Czytają

piątek, 5 stycznia 2024

Notatka 540 domowy księżyc z odzysku

Wyciągnęłam go tydzień temu ze śmieci.

Wcale nie dlatego że mam zwyczaj wyciągania czegokolwiek ze śmieci, dość często zabieram wystawione obok śmieci różności, prawda, ale ściśle ze śmieci to raczej nie. Tym razem wyciągnęłam jednak z kontenera na plastiki,  po prostu potrzebny mi był szkielet abażura, bo obiecałam że coś wymyślę żeby zaopatrzyć w ładną osłonę Beatkową lampę. Bo mają, taką wyjątkowo piękną, niestety bez abażura. I tu jest problem, lampę kupili z abażurem bardzo uszkodzonym i dobranym widać że wtórnie i zastępczo, słusznie wywalili. Tyle że teraz lampa nie do użytku, a nic, ale to nic gotowego wzorniczo nie pasuje, no za cholerę. Jak pasuje tak mniej więcej do lampy, to nie pasuje do Bobusiów i miejsca gdzie ma stać. Jest co prawda netowy sklep gdzie można zamówić, ale raz, ceny zdziercze, dwa nie mają w ofercie pasujących wzorów. A mnie wpadł w ręce kawałek materiału stworzonego po to by być abażurem do Beatkowej podstawy, to co, wysyłać kretonik i zamawiać czy może zrobić? Zrobić. Tylko pasujący szkielet do tegoż, kurs z YouTube i byłoby super. .  Zaczęłam polowania na szkielety abażurów.  Ciężko jest, całych i nie takich mam już kilka, obietnica była złożona z pół roku temu..... Kłopot bo nasadzenie abażura musi pasować do oprawki żarówki, ona absolutnie nie do wymiany.  Więc kiedy zobaczyłam że jest w kontenerze z plastikami reklamówka na pewno z abażurem to wyciągnęłam, bo w końcu może się nada.  W domu się okazało że abażur się nie nada, nie taki rozmiar uchwytów, a w torbie oprócz abażura jest zdezelowana i z uszkodzoną oprawką mosiężna lampka. Skoro przyniosłam i chyba ładna, to może doprowadzę do użytku.  Wystarczyłoby podokręcać nagwintowane elementy, dać nową oprawkę i pomyśleć nad kloszem.

Najpierw podokręcałam i wywaliłam zepsute. Przy okazji się wydało że lampka z Zakładów Sprzętu Oświetleniowego POLAM w Wieliczce. Z 1954 roku. No ładnie.

Siedemdziesięciolatka. 

Tylko jak ona tak stara, to użytek raczej nie za pomocą Castoramy, przydałoby się mieć klosz, szklany i biały (mleczne warstwowe szkiełko w podstawce), porządną starą oprawkę z porcelany lub ebonitu... Skąd coś takiego wziąć? Może jednak Castorama.

Castorama odwiedzona, pochodziłam i zrobiłam w tył zwrot. Nie pasowało mi do antyku. 

Lampa bardzo nie chciała iść "na wolne", bo wczoraj remontowiec przy mnie wynosił z remontowanej klatki sąsiedniego bloku stare lampy, potłuczone banie-klosze, pęki kabli z grudami tynku. Wymieniają. W oku mi błysnęło, potłuczone skorupy gdyby były całe to może  by pasowały.  Spytałam czy jest może jeden cały klosz, bo mi potrzebny, chciałabym. Pani poczeka, od góry idziemy, jeszcze będziemy wyrywać, to może się uda nie stłuc. Po piętnastu minutach dostałam dwa mocno brudne komplety - klosze na mur beton osadzone w metalu, z części metalowych zwisało gdzieś tak po metrze kabli. Podziękowałam z całego serca, zabrałam dar trzymając jak najdalej od siebie i wlokąc za sobą kable. 

Co za fajny remontowiec...

W domu zagwozdka, jak do diabła się zdejmuje te banie?! Wymieniają bo nie da rady wymienić przepalonej żarówki??!!!

Jeden klosz stłukłam, wtedy się okazało że prościzna. W jednym "kinkiecie" oprawka taka jak trzeba, dosztukowałam do staruszki. Klosz mniej więcej pasuje, no hura! 

I he he, elementy dodane są mniej więcej równolatkami lampki. Ona naprawdę chciała świecić.

Klosz myłam okropnie długo, pocąc się ze strachu że stłukę, no ale udało się i jest tak.


Wydaje mi się że nie ma co cudować, jest dobrze. Kto wie czy nie lepiej niż z kloszem produkcyjnie oryginalnym, naśladującym klosz lampy naftowej. 

Co do zgromadzonych szkieletów, to zaczęły mi tupać po mózgu różne pomysły. Zobaczymy co się z nich wykluje.

Domowy księżyc pasi stworkom, lubią jak się świeci. Tu panowie, Ryszarda IV Waza aktualnie uznała że musi zapchać godny dżdżownicy przewód pokarmowy i zaraz zacznie pyskować że mam NATYCHMIAST dać saszetkę. Na razie smętna warta przy suchych kulkach. 


Póki się zastanawia jakimi obelgami mnie obrzucić, to może jeszcze zdążę wstawić aktualne foty światełek kuchennych, tak mi przypasowały że mam ochotę zostawić je na dłużej. 


Jutro już idą królowie. Hmmm.

A Ryszarda już pyszczy tą swoją słodką mordeczką. Już już mamusia daje....

Pisała R.R. 

15 komentarzy:

  1. Fajna lampeczka :). Ja bym jeszcze na tej szklanej bańce dokleiła jakiś dekielek albo czubek mosiężny, żeby zamknąć kompozycję od góry. No ale w każdym razie zdolniacha jesteś :). Ja mam zawsze problem z dostrzeganiem potencjału w takich zdezelowanych klamotach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz że myślałam nad dodaniem, ale jednak nie. Szkło się nagrzewa, jest złym przewodnikiem ciepła w przeciwieństwie do metalu, mogłoby to się źle skończyć dla klosza 🤣. A formę kuli baaardzo lubię, co zresztą u mnie w chałupie bardzo widać 🤣, więc mi pasuje i cieszy. Co do widzenia potencjału w klamotach, to nie masz pojęcia jakie szczęście Cię spotkało że nie widzisz, ja mam tego nadmiar i dowala mi to roboty oraz zagraca. Bo jest tak, że widziany potencjał nie pozwala wyrzucić, bo wiem że może być super, tyle że do tego "super" brak jakiejś dupereli, typu nietypowa śrubka. I grat leżakuje w oczekiwaniu na nią. Dluuugo potrafi, a potencjal skrzeczy że śrubka będzie. Z tą lampką było wręcz ekspresowo, tydzień i już mogę się cieszyć, ale to dlatego że ona chciała.

      Usuń
  2. Pięknie zrobiłaś, lampa śliczna! Powodzenia z abażurem.
    Kicie micie wygłaskać proszę,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję 😀❤️. Wygłaskam, one nigdy nie mają dosyć, dziw że nie są łyse🤣🤣🤣

      Usuń
  3. Też uważam, że bardzo przyjemny i gustowny obiekt Ci wyszedł. Wygląda tak, jakby od zawsze była właśnie taką lampą, a nie składanką historycznie pokrewnych ale jednak obcych części.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dokładnie.
      Wydaje mi się, że Romanka ma nawet grzeczne kotki, bo u mnie taka lampka musiałaby być dookoła czyms otoczona albo przyklejnona do stolika, bo moment i by leżała na 100% pęknięta

      Usuń
    2. Nie mam grzecznych, skąd taki pomysł???!!! Ta ilość skorup wywalanych hurtowo ma o tym świadczyć?!
      Hmmm.
      To znaczy źle, wróć, jeśli się weźmie pod uwagę że nic nie tłuką specjalnie, a tak tylko przy okazji (wątpliwe, niemniej uznajmy że tak jest), to tak, owszem, mam grzeczne kotki. Tylko kosz coś za często wypełniony skorupami.

      Usuń
  4. Dlatego się chwałę 😀. Oprawki żarówki nie widać 😀, to wyłącznie mój kaprys, to uzupełnianie starego starym😀. Okazuje się, że mój księżyc to nie taka znów rzadkość i ze mnie nie taki znów genialny Gieniuś, nie ja jedna tak uzupełniłam Polamową produkcję, są na OLX. Ale to wiem teraz, po publikacji samochwalstwa😀.

    OdpowiedzUsuń
  5. Romi lampka cud wyszła. Masz rację, kula lepsza niż te klosze w stylu lampa naftowa. Grzebaj dalej w wysortach, łowiectwo wysortowe to godny sport. Wracam do gotowania kleiku, z Włodzimierzem krucho.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, no niech to!!!!! Biednaś Ty, jakby było mało, o jasna dupa! Włodzimierzowi życzę zdrowia, niech mu się chce żyć, niech uzna że jego Ela poczeka.

      Usuń
  6. Księżyc z odzysku śliczny i bardzo stylowy ! Udana metamorfoza.

    OdpowiedzUsuń