W Daglezji byłam, z nadzieją na nasionka tego, co jeszcze można siać. Czyli może orliki, ostróżki, goździki brodate, naparstnice, wdówki, kupidynki i trojeście. Może drobne bratki. I były, ale nie takie jak chciałam, wszystko prawie nie takie, łącznie z trojeścią. Ponadto szalenie męczący facet, hałaśliwy niezwykle, ruchliwy i natrętny plątał się w mojej okolicy, przeszkadzał jak diabli w namyśle nad zakupem. Nic nie mam do współkupujacych, ale ten rozmachany, ruchliwy i piskliwy gościu mnie mocno zniechęcił. Trzeba będzie Daglezję zwizytować jeszcze raz, nie było co prawda dokładnie tego co chciałam, ale kupidynek np. był, i to w odmianie ciemnoszafirowej. Nic to, że chciałam biały. Pewnie kupię, ale nad resztą trzeba się będzie mocno zastanowić. Roślin w doniczkach dużo, ale tu też ale, bo nic specjalnego.. I męczący gościu po placu szalał, więc jeśli coś było, co by pasowało, to nie umiałam wykryć.
Ilość cykanek jak zwykle za duża. Stoiska cykam, bo prościej cykać, niż wchodzić w poszczególne działy, zwłaszcza te z rupieciarstwem ozdobno-użytkowym. Tam zawsze mało casu krucabomba.
Pisała R.R. z silnym postanowieniem nabycia nasionek niebieskiego kupidynka.