Czytają

poniedziałek, 26 września 2022

Notatka 452 miejski-niemiejski misz-masz

Ten post jest efektem drobnych spacerów. Miejskich i niemiejskich. Sam banał, i może dobrze. Wydarzenia i zjawiska efektowne potrafią być wstrząsające, denerwujące, dołujące. A wystarczy że kciuki mentalne trzymam z całej siły. Bo dzieje się. U niektórych już lepiej ( TFU-TFU-TFU, NIE ZAPESZAĆ!!!), u blogujacego Futrzaka zmartwionego Mefim może też, oby, och OBY! 

Nie mobbinguję tym razem o wieści, ale koty nastawiam, mowy do niebios wygłaszam, no i te kciuki. Oraz znów link.

pomagam.pl/3miesiace

Na początek, z obfitości miejskich tekstów i obrazków napisy. 




Różne bardzo, czyż nie?

Jesień już, nie ma się co łudzić. Jeszcze co prawda miejskie kwietniki barwne, tu coroczne cudo. Koleusy, czerwona begonia dragon i jeszcze coś tam, czego nazwa wyleciała mi ze łba, a wiedziałam. 










Podszyte te obsadzenia betonowych donic szarym bluszczykiem kurdybankiem, zieloną tojeścią, bordową komarzycą. Bardzo okazałe i rwie oczy. A poza tym drzewa zaczynają barwnieć, czasem podsychając, co widać na przykład na klonie pod moim oknem. Ma rude suche obwódki na każdym liściu, niezbyt to ładne. Iglaki też w nie najlepszej formie. 



No dobra. Wysypuję resztę cykanek zieleni miejskiej. 







Jak widać drobne i niedrobne skarby jesieni są. Nawet w mieście. Pigwowce, kasztany jarzębina, mahonia i głóg. Asia tęsknie wspomina jarzębinki w czekoladopodobnej polewie, dziś smakołyk wyłącznie domowego wyrobu, nigdzie w sklepach nie widziałam. I chyba nie ma. 
U Bobusiów roboczo, deszczowo i szaro. Srajtfon w takiej wilgoci pasuje, więc cykanek niet. Była próba spalenia części spróchniałych gałęzi, ale przez deszcz nieudana. Sterta do spalenia urosła zamiast zmaleć. Przez lato były dokładki, w upały ognisko nonsensem, a teraz jak mają czas na palenie to pada jak na zamówienie. I gasi. 


Była i powtórka lasu, tego samego co poprzednio. Tym razem trochę inaczej poszłyśmy, ale z zaliczeniem widzianej poprzednio polanki przydrożnej. Waleriana kozłek, wielkie kępy. Były w planie wykopy ale mocno siedzi w ziemi, bez solidnej łopaty ani rusz.  Zabrana w celu wykopków łyżka dała ciała, czyli nie dała rady. Skończyło się na zebraniu półdojrzałych nasion i jednym pędzie z mikrym korzonkiem. Dobre i to. Przy polanie rosną paprocie, jakaś odmiana wietlicy, ażurowa i wytworna. Piękna, ale już nie było jak wykopać. 








Dziwna rzecz, ludzie wracali z grzybami a my prawie nic. Bo co to za łup jedna nadżarta przez dzika kurka (Asia) i  dwa modrzewiowe maślaki (ja) wobec napchanych wiader, koszyków, toreb? No żaden. Kiedy wsiadłam do autobusu, Asia poszła do domu pieszo, częściowo lasem. Nie ma daleko na swoje osiedle, a teraz, z racji rozwalonej estakady i okrężnych kursów prościej iść pieszo. Szybciej i mniej stresu, bo nie trzeba przedzierać się przez autostradę pozbawioną kładek i przejść. I co? I wyhaczyła dwa wielkie prawdziwki, zdrowe, tak po drodze i przy drodze. A najczęściej widziałyśmy takie grzybki. 





One podobno też jadalne po specjalnej obróbce, bez obróbki jadalne raz. Las w słońcu był niezwykle urodny, nie wiem czy to widać na srajtfonowych cykankach. 

I takie to spacerki były. A w niedzielę była impreza w postaci mini giełdy kamieni szlachetnych i skamieniałości. Łeb mi pękał w sobotę, w niedzielę trwało dojście do jakiego takiego dobrostanu, więc załapałam się na zupełną końcówkę imprezy, zniżkowym biletem, bo więcej niż połowy stoisk już nie było.  Puste blaty widać. 






Miałam cykać do wypęku i nawet się starałam, było co mimo puścizny. 















Dotarło do mnie jednak, że to naprawdę ostatnie chwile, odpuściłam więc biżuterii omijanej w cykankach i popędziłam robić drobne zakupki, zakupki, bo nic poważnego nie kupiłam. No dooobra, moje zakupki to drobne gwiazdki hematytowe do bransoletek. Lubię hematyt, świetnie i szlachetnie udaje metal, nie powoduje alergii, nie tak łatwo się zmienia. A występuje w takiej rozmaitości kształtów, rozmiarów i kolorów że w głowie się mąci. 
Jak skończyłam zakupki to okazało się że jeszcze jedno stoisko wyparowało, to z ozdobami kwietnymi ze skóry. Brzmi strasznie, ale wyglądają te wyroby super. Nic nigdy tam nie kupiłam, dla mnie skóra to nie jest ulubiony surowiec, ale towar oko rwał zawsze. W pięknych kolorach, bardzo letnie i wiosenne zwiewne naszyjniki, szpile i brosze, bransoletki, paski i pierścionki ze skórzanych kwiatów, liści, owadów. Oryginalne bardzo, no i nie tanie. No trudno, następna impreza w lutym, miejmy nadzieję że będzie i ja będę na niej w większym zakresie, może i skórzane cuda będą..  Zawsze sobie obiecuję, że tym razem coś kupię, no i po pierwsze niemoc decyzyjna mnie dopada, po drugie wąż w kieszeni syczy "a gdzie to będziesz nosić? do czego ci pasuje? tyle kasy! mało masz?". I kończy się na podziwie. Powrót.






Pisała R.R.






38 komentarzy:

  1. Tak tu też sporo jeszcze kwiatow kwitnie, i w ogrodkach , i na miejskich kwietnikach, skwerkach. Zaczynają sie przebarwiac klony, rozne krzewy i winobluszcze. Ogniki , rokitniki urzekają kolorem owoców., Bardzo lubie na nie patrzeć.

    Fajna lesna wycieczke mialyscie, nawet jak grzybki nie uzbierane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolor, grzyby, spacery. Trzeba naładować baterie 😉

      Usuń
  2. Piękne te nasadzenia jednoroczne, bujne tak, jakby żadnej suszy nie było, moje koleusy marniutkie, ale i tak spróbuję je przechować przez zimę. Muchomory- śliczności, mam takie jedno miejsce, w których jest ich mnóstwo, ale w tym roku byłam tam za wcześnie, jeszcze ich nie było. U nas grzyby się pojawiły, ale na razie wielkiego urodzaju nie ma , cieszę się, że w ogóle się pokazały, bo po tych koszmarnych upałach obawiałam się, że może ich wcale nie być. Na szczęście teraz pada regularnie, przyroda może trochę odetchnąć. Pokażesz bransoletki , które robisz ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, zdaje się, że link do zbiórki nie działa.

      Usuń
    2. Działa Mariolko, już działa. Trwały jakieś prace konserwacyjne,l.

      Usuń
    3. Guzik Romuś, nie działa. Nawet się nie podświetla na niebiesko.

      Usuń
    4. Osobiście właziłam przez przeglądarkę. Ale ok, teraz wstawiłam link z przedostatniej wiadomości, ta ostatnia rzeczywiście jakąś nie tego

      Usuń
    5. Ja dziękuję ❤️❤️❤️ Mefisiu w dom, wenflon wyjęty, wykład mu zrobiłam. Zamówiłam mu jedzenie zgodnie z wytycznymi. Mamy nie przekraczać na suchym 12% a na mokrym 5-6%. I Miamor ma być nawet dwa razy dziennie ten snackslodowy. Bo Mefi nie lubi past słodowych takich typowych. Ale to kotek Dziadek, ma swoje wymagania i ja nie będę się z 13latkiem kłócić. Niech będzie z nami ile się da. ❤️

      Usuń
    6. Dobrze o Kocurro. Tak trzymać.

      Usuń
    7. Och, blogger pokazał świńską stronę osobowości jak na zamówienie. Wykasował odpowiedź dla MP. Wybacz, Mariolu, to nie lekceważenie a interwencja świni-bloggera. Tak, kiedyś pokażę 😃

      Usuń
  3. Łoj! Piękne wszystko! Po zieleni bym sobie połaziła, z giełdy z pustymi łapami bym nie wyszła (bo te koraliczki cudne po prostu) ale "Słomiany zapał" zrobił mi dzień - chodzę i rechoczę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze że napis wywołał u Cię uśmiech a nawet rechot😃. Mnie zasmuciły wieści o Małgoś-Sąsiadce, perle. Niby dzieje się tak jak Ona chce, ale w niewielkim stopniu to przynosi ukojenie bliskim, być może wcale. Bałam się takiego rozwoju wypadków. Odchodzenie czeka każdego, nie ma tu złudzeń, rzadko kto godzi się z nieuniknionym i równie rzadko dostaje na to szansę. Perła.

      Usuń
    2. Roma, to jest smutne dla tych, co zostają. Ostatnio przeczytałam coś, co jakoś zmieniło mi optykę, a mianowicie, że opłakując zmarłych tak naprawdę opłakujemy siebie, swój ból rozstania. Wiem, że Tabie będzie bardzo ciężko, ale osobiście Małgoś zazdroszczę. Jest w pełni władz umysłowych, świadoma, spokojna, pogodzona. Ma za sobą piękne długie życie, bliskich, którzy do końca zadbają o jej komfort fizyczny i odchodzi świadomie. Takie umieranie to jest wielka łaska od Boga i jak wiesz dana jest tak naprawdę nielicznym. I Małgoś to wszystko wie, i stąd jej troska o Tabę "dziecko, kto się teraz tobą zajmie".

      Usuń
    3. No nie wiem. Przewrotnie napiszę że kiedyś mówiłam że jeśli już umierać to z miłości 😉. A na poważnie, to tak. Masz rację we wszystkich procentach świata, i co z tego? Jak zwykle będzie ciężko tym co zostali tu.

      Usuń
    4. No będzie ciężko. Nawet nam, choć osobiście jej nie poznałyśmy, a mimo to jest dla nas kimś bliskim. Zawsze czekałam na posty Taby o Małgoś, jak swego czasu moja babcia na kolejny odcinek Matysiaków. I co z tego? I tak jej zazdroszczę godnego umierania. Bo kiedyś wszyscy pójdziemy śladem Małgoś i ja bym chciała też tak z fasonem.

      Usuń
    5. Oj tak. Zawsze się czekało na wpisy. Ale tak to jest, że zostają wspomnienia. Dla mnie we wspomnieniach poza Dziadkiem, jest żywy Amberek, Jagusio i Nikusia. Kiedyś się wszyscy spotkamy ❤️

      Usuń
    6. No i Salemek mój król Serca, pierwszy kot, ale wiem że będzie dobrze. Tam nic nie boli. Tam może na Malgos czekają same dobre rzeczy i ukochani ❤️

      Usuń
    7. Piesko Kochana, niech Ci będzie dane, ale pobij też rekord wiekowy Małgoś❤️. Tak. Też czekałam na wpisy o Małgoś. Na chodziku-harleyu, toczącą kulinarne podchody, knującą niecne sposoby zdobycia kasy. Ten "sfilcowany moher" ma niezwykłą umiejętność wykradania się do serca. No i ma serce.

      Usuń
    8. Kocureczku. Tak, jest nadzieja że raz - TAM nie boli, dwa - będą ci co TAM wcześniej. Ukochani.

      Usuń
    9. Mój psychoterapeuta podczas rozmowy na temat śmierci bliskich zapuścił mi kiedyś taki tekst ( z książki innego psychoterapeuty (-tki).
      Otóż owa psychoterapeutka szła se kiedyś ulicą swego chyba miasteczka ze swym dzieckiem, i przechodzący spytał ją: "Jak tam twoja mama się miewa?
      A ona odparła:" Mama ma się świetnie, właśnie umarła". Sąsiad się zacukał, a dziecko pociągnęło mamę za rękaw i rzekło:"Mamo, nie mów takich rzeczy, ludzie nie rozumieją".
      A ja chyba zrozumiałam.
      A w sprawie rekordów wieku to proponuję się sprężać grupowo i indywidualnie, i bić rekordy.
      Od czasu do czasu zastanawiam się, coby tu robić na stare lata, i myka mi idea czegoś w rodzaju komuny starych wiedźm.
      Jak dożyjemy to zobaczymy, czy da się coś zrobić z moim planem.

      Usuń
    10. Tyle mi się nasunęło po tej przypowiastce terapeutycznej, że ach. Kontrastowo i bez sensu wybija się na pierwszy plan usłyszane w święto zmarłych pytanko do jednej z dalszych cioć, takie: "A mamusia to dawno umarła?" Gest głową cioci i odpowiedź "Mamusia tam siedzi". Rzeczywiście siedziała, stulatka😃.

      Usuń
    11. A bo kobiety ponoć żyją dłużej.

      Usuń
    12. Wiesz co? Może i tak. Plany na komunę starych wiedźm można snuć 😀. Jakąś szansę mają na realizację.

      Usuń
    13. To ja się też zapisuje choć ja Wiedźma w rok po Czernobylu 😸

      Usuń
  4. Piękna jesień, piękne kolory, uwielbiam! Szkoda ze w tym roku wrzesień taki zimny nietypowo, może październik nam wynagrodzi słońcem.
    Giełda ciekawa, pewnie bym jakieś korale nabyła i cos z krzemienia pasiastego, od dawna sie czaję na jakis ladny naszyjnik. Bliżej mam do Lwowka, ale zapomniałam o agatowym lecie i przeszło mi koło nosa...
    Kciuki za wszystkich blogowych znajomych trzymam, tych futrzastych też, nie dajcie się chorobskom i smutkom! Mnie rozłożył najmodniejszy wirus, w lekkiej postaci i może bym nie zwróciła uwagi na drobne dolegliwości, ale niektórzy z krewnych i znajomych dość ciężko przechodzą, więc siedzę grzecznie w domu, żeby się nie osłabiać i załogi w firmie nie zarażać, pije czosnek z miodem i takie tam... tak że zalecam dbanie o siebie i swoją odporność, zwłaszcza w tym jesiennym czasie. Pozdrawiam najserdeczniej!
    M.w papilotach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mnie też ubawił ten Słomiany Zapał, świetna nazwa :)))

      Usuń
    2. Zdrowiej❤️ Dobrze wiedzieć, że nie jesteś Ptysiem ani Balbinką i zarazy nie rozsiewasz. Może coś fajnego powstanie, skoro masz trochę luzu? Korzystaj😉❤️ Co do chęci nabywczych, to przełam się i odwiedź jakąś solidną i dużą imprezę tego typu, tam łatwo stracić głowę ale i dostać niepowtarzalne cudo. Takie co to stworzone dla Ciebie. Napis niezły jest😃

      Usuń
  5. Powiem Ci Roma, że to Twoje zdjęcie podesłałam rodzinie, to rechot się niósł jak stąd do Krakowa via Częstochowa. Nawet Rabarbarze wysłałam i też się rechotała, choć obolała i wcale jej nie do śmichu. Także dzięki piękne! Podobno w Poznaniu był zakład pogrzebowy Ostatnia Prosta :))))))))))) ale już nie ma, albo nazwę zmienił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli napis zrobił furorkę😃 Dooobrze😃, przyda się taki masaż i kręgosłupowi Rabarbary-pozdrów serdecznie😃

      Usuń
    2. Sama pozdrów. Możesz tu, możesz smsem. Rabarbara ostatnio znowu ma problem z komentowaniem. No blogger jest bydle niemiłe i tyle. Ja się z badziewiem dogadać nie mogę, Baśka też. Nawet jak jest zalogowana to z telefonu nie może komentów zostawiać, albo jako anonim (ja mam to samo). A z powodu niemożności siedzenia nie korzysta teraz z laptopa. Tzn. teraz to ani stać, ani siedzieć, ani leżeć nie może. Jeszcze najlepiej z tego wszystkiego wychodzi jej stanie i chodzenie, więc słodko nie jest.

      Usuń
    3. No to pozdrawiam z całego serca 😃.
      A blogger jest wredny i za każdym razem funduje mi i nny rodzaj niemiłych wrażeń. Zeżarł mi dwa posty np. przy publikowaniu, od tego czasu staram się jak mogę by robić kopię. Ostatnio wymaga wciąż logowania. Niemiłych jeden. Ale z drugiej strony gdyby nie on to jak bym się dowiedziała o istnieniu Rabarbary, Ciebie, Tabi, Małgoś-Sąsiadki, Małgosi w papilotach, Kocurro czy Dory i MP? I Agniechy. Rozszerzył mi się zasięg serca.

      Usuń
  6. Napis świetny! Mnie nie ciagnie do kamyczków, owszem ładne, popatrzę i wystarczy. Pewnie dlatego, że ja nie jestem biżutkowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale popatrzeć miło😃, i portfel u Ciebie bezpieczny.

      Usuń
  7. Jeden komentarz mi nie starczył, to się znowu dopiszę na dole. Też lubię oglądać kamyki błyszczące. Czy kobieta ma w sobie geny sroki?
    Chociaż kamyków jeszcze nigdy nie ukradłam. Sroka ponoć kradnie.
    Narobiłaś mi smaku na następne Agatowe Lato ( to tegoroczne odpuściłam, durnota jedna ze mnie ).
    Natomiast grzybowo możecie mi wszystkie zazdrościć - ciągle są! I chociaż ilość spada, to jakość rośnie. Cuda nie grzyby, zamiast obierać, to człowiek obraca takiego w ręku i podziwia i podziwia i z podziwu wyjść nie może.
    A napis i mnie się spodobał.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oczywiście że ma geny sroki. Albo ptaka altannika, bo że geny ptasie ma to oczywiste - gniazda😃.
    Co do Agatowego Lata to nie omijaj, zazdroszczę że nie masz daleko. Chociaż idzie zgłupieć i na mniejszych imprezach. Grzybków zazdroszczę mniej, korzystaj do wypęku, ja uzbieram, spoko. Na razie u mnie wilgoć z nieba nieustanna właściwie.

    OdpowiedzUsuń
  9. A jak tam Ruda Kocia Wiedźma się ma? Rysia ma może jakieś niepublikowane nam zdjęcia? Październik miesiącem dyni! 🧡

    OdpowiedzUsuń