Czytają

piątek, 25 czerwca 2021

Notatka 347 marudnie, do odgrzebania w zimowy podły czas


Alert przyszedł, ostrzeżenie że w nocy burze z gwałtownymi opadami, że silne wiatry. Już drugi, może tym razem coś ruszy.

Niebo szalone, nie widać na cykance jaskrawego pomarańczu, płonął tam, gdzie najjaśniejsza plama. 

Strasznie było od soboty, jak ciężko zazdrościłam tym, których upały pożegnały bezboleśnie. Z upływem tygodnia zaczęłam zazdrościć i tym, co oberwali pogodowymi kataklizmami.Więc niech już będą te burze, deszcze, wiatry. Wobec podduszenia i podgotowania strach przed żywiołem jakby mniejszy. 

Grzmi, ale grzmi od wczoraj. Wszystko mi jedno, niech coś się zmieni, bo nie da się żyć. 

Ogólnie to nie ma dobrze. Wieści ze stron różnych niewesołe. I na tym poprzestanę, że niewesołe. Ogólnie dokładają się do okropności klimatycznych, gdzie tlenu mało, gorąco w sposób stosowny dla Afryki, ciśnienie nie takie jak lubię.    Część wieści, owszem, daje nadzieję, tak jak ta, że siostra mojej klnącej Marzenki wylądowała w szpitalu w trybie nagłym. Może pomogą, długimi miesiącami siostra odsyłana od teleporady do teleporady, doczeka się porządnych badań i kuracji. W końcu. Już jest lepiej, wstępnie jak na razie najgorsza diagnoza odrzucona..  Ogólnie jednak wieści tak bardzo niezbyt, że stanowczo lepszy raport dodupności pogodowych. Ku pamięci, że był taki czas, kiedy wdychane powietrze dusiło i paliło, ruszał się człek jak mucha w smole, były zawroty głowy i spuchnięte nogi. Więc sprawozdajemy, niech się wstrętną zimową porą czknie, że łatwy dostęp do truskawek, że ogólna zieloność, też może nie cieszyć i że zawsze uwielbiana pora też.może dokopać.. 

Piekielna sobota,  niedziela niedojdy.

Poniedziałek przeupalny. Bolą rwowo plecy. Wpływ klimy pociągowej, może niedzielnej wywrotki. 

Wtorek wściekle gorący, słoneczny jak cholera, po odbębnieniu domowych niezbędnosci padłam. Pobudka w środę przed trzecią. Cholerne plecy dają o sobie znać przy każdym lekkim skręcie tułowia, przy zmianie pozycji z leżącej na siedząca, z siedzącej na pionową i odwrotnie. Promieniują na nogę. Ruch pomaga, po którymś tam poruszeniu mięśniem następne bezbolesne, więc to nie rwa. 

Środa bardzo szara, bardzo duszna, gdzieś tam pada, ale ani w K ani w Cz-wie. Niby chłodniej, niby wieje, a nie ma czym oddychać, dusi.  

Noc z środy na czwartek zupełnie nieprzespana. Bo plecy. Bo położenie się poskutkowało godzinną bezradną szamotaniną by wstać, a jak się jednak udało, to strach, że wstanie sukcesem jednorazowym i przy następnej próbie się nie uda. Więc bezsenność, próba spania na siedząco do kitu. 

Jakoś przetrwałam czwartek. Słuszne było pójście do pracy, ból zelżał. Szaro, duszno. Niewielki deszczyk z rzadkimi kroplami deszczu, każda  kropla duża jak laskowy orzech, takie deszcze podobno przy pustyniach. 

Ogólnie to zmechacenie-ochwacenie, szarość dusząca nadal, i nic nie pomogło że w Cz-wie chyba troszkę polało. 

Ooooo pada!!!! Żadne tam rzęsiste ulewy czy oberwania chmury, ale pada. Może będzie lepiej.  Na cykankach nieudolnie kolorystycznie zcykane niebo sprzed deszczu, z godziny około dziewiątej.  Tak naprawdę, to dawno nie było tak dzikich kombinacji kolorów, szary dzień się kończy kosmicznie jaskrawo, z jednej strony niebo zielone, z drugiej łososie, róże, karminy i fiolety. Z niezłapanym pomarańczem płonącym nad północnym horyzontem. 

Wietrzna cisza, pokapywanie i ciurkanie ustało. Może koniec, może antrakt.  Oho, grzmi. Antrakt. 

Na piątek wzięłam wolne, nawet jeśli będę wstawać godzinę, bezradnie się miotając jak przewrócony chrabąszcz,  to już bez stresu. 

Ranek znów szary, małe szybko wysychające kałuże, chłodniej. Wstawanie też chrzaszczowe, ale jakby krótsze. Futerka żwawsze, a ja idę na rynek. Żwawo. 

Pisała R.R.

Ps. Co za cudowny piątek! Jakie znaczenie ma pogoda, wszystko lepiej, nawet łatwiej znieść bólowe figielki.  I dobrze jednak że przemogłam bezwład i popisałam. Jak można tyle razy wymieniać słówko "duszno"? Można, przesady nie ma, niezbyt dało się żyć.  Dziwne stworzenie z ludzia, kilkanaście godzin po upale, i już niewiarygodne, że było aż tak. Przecież wydawało się, że wdychane powietrze pali. A teraz miły wiatr, ptaki świergolą a ja po raz pierwszy od "bardzo dawna" będę pichcić. Placki ziemniaczane z zieleniną i z sosem tzatziki. Mniam. 

7 komentarzy:

  1. O mamuniu, to się narobiło. Bez jakiegoś smarowidła przeciwbólowego i przeciwzapalnego chyba się nie obejdzie, mi pomaga wcieranie co 3-4 godziny, do tego może jakiś opokan albo coś podobnego, spróbuj, jeśli możesz brać takie leki. Kręgosłup nieźle Cię sponiewierał, do tego jeszcze ta pogoda, koszmar, współczuję. Boję się zapeszyć, ale u mnie popadało solidnie ze trzy dni temu i od tego czasu cudny chłodek i spokojna aura, może i Ciebie pogoda potraktuje łaskawie, czego życzę. Dobrze, że wzięłaś to wolne, oby udało się wykurować weekendowo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jednak jest ciut lepiej. Jakby odpuszczenie upałów pomogło na wszystko. Mam nadzieję, że nie wrócą. Voltaren, to mam podobno stosować, medyczna koleżanka spotkana przypadkiem kazała. Komplet, maść i tabletki, przy następnym wyjściu kupię. Ale czy ona wie co mówi? Takie coś usłyszałam od niej ponadto "szkoda, że pogoda się popsuła, byś wygrzała te bóle". Echem, mam nadzieję że obejdzie się, grzania to był dostatek🤣.

    Mniej więcej wiem, że wszyscy Czytacze i co ich czytam przetrwali, śledzę. 🤣

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam, czytuję pani bloga, chciałabym zasugerować na bóle kręgosłupa spanie na poduszce ortopedycznej.Sama zmagam się z bólami kręgosłupa ale od kiedy śpię na takiej poduszce ból zdaża się bardzo rzadko,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak miło, dziękuję😀♥️😀. Przyjemnie mi się zrobilo, nie spodziewałam się 😀.
      Tym razem to raczej zawianie, ale tak, kręgosłup ostatnio stał się moim słabym punktem. A skoro tak, to rzeczywiście poduszka ortopedyczna do przemyślenia i do zakupu, dziekuję. Nie wpadło mi do głowy, myślałam raczej o wymianie materaca, ale o poduszce też pomyślę. Na razie jednak musi starczyć ruch nożny i te które mu towarzyszą. Powoli ból odpuszcza, jednak obok myśli materacowo-poduszkowych lęgną mi się takie o wprowadzeniu jakiegoś uchwytu. Żadna radość wstawać po chrabąszczowemu.

      Usuń
  4. Z voltarenm do łykania to uważaj, smaruj się lepiej tylko. Mła się zdawa że Cię zawiało i bolą pewnie i nerwy i mięśnie i kości. Dodupnie, trza Ci troszki się sobą zająć. tymi plackami i cacykami mła natchnęłaś, mła sobie jutro upichci. Widzę że u cię w dzień św. Jana były widoki prawie że apokaliptyczne ( choć to nie jest dzień Jana od Krzyża tylko Jana od chrzcielnicy ). Widoki marsjańskie, te klimaty. Ponoć tak było w centrum kraju, na duuużym obszarze. Grunt że po tych widokach nas wiatrem nie rozwaliło i gradem nie zawaliło. Ponoć na Śląsku ludzie mieli mniej szczęścia, gradobicia były paskudne. Do nas już nie dotarło. Cieszmy się miłym chłodkiem, znaczy ciepełkiem dwudziestoparostopniowym póki jeszcze jest. Cholera wie co przyniesie przyszły tydzień. Kotostwo miało dobry piątek - nie dość że po upałach to jeszcze byłaś w domu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli na przyszłość dobrze wiedzieć, że takie apokaliptyczne niebo może być zapowiedzią pogodowego ekstremum. Ten pomarańcz, zauważyłaś jak pomarańczowe są bloki pod zielonym niebem? Żółte chodniki? One normalnie są zwyczajnie szare. Mam wrażenie że to efekt oświetlenia bijącego z przeciwnej strony nieba. Nie powiem, bardzo atrakcyjne w kolorach to było, ale jak tak, to nie wiem czy się będę cieszyć z następnej takiej feerii barw. Mało coś pogodowego szczęścia, podobno lipiec też będzie dobry wyłącznie dla ciepłolubnych kosmitów i wiecznych urlopowiczów. Nadzieja, że się nie sprawdzi😀😀😀. Oby.
    Kotusie miały dobry piątek, korzystały jak mogły, ale nie miały monopolu. Niestety przeganiałam w dużej części, tak jak przeganiam sobotę (Bobusie). To nie takie złe, ruch pomaga. Tak, stawiam jednak na zawianie. Kuruję się maścią, na szczęście boli ta część pleców gdzie sięgam. Tabletek nie łykami, bo o dziwo w mojej bliskiej aptece nie ma. Zamienników moc, ale koleżanka podkreślała żeby Voltaren. Nie ma, trudno, nie będę urządzać peregrynacji.
    Co do jedzonka, smacznego😀.

    OdpowiedzUsuń