Czytają

piątek, 16 czerwca 2023

Notatka 520 lanie i faszerowanie

Walka z Jacuniowym sikaniem trwa. 

Opisałam część działań tu.🐾

Metionina stanowczo won. To jest jakieś nieporozumienie, ludzie zażywają proszek owinięty w warstwę celulozy, bo może uszkodzić kubeczki smakowe, a kotu każą sypać do karmy. Wysypałam. Efekt taki, że każda sucha karma jest traktowana z powściągliwością.  

Żurawina. Karma z żurawinowym dodatkiem cały czas stoi, alleee Jacunio rzadko ją podjada. Najpierw jadł bardzo chętnie, ale teraz je, chwila namysłu i odwrót, powrót, trzy chrupki i dość. Tak mu się zrobiło po podstawieniu porcji z wysypaną metioniną. Nic nie chciał jeść.

Może mu zbrzydła żurawina. Przynajmniej ta UroVitowa (na widok tubki z drożdżowo-żurawinowym mazidłem spruwa w tempie wyścigowym) i moja mielona autorsko. W planach jest kupno liofilizowanej, powinna dać się zmielić, jest bez cukrowych dosłodzeń, może będzie inaczej, może to cukier przeszkadza. Miałam taką niby mało słodzoną, ale wolę żeby była całkiem bez cukru, kupię, wywiad koleżeński mi doniósł gdzie jest..

Myślę o mieleniu ziół, perz, pietruszka, marzanka. Ale to do przemyślenia, tu też potrzebna wiedza czy można, na pewno porcyjki suszu muszą być mini. Perz ususzony daje radę zemleć, gorzej że nie do końca, zostają włoski-igiełki odporne na mielenie i ostre, nawet z młodego. Przesiewać?

Prościej z tabletkami, tu nie ostrzega go trzymana tubka, ani palec z mazią. 

Faszerowany jest uparcie Cystone Himalaya, nospę odstawiłam, bo to straszna trauma jest dla niego i dla mnie. Moja kocina pluje z wprawą odłamkami tabletek, jednak przy nospie (połówka, słaba) jest walka jak z miniaturowym tygrysem, obraza, chowanie się. Od poniedziałku nospy już nie dostaje i faszerowanie z dnia na dzień przebiega łatwiej. Ale nie za łatwo, bardzo nie lubi. Wiadomo, łykać musi bo zmuszam, ale ani dla mnie ani dla Jacusia miłe to nie jest. Nadziewany jest jedną czwartą tabletki Cystone.

Dlaczego tym? Kumpela poradziła. Zielarka od lat, siedząca mocno w temacie. Generalnie to polecała dwa preparaty, w tabletkach, ziołowe, ale nie z polskich klimatów.  Bo w tabletkach, łagodne i skuteczne. Cystone Himalaya i Shilingtong firmy nie do wymówienia. Dla człowieka zielarze polecają zażywanie Cystone razem z tym drugim, niedostępnym preparatem, część działania się wzmacnia, część jest ciut inna. Ten drugi ma też działanie rozkurczowe i leciutko przeciwbólowe, niestety Cystone nie. Kumpela jest zdania, że dla człowieka zawsze oba, dla kota jeden, jeśli oba, to podawane naprzemiennie po ćwiartce. Shilingtong-a nigdzie nie ma, w hurtowniach również, trzeba by sprowadzać zza siedmiu granic lub kupić za kwotę niebagatelną trójpak. Coś się porobiło tajemniczego, ograniczona liczba ziół, z aptek poznikały poza absolutnie podstawowymi ziołowe preparaty, kosmetyki, suplementy, nawet obecną od lat  Himalaya wymiotło z aptek i Rossmannów. Za Cystone się wychodziłam, potrwałoby zanim kumpela by sprowadziła, też ostatnio dostawcy mają coraz mniej w ofercie, a ja chciałam już, natychmiast. Bo metionina absolutnie nie, a widać było że robi się znów źle.... Gdyby nie było obu preparatów, byłoby gorzej, są zioła do parzenia, ale jak zmusić futrzaka do ich picia? Rozpuszczona nospa wstrzyknięta w pyszczek pieszczoszka dała głębokie rysy na moich rękach jakbym się pochlastała, już podgojone, ale nowych nie chcę. 

Z potężnym wahaniem zdecydowałam się na nie wetowe faszerowanie. Lęk ciągle jest. Organizmy ssacze mamy podobne, ale nie koniecznie to co dla ludzia to dla kota. No i dawkowanie. Ile razy mniej waży futro od człowieka? No właśnie.  Kiedy gorączkował mi kiedyś daaaawno Gucio, był przepisany przez weta paracetamol  dla niemowlaków, pół małej łyżeczki. A teraz..... Wcale nie jestem pewna czy dobrze robię. Cały czas obawiam się że Jacuniowi zaszkodzę. Ale oboje mieliśmy już dość, wetów, Jacuś bólu, ja patrzenia na jego cierpienie. Żeby jeszcze te wetowe działania były skuteczne długofalowo, żeby Jacuś jadł karmę z metioniną, to zgodnie z kodeksem dobrej pańci zapożyczyłabym się na amen i dalej wetowała Cacusia, wtykała przemocą niechciane jedzonko. 

Żebym miała zaufanie do metod inwazyjnych, poprosiłbym o płukanie i rozbijanie tego piasku. Ale nie mam zaufania, za grosz. Straciłam Mikusia, dość powiedzieć że zaczęło się podobnie, też były krótkotrwałe sukcesy, ale potem, mimo wetowania pełną parą, karmienia wetowymi karmami, kuracja skończyła się tragicznie. Słabo mi na samą myśl, choć z Cacusiem historia mogła by być przecież inna.  

Dlatego tak szukam, doczytuję i kombinuję.  Dlatego bardziej ufam ziołowym specyfikom polecanym przez zielarkę-futrzarę. Wiem jak podchodzi do zwierzaczków, własnych i cudzych. Nie wiem kto z wetów wysyła do Eli pańcie i pańciów futerek, ona też nie wie, ale ktoś to robi. A skoro tak, to niech będą te ziołowe tabletki. Och, one też mogą być niebezpieczne, nie ma czegoś takiego jak w pełni bezpieczne zioła. Nie wolno przesadzać, nie wolno latami pić, konieczne przerwy. Nie odżegnuję się od wetowania, jeśli znów będzie zatrzymanie sikania, będzie wetowanie. Ale proszę. NIE. Wystarczy, Gucio i Gacuś też odlecieli przez awarie układu moczowego, nerki.


Na razie Jacunio leje, nie tam gdzie powinien lać, od czego zaraz mnie trafi szlag, ale niech leje. 


No i znienacka znów sobota. Zdaje się że jest giełda staroci, odpuszczam tym razem.


Pisała R.R.

8 komentarzy:

  1. Najważniejsze że leje a to że nie tam gdzie powinien. Jakby mła ktoś potraktował rozpuszczoną nospą to też bym lała gdzie nie powinnam, bez wyrzutów sumienia. Myślę że zioła są bardziej bezpieczne bo mają mniej skutków ubocznych i ich działanie jest bardziej złożone. Tabletki to substancja czynna i coś tam, ziółko to substancja czynna i bardzo wiele cósiów. Metody inwazyjne to ostateczność i musi być i bardzo dobry lekarz i sprzęt. Fluidujemy w kierunku Cacentego, sam Mrutek Niedobry fluiduje. ;-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy, może będzie dobrze. Mam życzenie pozbyć się świństwa całkiem, więc na stałe będzie karma z żurawiną lub ziołowymi dodatkami. Kuracje tabletkami ziołowymi. Dieta i zioła są potęgami😀 Niedobry Cacuś pozdrawia i dziękuje 😀

      Usuń
  2. Ja przy syruwitach Aleksa miałam kapsułki UronoVet formy VetExpert i on tylko od dostawał karmę sucha oryal canin od moczu specjalna. Mokre też jest ale nie kupowałam bo on miłośnik chrupek. Pamiętam że nawrót razem z Jagusiem mieli trzy razy. Było lepiej za chwilę po meisacu dwóch znowu. Na pewno jakiś antybiotyk wtedy szedł. No i najważniejsze. Miałam nospe do robienia zastrzyków. Oni byli bezproblemowi spał taki ja podeszłam złapałam sierść na plecach gdziekolwiek i zastrzyk poszedł
    Ale ja miałam to od weta małe buteleczki. Nie wiem czy można w aptece kupić.
    Kurde no.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocurku, ta nospa na szczęście coraz mniej potrzebna. Niedziela tuż tuż, wiadomo, futerka lubią nawalać w niedzielę.

      Usuń
    2. Niech Cacek o tym nawet nie śmie myśleć! A z tą nospą w zastrzykach jakby co to Kocurrek dobrze napisała. Mniej stresu dla wszystkich.

      Usuń
    3. Wiedziałam, niedziela więc jest ciut ciut słabiej z laniem. Po za tym chyba ok, pieścioch przenachalny, słodka menda wygryzająca koleżeństwo z moich kolan..

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Słabo jeszcze po niedzieli sika, kombinuję mocno. Taki typ

      Usuń