Czytają

czwartek, 23 marca 2023

Notatka 490 tsunami przy okazji.

Fota winnego tsunami pod mikroskopem


Omawiane tym razem krzemionkowe minerały powstały tak, że tsunami możliwe, a nawet bardzo możliwe. 

Tak mi wychodzi, trzy typy krzemionki wprawione w ruch mogą dawać obok minerałów efekt tsunami. To je oprócz wzoru chemicznego łączy. 

fragment imperium winnych


TSUNAMI


Co to jest tsunami, każdy dorosły w średnim wieku wie, a przynajmniej powinien wiedzieć, za jego życia były ze skutkami tragicznymi. Były tak dramatyczne, że media nie mogły odpuścić. To z 24.12.2004 na przyklad. Ćwierć miliona ludzi na nabrzeżach wysp Indonezji i wybrzeżach Indii straciło życie w momencie, w necie są filmy pokazujące kataklizm. Zjawisko było pioruńsko szybkie, zawiódł całkowicie system ostrzegawczy, wtedy zresztą w powijakach. 

To są wielkie fale oceaniczne zmiatające nadbrzeża i z nadbrzeża wszystko, bywają wysokie na kilkanaście metrów, potrafią pustoszyć wybrzeża na ogromnych przestrzeniach, sięgając wgłąb nich z potworną siłą. Bywają też takie bez ogromnych fal, morze wtedy podnosi swój poziom, wylewając i zalewając "łagodniej". Zjawisko jak na razie występuje jako oceaniczne. Na pewno przed medialną epoką też były. I na pewno będą, być może i na mniejszych akwenach. 

Tsunami powstają na skutek

- wybuchu podwodnych wulkanów. Czas największej aktywności wulkanicznej już podobno minął. Ale wulkany działają, i piszę tu o wulkanach plujących magmą i lawą, z chmurami gazów i popiołów, nie o tych powierzchniowych błotnych-atrakcjach turystycznych Rumunii np. 

- trzęsień ziemi spowodowanych ruchem płyt tektonicznych. Bo one się ruszają. Cały czas, z prędkością przez nas nie rejestrowaną, jeden milimetr na rok. A jednak, taki ruch zmienia położenie kontynentów, wypiętrza góry, prasuje w nowe postaci miażdżone skały, popioły i szczątki organiczne. A to, co na płytach, wierzchnia i brzegowa warstwa pęka. 

Sejsmolodzy i wulkanolodzy śledzą, kalkulują prawdopodobieństwo kolejnych ekscesów skorupy ziemskiej. Ok. Jest jakaś szansa że żadna Etna, traktowana przez mieszkańców pobliskich miast jako przyjazna góra, z uprawami oliwek i winorośli na zboczach nie zrobi kęsim ludziom. Sejsmolodzy mają sejsmografy, tu mimo sprzętu wykrywającego drgania trzęsienia są nadal tragicznie niespodziankowe.

Ale tsunami z powodu:

- podwodnego życia przydennych i poddennych organizmów zwanych okrzemkami. 

chyba jeszcze trudniejsze do przewidzenia, może dlatego że to nowe odkrycia ustaliły winnego.

Te pierwsze przyczyny jasne, każdy wie. Trzecia, okrzemkowe życie, to budulec dla powstania np. krzemienia pasiastego, chluby Gór Świętokrzyskich. Okrzemki, zwane tak od dużej zawartości krzemu w sobie. Nie jest to jeszcze krzemowa forma życia, ale już blisko. Te w krzemieniu żyły niewyobrażalnie dawno, ich potomstwo jednak nadal ma się dobrze. I sobie żyje, tworząc dokładnie tak jak przodkowie przydenne i poddenne imperia. Nieruchawe te imperia, nowe pokolenia żyją na starych i pomiędzy nimi. Na trupach i z trupami rodzicieli - niefajnie to brzmi, więc wyjaśnijmy. Okrzemki to glony, mikroalgi wód słonych i słodkich, protorośliny. Lepiej?

To organizmy jednokomórkowe o zaskakująco różnym kształcie, nazwa okrzemki stąd, że otoczka komórki jest z twardego krzemu, nie zmienia formy mimo śmierci glonu. Coś jednak gazowego przy ich życiu i śmierci z wewnętrznym rozkładem się wydziela, musi, bo opadające na dno drobiny zatrzymują się nad okrzemkowymi imperiami, tworzy się nowe dno, oddzielone od starego warstwą wody i okrzemkami. Warstwa wody to substancja poślizgowa, powodująca przy bardzo małych nachyleniach niezrozumiałe do tej pory osuwiska dna, jego ruchy tam, gdzie akurat nie wybuchły wulkany ani nie było ruchu płyt tektonicznych. Efekt? Mamy tsunami. 

Portrety okrzemkowych osobników,  jeden indywidualny portret szczególnie podejrzanego. 








O zjawisku przeczytałam artykuł, oczywiście że na twarzoku Geology Wonders, na polski tłumaczony przez inteligencję bardzo sztuczną. Link w gwiazdce.

*

A teraz minerały. 

Przy wybuchach wulkanów to przy odpowiednim odczynie płynnej krzemionki wypluwanej jako lawa powstaje obsydian, czyli wulkaniczne szkło. Oczywiście że zawiera dodatki z tego co wypluł, wypopieł i wygazowal krater, ale podstawa to SiO2.

Czy pod wodą też może powstać? Oczywiście. Tylko że rzadko trafia na ląd stały i suchy w dobrym stanie.

OBSYDIAN to materiał na pierwsze kamienne narzędzie, wykonane jeszcze przez homo erectus, stanowczo jeszcze nie sapiens. Znaleziono w Etiopii przyjemny warsztacik oraz narzędzia które teoretycznie nie miały prawa powstać z rąk ludzkiego praprzodka. Obejrzałam kilka filmików pokazujących jak przy użyciu jeleniego poroża i kwarcowego kamienia da się z wulkanicznego szkła uzyskać końcówkę oszczepu, nóż. Operację dokładnie takąż tymi samymi narzędziami przeprowadził pewien pan na szklanym denku butelki sake, a na trójkąciku serka tofu pokazał jak uzyskać haczyk na ryby. Takich filmików sporo, trwają po kilkanaście minut.  Że przeżytek  bardzo a bardzo? Może teraz laser zastosowany w chirurgii lepszy, zwłaszcza sterowany komputerem, ale przed laserem to obsydianowe ostrza były w chirurgii tymi naj naj. Tam gdzie naturalnie obsydian występuje, tam były z niego narzędzia. Epoka kamienia łupanego najwcześniej zaczęła się obsydianem,  krzemień to tam, gdzie obsydianu brak i później, a w Europie go prawie wcale nie ma. W Etiopii, Japonii i Ameryce Południowej był, i był do użytku codziennego i do wyrobu broni.  Potężna to była broń i tylko dzięki temu że Hiszpanie oraz Portugalczycy mieli broń palną odnieśli w Ameryce sukces. Nie musieli podchodzić blisko.  



Obsydianowe ostrza i dziś są przez niektórych cenione. A skoro tak, to znaleźli się i producenci i sprzedający.


Dziś, przy dostępie do karborundowych wierteł i korundowych szmergli tylko kruchość materiału jest przeszkodą. Ale bez takich ułatwień też sobie radzono. Absolutne mistrzostwo świata należy się kulturom prekolumbijskim, a wśród nich arcymistrzostwo osiągnęli Toltekowie. Nie, wcale nie chodzi o rzeźby, choć tu też było wspaniale. Ani o narzędzia czy broń. Chodzi o przedmiot kultu, artefakt religijny i użytkowy - lustro. To w jego powierzchni było widać wróżebnie przyszłość, to tam pojawiały się bóstwa. Nie wiadomo czy sami wpadli na taki religijny koncept, ale następcy go przejęli. Naturalną koleją rzeczy obsydianowe lustro zaczęło pojawiać się za krucyfiksami i Madonnami po wprowadzeniu nowej religii. Jakości były takiej, że wysoko je ceniono i na hiszpańskim dworze. Kształt to koło. 

Podobno w Ameryce prekolumbijskiej nie znali koła. Brednia. 

Znali, być może nie stosowali użytkowo bo forma była święta. Jak było to nie wiadomo i nie ma szans się dowiedzieć. Ale znali.

Obsydianowe lustra nosili przy sobie jeszcze długo po konkwiście. Tył rzeźbiony, ramki częste, w końcu jakoś trzeba było ochronić wulkaniczną kruchość. 




Tyłki oryginalnych, muzealnych luster. Dziurki do mocowania ramki? Sznurków do noszenia?
Tyłek aktualnie wyrabianego.  


Bo nadal są wyrabiane. W ramach cennej pamiątki, dla jakości obrazu - nie wiem. Współczesne. 



I w ramach dygresji. W Tybecie też lustra były wróżebne, tylko że tam wypatrywano znaków w metalu.

Dam sobie spokój z porządną pokazówką obsydianowych rzeźb. Te duże muzealne to podobno i tak w dużej części podróbki. 

Ale podróbki dużych rzeźb a umiejętności rzeźby w wulkanicznym szkliwie  (na zimno!!!!) oraz łączenie z nim różnych rodzajów kamienia to już inna sprawa. Obsydian barwiony, wstawiany w inny kamień lub inkrustowany masą perłową, jadeitem  lub turkusem...




Rodzajów obsydianu nie będę wymieniać, poległam przy agatach, tu może być to samo. Zależne one od tego co zagarnęła przy wybuchu i co zawierała płynna krzemionka, czy była bardzo rozżarzona (może mieć wykwity krystobalitu), opalizować, układać się przy zastygania w pasy, mieć w sobie smugi i plamki. Powyżej widzisz Czytaczu czarny. Ja sama mam wisiorek połyskujący złotym khaki. 
Najwięcej fot tęczowego, rzeczywiście pasy perłowo połyskujących warstw. Ale tyle było błysków, że dam mu spokój.



Jest jeszcze srebrny, odpowiednik pokazanego złotego. I zielony. Nagminnie fałszowany. Naturalny miewa nierówny kolor, matowości lub zmętnienia, ale i tak łatwo się nabrać




Może mieć i takie zmiany kolorów. 



Jest jeszcze szkło pustynne, przejrzyste, zielonkawe. Występuje na pustyniach, jak nazwa wskazuje, nie wiadomo dlaczego i od czego ono. Czy Egipcjanie je znali? Wiele rzeczy by to wyjaśniało, w tym i rozwiniętą sztukę emalierstwa. Tektyty. Nie mają wielkiego znaczenia dla ludzkiej kultury, na ogół są nieduże. Naturalne szkło-szkliwo może powstać od uderzenia pioruna, meteorytu. Te ostatnie meteorytowe dekoracyjne są, nie znalazłam fot, ale zdaje się że jest coś z nich u Tabaazy. Mołdawit?

No dobra. Przyznam się. O szkle powstałym w wyniku walnięcia meteorytu zwyczajnie nie wiedziałam. Że może być tak atrakcyjne estetycznie jak jest-tym bardziej nie wiedziałam. Przy kolejnym nie mineralnym poście będą ilustracje z niego i z czegoś co nie da się znaleźć w necie, być może to rodzaj naturalnego szkła.

A co ze zgniataniem? Pękaniem? Mieszaniem? Na ogół przy zgniataniu, w miejscach gdzie występuje kwarc powstaje 

JASPIS

Może być z krzemowych popiołów wulkanicznych sprasowany na amen i z każdego rodzaju kwarcu. Z domieszką krzemianów i innych związków. Z natury swojej jest niejednorodny, różni się bardzo między sobą, złoże złożu nierówne. Twardość też miewa różną, 6 -7 w skali Mohsa. Ale jeden z jego wariantów, nie raczący  zaszczycić swą obecnością poniższych plansz, służy jako kamień probierczy w jubilerstwie, więc ma stałą twardość, budowę i reakcję na odczynniki chemiczne. Basanit, zgrzew-zgniot wulkanicznych popiołów, o szarawej czerni, strukturze bardzo drobnoziarnistej. Nie mam żadnych wątpliwości, bardzo dużo jaspisów brakuje.




Dziwa z jaspisu wyrabiano i się wyrabia. Jest dobrym materiałem rzeźbiarskim, zwłaszcza ten o drobnoziarnistej budowie.



Bywa w kolorach szalonych, ale też bywa dobarwiany. 
Nie wiem czy "jaspis morski" taki kolor ma naprawdę, zakładam że może, w końcu ich moc, w kolorach bardzo różnych. Wyroby hmmmm.... Pospolitej produkcji? Morski jest w dwóch ostatnich.












Z kwarcowych dziwów pojawiło się ostatnio coś, co być może zostanie zakwalifikowane jako jaspis, być może agat. Kamień wyraźnie obrany przez siły natury z zewnętrznej warstwy, z powierzchnią oddającą fakturę utraconej skorupy lub wyrzeźbioną przez piach pustyni. Agat Gobi. Prawdopodobnie to też zlepieniec.














Przypomina jaspis leopardzi.




No dobrze. Jaspisu dość.

Wulkany i zgnioty zaliczone.

Pora na okrzemki.

KRZEMIEŃ

W naszym kraju występuje i owszem, w kilku odmianach. Jeden jest naszą wyjątkową chlubą.
Nie do końca wiadomo jak powstaje krzemień. Żeby uznać krzemień za krzemień, złoże lub kamień musi mieć tzw. korę krzemionkową, miększą od gładkiej zawartości, porowatą. Za krzemień już nie są uznawane czert i rogowiec o prawie takim samym składzie i właściwościach - ale bez kory, płynnie przechodzące w otaczające je skały. Jeśli już czert i rogowiec są klasyfikowane to do jaspisów. Być może to "prawie taki sam skład i właściwości" robią różnicę. Te nasze, cenne, powstały z organizmów morskich, okrzemek właśnie. W ich strukturze odkryto ślady innych morskich, nie okrzemkowych organizmów i nie ma wątpliwości, one z morza. Zarówno pasiasty, nasza sława i duma jak i mniej obecnie słynny czekoladowy.  To efekt naporu "drugiego dna" na okrzemkowe kolonie, sprasowanie ich na amen i wyciśnięcie z nich wody. W pasiastym pasy powstały na skutek nierównomiernego wycieku wody-jasne warstwy utraciły ją później.

Możliwe że było tsunami, pozawijać i pofałdować okrzemkowe warstwy mogło w trakcie ślizgu i osuwania. 


Pasiasty tak znany, że każda chyba polska baba wie jaki on. Zdobywa uznanie międzynarodowe, bo spokojna elegancja kolorystyki, wyraźny i czysty rysunek pasów nawet jeśli one zagięte i zawikłane, piękny połysk - same atuty.

Więc skoro tak, to nie, nie będę przesadzać z wizerunkami.  Tyle,  by pokazać różnorodność graficznych wariantów. 
W każdym  kamieniu są inne.  









Czekoladowy nie ma tyle szczęścia. Firma teoretycznie robiąca z niego biżuty pokazuje jako krzemień czekoladowy czarne kamyczki. A on taki.




Nawet najciemniejszy z fot nie jest tak czarny jak ten w biżuterii, może być bardzo ciemnobrązowy. 

Nasze cenne krzemienie naprawdę były cenne. Szukano ich. Czekoladowy rozpoznawalny mniej, ale oba znajdowane w narzędziach daleko poza miejscem wydobycia (Góry świętokrzyskie, okolice Radomia).  Przysłużyły się ludzkości na dwa sposoby. Jeden, już wiesz jaki Czytaczu. Obsydianu w tej części świata mało, a narzędzia z krzemienia robi się dokładnie tak samo jak z obsydianu. No, może ciut mniej ostro wychodzą, ale za to trudniej pękają przy używaniu. Nie tylko krzemień był zresztą do narzędzi wykorzystywany, czert, rogowiec i chalcedon również. 
Epoka kamienia trwała dłużej niż myślisz Czytaczu. To biały człowiek zapoznał na przykład Maorysów z metalem, dla nich epoki brązu nie było. Kamienne narzędzia służyły dobrze do wyrobu innych narzędzi, cięcia skór, włókien, mielenia ziaren i korzeni. Nimi wykonywano wiele innych, z kości na przykład. Igły, haczyki na ryby. 

Kościane narzędzia. Kamiennych w necie nie ma


Mój kochany Gerald Durrell odwiedzał Patagonię i  tak ładnie pisze o dawnych tambylcach. Ale pisanie na srajtfonie nie sprzyja długiemu przepisywaniu, więc tylko o kamiennościach. 

.... usłyszałem, że wyciąga jakieś pudło spod łóżka. Po chwili wrócił z pudłem do nas i postawił je na stole. Zdjął pokrywę i wyłożył zawartość na biały obrus, a mnie aż zatchnęło.
  Jak powiadam, oglądałem w muzeach różne eksponaty, lecz nic nie mogło się równać z tym, co zobaczyłem teraz  - gdyż Huichi wysypał na stół tęczowy stosik kamiennych przedmiotów, których barwy i piękno zapierały dech w piersi.  Były tam groty strzał, od delikatnych i kruchych wielkości paznokcia małego palca, po duże jak jajko. Były łyżki zrobione z przepołowionych  i starannie wygładzonych muszli; długie, rzeźbione kamienne łopatki do wybierania jadalnych mięczaków ze skorup; groty włóczni o krawędziach ostrych jak brzytwa; kule od bouleadoras - okrągłe niczym bile, z płytkim rowkiem pośrodku przeznaczonym na rzemyk z którego kula zwisała - tak niewiarygodnie doskonałe, iż trudno było uwierzyć, że można osiągnąć podobną precyzję bez urządzenia mechanicznego. Były tam również przedmioty o charakterze czysto ozdobnym....... 
..... niektóre groty strzał były tak maleńkie, że wydawało się niemożliwe, aby wykonano je prostą metodą odłupywania, lecz gdy obejrzało się je pod światło, można było dostrzec delikatne ślady usuniętych płatków kamienia. Jeszcze bardziej niezwykłe było to, że każdy grot, nawet najmniejszy, miał na brzegach mikroskopijne zadziory, potęgujące jego ostrość i skuteczność..... "

Skrzynek były dwie. Skarbiec doskonale świadczący o umiejętnościach "dzikich barbarzyńców", ich poczuciu piękna bo 

" ....każdy przedmiot był dziełem sztuki, pięknie wymodelowanym, poddanym starannej i precyzyjnej obróbce, zaostrzonym i wygładzonym, wykonanym z najładniejszego kawałka kamienia, jaki znalazł jego twórca. I niewątpliwie wykonanym z miłością......"

Gerald Durrell "Kraina szeptów"

Nie żałuj dzikich przodków, żałuj że już nie umiesz, że cię nie stać na miłość do tego co robisz by przeżyć. Że cię nie stać na zachwyt. 

Ech. 

No dobra. To jeden podstawowy powód dlaczego krzemionka ważna. Narzędzia. 

Drugi, równie fundamentalny to ogień. 

Nie ma wątpliwości, ogień znano, zanim zaczęto nad nim panować i go rozpalać. 

Historia cywilizacji zaczęła się od łupania kamienia, rozpalać ogień nauczono się przy tej okazji. Przy wytwarzaniu narzędzi. 

Jedna możliwość, to próba wiercenia w miękkim drewnie zaostrzonym (no czym zaostrzonym? Kamieniem oczywiście) drewnem twardym. 

Druga to iskry, lecące rozgrzane drobiny przy łupaniu kamienia. Podobno każdy, równie twardy jak krzemień kamień daje przy uderzeniu iskry. Jeśli do walenia użyto pirytu, były na tyle gorące by rozniecić ogień na pewno. Piryt przy kwarcu częsty, to złoto głupców, kamień iskrzący. Jeden ze związków żelaza o wyglądzie zmiennym, potrafi być niepozorny, potrafi być olśniewający.  Jeszcze w dziewiętnastym wieku bywał używany wraz z krzesiwem do rozpalania ognia.  Krzemień, krzesać, krzesiwo. I jako krzesiwo krzemień służy do dziś surwiwalowcom i użytkownikom zapalniczek. O krzemień uderza krzesak, już czysto metalowy, nie z pirytu.  Bo umiemy rozpalić ogień, topić metal. 

Piryt. Na jednej z fot rośnie na kwarcu.






Trzecia metoda to rozpalanie ognia za pomocą soczewki - Egipt, tam byli pierwsi. Szkło, kryształ górski,  twórcze wykorzystanie krzemionki do rozpalania ognia. 

SiO2 to potęga Czytaczu. A jeszcze jak jest piryt....

Pisała R.R. 





10 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. I bardzo jestem ciekawa co Ty powiesz na przeczytane. Bo polepiłam po swojemu i amatorsko kawałki posiadanej wiedzy i domysły.

      Usuń
  2. O jaciekrencem. Tyle wiedzy. Jednym okiem wleci, drugim wyleci.
    Ale miło się czyta i ogląda. Dzięki!
    A u nas w okolicy w kamieniołomie Stanisław ( najwyżej położona kopalnia, nota bene kwarcu, w PL i dużo fajowych minerałów tam można ponoć znaleźć ) pomiędzy Szklarską a Świeradowem jakiś wariat ( inwestor w języku oficjalnym ) ponoć jakieś budynki/hotele/ ch-w-co chce stawiać.

    https://www.jelonka.com/co-z-kopalnia-stanislaw-113790

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło że miło, ale ta kopalnia!
      Nie wiem o co kaman, dlaczego tak że trzeba stawiać nowe niszcząc stare. Metoda graficiarzy, najlepiej smarować na dziele kolegi, zwykle zdolniejszego kolegi.

      Usuń
  3. Takich wariatow wszędzie coraz więcej niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda. Na temat poczynań ze stawianiem budynków mających przynosić zysk, tam gdzie naprawdę szkodzą i na ogół szpecą można encyklopedie poskładać.

      Usuń
    2. No nam obok galerii handlowej gdzie jest stokrotka i ciuchy typu kik Pepco i Toys World i Tedi i Rossmann i Hebe stawiają co? ALDI 🤣
      A na przeciwko jest biedronka! Jedno skrzyżowanie i trzy sklepy. Ciekawe ile będzie wypadków w wyścigu po promocje.
      Z drugiej strony dobry punkt będzie w tym sklepie na promocji wezmę np parówki, w biedronce jajka, a w Aldi karmę dla kotów. Muszę się zorientować czy tam jest coś co moje jedzą 🤣🤣🤣

      Usuń
  4. Nadal czytam i jest OK. :-D

    OdpowiedzUsuń