Sznurek od patyka łazienkowej suszarki urwałam. Jednen sznurek od jednego pręta/patyka. Zostało sprawnych i zdrowych pięć patyków. I już Łojciec, lat blisko osiemdziesiąt, chodzący z trudem na powłóczących stopach, ze źle zrośniętym kręgosłupem, będzie naprawiał. Żyłką od kosiarki lub poliestrem udającym sznurek, bo jednak nie ma w domu sznurka takiego jak być powinien. Więc zastapi. Naprawi zaś ustrojstwo wszedłwszy na drabinę, która wstawiona w wannę. No fantastycznie po prostu!!!. Łojciec Supermen. Tekst: "powiedz, czy ten sznurek może być, to założę" zabrzmiał jak słynne ostatnie słowo: "a teraz dziadek pokaże wam salto".
Zgroza mi w oczy zajrzała.
W wyniku tegoż głębokiego spojrzenia zgrozy napyszczyłam paskudnie, wrednie rugając bohatera, a dziś wysiadłam w Z i pospiesznie podreptałam do Daglezji. Oj, no niby mogę zwizytować w rodzimym mieście Castoramę lub Obi, ale stan chodników i transportu miejskiego naprawdę zniechęca. Po za tym te przybytki wymagają specjalnej wyprawy, bo są daleko. Prościej i łatwiej tak. Cykanki z wysiadki. To już było, ale wizyt w Daglezji nigdy dość, choć sezon ogrodniczy to na serio się zacznie po walentynkach. Cykanki oczywiście że wstawione odwrotnie. Blogger Supermen.
No i dworzec w Z. Też był. Trudno, poruszam się w tzw. zaklętym kręgu, i pewnie nie ja jedna. Tym razem jedna cykanka z windy. Działają. A w K nie działają.
Jadę.
Fajnie, fajnie, ale te działania anty-Łojco-samobójcze spowodowały, że wlokę się niemiłosiernie osobowym, zatrzymującym się na każdej rozmemłanej modernizacją i odwilżą stacyjce. W domu będę za godzinę. Może.
R.R. pisała.
Ps. Komunikat nadaję z domu, po orientacji w sytuacji. Rude je. Unika jak ognia dużych i średnich kęsków, ukochane chrupeczki deserowe nie są atrakcją, ale wciąga paćki jak mały odkurzacz. Może chodzić o przełyk. Z jednej strony radość że wciąga, ale....
Strzał był w piątek (czyli dziś) przed wyjściem z domu.
Mła sobie w kontekście Lisiuni przypomniała cóś o żylaczkach oraz pękniętych ropieńkach podbiegłych krwią. Antyzapalne zdaje się szły na to w dużej ilości i antybiotyk. Najważniejsze że je, to że unika chamskiej reszty stada zrozumiałe. Chłopaki to nie majo zrozumienia dla chorób, nie każden ma w sobie genderową samiczą wrażliwość. Łojciec saltujący z drabinki waniennej to jest to, mła wie co pisze wszak w wyniku czyszczenia kafelków nadwaniennych straciła zęba. ;-) Dalglezja konieczna do odstresunku, mła rozumi.
OdpowiedzUsuńo matko i córko! znaczy się, kafelków czyścić nie należy???
UsuńWiesz, życie krzywdzi i podobno nawet leżenie w łóżku jest niebezpieczne 🤣😔🤣. Jedyne co można wybrać to czynność dającą okazję do zrobienia tej krzywdy i mieć nadzieję że życie z okazji nie skorzysta. Inna rzecz, że łazienkowa krzywda bywa bardzo akrobatyczna🤣, choć i tak nie ma porównania np. ....e... no jakoś mi chodzą po głowie bardzo ekstremalne okazje jak skok w przepaść na pelerynce. Czyli mi wychodzi, że łazienka to jednak nie jest najbezpieczniejsze miejsce, zwłaszcza jak się stoi na wannie. O drabince w wannie nawet nie chcę myśleć. Groza.
UsuńLisiunia dostaje właśnie przeciwzapalne i przeciwbólowe. Czyli możliwe że właściwe i jedynie słuszne. No cóż -zobaczymy. Łazienka to baardzo niebezpieczne miejsce jak się człek zabiera do działań nadwaniennych. Też już się przekonałam i bez saltowania. Zęba nie straciłam, salta nie zaliczyłam, ale przymusowy szpagat mi się zdarzył (przy zejściu z obramowania wanny). Nie polecam.
OdpowiedzUsuńDaglezja jest super.
Ojciec Supermen, córka baletnica :))). Okazuje się, że łazienka jest miejscem zagrażającym życiu i zdrowiu!
UsuńTak myślę o Lisiuni, że może faktycznie jakiś wrzód czy ropień się przytrafił w przełyku i teraz się to zaleczy. Znajomy miał kiedyś poważny problem z przełykiem, nie mógł jeść i mówić, męczył się ponad pół roku, z pączusia zrobił się patyk, na koniec zaczął porządkować swoje sprawy i pisać testament - to było w zamierzchłych czasach, kiedy nie było w powszechnym użyciu usg, tomografów itd - lekarz orzekł, że ani chyby nowotwór czy cóś i rokowania nie za bardzo... Ale trafił się w końcu inny dochtór, który zbadał go bardziej wnikliwie i się okazało, że w przełyku utkwiła ość, obrosła ropniem i wystarczyło to wyczyścić... Człowiek został cudownie uzdrowiony. Może i Lisi się takie coś przytrafiło i wróci teraz szybko do zdrowia.
Oby. Och tak.
OdpowiedzUsuńJa niestety źle zniosłam ten szpagat, nie nadaję się na baletnicę😀😀
Ale czapeczki na głowie widzę brak! Skandal!
OdpowiedzUsuńE tam. Skandalem jest to, że aura szaleje i trzeba by mieć kilka czapeczek o różnym stopniu grzania. Ja mam z tych bardzo grzejących nie do wytrzymania. I nie wytrzymałam 😀
UsuńPeritol chyba można w wodzie rozpuścić i strzykawka do dzioba dać. Ale 1/4 to malutko bo tabletka też mała. Mniejsza niż rutinoscorbin i płaska. Wielkości opokana
OdpowiedzUsuńDzięki Kocurku, przyda się wiedza. Na razie Rude je. Paćki, więc problem nie w braku apetytu. ❤️😔😼
OdpowiedzUsuńA może ząbek chory albo się rusza i boli? Wtedy też nie jedzą, ewentualnie tylko paćki. Staruszkom się to często zdarza...
UsuńZąbki wydają się ok. Wet niezbędny jak dla mnie, dla Lisiny wręcz przeciwnie. A skoro tak, to odpadają jazdy transportem taxi i publicznym - nikt nie zniesie lamentu kota a i mnie będzie trudno. Przy ostatniej poważnej próbie pozdzierała sobie naskórek z nosa, pokaleczyła o miękką tkaninową siatkę bródkę. W szeleczkach rozpacz i szamotanina do zadławienia. Tabletki na uspokojenie -wyrzyg. Rodzinne Dziecko z Bobusiem zjadą z wojaży to da radę. Na razie nie ma jak.
OdpowiedzUsuńStraszny! Okropny ten sklep! Dobrze, że koło mnie takiego nie ma bo by mnie wołami nie wywlekli!
OdpowiedzUsuńTo się w głowie nie mieści, co geriatria za ekwilibrystyki potrafi zapodać! W przypadku mojego antenata czasem aż korci, żeby mu pozwolić...
Daglezja ma moc przyciągania. A jak są wystawy np. storczyków lub róż to moc magnesu neodymowego.
OdpowiedzUsuńMnie też kusi od czasu do czasu. Na razie nie ulegam kuszeniu i nie pozwalam. Na razie.