Czytają

niedziela, 26 września 2021

Notatka 375 AKTUALIZACJA cykanek i pisanek trochę

To, co pod gwiazdką to było pisane wczoraj-dzis, w nocy.  Dziś już wiadomo, że z Rudym ciężko, sytuacja niech to, zrobiła się dramatyczna. Szansę jeszcze ma. Kocurro siedzi obok Rudego na kroplówce.  Fluidy intensywnie proszę. 

Najwyższa pora w końcu iść spać. Ale najpierw ku pamięci i celom sprawozdawczym.










Tak Czytaczu, było ognisko, dalszy ciąg palenia pobutwiałych dech, belek, gałęzi i palet. Dużo jeszcze tego zostało, palenia nie było przez kilka lat więc uzbierało się. Te najstarsze i obrosłe zielskiem  zostają do wiosny, któż wie co już śpi pod stertą...  Tym razem ogień wykorzystany na pieczonki, pyszna rzecz. Zmachana ciężko robieniem czystki  na nowe miejsca pięknotek, nie cykałam za dnia roślin, choć są jakieś kwiaty.  Będzie przesadzanie jednej i dosadzanie dwóch.  Pięknotek.  W ciemności bliskiej ognisku lśniły nieliczne róże, trytoma -  nabytek daglezjowy. 




Nie ma co, jesień jest, ogniska i sadzenie krzaczorów to zajęcia już jesienne, po drodze widziałam wykopki.  







Znów oberwałam grzybami, tym razem dzikie boczniaki i znów (z czego się bardzo cieszę) szmaciak gałęzisty vel siedzun sosnowy vel kozia broda.  Po rodzinnemu "mózg".  Dodatkowo suszą się ścięte wsady do wazonów. 


Moje zaniedbane kiciusie dają mi ostatnio bardzo do zrozumienia że zaniedbane. O akcji z Gacusiem pisałam w komentarzu do poprzedniego posta i nie mam siły tego powtarzać, dał kotulek czadu. Jacuś przechodzi w niegrzeczności sam siebie, Feluś najchętniej wlazłby we mnie. Więc jutrzejszy-dzisiejszy dzień dla nich. 
Ponadto, co? 

Ano Kocurro szalony zrobił mi przyjemność przesyłką z bardzo miłym liścikiem i pocztówkami. Kocimi i niekocimi. 
Co do kocich, kocie  Jacuś potraktował jak konkurencję, na pokazanie niekocich nie dał żadnych szans. Więc kocie z kotem.


Dużo ich, tych niekocich, a całość mile grzejąca serce. 

No właśnie. Kocurro i Rudy Jaguś. 

W poniedziałek planowany zabieg operacyjny. O przebiegu takim, jaki będzie konieczny po otwarciu kota. Fluidy proszę nachalne i intensywne!!! Dobrze ma być!!!!
Wieści najbardziej aktualne z aktualnych tu. 

Link prowadzi do Pomagam.pl ze zbiórką. I nie, nie będę przepraszać że link do zbiórki. Nie czuj się zobowiązany Czytaczu, tu masz wieści najświeższe. Byłoby oczywiście dobrze, gdybyś nie tylko poczytał, ale zdaję sobie sprawę, że część moich Czytaczy (a choinka wie, może wszyscy lub większość? A może nieliczni?) dosypała grosza do zbiórki. 

Nie tak dawno temu, ja sama straciłam rudzielca, kochane futerko.  Za moją Lisiunią tęsknię. Wiem, wypadki chodzą po kotach, nikt z nas i żadne z naszych futer i bliskich nie jest nieśmiertelny..... ale jeśli można pomóc w ratowaniu rudzielca, to czemu nie? Udostępniać linka proszę, fluidować proszę. 

Po za tym co? Koty do wzięcia. Nie dla każdego, tu okoliczności sprawiły, że potrzebna miejscówka specjalna. 

Nie wątpię, że się taka znajdzie, może też się przyczynisz Czytaczu. 


Dobranoc. Pisała R.R.

Ps. Co to jest pięknotka? Krzak, callicarpa, u mnie w wersji bodinieri 'Profusion' , który w towarzystwie ma szansę tak ubarwić jesień. Pojedynczy krzak nie daje szans na takie efekty, sprawdzone, od lat rósł bez feerii. 





32 komentarze:

  1. Mła dostanie kasę w przyszłym tyźniu to wspomoże Kocurrkiego i Jagusia, bo wety tanie nie są. Żeby się tylko udało!
    Callicarpa musowo w towarzystwie, inaczej ani kfiotów ani owoców, tylko chynszor. Ogniska zazdraszczam, grzybkami napasionam.:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, oby się udało!!! Tak jeszcze może być, oby.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ piękne zdjęcia ogniska! Aż zaczęłam planować własne, bo jest co palić, a i upiec co by się znalazło.
    Ależ z Jacusia przystojniak! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ognisko koniecznie! Z pieczeniem tego i owego.😀
    Jacuś jest przystojniakiem, taki Mały Żigolo z pulchnym po kocięcemu tyłeczkiem 😀.

    OdpowiedzUsuń
  5. Och, jak dawno ogniska nie robiłam, bardzo lubię pieczone ziemniaki.

    Za kocurkowego kotusia bardzo trzymam kciuki, na moim koncie ubogo, bo wyprztykalam sie z rachunkami, ale jak tylko cos uskrobię to oczywiscie pomogę .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś operacja.
      Doruś, to nie jest obowiązek, danina czy jakikolwiek przymus. Jeśli trzymasz kciuki, to też cenne, dobrych myśli się nie kupi. A energia działa. Wiadomo, gdyby była niezawodna, nie byłoby tyłu powodów do rozpaczy, tylu trudnych pożegnań. Ale wpływ uważam że ma.

      Ognisko, to jest coś!!!

      Usuń
    2. Wiem,wiem, ale wiadoko, w tzw.kupie raźniej i zawsze sie uzbiera co nieco,a to ważne i potrzebne.

      Usuń
    3. Tak. Właśnie tak.❤️😀

      Usuń
    4. Nie wiecie jak tam poszło?

      Usuń
    5. Rany,!!!! Pół godziny temu miałam informacje że operują!!!! Może jeszcze!!!!! Kocurro zawiozła o ósmej rano!!!!!

      Usuń
    6. Jestem daleko, mam problemy z netem i coś nie mogę się zalogować, ale zaglądam, martwię się i trzymam kciuki. Musi być dobrze. Małgosia że Sztuki w papilotach.

      Usuń
    7. Operacja przełożona na rano , bo mimo kroplówek cały dzień gubi wodę. Jakaś fenomen jest. Wet uprzedziła nas telefonicznie, że może być nowotwór nawet. Mimo wszystko się nie poddają. Ma kroplówkę na noc i rano operacja. Ehhhj

      Usuń
    8. Małgosiu mam nadzieję że będzie dobrze, jak na razie to szarpanina nerwów, wetowie walczą i dobrze że walczą.

      Usuń
    9. Będę wiedzieć to napiszę. Teraz czekamy

      Usuń
    10. Wieści od Kocurka. Już po. Usunięty woreczek żółciowy, zaatakowany od wewnątrz skorupiakiem. Wątroba żółta, wszystko zależy od tego, czy się zregeneruje, technicznie usunęli świństwo całe. Różnie może być, wiadomo, ale Rudy dostał szansę na życie..
      Ze mnie powietrze zeszło, jakby moje przeżywałam.

      Usuń
    11. 🧡🧡🧡 bozesz. A ja nadal coś nie mogę za bardzo przełknąć. Herbatę sobie zrobię. Może jakiś kisiel. No tak mnie czyści dzisiaj. Chyba zaraz padnę spać.

      Fluidy na pewno zdziałały ale i wyczerpały troszkę. 🥺 Wanna, książka, herbata. Bo się wykończymy

      Usuń
    12. Zaglądałam co godzinę w coraz większych nerwach, a potem były problemy z netem. Ufffff, dobrze że już po zabiegu i że wiadomo co to było. Teraz fluidujemy za szybki powrót do dobrej formy. Trzymajcie się! M w papilotach.

      Usuń
    13. A ty wypoczywaj, bo zdaje się że Cię gdzieś poniosło 🤣❤️🤣

      Usuń
  6. Pomagam i bardzo trzymam kciuki.
    Bardzo dawno nie byłam przy ognisku, u mnie las zbyt blisko , więc takie atrakcje odpadają, a wokół zbyt dużo i niedobrze chorobowo się dzieje, więc z czasem krucho. W moich lasach znów zbyt sucho , hodowanego szmaciaka jednak ktoś wcześniej wypatrzył i obeszłam się smakiem, a wczoraj podczas krótkiego spaceru z wnusiem znaleźliśmy tylko jednego podgrzybka, więc bez szaleństw :) Ale jaka piękna jesień !

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesień piękna, szkoda że przytruta chorobami i innym paskudztwem. No ale nie ma lekko, nawet życie motyla łatwe nie bywa😔. Nie daj się jednak😀

    OdpowiedzUsuń
  8. Jednak wczoraj jeszcze zaciagnęlo nas w las. Efektrm sosik podgrzybkowy na dziś.

    OdpowiedzUsuń
  9. Biedniutki Jaguś, tyle złego na jednego koteczka. Oby wracal do sił ,mial apetyt.Kocurku przytulam, nerwy wielkie wiec nie dziwie sie reakcji ogranizmu, moze cos lyknij jakiegos ziolka ns ukojenie i spanie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakieś wieści do wetów w sprawie Jagusiowej wątróbki?

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie, nie ma na razie😔. Kocurro milczy, czemu się nie ma co dziwić. Jaguś miał zostać w lecznicy na obserwacji. Całkiem słusznie, bo przecież te kroplówki możliwe że jeszcze potrzebne, 😔. Za to mnie przyszło powiadomienie że paczusia w drodze😀

    OdpowiedzUsuń
  12. Niestety przed chwila odszedł Jagus ..... 😔😔 przestał oddychać. Jeszcze dostał adrenalinę i pod respirator poszedł ale już nie podjął sam oddechu niestety .
    💔💔💔💔💔💔💔💔💔

    OdpowiedzUsuń
  13. Jasna dupa.... Nie tego się spodziewałam, Ty na pewno też. 😔. Szok.

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochany, dzielny kiciuś, tak bardzo mi przykro♥️Paskudne choróbsko niexdalo za wygraną.

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo przykro. Te kilka ostatnich dni to było trzymanie kciuków, nerwowe oczekiwanie, strach, radość i nerwy - to ja. A u Kocurro walka o każdy kęs, siusiu i kupę, latanie na kroplówki i czuwanie przy nim. Otulanie termoforkiem, wierne czekanie na telefon, a sama wiem jak to wszystko wykańcza. W końcu po operacji nadzieja, że będzie lepiej, jest szansa na życie a tu ŁUP! To samo z drugiej strony kota, przeżywa pewnie vet. Starania, kroplówki,kombinowanie co jest, wyczerpująca operacja, sukces, bo się udała..... Ech. Serce boli, biedni Kocurkowi i Kocurek. Vet może przywykł, ale nie sądzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nasza wet nawet nad Amberkiem płakała....

      Usuń
    2. Przytulam. Może my wszystko źle sobie tłumaczymy, może serce niepotrzebnie boli. Być może wizja Młodego właśnie się sprawdza, Jaguś szuka kotowatych w galaktyce. ❤️❤️❤️❤️

      Usuń