To ku pamięci własnej. Baaardzo po amatorsku. Z własnego punktu widzenia.
Hurrrrra!!!!! Koniec z obowiązkiem ścierw.
Nie spełni się O HUURRAA!!! bajka o dorastaniu pokolenia w ścierwach, a takie coś było w morale niechlubnych bajek McDonald'sa. Tu.
Ani mi się śni zapomnieć tych dwóch lat. Kilkakrotnie dawałam wyraz swym poglądom na namordniki. Ale, co zrobić, nosić nosiłam. Raz się zdarzyła morda przypominająca czerwoną ropuchę, efekt powtórnego prania spadłej z suszenia maseczki w łojcowym proszku. Mogło być gorzej, w świecie przyblogowym zdarzyło się skaleczenie powierzchni oka brzegiem ścierwy. Wyleczone, ale ból był, no i mogło się skończyć bardzo źle. Nosiłam mniej ze względu na mandaty (były groźby, mandaty chyba bardzo rzadkie), bardziej z szacunku dla osób maseczkom zawierzajacych. Co się miały stresować, przeca pranie mózgu było takie że rany...... Do dziś w autobusach i tramwajach głos "włóż maseczkę, bądź bezpieczny", ciekawe czy jutro też będzie...
A dla mnie, przyznaję, stres do tej pory to kaszlące i kichające oraz smarkające Ptysie i Balbinki licznie przez te dwa lata spotykane w środkach publicznej komunikacji, w sklepach, na ulicy. Tu wiara w potęgę ścierw bez sensu do sześcianu, szkodliwa jak mało co.
Co do tego przed czym miały chronić.
Eeeee. Tabaaza znacznie lepiej rozpracowała problem, zdała sprawę z motoryki zdarzeń. Tu W życiu nie będę zdolna do tak analitycznego sprawozdania, dobrze że Tabaazie się chce. Czekolada słuszna i należna jak nie wiem co. Nie wiem, czy wnioski słuszne. Źle, wróć, raczej niestety, niestety słuszne. Co do śmiertelności, statystyki manipulowane do wypęku swoje, a śmierci do których przyczyniła się zaraza swoje. Zgonów za dużo, o wiele wiele dla mnie za dużo, na skutek braku opieki medycznej (co odbijać się jeszcze będzie, to nie tak łatwe do odrobienia), samego wirusa i skutków cholernej szczepionki. Bo co by nie mówić, moje doświadczenie osobiste swoje robi. Przy tak w sumie malutkim gronie znajomych i rodzinnych trzy śmierci wirusowe, trzy na skutek braku leczenia w czasie zarazy, dwa w dalszym gronie na skutek szczepionki. I prawdopodobna konieczność zabiegu na sercu, poszczepionkowa konieczność u młodego zdrowego przed szczepieniem byka. Nie znam szczegółów co konkretnie nawaliło, ta część rodziny zdołowana, moja nachalność teraz nie na miejscu. W trzymaniu kciuków za pomyślny przebieg kuracji niewiedza mi nie przeszkadza, ma być zdrowy!!!! Ma być zdrowym bykiem!!!! To bliskie skutki tych dwóch lat, nie wliczam ani wujka Janka, ani Ani. Ani cioci Natalii, bardzo lubianej, ale widzianej raz na pięcio/dziesięciolecie, ani nie widzianych lub rzadko widzianych osób z rodzin i kręgów towarzyskich przyjaciół i znajomych. Za wyjątkiem śmierci poszczepiennej, one wśród dalekiego kręgu, na oczy tych ludzi od dawna nie widziałam. Ze strat dotykających bardzo bezpośrednio to oczywiście odejście Łojca. Już prawie rok. Dom bez niego prezentuje mi fumy hydrauliczne i jest dziwnie obszerny, aż za obszerny. I o wiele cichszy, co niekoniecznie dobre. Nie oswojony tak do końca. To covid był zabójcą, ze swoimi schorzeniami i wiekiem organizm sobie nie poradził z zarazą. A mnie zostały w głowie irracjonalne pytania, kto kogo zaraził, co mogłam inaczej i niesmak do siebie że mogłam być milsza. Rozum mówi że w tamtym czasie robiłam co mogłam i na co mnie było stać. Ale sam wiesz Czytaczu, że rozum swoje, a serce swoje. Czasu nie da się cofnąć, może i dobrze. Ileż by było chętnych! A jakie bordelllo bum bum by powstało!
Oczywiście pojawiły się i nowe dzieci. Taka to kolej rzeczy, naturalna, a jakże, tyle że strat dwa razy więcej. Około.
Świat zmienił się przez te dwa lata na o wiele gorszy. Tak mi się wydaje. Niby to oznaka starości taki odbiór zmian, możliwe, czemu nie, młodsza się nie robię. Jednak biorąc poprawkę na własne zgredowienie nadal tak uważam, nie podoba mi się kierunek zmian.
Wbrew krzyczącym o ruskich trollach, uważam że kryminał powinien być i za zarządzanie pandemią, i za szczepienia preparatem nie do końca zbadanym i za durne naciski. Dużo tego za co powinien być kryminał, albo choć porządne rozliczenie. A tak nie będzie, to już widzę. Ech, a tak by się chciało.....Wątpię czy dożyję oficjalnego, rzetelnego rozliczenia akcji. Masowanie medialne mózgu przy użyciu maści ogłupiającej skuteczne, jak się masowany buntuje lub zniecierpliwi to wiadro nowego specyfiku i masujemy dalej.. Smutne to, że przy okazji akcji pandemicznej media stały się głównie narzędziem propagandy, wyłowić fakty z zalewu niezbyt łatwo, ja wymiękam. Straszne że nową maścią wojna, wstrętne że nią przykrywa się pandemiczny syf. To najzupełniej normalne że groza wojny, bliskiej i oby nie bliższej, jest teraz tematem numer jeden. Inaczej być nie może, ale jakby ta wojna na zamówienie, prezencik upiorny dla pandemicznych, cholerny Putin robi za Mikołaja.
A wszyscy wątpiący, dociekający i drążący za ruskie onuce. Z automatu, a co.
Tyle że doprawdy. Tu fragment książki autora co jednym z ulubionych. Nierówny jest, niektóre książki słabe, inne bardzo dobre, przynajmniej dla mnie. Ale lubię, te słabiutkie też. Tekst napisany w 1981 roku, wydany u nas w 1996 roku, tłumaczył Artur Leszczewski. Proszsz:
...chiński uczony Li Chen uciekł do Stanów zabierając ze sobą dyskietkę z danymi o najważniejszej broni Chińczyków z ostatnich dziesięciu lat. Nazwali ją "Wuhan-400", ponieważ została wynaleziona w laboratorium RDNA mieszczącym się w pobliżu miasta Wuhan i była to czterechsetna odmiana wirusa stworzona w ich centrum badawczym. Wuhan-400 jest bronią doskonałą. Zaraża tylko ludzi. Żadne inne żywe stworzenie nie może być nosicielem. Podobnie jak syfilis Wuhan-400 nie przetrwa poza ludzkim organizmem dłużej niż minutę, co znaczy, że nie może na długo skazić obiektów czy całych miast, jak w przypadku wąglika czy innych wirusów. Kiedy nosiciel umiera, żyjący w nim Wuhan-400 umiera chwilę później, gdy tylko temperatura ciała spadnie poniżej 30 stopni Celsjusza. Widzicie jakie olbrzymie ma to zalety?........
.... Wuhan-400 ma jeszcze inne, nie mniej ważne zalety, które zapewniają mu przewagę nad większością broni biologicznej. Po pierwsze, można się zarazić i zostać nosicielem już cztery godziny po pierwszym kontakcie z wirusem. To niezwykle krótki czas inkubacji. Po zarażeniu nikt nie przeżyje dłużej niż dwadzieścia cztery godziny. Większość umiera w ciągu pierwszych dwunastu godzin. To gorsze niż wirus ebola w Afryce -bez porównania gorsze. Skuteczność Wuhanu-400 jest stuprocentowa. Nikt zakażony nie ma szansy przeżyć. Chińczycy wypróbowali go na Bóg wie ilu politycznych więźniach i nie znaleźli antyciał czy antybiotyków, które by go zwalczały. Wirus przenosi się do pnia mózgu a tam zaczyna wytwarzać toksynę, która dosłownie rozkłada tkankę mózgową tak samo, jak kwas rozkłada bawełnę. Niszczy tę część mózgu, która jest odpowiedzialna za automatyczne funkcje organizmu. Człowiek zwyczajnie traci puls, narządy przestają funkcjonować i zanika mechanizm oddychania.....
Fantastyka, taaaaa. Dean Koontz "Oczy ciemności". Wydawnictwo Albatros, fragmenty tekstu ze stron 366 i 367. Co byłoby. Co mogłoby być. Co może będzie.
Pisała R.R.
Śpiewa Mistrz, tak bardzo mający rację w tak wielu sprawach. Zdobią zdjęcia kosmosu przedstawiające zagładę gwiazd. Nieliczne, dla przypomnienia że tak się dzieje ciągle. Nasza jeszcze świeci.