Czytają

sobota, 27 marca 2021

Notatka 298 czekając na gulasz

Pora jeszcze wczesna, a ja zdycham. Ten dzień zdążył całkiem wyczerpać moje siły. 

Gotuje się gulasz, którego muszę pilnować o ile nie chcę się zatruć glutaminianem. Gotuje się obiad. Mam za sobą czwartkową grzybową z torebki, piątkowy żurek z torebki. Nie zniosę po łojcowemu doprawianego gulaszu.  Więc skoro i tak nie mogę się na razie łupnąć spać, to sprawdozdaję. Było tak.

Teleporada była, spóźniona o pół godziny. Przepisany antybiotyk i wizyta na cito  "na żywca". Zwolnienie z datą wsteczną do środy, objawy na tyle nietypowe, że skierowanie na test w gestii lekarza żywcowego. Lekarka inteligentna. Ok. To teraz ta wizyta na żywca do umówienia. 

Dzwonię, Konsultant przekierował  zapotrzebowanie na katowickie placówki, przykazał czekać na telefon, bo zadzwonią, mogą i około północy. Aha. I ja głupia cipa czekałam do północy. Po północy zrobiłam to, co powinnam zrobić od razu, czyli przegląd godzin urzędowania placówek Luxmedu i poszłam spać, uspokojona, że telefon to mi grozi o ósmej, dziewiątej rano. Zgadłam, ósma trzydzieści telefon i miejsca gadka przewstrętna i denerwująca. Że skierowanie na cito, ale oni nie mogą służyć lekarzem na żywca w soboty ani w niedzielę, mam sobie znaleźć lekarza, a oni zwrócą koszty. A w poniedziałek? Pół godziny czekania, gościu gmerał w systemach, jeszcze raz ponowił propozycję do odrzucenia, ale uparłam się i mam wizytę na czternastą trzydzieści, nawet prosty dojazd od dworca. Ufff. Pot z czoła, kamień z serca. W Cz-wie jakaś bzdura ma miejsce, jedynie covidowy szpital i pogotowie, nic innego nie ma. No, laboratoria i prywatne kliniki i przychodnie jak najbardziej, ale nie w sobotę czy niedzielę. Zwrócą. Hmmm. 

Erecepta do realizacji, nie mogę wysłać Łojca, jest fatalny w podawaniu cyferek, a trzeba podać pesel. Ponadto, tak łatwo daje sobie wmówić tak chętnie proponowane w bliskiej aptece zamienniki. Lekarka mówiła o trzech lekach, dwa można kupić bez recepty, cholera wie czy wpisane w receptę.  Witamina C, preparat z cynkiem, woda mineralna, ibuprom, to mi jeszcze potrzebne. Konieczne i inne zakupy, o i ile mam dożyć do poniedziałku. U mnie jest tak, że jeśli chcę owoców i warzyw to muszę je sama kupić i sama przyrządzić. Poproszony o zakup Łojciec w życiu nie kupi, zamiast pomidora przyniesie serdelki, ogórek zastąpi schabowym. Papryka, tu mogę się spodziewać marynowanej lub w proszku. Po czwartkowej prośbie o pomarańcze dostałam syropowy pomarańczopodobny napój. Więc trudno, skoro i tak musiałam wyjść do apteki, to wizyta w Biedronce też może być traktowana jako zakup leków. Poszłam.

Uważam, że byłam bardzo dzielna, choć wolałabym nie być. Trudno było, na błędnik rzeczywiście mi poszło, brali mnie chyba za pijaną, a schody były wyzwaniem. Dałam radę, i jak się cieszę, to chyba cud, futerka zabezpieczone.. Jak dobrze że obkupiłam, szczęśliwy przypadek, bo nie miałam jasnowidzeń. Wody mało, ale to może Łojciec kupi. Cebuli nie ma, ale ona nie jest na indeksie, tak jak i ziemniaki. 

Cykanki zakupów na kobaltowym talerzu zdobią posta.  Talerz na kuchennym stołku. Nie cykane jabłka.

Brokuł też nie cykany,  w garnku już puszcza aromaty, palnik odpalony pod nim  pod ziemniaczkami.  Jeszcze sałatka z papryczkowych pomidorów (Po co mi to dajesz? Nienawidzę! Po czym wszystko zje z kwaśną miną). 

Za moment walę się spać,  gulasz będzie ok.  Reszta też.   

Nara Czytaczu. Przez najbliższe dni zamierzam spać, bolejąc nad utraconymi widokami wczesnej wiosny. Pech. Znowu.


40 komentarzy:

  1. Futerkami się obkładać ❤️❤️❤️
    Ja sobie w Biedronce kupiłam taka kurteczkę wiosenna zielona🍃🧡 była w użyciu, i trampki też bo za trzy dychy. Spacer żeby zakładowego kota nakarmić zaliczony. Kolejne dwa łapiemy może są do oswojenia. Ten rudy niestety był już u weta i to ten dziki łobuz zaczopowany co kiedyś go wykastrowali. On tak po całym mieście ma swoje miejscówki. Ale dzikus. Niestety gabinet wumiekl po miesiącu próby oswojenia wtedy. Grunt, że się nie rozmnaża. On tak już trzy lata podobno na tułaczce i dokarmianiach we wszystkich punktach w Świdniku. Cwaniara. No Rudy to cwany

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale takie cwane rude, to same sobie szkodzą, nie pozwalając sobie pomóc.
    Kurteczka i trampki niech się dobrze noszą. Spacerów zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No fajny rudy pucek taki, ale co zrobić jak osioł. ale mimo kastracji drań, leje się, no i prosidełko z jedzeniem, bo ma obcykane jak udawać przyczajone niewiniątko, ale żeby się człowieka dotknąć to skaza sięgnęłaby kilka pokoleń wstecz albo i w przód, bo kto wie ile tam jego dzieci łazi po mieście zanim go dorwali, a był trudny, bo klatki cwaniak albo omijał, albo jakimś cudem zjadał i się nie łapał. Jest na czarnej liście koleś xD
      Spacer niedługi, bo mimo, że słońce to chłodem zawiewa, łatwo się załatwić.

      Usuń
    2. To rzeczywiście nie szalej na wygwizdowach. Byłam u Cię.

      Usuń
  3. Zdrowiej Romanko, skaranie z tym Łojcem. Jak Ci smakują winogrona, bo kiedys tez mnie naszło , kupiłam,,alw zuzyłam do soku, bo były niezbyt smaczne,,jak niedojrzałe, chociaz slodkie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Winogrona bardzo słodkie i chrupkie. Łagodnie rzeźwią, ale myć i płukać to je trzeba bez końca. Jadałam lepsze. Pytanie skąd one, bo przecież to nie ich sezon, a jak na owoc poza swoim sezonem to udany zakup. Staram się Doruś robić co mogę, na razie bez jakichś wielkich efektów. Gorzej, że Łojciec twierdzi, że mu się kręci w głowie i go boli. To by była zgroza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze to tylko sila sugestii i chę zwrocenia na siebie uwagi, jak to u starszyzny i egocentrykow bywa.
      W zasadzie wirsz co Ci jest?

      Usuń
    2. Oby, Doruś, oby.
      Nie wiem. Na covid nie pasi. Dlatego ta żywcowa wizyta.

      Usuń
  5. Jesteś mistrzynią fotografii kulinarnej! Cudne aranżacje! Witaminki naturalne ekstra!
    Wcinaj - jak Łojciec nie chce, to niech on wpyla parówki z kartoflami, więcej witaminek będzie dla Ciebie. Zdrowiej szybciutko!

    OdpowiedzUsuń
  6. O ja dobrze wiem, że ja jak choruje to naprawdę, a tu wokół mnie to facetyzują strasznie i każą już się żegnać z kotami... Zwykły katar zabija wszystkich tylko nie mnie. Mnie jak siepnie to tak z lewego sierpowego i w dodatkowo z kolana. A jak...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faceci naprawdę gorzej znoszą infekcje, obniża im się podobno w momencie poziom hormonów odpowiedzialnych za dobre samopoczucie. Oni naprawdę myślą że umierają. Nie ich wina, choć pięści się same zaciskają.

      Usuń
    2. U mnie poza młodym same baby i wszystkie umierajo nawet na katar 🤣🤣🤣 ja jakąś zmutowane 🤣

      Usuń
  7. Małgosiu, witaminki same są mistrzami aranżacji, wystarczy im nie przeszkadzać, ja tu nie mam zasług. Oczywiście, dekoracje zostaną zjedzone, i trochę to się jednak podzielę. Jak na razie marne postępy w leczeniu, antybiotyk jednorazowy spożyty, ale jeszcze cudów nie zdziałał. Najlepiej robi sen, ale tu moje futerka postanowiły, że już dosyć, mam wstać i zadbać, bo będzie źle.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie chcę nic pisać ale mła się przypomniały Twoje zatoki razem z uszami i tak sobie myślę że to jest tak zwana kontynuacja tematu. Zdrowiej, dogadzaj sobie, Łojca możesz zaserdelkować bo mu się należy. Natury wcale nie martwe, talerzyk kobaltowy ładnie wszystkiemu robi. Buniolujemy Cię i Twoje stado, czymaj się ciepło. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się tak skojarzyło...
      Te fluidy ślemy choć Sherlock to mocno przez sen 💜

      Usuń
    2. Odezwę się może na porządnie po powrocie od lekarza. Jak na tyle zalegania to niewielka poprawa, ale jest. Pewnie bardziej za sprawą fluidów niż leżenia. Dzięki

      Usuń
    3. Odezwij się jak się lekarzowo odprawisz bo się martwiamy.

      Usuń
  9. Romanko, hop,hop, jak się czujesz?

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochane, nie ma złudzeń, to jest covid. Test jak dobrze pójdzie będzie dzisiaj, ale to że znienacka straciłam węch i smak mówi samo za siebie. Dawno nie czułam się tak słabo. Nie ma gorączki, nie ma duszności, nie ma zbyt wiele kaszlu. Jest ból całego ciała, głowy, uszu. I zawroty głowy. Podobno takie objawy też charakterystyczne, ale mniej popularne. Łojciec zdaje się też ma to świństwo, ale znosi łagodniej. I dobrze.
    Koty stosują dwa sposoby pilnowania Pańci. Stateczny, z układaniem się przy/na obolałym ciele, i Jacusiowy, czynny, wykorzystujący moją osobę jako mało ruchliwą odskocznię do badania poziomu mieszkania powyżej mojej głowy. Na mój obolały krzyk przychodzi i przeprasza. Po czym znów robię za odskocznię.

    OdpowiedzUsuń
  11. Szlag. Czy jestes zabezpieczona zakupowo, no i czy ew.ma Wam kto pomóc, juz objeci izolacją jestescie?

    Trzymam kciuki za lagodne chorowanie i szybką poprawę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Na razie z zakupami ok. Wszystko jest. Potem będzie ruszany Bobuś, on chorował. Nie mam jeszcze skierowania na test, jestem zarejestrowana na teleporadę z celem wydanie numerka.

    OdpowiedzUsuń
  13. No to trzymamy kciuki, żeby się na tym skończyło. Połowa moich znajomych przechorowała, z tego dwie sztuki nieco ciężej, reszta jak przeciętną grypę albo i to nie. Ode mnie z pracy dziewczyna właśnie jest na izolacji po pozytywnym teście, a myślała, że to zwykła jelitówka. Złapała od wnuczki ze żłobka najprawdopodobniej. Donosi, że po jednym dniu gorączki jest ok, trochę szybciej się męczy. My czekamy na objawy :))) (szósty dzień od ostatniego z nią kontaktu). Na razie jest ok.
    Kotki muszą po Tobie skakać, żeby płuca oklepywać - płuca muszą dobrze pracować, żeby się zwłóknienia pocovidowe nie robiły. Dziękować kotkom, że się pańcią zajmują!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Butelka, rurka i dmuchanie, żeby babelki szły. To jest dobre dla płuc.

      Usuń
    2. A owszem, nawet w szpitalach to stosują. Ale można też zapobiegawczo robić ćwiczenia oddechowe z jogi. Albo nadmuchiwać baloniki :))). Efekt estetyczny też ma znaczenie w procesie zdrowienia :).

      Usuń
    3. Nie mam jeszcze wyników, test robiony wczoraj ok 12. Mam wrażenie że dziś lepiej, przynajmniej bóle mięśni zelżały. Oby to był sygnał, że idzie ku dobremu. Dziękuję

      Usuń
  14. No to trza uważać co się z człowiekiem dzieje i nie leżeć za długo na plecach. Gdyby tylko cóś nie halo natentychmiast domagać się lekarza. I pamiętać że to nie dżuma tylko wirus który najgroźniejszy jest w fazie powikłań więc się nie bać na zapas. Koty tresować. Howgh. Piękne kerownicze dyspozycje mła się udały. U nas chorują dwaj sąsiedzi, o jednego się martwimy bo ma chorobę serca. Wirus u niego jak u Ciebie półobjawowy, bez temperatury, duszności itp.. Drugi z sąsiadów z zaskoczeniem dowiedział się że test u niego pozytywny bo objawów praktycznie żadnych. Czymaj się ciepło, Łojciec mimo niedobroci swojej tyż niech się czyma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kierownice dyspozycje udane, nie powiem. Dziś jakby lepiej, stawiam na to, że teraz będzie lepiej. Ale o rany, jaka to męcząca rzecz chorowanie! Ile nerwów i sił mi zjadło samo dobicie się o numerek, zrobienie testu, a wyniku jeszcze nie ma. No szlag jakiś. Już nie mówię co sądzę o zupełnie zbędnej wizycie w Luxmedzie.

      Usuń
    2. Bo żeby chorować w naszych medycznych warunkach to trza mieć końskie zdrowie. W razie czego spróbuj stosować metodę "na puste miejsce wokół" - Ja z covidem, ja z covidem, proszę się odsunąć. Okienko sobie otwórz bo dziś ciepło, smrody miejskie rzecz straszna ale ultrafiolet rzecz zbawienna więc niech słoneczko operuje gdzie trza. Ciemierniki będę dla Cię focić.:-D

      Usuń
    3. J. dziś robil o 11 test, jutro ma mieć wynik, ale nie wiem o ktorej. Corka i niezięć robili w PL, i też czekali,on robil z samego rana to mial tego samego dnia wieczorem, a corka pozniej i wynik nastepnego dnia.

      Usuń
    4. Ale nie mają objawów? Negaty u dzieci? Byłam u Ciebie. Ślicznie.

      Usuń
    5. Oni musieli robić, żeby wyjechać za granicę, bo tam zamieszkali.
      A J.robił tam, bo taki wymóg dla przyjezdzajacych do DE i mimo testu musial byc na kwarantsnnir i po 5 dniach drugi test, a teraz tu jak wraca to tez musi zrobić test.

      Usuń
  15. Omg! Twż bym takich objawów nie zaliczyła do wirusa gdyby nie strata smaku i wechu, o kurcze.
    ZDROWIA I NIE DAJCIE SIĘ!

    OdpowiedzUsuń
  16. To ja już nic nie piszę, tylko trzymam kciuki i wysyłam fluidy.

    OdpowiedzUsuń
  17. Dziękuję. Będzie lepiej Małgosiu, fluidy swoje robią . Nie mam ci ja siły na pisanie, ale jak tylko zlapiię ich trochę, oraz jak tylko włączony dystans od zdarzeń oddzieli ziarna od plew, opiszę jak wygląda chorowanie z Łojcem w chałupie. Toż to burleska z gatunku upiornych.

    OdpowiedzUsuń
  18. Romanko, nawet nie masz warunków na porzadny odpoczynek, jesli masz takiego specjalnego agenta Łojca. Ściskam, nie daj się.!

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie dam się. Dziękuję. Śmieszne, bardzo marzą mi się bańki.

    OdpowiedzUsuń