Znów kamienne i roślinnie. Dawno nie było, teraz jest bo:
Bo niech się przydadzą te zgromadzone foty.
Bo wcale a wcale nie mam ochoty pamiętać o świętach.
Bo strasznie biało za oknem, tym bardziej strasznie że biel taka już ciut złachana miejskoscią.
Bo zima kalendarzowa jeszcze nie przyszła, a już jej nie chcę.
Wreszcie bo nie mam siły na opisywanie domowizny, grypowanie trwa. Wypadałoby, allle może w następnym poście, może będzie lepiej. A coś już by trzeba.
Więc. Takie kwiaty. Były już jakieś, wcale nie wykluczam że jeszcze będą.
W poniższej doniczce podejrzewam drobne szachrum, doniczce i dolnej warstwie liści człek się przysłużył, roślinka jednak ważniejsza, a urosła bez człeka.
Tym razem Czytaczu, pozwoliłam sobie na pokazanie kilku roślinnych aranżacji, a także na to, roślinom towarzyszyły np. żaby. Wszystko mineralne, ten puchaty kobierzec tak podobny w puchatości do kwiatów kocanek to kakoksenit (cacoxenite), gdzieś dalej jest w wersji ciemniejszej.
Mła urzekły te do grzybów podobne i mszaste czy też może mchowate. Lecz grypsko i się nie dawaj Złemu Mzimu, mła tyż ma gdzieś świąteczność w tym roku, szczerze pisząc to odwaliłyśmy w tym roku dekoracje świąteczne razem z Mamelonem po tzw. linii najmniejszego oporu. Mła się posunęła do tego że ubrała gałązki cisa, drzewa Cichej. Chujinki w tym roku nie będzie bo ani Cio Mary ani mła nastroju nie majo a kotom nie będę drzewka ubierać, bo i tak są bezczelne ponad miarę i niszczycielskie. Pooglądam sobie zdjęcia minerałów i pomarzę o zakloszowaniu mojej mineralnej kolekcji i ustawieniu na kawiaczku z nowym blatem. Na razie usiłuję zabrać się za odgruzowywanie chałupy, grypy nie mam ani żadnego innego alibi a idzie mła to zabieranie się nadzwyczaj ciężko. :-/
OdpowiedzUsuńW tym roku łatwo u mnie nie ma. Ogruzowywanie, no ach.
UsuńAle wiesz? Dasz radę jak się uprzesz, jak będziesz chciała. Czasem jest tak, że odkładane upierdliwości jak człek się za nie weźmie, to wcale nie aż tak upierdliwe jak się wydawało. A dekoracje u Ciebie, to wcale nie wyglądają jakby były po linii najmniejszego oporu.
Ja sama nie wiem co do mnie z tych kamienności najbardziej przemawia. Duuużo mi się podoba. Chyba bym chciała te udające doniczkowe skoro prawdziwym Feluś nie daje żyć. Ale pewnie też by musiały być pod kloszem....
Dziękuję, oczy nacieszyłam, puchatki kamienne i mnie ujęły najmocniej.
OdpowiedzUsuńPrawda, na oko puchatki 😀
UsuńNajbardziej interesujące są te, które najmniej kojarzą się z określeniem kryształ, że o kamieniu nie wspomnę. Czyli bąbelki, mchy, kwiaty z okrągłymi płatkami. Czego to natura nie wymyśli... Imponujące.
OdpowiedzUsuńPozostaję w zdumieniu. Stałym. Osobiście tylko raz natrafiłam na kamol do złudzenia przypominający inny obiekt, niestety nie kwiat, skąd. To był płaski kamolek wiernie odtwarzający kanapkę z chlebka tostowego, przełożoną wołowiną. Taka miniaturowa kanapka, gdzieś tak osiem - dziesięć razy mniejsza od prawdziwej.
UsuńOjaciekręcę. Ile tego dobra kamiennego, ciekawe ile kilogramów to by było.
OdpowiedzUsuńZa dużo na jeden raz, moje pojemności są jakieś ograniczone ostatnio.
Będę sobie oglądać po kawałku. I się delektować.
I jaką mają wielkość, to zagadeczka. Oglądaj jak chcesz, rzeczywiście chyba przesadziłam z ilością, no ale co ominąć?
OdpowiedzUsuńAle piękne kamieniska! I każdy inny i zachwyca niezmiernie! Wspaniałości! Torchę ich dużo tu pokazałaś i to mnie zagięlo ale cieszę się, iż można podziwiać taką różnorodność! Każdy wspaniały!
OdpowiedzUsuńNie umiałam zdecydować się co wyrzucić, więc wysypałam co miałam 😀. Może przygnieść i przytłoczyć, fakt😀. Dobrze że to obrazki kamieni, a nie rzeczywiste kamienie😀😀😀, nie przeżyło by się takiego ataku😀
Usuń