Czytają

sobota, 21 maja 2022

Notatka 432 co za noc, dzień i znów noc

Juwenalia trwają. Rodzinne Dziecko z racji bycia studentką uczestniczy, ale ogląd i pogląd na imprezę mamy różny. Ja uczestniczę biernie od lat, z dwuletnią pandemiczną przerwą. Serio? Bywało znaczenie gorzej pod względem natężenia dźwięku, gdy sceny były dwie. Ściany chodziły. Jak bardzo swojego czasu znielubiłam kawałek "Mój jest ten kawałek podłogi", grany w rozmaitych mixach przed trzy dni!!!. Ale teraz, ta ostatnia noc... rap w rytmie techno, ło jasna dupa!!!  Jednak stara a nie jasna dupa ze mnie, to absolutnie nie moje klimaty. Ten jednostajny  monotonny i nachalny i bardzo głośny rytm, można powiedzieć że jeden"utwór" bez końca. Dziecko mówi, że znaleźli sobie paczką takie miejsce, że "muzyki" prawie nie było słychać, natomiast ja - niestety, słyszałam za dobrze. Zmyło się Dziecko po koncercie,  ale łomot z automatu chyba trwał do około godziny trzeciej, może z pół godziny po. Moje futra źle przyjęły imprezę, fajerwerki też nie pomogły. Bały się. A mnie przypomniało się pytanie psychuszkowego : "czy słyszy pani głosy?". Długo jeszcze po zamilknięcie muzyki dudniło mi we łbie nachalnym rytmem, więc gdyby w nocy to pytanko padło, odpowiedź mogła by być dlań interesującą. Taaaa. Dziś już też słychać granie, noc też będzie intensywna....... I  znowu rapowe gadania, ale tym razem większa różnorodność rytmu, instrumenty, bębny na żywca, gitary. Lepiej, choć futra już się boją...

Co zrobić, taka lokalizacja. I tak mniej obecnie dokopują kilkudniowe juwenalia, niż święto pierwszego maja za komuny. Ustawiali trybuny tydzień przed, i szczekaczka nadawała pieśni patriotyczne i socjalistyczne, dziarskie bardzo na maksa, od siódmej do dwudziestej pierwszej. Więc doprawdy, teraz to tylko wieczór i część nocy, choć z racji starodupstwa repertuar dla mnie mocno nie teges. 

A przecież rap-techno to nie musi być jednolitą sztampa

Nie udało mi się zamieścić najbardziej lubianego utworu ("Ujarzmić fank"), ulubionego zespołu (Medium), ale już widać że można inaczej.

Rano, po dwóch godzinach snu, o zabójczej siódmej obudził mnie płacz futer i łomot okien. Wichura. Jacuś, taki chojrak, płakał najgłośniej. Słusznie chyba płakały, rozszczelnione na noc okna  możliwe że by wyleciały. Domknęłam, ale wystraszone nadal. Bardzo. Teraz też, przy dochodzącym już dudnieniu już wystraszone. Ech.

A sobota, ona dla mnie dziś jakby skończona. Na deser piszę.  Napakowana była, bo po uspokojeniu futer, nakarmieniu i grupowym uśnięciu towarzycha  była giełda staroci i  Bobusie. Oni dziś krótko, bo do futer bardzo słusznie mnie gnało. Ogólnie uspokajanie futerek dziś mam na okrągło, moje w miarę odważne kiciunie rozstrojone akustycznym atakiem juwenaliów i wichru. 

No tak, w wannie kubełek z wykopanymi dla Rabarbary roślinkami, czekam na Jej telefon, łupy z giełdy jeszcze nie pochowane. Więc pokażę co mogę. Cykanki z Bobusiowania. 




















U góry, ta krwista plama to berberys. Gryzie się z czosnkami, ale one nie wieczne. 

Acha. Grzybol z poprzedniego posta został przez Bobusia przyrządzony i podobno był pyszny, a Asia i ja to kulinarne ciapy. 
Fakt, Bobuś mistrz, ale też i gotował z moimi uwagami co i jak.  
No dobra, to teraz zawartość kubełka. Tak strasznie sucho!!! Podobno ma padać DZIŚ, ale coś mi się nie wydaje.....


I łupy giełdowe. Szok, bo miedziany komplet świeczników za piątala, czerwone szkła po dychu, ptaszek/solniczka/zawieszka też. Ogólnie przytachałam torbę gratów za niewielkie pieniądze. Tylko że ach, ach, JAKI wazon mi przeszedł koło nosa. Instynkt łowczy zawiedziony szlochał i wył. No trudno. Bywa. I tak wyszło nieźle, bo odkupiłam sobie niebieski imbryk. Tu ważne że niebieski, ten mój poprzedni, cztery razy mniejszy i ulubiony padł ofiarą Felusia.  Ogólnie to powiem tak. Dwa rodzaje tam sprzedawców, bardzo drodzy i chcący się za wszelką cenę pozbyć posiadanego dobra. Nie zawsze na pierwszy rzut oka widać z jakiego oni rodzaju, po towarze nie bardzo, a dziś  trafiałam na tych drugich. Drewniana świnka za złotówkę jest solniczką, zamkniętą na mur. Ktoś wie czy zatyczkę w tyłku się dociska czy dokręca?







Pisała R.R. Rozpaczliwie niedospana, ale tak będzie na razie. Nie da się spać przy tym co dochodzi z juwenaliowej sceny. Na szczęście jednej. 
Ps. Trzecia piętnaście. Cisza. Dobranoc.

7 komentarzy:

  1. Chyba wolałabym wieczór z technołomotem niż discopolowym gwiazdorem - tak świętowali ongiś przedpandemicznie żacy z mojego grajdołka... Ale współczuję, Ty możesz wcisnąć w uszy stopery , ale biedne futrzaki swoje odcierpią.
    U mnie wczoraj wieczorem przyszła piękna burza i pół nocy rozświetlała niebo, dziś padało na zmianę z chwilami słońca, fajny dzień zwieńczony wieczorną tęczą . Wreszcie mam podlany ogródek i coś na pewno zebrało się w puściutkich już wcześniej beczkach na deszczówkę.
    Piękne łupy, te bordowe wazony zachwycające ! Zimorodkiem (?) i świecznikami też bym nie pogardziła , ceny również super. W kwestiach świńsko-proktologicznych nie pomogę, niestety, nie znam odpowiedzi .
    Ogród u Bobusiów pięknie kwitnie, co to za cudo jest na 7 fotce, kielichowiec ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak Mariolu, kielichowiec. Po raz pierwszy tak dał czadu i jestem nim zachwycona😀. Nie mogę się doczekać aż równie pięknie będą kwitły białe, ale one ogólnie słabsze.
    Co do łupów, to tym razem chyba przegiełam. Nie wszystko pokazałam, szłam po tej giełdzie jak huragan. Ale no jak miałam zostawić talerz z kobaltowego szkła za trzy złocisze, no jak? Mam już jeden wielki, ten jest mniejszy. Świnia nadal ma zatkany tyłek. A co do disco, to ostatnie przed pandemią juwenalia gościły na jednej scenie Sławomira, na drugiej waliło techno. Więc tego, teraz naprawdę nie jest tak źle, choć futra mają traumę a ja bezsenną noc.

    OdpowiedzUsuń
  3. To była bardzo udana sobota, mimo tej nawalanki fonicznej. "Czy słyszy Pani głosy?" Tak, ale to nie są głosy właściwe. ;-D łącze się z Tobą w starodupstwie muzycznym, ymc, ymc to jest baza do przyśpiewków discopolowych jak i rapu wszelakiego. Mam nadzieję że nie trafiłaś na rap ojczyźniany, istnieje takowy. Coś taki w klimatach wiecowych, nadałby się na 1 maja gdyby go z lekka ideolo obrobić. Kielichowiec wymiata, co mła wcale nie dziwi. W ogóle ogród się majuje lub też mai jak należy. Jeśli chodzi o łupy wysortowe to po prostu los postanowił zrekompensować Tła te ymcowania studencki - piękne są. Świnka z dupko zakręcono na amen mła tyż ujęła a szkiełka to w ogóle odjazd. Niebiewskość imbryka prima sort, może Feluś słusznie rozwalił poprzednika? ;-D

    OdpowiedzUsuń
  4. Było cóś strasznego, w rytmie piatkowo-sobotnim.Patriotycznie i rapowo szczekające. Ale ogólnie to granie sobotnio-niedzielne o wiele lepsze. . Dziś cisza!!!!!! Czyżby koniec? Oby.
    Feluś niesłusznie rozwalił, poprzednik był fajniejszy. A zielone, no cóż, sucho. Teraz trochę pada. Za tydzień może się będę cieszyć pierwszym kwiatem iryska od Ciebie, 😀.

    OdpowiedzUsuń
  5. Łupy ,wow, trafilas na dobry dzień! Piekne roślinki, kielichowiec cudny, jakie duze ma kwiatki! A co to za kwiecie czerwone, co masz dla Rabarbary?
    Umcykcyku i halasu nocnego nie zazdroszę, ja duzo zniose, ale jednak wieczorem i noca chce sie wyspac a nie wysluchiwać takich atrakcji. Wlasciwie na co komu Juwenalia, pffff.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kuklik😀. A wiesz, po tych dwóch latach przerwy jakoś te hałasy znoszę 😀. Przejaw normalności, ot co, a normalność bywa upierdliwa mniej niż nienormalność. Ale dobrze że nie mieszkam przy stadionie narodowym 😀

    OdpowiedzUsuń