Cieszę się żem kobieta. Może to sprawa długoletniego przyzwyczajenia, może głupoty, ale cieszę się. Święto mam, i chciałam się dopieścić lekturą ukochanych autorów. Empik przeryty z takimi efektami.
Koszyk trochę pełny.
Wydają właśnie Čapka "Inwazję Jaszczurów" (waham się, czy nie dorzucić rozmów Čapka z Masarykiem), z mniej przez publikę szanowanych Olga Rudnicka puszcza nową rzecz, nowa książka Mileny Wójtowicz (HURRA!). Ona tak rzadko publikuje, a ja za jej pisaniem przepadam. Nie będzie Sabinki Piechoty, autorka mi debiutuje w kryminale, ale.. co Wójtowicz M, to Wójtowicz M. HURRA!. Ze względu na jej opowiadanie (bo nie ma szans na zbiór już wydanych w pismach różnych), kupię tomiszcze "Hardych baśni", jak stanieje i będzie.
No i nowe, wzbogacone "Ropuszki" Jadowskiej. Od tego tomu, wypożyczonego z biblioteki, zaczęło się moje czytanie Jadowskiej. Lubię. Ale.
Porozważałam sobie w komentarzach do poprzedniego posta co i jak w zakresie empikowego cenowego bujania kupujących. I nie wiem, czy nie poczekać i nie kupić PO wydaniu.
Zdegustowana po prostu jestem tym cenowym bujaniem. Owszem, są promocje, niekiedy krzywdzące wręcz, dla wydawnictwa i autora, tak mi się wydaje. Mnie cieszą, bom niebogaty centuś. Niby płacę wirtualnie wirtualną kasą za moje wirtualne wczasy pod gruszą, ale jednak nawet wirtualne pln-y można przeznaczyć na cóś innego.
I po za tym. Po raz kolejny absmak, tyle książek o udoskonalaniu się, ja wiem żem człek ułomny i wszystko mogłabym lepiej, ale tyle tego kierowanego bezpośrednio do kobiet wychodzi. Jako do mam, jako do córek radzących sobie z wychowem przez toksyczne mamy, jako do istot płciowych, jako do pracownic, jako do odpowiedzialnych całkowicie za domowe gniazda robotów wielocznnościowych. Kucharek, dietetyczek, sprzątaczek, dekoratorek, domowych księgowych i całej reszty personelu. Także pozycji moc kierowanych do nas jako do paskud ułomnych. Co to muszą koniecznie być piękne, chude i wysportowane, wyluzowane, pomalowane. I jeszcze ekogiczne, modne i tryndy. Oraz mamy się kochać. A jak nie, to cała sterta poradników jak se poradzić z własną dodupnością. Tak bardzo jesteśmy do poprawy?
Najbardziej z tej góry makulatury podoba mi się tytuł
Kobiety nie kłamią i mają najwyżej 39 lat. Mentalny lifting dla początkujących.
A najbardziej przydatny
Wszystko, co powinieneś wiedzieć zanim umrzesz
To ogólnopłciowe. Oraz
Psychopata w pracy, rodzinie i wśród znajomych. Instrukcja obsługi.
Najchętniej bym sięgnęła po poradnik co mnie nie dotyczy, czyli pisaną przez faceta dla faceta rzecz
Jak być prawdziwym mężczyzną.
Literatura odprężająca. Szczęściem może to, że tyle pozycji skierowanych do kobiet, wiadomo, czytamy, ale, ale.... Jakże trudno w tym ogromie opowieści z obowiązkowym romansem w tle znaleźć coś spoza schematu. Schemat od dawna omijam łukiem szerokim. O ile atrakcyjniejsze muszą być pozycje o tytułach intrygujących, z reguły omijających romanse, niekoniecznie z półek dla dorosłych.
O mopsiku, który chciał być syrenką.
Pan Barnaba i zagadkowa hipoteza
Nocny gość. Muzeum z pazurkiem.
Mała kaszalotka i tajemnica nocy.
Przyrodyjki.
Wielcy robacy. Historia insektów które rozwinęły skrzydła.
W moim ogrodzie jest tygrys.
Sen o okapi.
Wspaniali jesteśmy tylko przez chwilę. Tu chwila zastanowienia, czy samo hasło nie wystarczy.
Koty Ultharu.
Bajki robotów z ilustracjami.
Mitologia słowiańska.
Świnia na sądzie ostatecznym
Wszystkie kolory świata. Marta Kisiel ma tam opowiadanie.
Magija na haju. Zastosowanie konopii w rytuałach i mistycyzmie.
A gdyby tak zniknęły koty
Sławne koty i ich ludzie
Czarna orchidea
Silva rerum.
Kot psuje się od ogona.
Oooo mnóstwo tego. Część, ach już ładowałabym w empikowy koszyk. To zapowiedzi, dwa wznowienia. Czarna orchidea to komiks, wznowienie. Drogi. Ponadto ze zgrozą zauważyłam adaptacje na dziecięco książek Jane Austen, a zaraz za tą niedorzecznością nowe wydanie "Mistrza i Małgorzaty" z dziwnie infantylną okładką. Ufff. Nadal dla dorosłych.
Pisała R.R.
Bukiety. Z okazji święta. I życzenia.
Wyręki w trudach.
"Świnia na Sądzie Ostatecznym" - może będzie promowana, tytuł brzmi naprawdę intrygująco. Najładniejszy zdaniem mła jest ostatni bukiecik, taki właśnie mła pragnęłaby dostać. Gosposiem tyż by nie pogardziła, nawet gdyby więcej na sobie miał niż fartuszek, rękawiczki i ten kokard na głowie ( grunt żeby robotny był ). ;-)
OdpowiedzUsuńI zdaje się że "Świnia..." to jest rzeczywiście dobra książka na fascynujący temat. Też mi się bukiecik podoba i przyda. O dziwo i o wstydzie, gospoś mniej. Może i pracowity młodzian, może i wigorny, ale taki wątlutki i delikatny mi się wydaje. Nie podołałby. Może w zamian za gosposia poprosiłbym o drugi bukiecik.
UsuńBukiecik ostatni i pan-gospoś u mnie też wpisany na listę życzeń :). W temacie kupowania w empiku, to się dziwię, że ludzie tam jeszcze kupują. Rozumiem, że ktoś lubi stacjonarnie poprzeglądać sobie książki, bo oferta owszem bogata, ale też DLA bogatych. Ja kupuję internetowo w Gandalfie, Taniejksiążce, Merlinie, ostatnio też w ŚwiecieKsiażki i sporadycznie w innych. Wszędzie taniej i to dużo czasem. A poza tym, jak dorzucę maskarę albo coś, to z empiku idzie to w trzech przesyłkach, każda od innego dostawcy, co mnie wkurza, bo każdy piździółek zapakowany w pakę wielkości pralki, mam potem problem z utylizacją opakowań i wypychaczy, no i zamawiam do pracy i trochę mnie to krępuje, że z powodu jednego zamówienia przychodzi po kolei pięciu kurierów z wielkimi paczkami, jak do jakiejś zakupoholiczki. Takie rzeczy tylko w empiku. Wkurzające i drogie. A jeszcze - kiedyś kupiłam tam perfumy, niby w promocji, ale zapach nie był nawet w przybliżeniu zgodny z oryginałem. Tak że u mnie empik skreślony. Czasem tylko porównuję sobie ceny, żeby wiedzieć, o ile taniej kupuję w innych księgarniach, bo to zawsze poprawia mi humor :).
OdpowiedzUsuńNie lubię Gandalfa, nie znoszę Bonito. Te dwa sklepy też są podpięte pod możliwość płacenia "punktami", tak jak Empik. Z tych trzech to Empik górą, samo to, że do salonu darmowa dostawa już powoduje że taniości Gandalfa i Bonito już nie takie tanie. A rany, jedno starcie z Gandalfem, jedno z Bonito (straszne. Autodpowiedź na maila potwierdzającego odczytanie : "Wiadomość została odebrana i przeczytana. Nie znaczy to jednak, że została przeczytana ze zrozumieniem". Macki mi w tym momencie opadły. A przedtem rozmowy telefoniczne jak z Teletubisiami. Odpuściłam, bo musiałabym swoich praw dochodzić w sądzie. Nie mam czasu na takie rozrywki. Co do tych dzielonych paczek, to rzeczywiscie przegięcie. No ale ja kupuję tam właściwie głównie książki i nie bardzo mają jak dzielić, choć próbują ze względu np na różny czas dostawy. W Świecieksiążki (też darmowy odbiór w sklepie), Taniej książce czasem kupuję za żywą kasę, tak jak i w SQN. W Merlinie kupowałam, ale to już nie ten Merlin co kiedyś.
OdpowiedzUsuńTeraz czekam na kuriera co ma na adres pracy dostarczyć płytę. Trauma, to już nie chodzi nawet o koszt dostawy, a o nerwy czy kurier przyjedzie w czasie pracy. Lepiej jednak samemu odbierać..
Bukiecik cudo, co nie? Gospoś dla mnie za wiotki, szybko by się zużył, ale tak, przydałby się 🤣🤣🤣
A no widzisz, ja mam trochę takich negatywnych przeżyć z empikiem, dlatego ich nie lubię. Z odbioru w sklepie nie korzystam, bo po to zamawiam w internecie, żeby nie ganiać po sklepach (empik mam na drugim końcu miasta, gdzie w ogóle rzadko bywam), więc darmowa dostawa do sklepu mnie nie skusi :). W cenach książek bywa nawet 30% różnicy, więc jak 9 zł za dostawę doliczą, to i tak się opłaca, zwłaszcza że zawsze po kilka książek zamawiam. Oczywiście nie chcę nikogo przekonywać do moich racji, tylko się dzielę moimi doświadczeniami :).
UsuńMnie tam gabaryty (te widoczne) gosposia pasują :))))
Chyba fart Łojca do kurierów zaczyna przechodzić na mnie. Kurier miał być wczoraj. A spodziewałam się go optymistycznie w poniedziałek. Dzisiaj też go nie było. Jutro i pojutrze mam urlop. Faaajnie. Każdy ma własne doświadczenia i własny fart do różnych rzeczy. Dobrze że się dzielisz, dobrze wiedzieć jak insi robią, na razie nadal jednak będę po dziwnemu swojemu - mnie po prostu bardziej pasi płacić "punktami", odbierać kiedy mi wygodnie przy sklepach gdzie i tak kupuję do domu i dla domowych różne dyrdymałki. Zmieni mi się kiedyś coś w życiorysie to i ja zmienię co nieco w sposobach kupowania. Więc dzięki, może kiedyś skorzystam. W rewanżu to serio ostrzegam przed Bonito, cacy cacy do czasu.
UsuńDobra, to takiego gosposia Ci życzę 🤣😀🤣
Potem przeczytam. Ropuszki za 36!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJa kupuję w empiku tylko po sprawdzeniu że ma promocje najlepsza. No i darmowa dostawa do paczkomata za 4 duchy jest i mogę kupić np 5 przedpremierowych książek i każda mi przyjdzie oddzielną paczka nie muszę czekać bo zaznaczam zgodę na podzielenie :D i tak sobie jak zamówię będę czekać ^^
OdpowiedzUsuńInna sprawa że się obawiam czasem że coś może szybko zniknąć to wtedy zamawiam gdzie najtaniej od razu.
Ale na allegro jest kilka fajnych antykwariatów np skupszop oni mają tanio często nowe książki po premierach. Kilka kupiłam tam jak nowych raz przeczytanych zamiast za 30 to za 12 zł. To nawet dostawa do kiosku za pustaka wychodzi korzystnie
Piątaka a nie pustaka
UsuńOj Kocurro, kusicielu🤣
UsuńPustak mniej poręczny🤣🤣🤣
OdpowiedzUsuń