka z łabądkami be, bardzo be. Niebezpieczna dla kotów. Twoja powieka jest baaardzo ciężka, na drugim oczku tyż."

      Usuń
    2. Baltazarek z pelerynką z klosza to brat po charakterze najwyraźniej. Jacuś jest bandytą i łowcą, adrenaliny też, mówienie że niebezpieczne i be to zaproszenie😀. Czy ta metoda naprawdę działa na Baltazarka? Najskuteczniejsze są jednak przeszkody fizyczne z przedmiotów nie do sforsowania, odwracanie uwagi laserkiem, straszenie psikaniem wodą. Co jest robione, ostatnio jakby rzadziej, bo mały bandyta powoli nabiera wagi i traci lotność. Nie całkiem, nadal potrafi wspiąć się po ścianie przedpokoju pod sufit, bez żadnego problemu😀
      I tak, ja ten czas rozmemłania traktuję jak urlop, wiem że się trzeba będzie zebrać w sobie, zorganizować, itd. Oraz zacząć kończyć zaczęte, posprzątać i może się rozejrzeć ciut dalej. Wszystko przede mną, wiadomo że nie matura, ani przedszkole, ale życie do przeżycia. 😀 Pindzizm też się pewnie jeszcze objawi😀Dziękuję.

      Usuń
  3. Nie da się Siłaczkować całe życie, w którymś momencie organizm mówi STOP. Dobrze, jak siada psyche, a człowiek ma czas i świadomość, że temu można pomóc. Gorzej, jak tąpnie soma i to nieodwracalnie. U mnie, paradoksalnie, tym dobrym czasem po załamaniu depresyjnym, jest czas pandemiczny, bo pracuję z domu i nigdy nie miałam tyle czasu dla bliskich, zwierzaków i obserwacji zaokiennych. Inna sprawa, że moje odludkostwo się pogłębia i trochę mnie to martwi. Tak więc życzę Tobie, żebyś ten niespodziewanie otrzymany czas również doceniła i polubiła :) Zakupy pocieszkowe jak najbardziej usprawiedliwione, pięknie się skomponowały z wcześniejszymi nabytkami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Udane jakby, prawda? Wyrzuty sumienia mniejsze😀.
    Wiesz, ja bym pewnie siłaczkowała, to "stop, paszła" przyszło z zewnątrz. Może i dobrze, bo załamanie jak widać czaiło się tuż tuż. I diabli wiedzą czy nie skończyłabym z zawałem albo z inną cholerą, nieodwracalną. Więc stanowczo jasne strony są, popatrz, nawet pandemia miewa. Ciekawe, ile osób sobie chwali zdalną i nie oczekuje końca świństwa. Możliwe że dużo 😔, ludzie w robocie potrafią być trudni, fakt😔. Ale uważaj z tym odludkostwem, to wcale nie jest takie super. Finów raczej z nas nie będzie 🤣. Trzymaj się 😀

    OdpowiedzUsuń
  5. Leż i czytaj! A potem na drugi boczek i jeszcze raz! Za wyciągnięcie kopyt w biegu nagród nie dają.
    Łabądki piękne! Ciekawam jakie mają sygnatury. Ten duży jest dla mnie zagadką, dwa małe szare typowałabym, że może skandynawskie, a para tancerzy ludowych to chyba Połonne.
    Ponieważ wlazłam w zdjęcia nie doczytując tekstu do końca, przy zdjęciu Jacusia zdurniałam. Bo nieb skąd masz zdjęcia Bambosza, na naszym dyżurnym polarkowym kocyku, w dodatku z moim łowickim fartuchem kuchennym w tle? :)))))))))) A potem doczytałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jacuś tak podobny do Bambosza???!!!. Coś podobnego🤣🤣🤣 Mniej mnie dziwi podobieństwo szmatek, przecie to nie ręczna robota🤣
    Piesko, większość łabądków jest niesygnowana i możliwe że one w większości są pochodzenia skandynawskiego. Bo ze składu Lindego, a to było przedsięwzięcie Szweda Olafa Linde i rosyjskojęzycznej Oksany. I towar rzeczywiście przywożony ze Skandynawii, to nie znaczy że wszystko tamtejsze. Różne dziwy mieli, z kolekcjami bębnów afrykańskich włącznie, wypchane niedźwiedzie (zgroza! ZGROZA!!!), tyrolskie gacie, hiszpańską ceramikę, misz-masz totalny. Ale sprawdzę czy gdzieś sygnatury są, na tancerzach niet🤣. I dodam info w komentarzu😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się lepiej przyjrzeć, to nie taki podobny. Bo i pysio Bambosza ma więcej białego, i łatkę ma w połowie łapki i jaśniejszy jest w swojej szarości, ale jak się widzi szaro białego kota w "znanych" dekoracjach szmatkowych, to pomylić się można :)
      No wiesz, wiking też człowiek i może podróżować, więc nie dziwota, że se z podróży przywiózł i portki tyrolskie i bębny afrykańskie i hiszpańską ceramikę. A potem trafiają rupietki nasze skrzętnie zbierane na śmietnik historii, czyli do tranciarni, i inni je kupują i zbierają. Ale że niedźwiedź? ZGROZA! I jak oni to zwierzę przemycili przez granicę? Łatwiej żywego z papierami przewieźć niż wypchanego. Celnicy powinni byli to zatrzymać. Może schowali w szafie grającej...?
      Sprawdziłam tancerzy - na bank Wołyń Połonne. Ja mam baranka. Lubię ich stylistykę.

      Usuń
    2. Te szmatki rzeczywiście mylące 😀🤣😀 ale żyłam w przeświadczeniu że mam unikat🤣Jacuś ma nietypowy profil, nosek prawie rzymski. I futerko, już wiem że letnie to króciutki plusz, prawie zamsz, zimowe jest futerkiem. Podejrzewałam pochodzenie od sfinksa, tak krótkie potrafiło być letnie. Centki na brzuszku, a szare na nim to po prostu krótkie wdzianko z kapturem🤣.
      Niedźwiedzie były dwa, trzeci w postaci skóry. Jako opakowanie służyły pewnie szafy, liczne na składzie. Mieli je na początku prowadzenia interesu, bo na samym początku były bardzo liczne szczątki łowów, trofea przestraszne. Stawiam na spadek po jakimś krwiożerczym krewnym, no bo oni nie polują, stwory kochają i mają. Spadek, albo co innego, może liwidacja mieszkań? Nie wiem skąd mieli TYLE tego, pozbyli się z szansą że kupione wystarczą nabywcom i następne zwierzęta nie zginą.. Na dobre zaczęłam tam bywać gdy Bobuś dał znać że już nic z tych biednych stworzeń nie ma. I nowe się nie pojawiły.
      Tancerzy bardzo lubię, sprawdzę jak wygląda ogólnie ta stylistyka, nie umiem sobie wyobrazić baranka🤣

      Usuń
  7. Z pokazanych ośmiu uczciwie sygnowany jest jeden, Hummel, Goebel, Niemcy. To drugi od lewej na półce z turkusami. Ma numer seryjny. Na tej samej półce pierwszy z prawej nosi napis "made in Taiwan". I tyle😀. Z nie pokazanych, bo sprawdziłam wszystkie, dwie pary-komplety mają oznaczone pochodzenie. Jedna duńska i jedna ruska. Ta ruska, to po prostu firmowa naklejka, oryginalna. Duńska para ma sygnaturę wypalaną, częściowo tłoczoną.

    OdpowiedzUsuń
  8. Te łabędzie biskwitowe to może być Goebel;
    a tu brat Twoich małych szarych łabędzi: https://www.retrogabinet.pl/produkt/labedz-figurka-porcelanowa-badz-swiecznik/

    OdpowiedzUsuń
  9. Tancerzy łatwo wyszukasz w necie; Goebel to Ci powiem górna półka, albo jeszcze górniejsza. Duńskie to też cacka, czyżby royal kopenhagen? "ruskie" jeśli łomonosow, to też nie przepłaciłaś. Fiu, fiu :))) Super łupy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie kupowałam pod sygnatury🤣 I nigdy drogo. Szare łabądki są kompletowane, większego dostałam, mniejszy wyszukałam w rupieciach po dwa złote. Być może Bobuś też grzebał, bo prezent od niego. Pierwszy łabądek, zaczątek kolekcji🤣

      Usuń
    2. Ja wiem, że nie wyszukiwałaś pod sygnatury, bo jak się zaczyna grzebalstwo kolekcjonerskie to jeszcze o sygnaturach się nawet nie wie :) To tak jak z wyścigami konnymi. Idzie dyletant pierwszy raz, obstawia na pałę, bo mu się imię konia spodobało lub barwy dżokeja i od razu wygrywa 50:1. Idziesz na tranty, grzebiesz i o!, Goebel! Połonne! Ciekawe co jeszcze :))))) Jakbyś szukała, to byś nie znalazła ;)

      Usuń
    3. I nadal nie będę szukać 🤣. Miło, że coś sygnowane, ale jednak ogromna większość nie. Może tak być, to nie w sygnaturach rzecz🤣, a giętkości linii ptaszora. I ogromnej rozmaitości interpretacji i stylizacji, gatunków w naturze nie ma znów tak wiele. Lubię je, one same potrafią być groźne. I zagadkowe. Wiesz, te ptaszyska potrafią fruwać na ogromnej wysokości, znacznie większej niż pułap osiągany przez orły. Rzadko też z tego powodu są dostrzegane z ziemi, mają opinię nieruchawych na ziemi kluch, a tu proszę, odrzutowiec jeśli spotyka na swojej maksymalnej wysokości ptaki, to są to łabędzie.

      Usuń
    4. Do tego w naturze - nie w miastach - żyją w parach, są terytorialne i bardzo agresywne. Potrafią psa lub lisa zabić, zwłaszcza na wodzie.

      Usuń
    5. Kawał pięknych choler z nich 😀.

      Usuń
  10. Sliczne kolekcje łabądkowo szkane, ach te turkusy!

    OdpowiedzUsuń
  11. No i zagwozdka jest bo trzustka w strzspach....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omg, Kocuru, koncs nie ma z tymi kocimi chorobskami.

      Usuń
    2. Jasna dupa!!!! W strzępach???!!!

      Usuń
    3. W szoku jakby jestem. Nie przyjmuje do wiadomości że w strzępach i Tobie też nie radzę. Z tego co wyczytałam, to trzustkę bardzo trudno się bada, USG nie bardzo pokazuje. Więc naprawdę można założyć że da się leczyć, i tak są leczone. Nadziewanie kota Cię czeka na pewno i to dłuższe, lekami i karmą dla trzustkowców.

      Usuń
    4. No właśnie też jestem w szoku. Bo nawet zastrzyki co miałam przeciwzakrzepowe to wszystko w śmietnik z powrotem zatyczka zamknięte. Kremy jak używam to zakręcam. Nic nie leży otwarte. Tabletki jakiekolwiek w pudełkach. Koty z resztą nie mają dostępu do listków tabletek. Nikusia nawet się chemia nigdy nie interesowała nic. Ona jest Nikusia kiełbaska bo kiedyś jak była mała to biegła na widok i zapach kiełbasy z drugiego końca domu. Ostatnio już nie, ale chyba kazdy kotek z głupoty wyrasta. Już nawet się zastanawiam czy możliwe jakby kawałek kapusty zjadła co nogę sobie obkładam. Ale no przecież to nie jest trucizna. Od małego czegoś można sraczki dostać ale nie aż takiej akcji. Może ona się długo ukrywała z jakimś bólem no bo nie widzę nic innego

      Usuń
    5. Kapusta nie, absolutnie nie. Tak, możliwe że się ukrywała z bólem. Nie zgadniemy co szkodzi, bo jeśli szkodzi, to musiało by to być coś długofalowego. Chyba rzeczywiście trzeba przyjąć, że to fatalny zbieg okoliczności. Ech!

      Usuń
    6. Czytam o właściwościach substancji E. Barwników i konserwantów głównie. Włos mi się jeży, i myślę że to może być przyczyną, któraś karma może mieć w składzie coś niefajnego, niewykazanego. Na co niektóre kocie organizmy reagują dramatycznie. Problemem jest opis skutków, część po prostu jest opisana krótko: zakazane. Bardzo niedobrze że nie ma kontroli nad składami. Nie ma też na większości karm rzetelnych spisów, a coś mogą dawać jako np. utrwalacz czy poprawiacz zapachu i smaku . Te cholerne Kożuszki mi się przypominają, wtedy akurat sprawa była jasna.

      Usuń
    7. No ja się od kilku lat trzymam zooplusa i niemieckich karm. Ale z drugiej strony Salem u mamy 17 lat żył i on jadł Whiskasa suchego bo tak. Bo się chciał zagłodzić na śmierć jak nie był domieszany do Smilli czy Sanabelle i nic a nic nigdy mu nie dolegało. Ile osób u mnie w pracy kupuje kitty z biedronki i mają koty zdrowe. Więc ja nie wiem. Jakiś pech. Karma bezzbozowa. Poidła na wodę są. Woda z dzbanka z filtrem od wielu lat. Z kranu też ale mniej. No i kota i tak może szlag trafic

      Usuń
    8. Ech, jak każdego z nas Kocurro. Każdego może i prędzej czy później trafia. Więc trzymajmy się myśli, że to po prostu złośliwy przypadek, obok szczęśliwych są i przecież i wredne. Niech se idą precz!!!!

      Usuń
    9. Dobra. Ja chyba pokopiuje sobie komentarze do siebie bo w tej dyskusji widzę że u ciebie i u Tabazzy się jakiś kącik dochodzeniowy detektywistyczny zrobił 😅

      Usuń
    10. Eeee tam. Ja pasuję. Karmy opisane pobieżnie, jeśli dają coś niedozwolonego to i tak się nie trafi bo nie opisane. Spis pewnie dany wetowi i tak. Ważne że Niki je i jest leczona. Kciuki trzymane.

      Usuń
    11. Tak wet wie bo sama pytałam czy to dobra karma bezzbozowa. Wet mowi że jest ok więc taka im od dawna zamawiam. Puszki też choć Catessy to niższa półka niemiecka to jak na tyle łebków na samo śniadanie to jest jak kostka czekolady dla czlowieka codziennie

      Usuń
    12. No to weta głowa, ja nie kombinuję 😔. Cieszę się że je i mhhhau😀

      Usuń
  12. Mam z klamociarni małego ptaszka z Goebel'a, niespecjalnie mi pasi, ale J.sie podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to ważne że się J. podoba. A z tym paszeniem, to może kiedyś wpadnie Ci do głowy pomysł na paszeniem😀.

      Usuń
  13. Jacunio to juz spory kawaler!
    Swieczniki bardzo ladne, szczegolnie ten najniższy.
    Mam tak z tym zaleganiem , jak mniexdopadniecto zwlekam z wyjsiem z domu, a zadna robota nie idzie, spanie, zaleganie z kotami, po prostu reset od zycia. Teraz za bardzo nie bede miala kiedy, ale to ja dopada to nie ma mocnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jacunio ma półtora roku i mężnieje 😀, może nawet rośnie.
      Zaleganie kiedyś się skończy, widzę że było i nadal jest konieczne, ale koniec mieć musi, bo będzie kiepsko😀.
      Świeczniki, łabądki i szkła to moje słabości 😀. Duperelara ze mnie😔

      Usuń
    2. Czesiek kolory ma podobne, ale jego sierść to sierść znika. Gęsta i sztywną tam gdzie szare. Ale jak się głaszcze to jakby jakiego niedźwiedzia 😹

      Usuń
    3. Stawiałam na "dzika"🤣🤣🤣. Jacuś na włoski jak jedwab, obojętne czy letnie czy zimowe😀

      Usuń
  14. Tych komentarzy jest tyle, że stwierdziłam, że jak doczytam do końca to będę tak zmęczona, że już żadnego komentarza nie nastukam. Jacuś ma szaleństwo w oczach jak Haniny Czajnik. Czy to się jakoś leczy u kota? Hana swoje durnostrojki przylepia taśmą dwustronną do półek.
    W sprawie psychiki napiszę nic na siłę. Masz teraz swój prywatny mały reset i korzystaj z niego.
    Ciepłe myśli ślę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuję, ciepłe masz z wzajemnością 😀. I tak, korzystam z resetu, kiedyś skończę, jeszcze nie już.
    Jacuś, tak, ma wyraźne ADHD i leczy się to wyłącznie cierpliwością i czułością. Na szczęście pieścioch z niego pierwszorzędny, daje się leczyć😀. Kuracja wobec rozmiaru szajby słabo działa, ale działa. Myślę sobie co by to było gdyby nie działała wcale i zimny pot mnie oblewa. A tak, to powoli "poważnieje". Różnica duża pomiędzy tym co było, a tym co jest, ale szajba też jest. Potężna.

    OdpowiedzUsuń
  16. W zooplusie jest Black week i z kodem jest -10% Smille więc moim zamawiam skoro jest okazja.
    Benek super compact jest ok. Trzeba tylko pilnować żeby było te 5 cm nasypane, bo jak kaSy żwirek do kuwety przylgnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na kod CYBER-WEEKS macie -10% :)

      Usuń
    2. To jeszcze sprawa wydajności. Jak i tu się sprawdzi, to super. Zooplusa na razie odpuszczam. Muszę odzipnąć, dziś i jutro cholernie ciężkie dni, ostatnie w robocie. Jasna dupa, jakim cudem dawałam całe lata radę to nie wiem.

      Usuń
    3. No na razie widzę że jest ok. To mi teraz szkoda że tyle lat Tigerino Canada dawałam zarobić. Ale Benek tylko ten super compact. Bo bez super to się podobno breja robi.

      Usuń
    4. On jest 2.22 za litr albo kg teraz. Więc zaklepałam zapas a zapłacę w ciągu 10 dni. Ja tak u nich robię. W ciągu tygodnia place i wysyłają mi paczkę.

      Puszki Smilla są na promocji można sobie wziąć na próbę.

      Usuń