Czytają

niedziela, 11 lipca 2021

Notatka 354 Krzysio w ogrodzie.

 


Eksperymenty z wprowadzeniem różnych czosnków uważam za skończone. 

Podium podwójne, zwycięzcy tak różni, jak to tylko możliwe, czosnek główkowaty i czosnek Krzysztofa. 

Czosnek Krzysztofa.  Allium Christophii lub Allium albopilosum

Dlaczego ten czosnek, obok miana białawy nosi miano allium Christophii nie wykryłam. Za to całkiem mimochodem okazało się, że imię popularne szeroko, w arabskim tak pisane خرسطوفورس . Najbardziej egzotyczna wersja to estoński Tohvri, Tohver, po niej litewski Kristupas.

Krzysiowy czosnek jak na razie dla mnie ślicznym cudem. Zobaczymy jak będzie trwał, to przecież turecki ezgotyk. Mam nadzieję, że będzie jako stały składnik mojego zielonego. Co do reszty zielonego to niech może będzie nie tak powszechny jak tatarak czy nawłoć, ale w ogrodzie, to czemu nie. Dla mnie mógłby być ogrodowo wszędzie, letnia eksplozja ogrodowych mydlanych bań, ciche dzienne fajerwerki. Przyjemna sprawa. 

Dlaczego dopiero w ubiegłym roku zasiedlił moje zielone?  Nie wiem. Błąd nadrobiony, ale nadal zagadka dlaczego dopiero teraz. Czosnki różne sadzę od lat, część to czyste niewypały, tak jak śliczny w kolorze niebieski. Niebieski, a niewypał. Dobrze że posadzony tak, że za bardzo nie szkodzi. 







 
Cykany przez trzy soboty, nie mam cierpliwości wykrywać które w albumie wcześniejsze, które późniejsze. Wdzięk ogromny, Lśniące leciutką tęczą wielkie bańki mydlane, lekkie i nadające otoczeniu roślinnemu bajkowego wyglądu. Jak wszystkie czosnki ściąga do siebie fruwającą owadzią gawiedź. Nie wiedziałam jaki on w naturze, okazał się wysoki nieprzesadnie, jakieś pięćdziesiąt centymetrów, pięknie się bąblący opalizującymi kulami wielkości małoletniej ludzkiej główki.  Takiej późnoniemowlęcej.




Będę chciała więcej, tym razem wśród roślin o mniej buszowatym pokroju. Pomysły są, murowane że szałwie będą podsadzone wszystkie, jedynie omszonym się upiecze. Kocimiętka też dostanie. I może jeszcze tam i tu i tam.... Piękny jest, powtarzam, cykanki nie łapią elfiej zwiewności, lekkości.  A jak by wyglądał wśród goździków kropkowanych, a jak za ubiorkiem? Kusi. Gdyby moje zielone miało trawy, to krzysiowy czosnek idealny do niższych.  Liście ma na naprawdę najniższej kondygnacji, nie szpecą niczego,  tak jak u wielu czosnków same w sobie niepiękne. 

Już przekwitł,  kwiatostany ścięte w zeszłą sobotę,  suszyły i niedosuszyły się przez tydzień,  długo, bo przecież takie upały. Łamliwe niedosuszone łodygi musiałam wzmocnić wsuwając w puste rurki łodyżki innej podsuszonej roślinki.  Sposób dobry, z usztywnieniem da radę.   

O współzwycięzcy innym razem. 








Do wypróbowania jeszcze czosnek Schuberta, też wygląda na bańkowo-gwiaździsto-fajerwerkowy, ale te liście... Brzydkie nawet na reklamowych fotach. Zostanę przy krzysiowym. 

Obrazki i muzyczka z którymi krzysiowy mi się kojarzy. 

Pisała R.R.

Ps. Nie na temat. Po drodze do domu Pierdonka vel Biodronka. Fikuśne wielorybki i rybki wabią. Zwabiłyby i mnie, mimo że ja nie sukulentowa, ale miały skazy. Pokazuję, a co.  Ciekawe, czy w łódzkich Pierdonkach były rybki..... Ta blado turkusowa, był w tym kolorze i wielorybek, wykryty po cyknięciu. 



53 komentarze:

  1. Ja kocham Czocha jeść :) aż chyba masło czosnkowe sobie zrobię :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie udal mi sie...
    Za to szczypior czosnkowy jak z kosmosu, liscie miesiste, pieknie zielone i ten zapach, mhmmmmm :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zrób.❤️. Oznaka życia 😀

    OdpowiedzUsuń
  4. Krzychu rulez w czerwcu, teraz rzundzi główkwaty. Mła pada po upalnym tyźniu, Szpagetka uciekła w deszcz, razem ze Sztaflikiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Deszcz!!! Zdaje się że i w moich okolicach padało w nocy. Rześko. Cesarzową do wyoglądania przy pilnej okazji, tak jak współzawodniczka. One prawdopodobnie znów się będą lać, tym razem bez widowni.
      Padanie opracowałam w niedzielę, skutecznie😀. Tak skutecznie, że dziś zaćma mnie dopadła i musiał wysiąść w Żarkach, siedzę w parczku przy torach i czekam na pociąg powrotny. Garnek na gazie, nie liczę na uratowanie ani garnka, ani gulaszu (podgrzewałam, by się nie zepsuł do mojego powrotu), ale może chałupa ocaleje. Jeszcze dziesięć minut. Jasna dupa, pierwszy raz taki numer odwaliłam, podobno każdy musi, jakieś żelazko, jakaś woda niedokręcona. Niech już ten pociąg przyjedzie.

      Usuń
  5. Faktycznie piękny, zdjęcie z perovskią bajkowe ! Dzięki za info o różach w poprzednim wpisie, jeśli nie poskromię chciejstwa i znajdę cudem miejsce, to jesienią się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kuś się, może niekoniecznie na moje😀. Sama rozumiesz, ocaleńcy biorą udział w poście. Jak na razie, tfu,tfu,tfu, to Inka wysoko trzyma gardę. Tylko ona😀

    OdpowiedzUsuń
  7. Daj znać kurde cisza od 5.53 na zawał zejdziemy!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ok. Dom cały. Kotusie żywe. Ja bez sił. Padłam w pociągu do K po akcji, a w robocie nie ma czasu na pisanki.

    OdpowiedzUsuń
  9. Żeby było zabawniej, na pewno dlatego, raz- dziś jechałam z ogromną torbą sprzętu do konfiguracji w celu pracy zdalnej. Ciężką jak nie wiem co.
    dwa- palnik wyłączyłam rano, czego wcale nie pamiętałam i nadal nie pamiętam. Gdybym nie zobaczyła na własne oczy byłabym nadal w 100% pewna, że nie wyłączyłam.
    trzy- kotusie zrobiły demolkę, zerwana firanka, Jacuś beznadziejnie oplątany i drący się tak, że słyszałam go za rogiem. Wyszło na to, że dom by ocalał, ale Jacuś niekoniecznie. Firanka do wyrzucenia, cięłam by uwolnić gnojka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli to było przeznaczenie!
      Ja nie mam firanek

      Usuń
    2. Firankę się kupi, dobrze że masz odruchy warunkowe a to że pamięć Ci szwankuje to tego... ten... mgła pocovidowa. Jacusiowi może zafirankowanie dobrze zrobi na napady, poczuje że so przeszkody nie do pokonania. :-D

      Usuń
    3. No ja rozumiem gdyby nie ten gaz to by Jacyś mógł nie przeżyć 🙀🙀🦈

      Usuń
    4. Możliwe. Podejrzewam że telepatia przełożyła się na garnek z gulaszem na gazie. Niekiedy pańcie mogą tak mieć. Ech. Nerwy w strzępach.

      Usuń
  10. Tabi, dziś wysyłam sama wiesz co. Jeśli dam radę bo flak wrócił z K. Siedzę pod dworcem, po wytaszczeniu torbiszcza z pociągu i zastanawiam się jak to możliwe, lecialam z torbiskiem wcale nie czując ciężaru, a teraz takie ciężkie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to Miłość do kotecKow dawała siłę! Jakiś mógł się poparzyć!!!

      Usuń
  11. Czy ja wiem. Myślałam o futrzaczkach ze strachem ogólnym, bo co jak pożar. Bo sąsiadka. Ona nie wychodzi wcale, bo inni. Dobrze że się koszmar nie ziścił, ale ta moja pamięć, dupa blada nie pamięć, nie zarejestrowała czynów odruchowych. Co do Jacusia i dobroczynnego wpływu firanki, to nic do futrzanego łebka nie dotarło. Zniszczeń ciąg dalszy, stłuczony zielony żółwik, rozpiżdżaj z kuchennego ręcznika, a moment temu w ramach wybiegania kupy szalał w przedpokoju po akrylowych tynkach nad drzwiami, taaa.

    OdpowiedzUsuń
  12. Mła by postraszyła gustowną klateczką dla kota. Jeżeli n ei dotrzesz do paczkomatu to się nie szczyp, to by było dzieło stachanowskie w tym upale. Cesarzowa znów żre, mła się wydawa że to po prostu zazdrość powodem fum bo mła ćwierka ostatnio słodko do stada chcąc im wynagrodzić że zajmowała się ostatnio głównie Szpagetką. Taa... królowa jest jedna.

    OdpowiedzUsuń
  13. Pewnie że jedna😀, i już ona dopilnuje żeby o tym nie zapominać. Szpagetta Wspaniała😀. Upału już nie ma, wysłałam po jedenastej. Jaka piękna noc, sam czar, ludzi nadspodziewanie dużo. No i teraz nie ma zmiłuj, od popołudnia pilnuj poczty, odebrać paczusię też możesz nocą, jak już klimat marsjański se pójdzie 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła śledzi jak śledziennik ale jeszcze nie ma. U mła nadal 25 na plusie + lekki wiaterek. Koty wypoczywu, o północy bal jak na Sadowej 13 w Moskwie. ;-D

      Usuń
    2. Nie ma. Też śledzę jak śledziennik, info, że paczusia poszła było ok. dziewiatej, i cisza. U mnie szał kocich ciał był rano, bardzo rano, leciało wszystko. Potem zrobiło się marsjańsko.

      Usuń
    3. Śledziona była śledzona, a poczta? JEST

      Usuń
  14. Ufff !
    Stresu nie zazdroszczę, kiedys yak pedzilam myslac , że zelazko zostawiłam właczone. Natomiast zdarzyło sie nam tutaj zostawic wlaczona kuchenke i pojechac zdaje sie ns dluzsze zakupy, wracsmy a tu zupka gotowa, dobrze ugotowana. Jak dobrze, ze nic sie nie wydarzylo!

    OdpowiedzUsuń
  15. Z zupką opcja najlepsza z możliwych. U mnie mało że ugotować zupkę, to jeszcze posprzątać by mogło. To coś.

    OdpowiedzUsuń
  16. To powyżej, to efekt pokrętnego rozumkowania, szukającego wytłumaczenia dlaczego takie dziwne to moje życie. Tajemnicza siła nim rządzi, niewątpliwie złośliwie obserwująca jak w panice zasuwam z torbiszczem, czy wycinam z firanki Jacusia. Naprawdę, mogłaby ta siła od czasu do czasu posprzątać, w ramach rekompensaty. Albo co innego miłego dla mnie zrobić, przeczą nawet pajacom się płaci za rozrywkę

    OdpowiedzUsuń
  17. Rany, a może wystarczy, że nie mota mi bardziej w życiu ta tajemnicza siła? I uważa że starczy? . Na samą myśl, że mogłaby bardziej zimne poty😀

    OdpowiedzUsuń
  18. Żyje. Mój tata miał zawał w poniedziałek ale nie stracił przytomności. W poniedziałek mu jedna tętnice zrobili a dzisiaj mają zrobic druga. Nie ma to jak stres w taki upał....

    OdpowiedzUsuń
  19. Rany boskie!!!!! Trzym się Kocurku!!!
    ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️ Maluję dla Twego Taty i dla Ciebie🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊🌊

    OdpowiedzUsuń
  20. Faluję, oczywiście. ➿➿➰🐟➿➿➰🐟➿➿➰🐟➿➿➰🐟➿

    OdpowiedzUsuń
  21. No i niski potas jest siku nie idzie i jest kroplówką na razie. Druga tętnica odwołana. Ehhhh...
    Też kotki nastawiam na fluidowanienbo to szpital na drugim końcu Lublina, niechętnie wpuszczają ponoc tylko na 15 minut jedną osobę ...więc siostra skoro w Lublinie pracuje robi za wysłannika.

    U nas dzisiaj już 35 stopni....

    OdpowiedzUsuń
  22. Kocurku trzymam mentalne kciuki. Też mocno spocone, ale w mocy trzymania to chyba nie przeszkadza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NAwet zakłaczone myślę, że mogą mieć wielką moc, choć tata oficjalnie nie lubi kotów, a sam ma tylko żółwia.

      Usuń
  23. Jest usprawiedliwiony, zrobił dwie córki, co oficjalnie lubią koty🤜🤛🤜🤛🤜🤛🤜🤛

    OdpowiedzUsuń
  24. Oj rany, Kocurek ja zaraz całe stado nastawię. Z potasem to od upału i sercowej słabizny, kroplówy podadzą inaczej się nie da. Jutro ma być już chłodniej ale oni i tak najsampierw będą musieli wyrównać płyny i ciśnienie, to trochę potrwa więc się nie martw jak będą trzymać w szpitalu. Dobrze że już jedną tętnicę przebalonikowali, zastentowali i jest drożna, mięsień dostaje co cza i rozprowadza. Nie martwiaj się. Falujemy i fluidzimy.

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie mam na razie żadnych wieści.

    To na pocieszenie chociaż mam tyle:
    https://www.instagram.com/p/CRTuU6vh7Wd/?utm_medium=copy_link
    Romanie się pewnie spodoba :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Burze majo przejść a w przyszłym tyźniu temperatura znośna. Może już idzie ku lepszemu. Mła się lekturą ostatnio znów znerwowała i postanowiła sobie czytać krwawe kryminały. Przynajmniej z trzema trupami. Odprężające. ;-D

      Usuń
    2. Brak wieści bywa dobrą wieścią. Trzymam mentalne kciuki uparcie.
      Książeczkę mam w starym wydaniu, i nie wiem czy się słyszę na nowe😀 Ale to jest zapowiedź czegoś lepszego, zaraz pewnie po wydaniu na nowo drugiego tomu będzie już całkiem nowy trzeci😀

      Usuń
    3. Burza, to u mnie była grzmiąca nieprzyzwoicie, jeden łomot. Moje futra odważne przy zwykłych, tym razem mnie oblepiły. Co do krwawych lektur, wszystko ok, odprężające bywają, ale przy paru włączyła mi się intensywnie wyobraźnia wizualizująca akcję i taki Dukaj np. okazał się zupełnie nieczytaty.

      Usuń
    4. Tak będą teraz dwa a trzeci chyba we wrześniu bedzie

      Usuń
  26. Zabieg udany teraz nie wolno się ruszać.

    OdpowiedzUsuń
  27. Kocurku, to porządny kroczek ku zdrowiu🥳🥳🥳. Pełnego sukcesu jeszcze nie ma, ale wierzę że będzie. Fluidy i fale wysyłam, wiadomo❤️🥳❤️🌊❤️🥳❤️🌊

    OdpowiedzUsuń
  28. Najważniejsze że już po. Teraz niech do się dochodzi. Ty też. :-D

    OdpowiedzUsuń
  29. Dopiero na kardiologię przeniosa z intensywnej więc pewnie jeszcze tydzień. Ale już kombinowanie wychodzi. Że w domu sam będzie. Yaaaaa.... 2.5 paczki dziennie pewnie go ciągnie. A powinien rzucić palenie. Chyba będzie jakaś bitwa o to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moj mąż jest pieć lat po zawale, odzwyczaił sie w szpitalu, a ja z corkami zrobilysmy czystke w mieszkaniu.Później byl miesiac w sanatorium.No i nie pali.
      Powodzenia dla tatusia,idzie ku dobremu

      Usuń
  30. Co do bitwy, to na razie ma leżeć na czterech literach i dochodzić do siebie. Jak już dojdzie to niestety, nie ma jednego skutecznego sposobu by przymusić do czegokolwiek dorosłego człowieka. Bitwa może być nieskuteczna, oczywiście bić się możecie, ale jeśli Twój Tata nie zechce, to nie dacie rady wybić mu nałogu z głowy. Ważne, żeby doszedł do jakiego takiego dobrostanu BEZ papierosów, jeśli po tym tygodniu BEZ, i po bitwie nadal będzie palił, trzeba będzie go kochać i z papierosami. Tak se myślę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak on uparty dalej na rowerze szarżować. 55 lat a gupie to... Nastęka się ...

      Usuń
    2. Rower wskazany po. kijki i tecsprawy.Moze bedzie dbal o zdrowie, kto wie.

      Usuń
  31. Oj Kocurro🤣🤣🤣. Pożyjesz, zobaczysz, choć właściwie już powinnaś 🤣. Czy tak bardzo się różnisz mentalnie w środku od siebie samej z lat nastoletnich i bardzo wcześnie młodzieńczych? Jakbyś się przyjrzała, pewnie byś dostrzegła i dzieciucha w sobie🤣🤣🤣. Owszem wewnętrznie się zmieniamy, bo to ten młodociany bachor się uczy i obrasta doświadczeniem, miłościami i niemiłościami, szczęściem i nieszczęściem, wiedzą jak mniej więcej się poruszać po świecie. Kostium rośnie i się marszczy, a w środku dzieciuch🤣, w tak wielu sprawach nigdy nie dorosły. Staruch, tak ? 🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣

    OdpowiedzUsuń