Czytają

piątek, 14 kwietnia 2023

Notatka 500 trzy lata




Kto by pomyślał. Trzy lata, pięćset postów, a miało być na próbę. Chyba pora zmienić wprowadzenie do bloga, to już nałóg, żadna próba. Posty zaczęłam oznaczać etykietami, czy może być czytelniejszy sygnał?  Nadal jednak pozostaje kwestia czy nałóg będzie długotrwały.

Świat przez czas mego pisania (a przecież krótkie ono), się nic a nic nie zmienił, kwiaty kwitną, niebo niebieskie, pod nogami nadal ziemia. Z cyklem natury wyglądającym na niezmienny. Aktualnie znów piany z kwitnących owocowych drzew, żółte płomienie forsycji, jakieś kwiatki i listki. Czyli cudowna norma.




A jednak na moim poziomie to nie jest prawdą, świat się zmienił. Działo się. Może dla ogółu nie tak bardzo się zmienił jak się zanosiło, konsekwencje jednak są. Te trzy lata to przecież czas cholernej pandemii, wojna na Ukrainie jakby zrobiła się bliska, prawo pokazało kobietom fuck you, czas drożyzny, rozwalenia gospodarki. Kosiarz przez te lata pozapraszał, a raczej porwał za bramę,  na szczęście nie tłumy jak się zanosiło, ale i tak obficiej niż powinien. Nie ma złudzeń, kosiarz zawsze będzie machał, pozostaje się cieszyć że nie bierze szerszego rozmachu przy zapraszaniu. 

Aktualnie to smutek u Tabaazy, niespodziewajka przy leczeniu Ciotki Elki, znów porwanie z okazji która w obecnych czasach już się zdarzać nie powinna. No do cholery naprawdę nie powinna, że też nie ma jak odwołać nieodwołalnego. 

Byłyby pewnie same apelacje. 




Świat toczy się dalej, ja mam uczucie rzeczywiście takie jakby mną wyobracało, poobijało, powyrzucało przy okazji z mojego jestestwa parę pojęć co to wydawały się z nim zrośnięte. Praca. Odporność na ciosy wańki-wstańki. Poczucie że jakoś daje się radę. Poranne wstawanie w dobrym humorze. Już tego nie mam.   Z istot bardzo bliskich wyemigrowały mi futerko Lisiunia, człowiek Łojciec (dwa lata już?!), futerko Gacuś, przybyła futerko Rysia. 

Tak bardzo mną zakołowało, że przez zdrowo ponad pół roku brałam psychotropy. Pomogły na strach, wewnętrzną trzęsawkę, wrócił w miarę spokojny sen - to bardzo dużo. Ale na depresyjną resztę nie podziałały wcale. Może były źle dobrane - nie wiem. W stanie jakim byłam, docierało do mnie powoli, że niestety, mogę sobie zatruć komórki mózgowe na śmierć zanim przestanę czuć to co czuję. Zwłaszcza że psychuszkowy widział leczenie jedynie poprzez zwiększanie dawki dotychczasowych tablet, zombie się ze mnie robiło, mało inteligentne zombie, i cholera nadal depresyjne. Zombie na stałe, a poprawy odbioru siebie i świata się nie doczekam, więc poprosiłam o odwyk i informację jak to zrobić. Łżąc lekko. Może głupio, bo łatwo to teraz nie ma, ale i z tabletami nie było lepiej. Czy one w ogóle to działały, czy dobrą robotę zrobił czas? Nie zgadnę, różnicę widzę wyłącznie taką, że nie ma otępiającej mgły.  Może trzeba było szukać pomocy u innego lekarza, może znów zadziałał głupi syndrom samodzielnego jedynaka, co liczy wyłącznie na siebie. 

Zobaczymy. 




Ale są futerka. 



Na razie jest tak, że nie każdy dzień stracony. Coraz ich więcej, ale wciąż stracone bywają. 

Prawdopodobnie takich wyobracanych przez te trzy lata więcej, jeszcze bardziej prawdopodobne że obraca nami wciąż i wciąż, każdego inaczej i w różnym czasie tak kręci, że pokręci i ludzia, przy okazji i mimochodem wrzucając go w bagno. 

Nie dać się proszę.

Pisała R.R. w trakcie odkręcania siebie i wyłażenia z mokradeł. 

I cykanka Rysi, aktualnie kotki podsufitowej.



Sorry, że po jednej cykance, ale moje futerka ostatnio jakby miały ADHD. Feluś i Jacuś złapane przy chwilowej przerwie w zapasach. 
A pooootem, nocą.





12 komentarzy:

  1. Gratulacje z powodu jubileuszu oraz życzenia kontynuacji, czyli 500+ :)
    Fiknęło nam to życie mocno w ciągu tych paru lat, jeśli nie stać nas na radykalną woltę, to trzeba chyba w tej d*** zacząć się urządzać. Ograniczyć pole widzenia i słyszenia, zająć się tym, co blisko i wokół, spróbować rano postanowić sobie, że to będzie dziś dla nas dobry dzień . Wiem , że trudne, ja znowu jestem bliska do powrotu do leczenia farmakologicznego , trochę kłopotów zdrowotnych i pracowych i z trudem uzyskana chwiejna równowaga trzasnęła jak spróchniała deska w mostku. Jeszcze walczę, ale jest trudno, tym bardziej chciałabym, żeby Tobie się udało, dobry przykład jest budujący :)
    Rysia pięknie komponuje się kolorystycznie w miejscu leżakowania .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, pięćset + chętnie. Na futra🤣. Rysia, Jacuś i Feluś są tego warci 😊.
      Ach Mariolu, bardzo bym chciała żeby mi się udało. Czasem myślę że nic z tego, że się nie uda. Wiesz, krok w przód, dwa w tył, jeden w przód, potem drugi i jeszcze jeden, po czym zdarza się coś, co cofa o dwadzieścia. Takie porąbane tango. Są postępy, owszem, ale nie da rady tak prosto, samo życie nie pozwala,. Takie cofki bardzo solidne zaliczyłam dwie, obie miały podstawy, druga jeszcze nie odrobiona. Jeśli przyjdzie trzecia, to obiecałam sobie że poproszę o pomoc. Z lekami. Sama wiesz jak bywa. Tu się walczy z podłym stalkerem Mariolu, leki potrafią działać (widzę po koleżance), jeśli mogą pomóc choćby na sen, to trzeba dać im szansę.

      Usuń
  2. No właśnie przy ostatniej tutaj wizycie odnotowałam w pamięci, że zaraz pyknie pół tysiąca, no i przyuważyłam etykiety, znaczy się blog się rozwija ;). To wszystko bardzo cieszy, bo jednak jest pozytywne, bo działasz, kombinujesz, piszesz, dzielisz się, cykasz cykanki, utrzymujesz kontakt z blogosferą, czyli najfajniejszą częścią internetu. Gratuluję i życzę kolejnej pięćsetki w dobrym zdrowiu i nastroju coraz lepszym!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo😊❤️. Blogowe sfery są życiodajne, najfajniejsze, najlepsze. Przez blogowych ludzi takie. Dziękuję ❤️

      Usuń
  3. Następnej pińcetki, pisaj, dla mła w sobotni poranek będzie o kamorkach. Wyobracało nas ale żyjemy a co nas nie zabije to nas wzmocni. I tego się trzymajmy. Co do smutku toż to szlachetne uczucie, byle tylko nie przytłaczało. Tablety to tylko czasowe wspomożenie w najtrudniejszych trudnościach, najważniejsze że sama się wygrzebujesz i ku powierzchni podążasz. A w ogóle to Najwyższy błogosław futerka, świat bez futerków to dopiero byłaby paskudność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Nie. Tak.Tak.Tak.TAK.
      "Nie" dotyczy jedynego zdania że co nas nie zabije to nas wzmocni. Tak, będę się tego trzymać, ale raczej myślę że co nas nie utopi to nas nauczy pływać. Przy znacznym wyczerpaniu sił i zdrowia jednak. Żal że nie nauczono nas pływać bez prób topienia. Futerka są konieczne do życia, niech będą błogosławione 😃 i niech będą przy nas. Amen.

      Usuń
  4. 🧡💛💚💙💜🤍💗
    KOLEJNYCH 500 I 500 I 500... ŻYCZYMY!
    W ZDROWIU, SZCZĘŚCIU POMYŚLNOŚCI
    NIECH RADOŚĆ TU ZAGOŚCI
    A W KOTKI GRZECZNOŚĆ SIE WKRADNIE
    I NIECH JUŻ NIC Z PÓŁKI NIE SPADNIE!
    🧡💛💚💙💜🤍💗
    Pamiętam jak wczoraj te kilka komentarzy u mnie,, namawiałam namawiałam nie tylko ja i namówień było wiele, z których blog powstał :D
    Niech się pisze!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję o Kocurro. Bardzo. Co do moich wąsatych cudów, to grzeczne tak bardzo nie będą, nie da rady. Piszę to po wrzuceniu do śmieci kolejnych skorup, pocierając podrapaną rękę - Rysia postanowiła sprawdzić czy na pewno dostała najlepszy kawałek jajecznicy.

      Usuń
  5. Pół tysiąca! Czyż to nie jest piękny jubileusz?
    Jeden z blogów, gdzie się wchodzi jak do domu przyjaciela.
    Trzym się dalej tej poręczy ( tramwaj, Behemot , Bułhakow) i jedź dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och Agniecho, wzruszyłam się ❤️

      Usuń
    2. Czyli nie jest źle z nami skoro mamy jeszcze w sobie Miętkie i umiemy😊

      Usuń